Recenzja: Grado SR-325is

Odsłuch cd.

Grado-325is_10

Pora na potyczkę z Sennheiserowskim weteranem

   Na tle dwóch europejskich konkurentów amerykańskie słuchawki z sygnaturą SR-325is  pokazały przede wszystkim trzy rzeczy: ekstensję sopranów jeszcze wyżej idącą niż u Sennheisera, zdecydowanie najsilniejsze otoczenie słuchacza muzyką – z wrażeniem bycia na scenie włącznie – oraz równie silne co u Beyerdynamica wybicie rytmu, przy czym tym razem ani wokal nie przykrywał perkusji, ani perkusja wokalu, tylko wspólnie przypuszczali atak na słuchacza, wzajemnie się w tym ataku wspierając. Ilość bitów na sekundę była największa, co w połączeniu z aktywnością sopranów stwarzało obraz wymagający większego skupienia i zaangażowania; nie taki do słuchania w tle, ku czemu największe inklinacje miał Beyerdynamic, tylko jak to teraz mawia młodzież, do brania prosto na klatę.

Z pól bitewnych komputerowego audiofilizmu udajmy się do pierwszego z dwóch systemów stacjonarnych. Złożyły się nań odtwarzacz Cairn i wzmacniacz słuchawkowy Burson Conductor spięte Tarą Air1.

 

To może teraz na odmianę jazz. I żeby było osobliwie, jazz rosyjski, że znakomitej płyty „Pozdrowienia z Moskwy”

Rosjanie żyją muzyką dużo bardziej niż Polacy. Częściej śpiewają i częściej muzykują. Na wspomnianej płycie znakomicie słychać jak muzyka jest im bliska i jak świetnie się pośród niej czują.

Zacznijmy znów do DT 990, które startując poprzednio z pozycji niewygrzanego chłopca do bicia dzielnie na rockowym materiale się obroniły. Tym razem dziarsko walczyły także. Upchnąwszy starannie uszy w muszlach i solidnie je docisnąwszy do głowy, by broń boże przetworniki nie usytuowały się zbyt daleko, usłyszałem całkiem ciepłe instrumenty dęte, całościowy sceniczny porządek i całościowy spokój. Muzyka dawała efekt podobny jak kiedy słucha się samego ksylofonu. Była to prężną dźwięczność i spokój. Bez chropowatości, zmiękczania i rozrzewnionych wybrzmień. Taki sprężysty porządek z cieplejszymi rejonami w okolicach trąbek i towarzysząca temu całościowa równowaga. W sumie z lekkim dystansem, ale ogólnie bardzo dobrze. Lubię taki spokojny sposób grania z minimalnym do wszystkiego dystansem, wynikającym z aranżacyjnego spokoju i postawności samego dźwięku. W końcu nie wszystko musi być jak gorąca kąpiel, łaszący się kotek, albo skok do basenu na główkę. A poza tym w brzemieniu DT 990 zaznaczała się obecność basu. Takiego solidnego, mającego wagę i wymowę. Ogólnie zagrało to więcej niż dobrze.

Grado-325is_12

Pojedynek na remis, na arenę wzywamy więc…

Wzięte następnie w obroty HD 600 znów zagrały bliżej i bardziej otaczająco, a przy tym minimalnie ciemniej. Wcześniejsze brzmienie Beyerdynamica epatowało swego rodzaju dostojeństwem, wynikającym ze postawności całego dźwięku i mocnego basu, a tutaj było bardziej naturalnie i miękko, z wyżej postawionym całym pasmem i większą śpiewnością. Tego i tego słuchało się świetnie i za każdym razem gdy przechodziło się z jednych słuchawek na drugie zaczynało brakować tego co było przedtem. Całościowo, gdyby odwoływać się do nietypowych porównań, dźwięk DT 990 był jak połyskujący i twardy wąż boa, a Sennheiserów jak skrząca naelektryzowanym futrem giętka czarna pantera.

Dźwięk wysłuchanych na końcu SR-325is stanowił bez wątpienia syntezę obu poprzednich. Miał moc basu Beyerdynamiców i głębokie muzyczne wejście oraz kocią zwinność Sennheiserów. Jak to ma zwyczaj czynić Grado, otaczał słuchacza muzyką i jak zawsze w tych porównaniach wymagał bardziej skupionego słuchania wynikającego właśnie z tego braku dystansu. Nie była to muzyka gdzieś z przodu, jak miało to miejsce u Beyerdynamica, czy zaraz obok, jak u Sennheisera, tylko tu właśnie dookoła, toteż trzeba było uważać żeby na kogoś nie wpaść.

Podsumowując, tym razem wszystkie trzy prezentacje bardzo mi się podobały i nie chciałbym być zmuszonym do wskazywania zwycięzcy.

 

Co by tu teraz tego. Może jakąś symfonikę? Czwarta część czwartej symfonii Brahmsa zaczyna się w sposób dla sprzętu niewątpliwie bardzo wymagający.

W kontrabasowych zawiłościach tego muzycznego materiału DT 990 trochę się pogubiły, ocierając się o przester, wynikający niewątpliwie z chęci uczynienia partii basowych jak najbardziej wydatnymi, aż poza granice własnych technicznych możliwości, w każdym razie na tym etapie wygrzewania. Jednak wydźwięk ogólny był jak najbardziej pozytywny, z całościową potęgą, dobrze rozpostartą dynamiką i, o dziwo, tym razem bliskością całego muzycznego zdarzenia, zupełnie jakby to były Grado a nie one.

Z kolei Sennheisery ukazały względem Beyerdynamiców podwyższoną całościowo tonację, z wyższymi  w porównaniu sopranami a mniej zaakcentowanym dołem. Jednocześnie zaznaczyła się większa głębia sceny i efektowne bogactwo muzycznego obrazu. Aranżacja była przyciemniona, ale zarazem świetlista, jak nadchodzący lecz jeszcze podświetlany chylącym się ku zachodowi słońcem zmierzch w czystym górskim powietrzu. Mniej niż w przypadku Beyerdynamików było dostojne, a za to bardziej muzykalnie.

Grado-325is_06

…Beyerdynamic DT-990.

SR-325is na symfonicznym materiale wypadły dobrze, ale nie lepiej od konkurentów. Zagrały z werwą, wydatnym basem i z dobrą kontrolą całego brzmienia, ale mniej muzykalnie od Sennheiserów i mniej dostojnie od Beyerdynamików. Wielka symfonika to nie do końca ich żywioł, ale nie przede wszystkim za sprawą muzykalności czy dostojeństwa, bo jedno i drugie było u nich na wysokim poziomie, tylko za sprawą sceny. Ta znacznie ustępowała głębią sennheiserowskiej, nie dając tylu powodów do satysfakcji. Symfonika w wykonaniu  sławnego konkurenta zza europejskiej miedzy sprawiała lepsze wrażenie, całościowo bardziej ujmując przestrzennym klimatem wielowarstwowej burzy dźwięków.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

16 komentarzy w “Recenzja: Grado SR-325is

  1. roman pisze:

    Czy SR-325is wyraźnie ustępują RS 1?
    Czy jest szansa że DT 990 zagrają za jakiś czas lepiej niż wypadły w tym porównaniu ?

  2. Piotr Ryka pisze:

    SR-325 na pewno ustępują RS-1, a na ile wyraźnie, to kwestia sprzętu towarzyszącego i tego co się przez to rozumie. Dla jednych będzie to różnica marginalna i nieistotna, a dla innych zasadnicza. Sam należę do tych, którym różnice się rozrastają, ale według innych nie warto kupować słuchawek za więcej niż trzysta złotych, bo to wyrzucanie pieniędzy. RS-1 są na pewno bardziej szczegółowe i muzykalne. Dla mnie już różnica pomiędzy RS-1 a RS-2 jest spora. (Na korzyść RS-1.)

    DT 990 to naprawdę świetne słuchawki. Bez porównań odbiera się ich styl znakomicie, a i w porównaniach nieraz wypadały wyjątkowo interesująco. Miałem niedawno do czynienia z wygrzanymi w wersji 32 ohmowej i bardzo mi się podobały. Niedługo, za jakieś dwa tygodnie, będę pisał ich recenzję między innymi w oparciu o porównanie z T90. Zobaczymy jak to wówczas wypadnie i jakie są różnice pomiędzy starą a nową szkołą Beyerdynamica.

    1. Michal W. pisze:

      W przypadku DT990 Edition ważna jest impedancja z 3 do wyboru. Dla mnie 250 omów gra gorzej od 32, a 600 nie słuchałem, które na wykresach wyglądają najlepiej.

    2. Piotrek pisze:

      Jak wygląda porównanie 325 do rs2? Rs2 są wyraźnie lepsze? Planuje któryś z tej dwójki. Niestety mam tylko możliwość przesłuchania sr325.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak, RS-2 są wyraźnie lepsze.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Dystrybutor nalegał by zrecenzować wersję 250 Ohm, bo się jej najwięcej sprzedaje. O jakości 250 względem 32 przed wygrzaniem nie będę się wypowiadał. Z pewnością są to jednak podobne brzmienia. 600 Ohm nie słyszałem.

