Recenzja: Kudos Cardea C10

 

Odsłuch cd.

Kudos_Cardea_C10_02 HiFiPhilosophy

I nie było zawodu. Było za to kapitalne brzmienie, zwłaszcza w wyższych rejestrach.

   Gdzie jednak – zapytasz teraz czytelniku – te wielkie atuty, o których już była mowa; te uzasadniające cenę. Normalna scena, monitorowy bas… No to gdzie? Już śpieszę z odpowiedzią. Otóż cała magia tkwi w samych dźwiękach. No, może nie cała, bo ta scena naprawdę była dobra i nic konkretnego nie można jej było zarzucić, a przy tym miała jeden walor bardzo ważny, mianowicie dźwięk propagował na dobrej wysokości i tylko na niej. Dość częste jest bowiem zjawisko, że dźwięki zbytnio się wznoszą do góry, a zdarza się też i tak, że na odwrót, ścielą się po podłodze, do czego moje pomieszczenie odsłuchowe posiada szczególną inklinację. Tak naprawdę dopiero w tej chwili, pisząc to, zdałem sobie sprawę, że monitory Cardea 10 nie miały z tym najmniejszego problemu, niezależnie od lokalizacji w pomieszczeniu idealnie plasując zawieszenie dźwiękowego pola na wysokości uszu słuchacza. Są pod tym względem, a przynajmniej u mnie były, idealne. Tak więc jeden problem, niejednokrotnie bardzo poważny, wymagający odchylania nie tylko na boki ale i w  pionie oraz wyszukiwania idealnych miejsc, mamy tu załatwiony. Ale nie to jest głównym atutem i nad tym w porównaniu z czym innym nawet nie warto się zatrzymywać. Prawdziwym bowiem skarbem głośników Kudos Cardea C10 jest bogactwo dźwięku. Pod tym względem są zgoła niesamowite. Zadałem im szereg najtrudniejszych testów brzmieniowych na to bogactwo jakie zwykłem przeprowadzać i nie tylko że wyszły z nich z podniesioną głową, ale jeszcze bardzo boleśnie ugodziły konkurencję. A ta konkurencja to przede wszystkim słuchawki i już wyjaśniam dlaczego. Wiem, nie miało być o słuchawkach, ale to naprawdę jest ważne i samo wypłynęło z testów. Dawno, dawno temu, gdy pierwszy raz opisywałem słuchawki Sony MDR-R10, napisałem w ich recenzji, że niedługo po nich słuchałem monitorów Sonus Fabera, takich naprawdę wysokiej klasy, i wówczas różnica pod względem szczegółowości i niuansowości na korzyść słuchawek okazała się zasadnicza. Tymczasem Kudos Cardea potrafiły tę sytuację odwrócić. Mam takie fragmenty nagrań stale służące za wzorzec i wiem jak poszczególne najwyższej klasy słuchawki na ich obszarze grają. Regułą jest, że grają bogatszym dźwiękiem od nawet bardzo dobrych głośników. Nie stwarzają takiej holografii, nie przywołują tak silnej obecności, ale szczegółowość i brzmieniowe bogactwo mają zazwyczaj lepsze i tylko takie kolumny naj, naj potrafią im czasem dorównać. Tymczasem Kudos okazały się lepsze. Ten ich tweeter jest rzeczywiście niesamowity i wyjątkowo udanie zaaplikowany, a w efekcie sfera sopranowa – najważniejsza gdy chodzi o kreowanie bogactwa – okazała się oszałamiająca. Bogactwem górnego zakresu spokojnie można by obdzielić dwie pary głośników i nikt by nie zauważył jakiegoś niedostatku. Bo też i miały te soprany to wszystko co składa się na sopranową dumę: wspaniałą ilość wspomaganą najwyższą jakością, a więc sferyczną, trójwymiarową postać, niebotyczne wybicie, fantastyczne operowanie pogłosowością, precyzję artykulacji i co nie mniej tu ważne, śladu nawet prokurowania u słuchacza poczucia zmęczenia. Bo wydawać by się wprawdzie mogło, że skoro są aż takie dobre, to nic męczącego nie może mieć miejsca. To jednak tylko pozór, bo tak naprawdę chodzi o coś jeszcze jednego – o lokację tonacji. O jej rozpostarcie i osadzenie. Wiem, że taki zbitek słowny jak lokacja tonacji przypomina trochę zabawy z językiem w Kabarecie Starszych Panów i też ma nieco zabawny wydźwięk, podobnie jak choćby ich kapitalne pytanie: „Czy uchodzić uchodzi uchodźcom?” – ale rzecz jest jak najbardziej poważna a wydźwięk nie tylko zabawny.

Kudos_Cardea_C10_16 HiFiPhilosophy

Jak widać sprawdzone komponenty i przemyślana konstrukcja są kluczem do sukcesu.

Chodzi tutaj o to, że te soprany były dosyć niskie. Brzmi to paradoksalnie, ale paradoksem nie jest. Nie były bowiem cienkie, wyświdrowane, wrzecionowate, uszczypliwe, kłujące i szczypiące, tylko właśnie przysadziste, obszerne, rozpostarte i pełne, a w efekcie wybrzmiewające jak prawdziwe dzwony i dzwoneczki a nie staroświecki jazgoczący i świdrujący uszy dzwonek przy drzwiach albo gwizdek. Istnieje bowiem ogromna, całkowicie fundamentalna różnica pomiędzy wysokimi tonami generowanymi przez dobrej jakości talerz perkusyjny, dzwon rurowy albo triangel, a takimi produkowanymi przez generator wysokich częstotliwości albo stare, nie nastrojone radio. To inne dźwiękowe światy, z których jeden jest piękny, a drugi okropny. I właśnie ten piękny dostajemy od Tweeterów Kudos, czyli formalnie SEAS-a, a tego okropnego ani trochę. A nie tylko że go otrzymujemy, ale jeszcze dostajemy go wielkie porcje, tak wielkie, że nawet najlepsze słuchawki nie potrafią generować na górze takiej złożoności. Ucieszyło mnie to, bo zawsze miło jest słuchać pięknego brzmienia, a zarazem zmartwiło, bo nie są te Kudos moje, zaraz sobie odjadą i będzie po ptakach. Ale tak to już w życiu bywa.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

10 komentarzy w “Recenzja: Kudos Cardea C10

  1. Kazan pisze:

    Dziękuje za kolejną świetną recenzję Piotrze. Jak już pisałem przy okazji Twojego opisu Naim’a posiadam Super 10 i podpisuje się pod tym co napisałeś w 100% . Nie mam niestety takich umiejętności pisania i przelewania wrażeń na klawiaturę jak Ty niemniej potwierdzam to co tak tu pięknie ująłeś . Kolumny wielce niedocenione , albo raczej nieznane , nie wiedzieć czemu bo według mojej skromnej opinii są wybitne .
    Pozdrawiam
    Arek

  2. Piotr Ryka pisze:

    Super 10 to na pewno optymalny wybór. Pytałem dystrybutora i podobno naprawdę grają jeszcze lepiej od C10. Szkoda, że je przeoczyłem na Audio Show, ale zawsze coś się przeoczy. Za dużo tam tego i za mało czasu.

  3. sebna pisze:

    Cześć Piotrze,

    Chwilę Cię już o nic nie nagabywałem więc zapytam jaka była by szansa na pozyskanie do testów naszego rodzimego i moim zdaniem rewelacyjnego Lampizatora przynajmniej lvl 4?

    Pytam bo słuchałem go ostatnio kilka razy u znajomego i jest to obecnie najlepszy DAC jaki dane było mi słuchać o długość mili lądowej jak to w zwyczaju mają mówić Anglicy.

    Niedługo powinienem zapozna się z nim bliżej w moim systemie ale nie spodziewam się tu żadnych niespodzianek 🙂

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Napisałem kiedyś mail i bez odzewu. Maciek tu z nami czasem piszący jest posiadaczem i obiecał się skontaktować, ale jakoś nic dotąd z tego nie wynikło. A ja mam o wiele za dużo sprzętu do opisania, żeby się za jakimś jednym urządzeniem bez końca uganiać, tak więc jak ktoś pomoże tego Lampizatora na odsłuch ściągnąć, to chętnie opiszę, bo bardzo jest znany, ale jak jego producent nie odpowiada na listy to sam odpuszczam.

      1. sebna pisze:

        Ciekawe czy to zaniedbanie czy celowa polityka. Dużo się czyta pozytywnego o Lampizatorze ale przeważnie są to wrażenia użytkowników bo profesjonalnych recenzji jest jak na lekarstwo.

        Może kiedyś się uda 🙂

        Pozdrawiam

        1. hifiphilosophy pisze:

          Liczę, że się uda, bo urządzenie na pewno jest ciekawe. Ale jak ktoś prowadzi politykę unikania recenzji, to oczywiście recenzentom jest trudniej.

          1. Maciej pisze:

            Ja przypomnę się Panu Fikusowi w tym temacie. Trochę jest tak, że wielu psioczyło jaki to Lampizator jest brzydki w środku i ogólnie dziwaczny, konstruktorowi wiele zarzucano i nie dziwię się że Pan Fikus jest teraz mniej skupiony na rodzimym rynku. łatwo narzekać i 'hejtować’, a za wielką wodą, w azji, i zachodniej Europie wszystcy przyjmują nowe konstrukcje z otwartymi rękoma. A takich gospodarzy jak Piotr to na palcach jędnej ręki.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Z góry dziękuję i może się wreszcie pokaże ten Lampizator.

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    Szkoda ze nie porownujesz Piotrze tych monitorow do innych ktore przedtem testowales tez z wzm lampowymi, jak mnie pamiec nie myli Reference 3A z Kanady ,ktorymi byles zachwycony,moze pare slow porownania aby obiektywnie spojrzec na roznice w klasie tych monitorow.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Różnicy klasy na pewno nie ma. Jedne i drugie są znakomite, ale bez stawiania obok siebie każde porównywanie jest ułomne. Kudosy mają lepszą górę i szczegółowość, Reference mocniejszy nieco dół, lepszą przestrzeń i większą spójność pasma. Niższą także całościowo tonację, ale minimalnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy