
Dzięki Mysphere 3 dowiedziałem się więcej o antenacie K1000; między innymi tego, że prototyp powstał w 1987, a same słuchawki zjawiły w 1989, a więc rok wcześniej niż sam ustaliłem na podstawie daty druku instrukcji obsługi. W artykule „Ludzie i dziedzictwo”, na stronie poświęconej projektowi Mysphere, czytamy też, że stoją za nim ci sami ludzie, którzy opracowali K1000: inżynier Helmut Ryback, wcześniej odpowiedzialny za powstanie AKG K240 DF (do dziś pozostających w użyciu sławnych słuchawek studyjnych) oraz inżynier Heinz Renner, kierownik projektu K1000. Przypomniano też historię z wyborem przetwornika, odnośnie którego brano początkowo pod uwagę także konstrukcje elektrostatyczne i ortodynamiczne, ale ostatecznie zdecydowano się na dynamiczną, z uwagi na najlepsze pchanie powietrza w zakresie niskich częstotliwości (że tak kolokwialnie to ujmę). Nie od rzeczy, ponieważ to samo tyczy Mysphere, będzie też przypomnienie, iż u podstaw całego przedsięwzięcia legło pragnienie zbudowania słuchawek dających stan znalezienia się słuchacza „w idealnym pomieszczeniu z optymalnymi głośnikami”. To się udało, chociaż łatwo nie było. Należało wynaleźć specjalne magnesy radialne, wymyślić prostokątną membranę i rozwiązać problemy z jej nadmiernym wzbudzaniem na obrzeżach. To wszystko udało się zrobić, mnogie trudności przezwyciężyć, na koniec brzmieniem zachwycić.
Czasy podobno zdążają ku nowemu i wynalazczość wraz z nimi, choć sądząc po samej jakości dźwięku w słuchawkach i głośnikach, można mieć co do tego wątpliwości. Jakoś tak dziwnie się złożyło, że na przełomie lat 80-tych i 90-tych sypnęło słuchawkami, których nie udało się potem przebić. Super kareta z pięciu asów: AKG K1000, Sony MDR-R10, Sennheiser Orpheus, Stax SR-Ω i Grado HP1000 niezagrożona pomyka dalej, ku coraz dalszej niepobitej przeszłości. Heinz Renner i Helmut Ryback piszą mimo to, iż wiele się zmieniło, technologia się posunęła. Zjawiły nowe materiały, bardziej zaawansowane symulacje komputerowe i metody pomiaru, rozwinęła psychoakustyka. Dzięki lepszym sztucznym głowom doposażonym w sztuczne tułowia oraz laserowym pomiarom efektu Dopplera można było wspiąć się na wyższe poziomy wiedzy o interakcjach towarzyszących odbiorowi dźwięku, a wraz z tym zaświtała idea stworzenia słuchawek będących ulepszoną kontynuacją przełomowych K1000.
Piotrze, jak nie przetestujesz w końcu tych RAALi to nie będę Cię więcej czytał 🙂
A tak serio to bardzo by się przydało ich posłuchać, prawda ? Sam się zastanawiam czy nie zaryzykować zakupu, w końcu można zwrócić. Michał / Pastwa je mocno chwalił.
Pozdrowienia
Posłuchanie RAAL było dotąd możliwe na naszym kontynencie jedynie u holenderskiego dystrybutora albo z łaski producenta na jakimś pokazie. Ale polska dystrybucja już w drodze i są w związku z tym pewne szanse na recenzję. Póki co przyjechały Final D8000 Pro, i to jest też smakowity kąsek. Wcześniej jednak obniżymy pułap kosztowy, bo nie można opisywać samej drożyzny.
Bardzo fajna recenzja i trafna trzeba stwierdzic ze „ucho” to ja mam,napisalem o nich bardziej prosto i namacalnie,bo recenzentem nie jestem a ty Piotrze bardziej”artystycznie”ujeles to jak sie maja do K-1000.Moje zdanie jest takie ze sa efekciarskie,zgrabne ,ladne i dla mlodych duchem osob fajne,sprzedaz bylaby swietna ich przy cenie £1000…€1000…$1000 zalezy od kraju sprzedazy.
Dopiero zabawa prawdziwa i porownanie zacznie sie z K-1000 kiedy dostaniesz sluchawki RAAL to dopiero zobaczysz zawodnika i z wygladu i z grania.Tylko nie zaczynaj odsluchow, bez wzmacniacza trazystorowego ,ktory najlepiej jak bedzie mial ok.150W bo te sluchawki maja w komplecie jeszcze przystawke wygladajaca jak maly wzm. bez tego nie graja.
Nic nie pokona K-1000 bo nie potrzebuja ani przystawki ani takiego wielkiego wzm trazystorowego a z lampa nie zagraja, a K-1000 ze wzm lampowym graja piekniej od skuchawek RAAL i zobaczysz potwierdzi sie znowu moje „ucho”….
Ze swojej strony pragnę potwierdzić fachowość i pełne wsparcie pozakupowe producenta MySphere. Z Heinzem Rennerem nie widzieliśmy się w realu, jednak kilka wymienionych maili doprowadziło do tego, że wysłałem mu moje K1000, które chorowały na lekkie przesterowanie najniższych tonów. Heinz odpicował mi je jak złoto i grają teraz bez wspomnianej przywary. W odwecie miałem wielką przyjemność pomóc Heinzowi w zrecenzowaniu przez Piotra MySphere. A to chyba pierwsza recenzja tych słuchawek w Polsce, więc tym bardziej się cieszę, że same plusy wynikły ze wspomnianej wyżej korespondencji. Pozdrawiam