  4. Chciałbym tylko uzupełnić informację znajdującą się na drugiej stronie recenzji poświęconej budowie. W SR325is plastikowe są nie tylko zaciski łączące prowadnice z pałąkiem, ale plastikowy jest przede wszystkim „kubeczek”, w którym osadzony jest przetwornik. Widać go dobrze jak zdejmie się poduszki. Jest to rozwiazanie identyczne jak we wszystkich słuchawkach z serii Prestige. SR-325is są aluminiowe tylko w zakresie widocznych elementów.

    Na marginesie wspomnę, że po zbudowaniu własnego pudełka rezonansowego do SR-60 z sosny, które ma jednak większą pojemność niż oryginalne znacznie poprawił się bas (nawet przy słuchaniu z poduszkami G).

    Pozdrawiam

    Tomasz

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za cenne uzupełnienie. A w kontekście zmodyfikowanych SR-60 hasło: Precz z plastikiem! – wydaje się jak najbardziej trafione.

  5. Greg pisze:

    witam Panie Piotrze,
    Miałem swego czasu Grado 325is, jak również RS2i oraz RS1i. Mogę potwierdzić, że RS1 sa zdecydowanie najlepsze z tej trójki, na dobrze zrealizowanych płytach potrafiły zachwycić swoją detalicznością, przestrzenią i muzykalnością. Muzykalność która w Rs1 jest naturalna w RS2 ma cechy podkolorowania.
    Mam do Pana pytanie, poszukuję zamknietej wersji Grado 325, RS1, i nie wiem za bardzo w którą stronę pójść, może Beyer T70, albo Shure 940?
    A co do mojego porównania Grado 325is, do których ciągle mam wielki sentyment, i Sennheiserów HD600, które także posiadałem, powiem tak: HD600 to jak dobre wino, po którym słuchacz odpręża się, relaksuje, trochę rozleniwia, Grado 325is za to są jak dobra mocna kawa, która wyostrza zmysły, zmusza do czujności, do obserwacji wszystkich detali muzycznych jakie nas otaczają. To dwie różne filozofie przekazywania muzyki i emocji.
    pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za ciekawy komentarz. Rzeczywiście, SR-325 nie pozostawiają miejsca na leniwe słuchanie i trzeba się przy ich odbiorze skupić. Pełny angaż, żadnych urlopów.

      Co do słuchawek zamkniętych mogących stanowić zamiennik RS-1, to mam w tej chwili Ultrasone Signature Pro i to jest ten sam styl grania. Potrzeba tylko dla nich odpowiednio muzykalnego wzmacniacza. Beyerów T70 ani Shure 949 niestety nie słyszałem. W Anglii były do kupienia znakomite Denony D7100 za ledwie 2500 zł, ale nie wiem czy ta promocja trwa jeszcze.

  6. Maciej pisze:

    Witam Pana. Uprzejmie proszę w kilku słowach.
    Do DAP Onkyo bez dodatkowego wzmacniacza czy Mezze 99 classic czy Grado sr325e, a może coś innego. Które są łatwiejsze do występowania.
    Dziekuje
    Maciej

    1. Maciej pisze:

      Przepraszam, oczywiscie do wysterowania. Dodam że posiadam meze 99 classic

    2. Piotr Ryka pisze:

      Do wysterowania jedne i drugie są łatwe. Grado będą rysowały wyraźniejsze kontury i będą nieco szybsze, a Meze łagodniejsze i bardziej romantyczne.

      1. Maciej pisze:

        Dziekuje. No wlasnie chodzi mi o to delikatne zamazywanie szczegolow i zmiekczenie w przedziale nizszej srednicy i basu w Meze, ktore troche mi jednak pszeszkadza. Ogolnie sluchawki sa oczywiscie ok.

  7. kamil pisze:

    Witam mam na uwadze kupić jedne z słuchawek 325e, 990 albo hd650. Muzyka słuchana to rock metal. Źródło fiio Oraz komp z ld+? Proszę o pomoc

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bardziej żywo, to Grado albo Beyerdynamic, bardziej miękko, to HD 650. Różnice między Grado a DT 990 Edition opisano w recenzjach. Wystarczy użyć wyszukiwarki albo wejść w zakładkę Recenzje-Słuchawki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy