Podsumowanie
Nie da się w tej sytuacji powiedzieć inaczej niż tak, że kabel Hijiri Million „Kiwami” stanowi okazję. Straszy milionem w nazwie, ale tak naprawdę nie jest jak na swą kategorię czystego high-endu specjalnie drogi, co pokazali tu z nim porównani. Osiem przeszło razy tańszy od najdroższego na świecie, każe wprawdzie za siebie płacić słono względem przeciętnych zarobków, ale relatywnie niedużo w zamian za najwyższe przymioty. Daje kartę stałego wstępu do klubu najlepszych interkonektów świata, stawiając jednocześnie pewne warunki. Warunkiem jest cały tor wysokiej klasy, choć nie ma w tym żadnej przesady. Przy komputerze – bo i tam słuchałem – sprawdził się znakomicie i pod żadnym, żadniutkim względem nic złego tam się nie działo. Za to liczne korzyści, poczynając od tego, że słuchało się z zaangażowaniem. Bo stawia ten Hijiri słuchacza jak najdalej od nudy, każąc mu obcować ze światem ekstatycznej urody. Nie zrelaksowanym – puszczanym w razie ochoty mimo uszu – tylko żywym, rozwibrowanym, podkręconym. O wytężonym realizmie, dającym wyjątkową przejrzystość, detaliczność, wyraźność i dynamikę. Z misternymi koronkami sopranów, nie zaokrąglonymi i nie obniżonymi głosami oraz z przestrzennym i bardzo rozdzielczym basem; dalekim od zniekształceń i irytującego przedobrzenia. To styl dobitnie wymuszający uwagę, przykuwający do przekazu. Taki dla chcących się skupiać i żywą muzykę chłonąć, a nie w razie ochoty puszczać ją mimo uszu, by skupić się na butelce wina czy koniaku albo towarzyskiej rozmowie. Nie upiększony, nie ugłaskany – piękny jedynie samym danym muzyce czarem w jego naturalnej, nie złagodzonej formie. Podkręconej wręcz, posypanej solą sopranów. Sto procent otwartości, sto procent przejrzystości i sto procent wyraźności, a mimo to czysta muzyka. Lubisz tak? No to proszę…
Dochodzi do tego cała audiofilska oprawa: Elegancki, poprawiający nastrój kolorystyką oplot i eleganckie wtyki, drewniane obejmy z filtrami (?), wąsy do uziemiania, budząca szacunek grubość i jednoczesny brak przesadnej sztywności. Wszystko to w wielkim, inkrustowanym pudle, made in Japan i od sławnej marki. Nie ma jedynie rozwlekłej opowieści o przewagach technicznych – jest sam wygląd i sama muzyka.
W punktach:
Zalety
- Ultra przejrzystość.
- A mimo to medium nie zieje pustką.
- Super detaliczność.
- Ale detale na służbie kompozycji.
- Niezwykła żywość.
- Precyzja.
- Dynamika.
- Szybkość.
- Ekstatyczny cały przekaz.
- Żadnego wycofania czy upiększania.
- A mimo to czysta muzyka.
- Nigdy nie będziesz się nudził.
- Neutralna w najlepszym tego słowa sensie temperatura, pozwalająca nie myśleć o sobie.
- Popisowa wyraźność.
- Ludzkie głosy świeże, nośne, urodziwe, z zaakcentowaną grasejacją i chrypkami.
- Bas przestrzenny, rozdzielczy, dobrze ale nieprzesadnie wypełniony, całkowicie wolny od zniekształceń.
- Piękna organizacja pogłosu.
- High-end całą gębą.
- Używane w studiu płytowym XRCD.
- Luksusowy wygląd i opakowanie.
- Możliwość uziemienia.
- Budząca szacunek grubość, ale nie skutkująca sztywnością.
- Oplot miła w dotyku i wyglądem poprawiający nastrój.
- Sławny producent.
- Made in Japan.
- Polski dystrybutor.
- Przystępna jak na tę kategorię sprzętową cena.
Wady i zastrzeżenia
- Nie dla ceniących przede wszystkim relaksacyjny odbiór muzyki.
- Przystępność przystępnością, a drogi pieniądz trzeba wyłożyć.
Sprzęt do testu dostarczyła firma: Moje Audio
Ceny:
- HIJIRI HGP-075 RCA – 9 990 zł
- HIJIRI HGP-10 RCA – 11 490 zł
- HIJIRI HGP-15 RCA – 13 990 zł
- HIJIRI HGP-075 XLR – 11 990 zł
- HIJIRI HGP-10 XLR – 13 490 zł
- HIJIRI HGP-15 XLR – 15 990 zł
System:
- Źródła: PC, Ayon CD-35 Signature, Avid Ingenium.
- Przetwornik: Ayon Sigma.
- Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Ayon HA-2,
- Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark IIIł
- Końcówka mocy: Croft polestar1.
- Słuchawki: Beyerdynamic T1 V2 (kabel Tonalium Audio), Fostex TH900 Mk2,
- Kolumny: Audioform Adventure 304, Avantgarde ZERO TA XD.
- Interkonekty: Crystal Cable Absolute Dream, Hijiri „Million” Maestro HGP-10R, Sulek Audio 6 x 9.
- iGalvanic z kablem USB: ifi Gemini + iUSB3.0.
- Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Sulek Power.
- Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
- Listwy: Power Base, Sulek Audio.
- Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
Używam tych interkonektów ponad rok czasu i dla mnie osobiście jest to koniec poszukiwań. Największe wrażenie robi na mnie ich szybkość i zdolnośc do przekazywyania transjentów. Jeśli ktoś słucha dużo klasyki, powinien ich koniecznie spróbować, bo chyba w tym rodzaju muzyki najpełniej ujawniają się wszystkie zalety Kiwami.
Na marginesie – to chyba nie jest przypadek, że jest w kolorach niemieckiej flagi, pewnie łatwiej przez to będzie „schodził” u naszych zachodnich sąsiadów…
Ciekawe skojarzenie 🙂
Używam tych kabli kilka miesięcy, poprzednio miałem HS 101 GP Harmonix, w porównaniu do nich ,HIJIRI gra w bardziej otwarty sposób,jest szybszy, wszystkiego jest więcej, jego energia, dynamika jest fenomenalna, nie ma co dzielić dźwięku na podzakresy, gdyż każdy z nich jest bardziej rozdzielczy, bardziej wypełniony, wszystkiego jest więcej, dźwięk jest nieprawdopodobnie spójny, gładki. Polecam wszystkim, dla mnie szukanie innego interkonektu już się ….skończyło.
Używam kolumn Gradient Helsinki, monobloków 845 z sterującą 300B, odtwarzacza Accuphase.
HS-101 (posiadam najnowszą wersję) to wysokiej klasy i jednocześnie bardzo przyjazny kabel, ale Hijiri to zdecydowanie wyższa klasa.
Krzysztof podpowiedz wszystko podłączyłeś tymi kablami czy uzyles tylko jednej pary ?
Właśnie, podpowiedz…
zmieniłem wzmacniacze na Accuphase E-370,połączyłem odtwarzacz z wzmacniaczem Accuphase E-370, więc potrzebowałem tylko jednaj pary.
W moim najbliższym otoczeniu jest wiele wyemancypowanych kobiet gotowych oddać życie i cnotę za obronę poglądu, że nie ma różnic między kobietami i mężczyznami. I o ile mogę zgodzić się z szarżującym poglądem, że kobiety prowadzą zwiad w Afganistanie, podnoszą ciężary i przecinają australijskie bezdroża 100-tonowymi truckami to nie zgodzę się, że mogą pełnoprawnie zasiadać w audiofilskim audytorium. Już sama nazwa jest potencjalnie szowinistyczna ale przy całym szczerym szacunku dla naszych matek, sióstr i żon definiuje rzeczywistą enklawę o skrytości porównywalnej z niecnymi i nieobyczajnymi wypadami do burdelu. Piszę to zaczepnie ale nie bez ukrytego sensu bo w rzeczywistości większość z nas wolałoby tłumaczyć się z opakowania po prezerwatywie w kieszni marynarki niż z rachunku za kabel zatkniętej w “antyoślepiaczu” w samochodzie.
Do sedna. Nie chodzi o inną budowę narządu słuchu ani o inną konfiguracje synaps odpowiedzialnych za wrażenia wyższe tylko o cierpliwość i swoistą empatię, które są immanentną składową i warunkiem audiofilizmu. Tu warto zmyć pogląd mówiący o tym, że AUDIOFILIZM mija się z prawdziwym odczuwaniem muzyki i jest mechanistycznym (w domyśle wstydliwym) odruchem i poświadczeniem próżności. Teorie o tym, że meloman i audiofil nie mogą występować w koniunkcji jest stanowiskiem demolującym naturę zjawiska i w swej kategoryczności absolutnie krzywdzącym.
Hijiri jako filozofia maisutaa (マイスター) Kazuo Kiuchi jest przejrzysta i jedyna w swoim rodzaju. Jest jak sushi gdzie teatralizacja przygotowania i podania jest zbędna bo sam produkt jest ostatecznie doskonały. Jest jak arystokrata, który na szczycie w Davos nie musi ostentacyjnie wysuwać spod rękawa garnituru zegarka Richarda Mille żeby każdy chciał usiąść przy jego stole.
Rzecz dzieje się na poziomie niuansu, podprogowych i operujących w podświadomości rewirach. Muzyka się rozwarstwia i zawisa w powietrzu, intensywność pozornie nieistotnych detali prowadzi do agregacji, którą odczuwamy zmyslami ale nie umiemy wytłumaczyć. W znakomicie zorkiestrowanej/zaaranżowanej przez Lalo Schifrina płycie “The Cat” znakomitego “hammondzisty” Jimmy’ego Smitha muzyka biegnie w światach równoległych. Można świadomie i selektywnie wybierać wątki, które z jednej strony są niezależne i jakby pochodzące z innych epok z drugiej stanowią o integralnej sile tej muzyki. Właśnie ta równoległość a nawet współosiowość i wielowarstwowość jest najważniejszą cechą filozofii Hijiri. Dźwiękowy plankton i wyborna mikrodynamika drobnych dźwięków powodują, że odczuwalny czas utworów jest dłuższy niż ich “zegarowa” metryka. W zadziornej interpretacji “Tabula Rasa” Arvo Parta w wykonaniu Gila Shahama z 1999 roku tintinnabuliczny charakter dzieła przeszywa do szpiku kości, niesie trwogę i nostalgię pozornie białego światła, które przepuszczone przez pryzmat rozbarwia się wszystkimi kolorami tęczy. Na pierwszej wspólnej płycie Carli Bley i Steve’a Swallowa “Duets” z 1988 roku panuje niezmącona harmonia i następstwo przyczynowo-skutkowe między taktującą linią basu a lirycznym głosem fortepianu. W Ladies in Mercedes dźwięki basu i fortepianu nakładają się w jednej tonacji a jednak można je precyzyjnie rozseparować i i słuchać jakby w oddzielnych ścieżkach. Mistrzostwem w zakresie selektywności i wyżej wspomnianej współosiowości jest Kattorna ze wspólnego nagrania Tomasza Stańko i Michała Urbaniaka “We’ll Remember Komeda” z 1973 roku – to co dzieje się pod głównym motywem prowadzonym przez Stańkę szczególnie gdy na początku piątej minuty pojawia się gitara Atilli Zollera jest apogeum wielowarstwowej kompozycji. System okablowania Hijiri doskonale sprawdza się również w ambitnej elektronice np. “Planets + Persona” Richard Barbieri oraz surowych nagraniach z drugiej połowy lat 60-tych np. The Faces, The Rolling Stones, Love czy Creedence Clearwater Revival.
Sensoryczność to pożywka dla Hijiri. Bez niej jest tylko półwartościowy. I zwykły.
Idealnym rozwiązaniem jest zamknięcie systemu całym okablowaniem Hijiri przynajmniej na linii źródło – przedwzmacniacz – końcówka mocy. W moim systemie złożonym z Avid Acutus Reference SP z phonostage Octave Phonomodule + CD Accuphase DP 720 + amp Accuphase A70 + preamp McIntosh C52 + streaming Aurender + DAC Meitner ma 1 dac + kolumny DeVore Orangutan 96 + zasilanie Shunyata Triton V3 (REWELACJA w zakresie stereofonii, szybkości dźwięku i głębokiego czarnego tła) wpływ okablowania zasilającego Hijiri TAKUMI jest kluczowy. Po wielu eksperymentach z zasilaniem (Tara Labs, Audioquest, Acoustic Zen, Isotek, Fadel Art i Acrolink) wybrałem okablowanie Hijiri, które jako jedyne gwarantuje ciągłość transferu mikrodetali i mikrodynamiki z idealnym zachowaniem i odzwierciedleniem naturalnej akustyki instrumentów i głębokim, dojmującym pomrukiem niskich rejestrów.
A kiedy obiecany test kabli słuchawkowych
Nie wiem. Cardas na razie nie przysłał. Obiecali, i nie ma.
Mam go prawie rok i to koniec. Teraz jeszcze głośnikowy i będzie komplet. Przedtem miałem Harmonixa. Też było dobrze ale teraz to bajka. Może Triple Crown w pewnych aspektach jest ciut lepszy ale za jaką cenę.
Set. MA 8000 MBL 1531A i Contour 30.
Miałem przyjemność wypróbować w ostatnim czasie trochę IC i muszę stwierdzić, że jako jedyny pozwolił uzyskać w moim systemie brzmienie, które określiłbym najkrócej jako „naturalna żywiołowość”. Hijiri HCI jest dobry. Jednak przy odsłuchach w moim systemie jego i Master różnica była taka, jak między bardzo dobrą reprodukcją dźwięku (HCI), a koncertem na żywo (HGP).
Czy będzie Pan miał możliwość przetestowania w bliższej lub dalszej perspektywie możliwość przetestowania Hijiri Sound Matter SM2R i skonfrontowania z fenomenalnym stosunkiem cena/jakość Nagomi? Pozdrawiam!