Recenzja: heed Lagrange

Podsumowanie

   HEED Lagrange jest efektowny i wizualnie i brzmieniowo. Do tego jeszcze z rezerwą mocy, która czterodrożne topowe Audioformy nasycała energią zdolną uszkadzać środowisko . (Na przykład zrzucić ze stołu szklankę.) Dobry wzmacniacz zintegrowany to rzadka i niełatwa sprawa, lecz w tym wypadku się udała, i to nadspodziewanie dobrze. Brzmienie zadowala pod każdym względem, każdym na high-endowym poziomie. W dodatku jest bezpieczne, to znaczy trafi w każdy gust. Trzeba by mieć naprawdę niecodzienne potrzeby, wręcz jakieś zboczenie słuchowe, żeby nie odczuć satysfakcji płynącej z brzmienia HEED Lagrange. Lagranżjan jest, co prawda, wyrazem chodzenia przez przyrodę nieożywioną zawsze po najmniejszej linii oporu, ale nazwany imieniem odkrywcy tej zasady wyrażonej w rachunku całkowym wzmacniacz bardzo daleki jest od lenistwa. Stanowi wyraz odwrotnej strony medalu – reguły optymalizacji efektu. Przyroda nieożywiona optymalizuje swe działania pod kątem niczym nie okraszonej minimalizacji wydatkowanej energii, HEED Lagrange zaś, niczym twór biologiczny wpisany w ewolucję, optymalizuje swój efekt brzmieniowy skomplikowanym i przemyślanym zabiegiem technicznym, zdolnym zostawiać z tyłu konkurencję. Układ TRANSCAP doskonali wykorzystanie energii na muzyczny użytek, i to mu wychodzi bardzo dobrze. Co ciekawe, nie potrzebuje przy tym lamp, by uzyskać podobny efekt jakościowy oraz bardzo dobry energetyczny. (W sensie energii przydanej brzmieniu.) Brak kondensatorów w torze sygnału wielu uważa za zaletę, ale obecność ich w układzie TRANSCAP najwyraźniej nie psuje, udanie omijając rafę. Mnie samemu to brzmienie – tak zwyczajnie, po prostu – bardzo się podobało. Gdybym miał kupować integrę w takim właśnie budżecie, wydaje mi się prawdopodobne, że wybór padłby na tę.

 

W punktach:

Zalety

  • To nie integra jedna z wielu.
  • Ona jest więcej niż bardzo dobra.
  • Ani śladu technicznych nalotów.
  • Lampowa melodyjność bez udziału lamp.
  • Jednocześnie tranzystorowa energia na miarę dużo wyższej od nominalnej mocy.
  • Największymi obok melodyjności atutami żywość i spontaniczność.
  • Ciepłe, ale nie ocieplone brzmienie, przywołujące biologiczność.
  • Realizm, naturalizm i złuda obecności na high-endowym poziomie.
  • Mimo ciepłego brzmienia otwartość na każdy nastrój.
  • Całkowita otwartość dźwięków i transparentność medium.
  • Głębia, koloryt, wysmakowanie.
  • A jednocześnie detaliczność i rozdzielczość.
  • Duża, spójna, realistyczna scena.
  • Znakomita realizacja pogłosów.
  • Wysoce ponadprzeciętna dbałość o ukazanie rzeczy pomniejszych, znakomicie wyosobnianych z tła.
  • Strzelisty, trójwymiarowy sopran.
  • Przekonująca autentyzmem i stopniem emocjonalnego zaangażowania średnica.
  • Potężny i złożony bas.
  • Głębokie przenikanie w harmonię.
  • Przyjemny dotyk i ładne światło.
  • Wysokociśnieniowość.
  • Ponadprzeciętna dynamika.
  • Szybkość.
  • Ujmujące pięknem podtrzymywanie wybrzmień.
  • Wysokiej jakości słuchawkowy wzmacniacz.
  • Własny przedwzmacniacz gramofonowy.
  • Praktyczny pilot.
  • Dużo wejść.
  • Efektowny wygląd.
  • Oryginalna technologia.
  • Polska dystrybucja.
  • Znany producent.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Dość znacznie się rozgrzewa.
  • Bo sporo prądu wyjada ze ściany.
  • Brak symetryzacji. (To żaden uszczerbek dla dźwięku, ale niektórzy lubią i cenią.)
  • Trzeba zadbać o lepszą antywibrację, porządny kabel zasilający i kondycjoner masy też się przyda.

 

Dane techniczne heed Lagrange:

  • Typ urządzenia: wzmacniacz zintegrowany
  • Wejścia: 4 x analog plus 1x MM phono, 1 x HT bypass, BT wireless
  • Wejścia cyfrowe (przy wbudowanym przetworniku): 1x USB, 1x RCA Coax, 1 x Toslink optical
  • Wyjścia: 1 x stereo speaker, 1 x Tape out, 1 x Pre out , 6,35 mm słuchawkowe (duży jack)
  • Impedancja wejściowa: 10 kΩ
  • Moc wyjściowa (RMS): 100 W
  • Pobór mocy (max.): 600 W
  • Waga: 15 kg
  • Wymiary: 430 × 90 × 360 mm
  • W komplecie pilot, kabel zasilający i instrukcja obsługi
  • Cena: 16 900 PLN  (bez przetwornika)

 

System

  • Źródło: Cayin Soft Fog V2.
  • Wzmacniacz zintegrowany i słuchawkowy: HEED Lagrange.
  • Przedwzmacniacz/wzmacniacz słuchawkowy: ASL Twin-Head Mark III.
  • Słuchawki: Sennheiser HD 800 (kabel Tonalium-Metrum Lab), Ultrasone Tribute 7 (kabel Tonalium-Metrum Lab) .
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Kolumny: Audioform 304.
  • Interkonekty: Sulek Edia & Sulek 6×9, Tara Labs Air 1.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Sulek 9×9 Power.
  • Listwa: Sulek Edia.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Harmonix Spike Base-X, Solid Tech „Disc of Silence”.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: heed Lagrange

  1. Adam 38 pisze:

    A w magazynie Audio recenzując ten piecyk napisano, że czasem słychać zafałszowania 🙂 Ciekawe jak ten Heed wypada na tle tańszego Elixira.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Elixir to sympatyczny wzmacniacz, choć miewa problemy z pilotem i nie ma miękkiego startu/wyłączenia. Brzmieniowo to jednak niższa liga. Wyraźnie. Odnośnie zniekształceń – u siebie nie obserwowałem. Jakiego miałyby być rodzaju?

  2. Sławek pisze:

    Patrzeć w komentarzach…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Heed gra stylem lampowym, ale jak jego brzmienie ma się dokładnie do Unisone Research (którego słyszałem na AVS) tego powiedzieć nie umiem. Na pewno są podobieństwa i są różnice.

  3. Sławek pisze:

    Sławek pisze – to nie ja. ktoś się po mnie podszywa?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pewnie ktoś sobie wybrał taki sam nick. Strona w remoncie, po wyremontowaniu już tak nie będzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy