Recenzja: Grado SR-325is

Odsłuch

Grado-325is_16

Ten typ konstrukcji to już klasyka gatunku

 Zacznijmy od systemu komputerowego i od porównania. Na system złożą się karta dźwiękowa Asus Xonar Essence STX i wzmacniacz słuchawkowy Ear Stream Sonic Pearl, połączone interkonektem Ear Stream Reference RCA, a słuchawkami odniesienia będą zapowiadane Sennheisery HD 600 i Beyerdynamiki DT 990 (250 Ohm).

 

Weźmy na początek z You Tube „Preludia” Chopina grane przez Alfreda Cortot (Wykonanie z 1955 roku.)

Sennheisery zagrały z lekko przyciemnioną tonacją, głębokim brzmieniem, jak zawsze bardzo rozdzielczo i jak zawsze kiedy je właściwie napędzać autentyczną muzyką. Fortepian stał w średniej odległości od słuchacza, zaznaczała się akustyka pomieszczenia i budujący ją rewerb, jednak bez żadnej przesady, tylko tak jak należy żeby oprawa akustyczna dawała się odczuć. Dźwięk atakował ze średnią prędkością i z nostalgiczną nutą na końcu podtrzymania. Całość przekazu była minimalnie z dystansem; tak niby bezpośrednio, a jednocześnie w uczuciowym ujęciu. Z cieniem refleksji pełgającym pośród cienistości tej przyciemnionej tonacji, w dużej mierze pochodzącej niewątpliwie od samego nagrania, i jednocześnie z pobłyskującymi pośród tych cieni wysokimi tonami, cokolwiek żyjącymi własnym życiem i z własnymi akcentami, co znów wynikało zapewne z ograniczeń jakościowych muzycznego materiału. Wypełnienie było umiarkowane, jak zawsze w archiwalnych nagraniach, ale atmosfera uczuciowa i piękno brzmienia silnie się wyrażały.

Wzięte zaraz potem DT 990 zagrały dalece inaczej. To co u Sennheiserów było szumem tła, u nich okazało się sykiem. Wysokie tony były o wiele bardziej głuche i pozbawione światła, a cały przekaz dużo bardziej się ujednolicał, przy czym fortepian nie miał określonej lokalizacji, tylko grał tak jakby słuchacz siedział w jego rezonansowym pudle. Walor uczuciowy zatracał się całkowicie, a nad wszystkim dominowało wrażenie archiwalności nagrania, o wiele silniej tu wyrażone i zjadające pozostałe aspekty. Tonacja była jaśniejsza, a całość jak ze starej pianoli. Ogólnie przepastnie gorzej to wypadło w sensie artystycznym, a wytłumaczeniem dla Beyerdynamiców może być zarówno fakt, że zaliczył dotąd jedynie około stu godzin grania, jak i kwestia ich współpracy z Sonic Pearl względem porównywanego Sennheisera.

Grado-325is_15

Najwyraźniej konstruktorzy Grado nie widzą potrzeby jakiejś tam rewolucji wizerunkowej i trzymają się schematu

No to sięgnijmy po przedmiot recenzji, nasze Grado SR-325is. Dla właściwszego pozycjonowania porównań najpierw puściłem ponownie Sennheisery, by konfrontacja z silniejszym konkurentem bardziej bezpośrednia się odbyła, a wessawszy w zasób pamięci muzyczną frazę sięgnąłem po Grado. Zagrało to podobnie do Sennheiserów, ale zarazem inaczej. Przyciemnione światło nagrania i tu było zaznaczone, natomiast pasmo spójniejsze, bez wyodrębnionych sopranów. Jednocześnie atak był szybszy, skutkiem czego odczuwało się więcej autentyzmu, a jednocześnie nie było tego nostalgicznego zdystansowania i metafizycznego cienia. Muzyka była żywsza, bliższa i bardziej jednolita. Bardziej popisowa, a mniej romantyczna. W sumie prawdziwsza, perfekcyjniej w całość poukładana i równiej rozłożona, ale mniej nastrojowa.

 

To może na odmianę coś z klasyki rocka. Na przykład „Paranoid” Black Sabbath.

Zacznijmy tym razem od Beyerdynamica. Poszło o wiele lepiej niż z fortepianem. Rytm wybijał się błyskawicznie, trzymając słuchacza w napięciu, a wokaliza była dokładnie zlokalizowana w dali, tak jakby się faktycznie było na koncercie. Wysokie tony nadal były wprawdzie nieco głuche, ale basu już spory kawałek i ogólnie atmosfera rockowego ataku dobrze wyrażona, pomimo całościowej słabości technicznej samego nagrania. Ogólną poprawę jakościową przynosiło dokładne upchnięcie uszu w komorze słuchawek, tak aby oparcie padów o opuszki nie powodowało dodatkowego dystansu pomiędzy otworem słuchowym a przetwornikiem. W takim bliższym usytuowaniu przekaz stawał się cieplejszy i bardziej bezpośredni.

Z wszystkich tych zabiegów wokół poprawy brzemienia niewygrzanego jeszcze ale i nie świeżego już niczym szczypiorek na wiosnę dawnego flagowca Beyerdynamca dawny flagowiec Sennheisera nie zrobił sobie wielkiego zachodu, błyskawicznie ukazując bogatsze brzmienie. Przekaz sławnego klasyka znów był na czarniejszym tle osadzony, bardziej bezpośredni i ogólnie wyższej jakości nagraniu przydający. Z wokalizą wciąż lekko odsuniętą, ale postawioną zdecydowanie bliżej i większy rozmiar mającą, a sam głos wykazywał się większą złożonością, podobnie jak bardziej złożone było brzmienie strun gitary. Wejście w nagranie okazało się mocniejsze, dźwięk bardziej otaczający, a wieloaspektowość lepiej uwydatniona. To co u Beyerdynamica było przede wszystkim dominującym rytmem, tu zostało rozbite na wielość dźwięków, a właśnie rytm trochę się w tej złożoności gubił i w najmniejszym nawet stopniu nie dominował. Z jednej strony to większe bogactwo i kunszt w oddawaniu brzmienia u Sennheisera było lepsze, z drugiej ten atakujący rytm u Beyerdynamika miał niewątpliwie swoje zalety, bardziej przypominając szaloną jazdę, podczas gdy u sennheiserowskiego konkurenta ta rytmiczność przykryta była prawie w całości bardzo wyeksponowaną wokalizą. Osobiście wolałem słuchać wersji Beyerdynamica, bardziej do rockowego stylu odpowiedniej.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

16 komentarzy w “Recenzja: Grado SR-325is

  1. roman pisze:

    Czy SR-325is wyraźnie ustępują RS 1?
    Czy jest szansa że DT 990 zagrają za jakiś czas lepiej niż wypadły w tym porównaniu ?

  2. Piotr Ryka pisze:

    SR-325 na pewno ustępują RS-1, a na ile wyraźnie, to kwestia sprzętu towarzyszącego i tego co się przez to rozumie. Dla jednych będzie to różnica marginalna i nieistotna, a dla innych zasadnicza. Sam należę do tych, którym różnice się rozrastają, ale według innych nie warto kupować słuchawek za więcej niż trzysta złotych, bo to wyrzucanie pieniędzy. RS-1 są na pewno bardziej szczegółowe i muzykalne. Dla mnie już różnica pomiędzy RS-1 a RS-2 jest spora. (Na korzyść RS-1.)

    DT 990 to naprawdę świetne słuchawki. Bez porównań odbiera się ich styl znakomicie, a i w porównaniach nieraz wypadały wyjątkowo interesująco. Miałem niedawno do czynienia z wygrzanymi w wersji 32 ohmowej i bardzo mi się podobały. Niedługo, za jakieś dwa tygodnie, będę pisał ich recenzję między innymi w oparciu o porównanie z T90. Zobaczymy jak to wówczas wypadnie i jakie są różnice pomiędzy starą a nową szkołą Beyerdynamica.

    1. Michal W. pisze:

      W przypadku DT990 Edition ważna jest impedancja z 3 do wyboru. Dla mnie 250 omów gra gorzej od 32, a 600 nie słuchałem, które na wykresach wyglądają najlepiej.

    2. Piotrek pisze:

      Jak wygląda porównanie 325 do rs2? Rs2 są wyraźnie lepsze? Planuje któryś z tej dwójki. Niestety mam tylko możliwość przesłuchania sr325.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak, RS-2 są wyraźnie lepsze.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Dystrybutor nalegał by zrecenzować wersję 250 Ohm, bo się jej najwięcej sprzedaje. O jakości 250 względem 32 przed wygrzaniem nie będę się wypowiadał. Z pewnością są to jednak podobne brzmienia. 600 Ohm nie słyszałem.

  4. Chciałbym tylko uzupełnić informację znajdującą się na drugiej stronie recenzji poświęconej budowie. W SR325is plastikowe są nie tylko zaciski łączące prowadnice z pałąkiem, ale plastikowy jest przede wszystkim „kubeczek”, w którym osadzony jest przetwornik. Widać go dobrze jak zdejmie się poduszki. Jest to rozwiazanie identyczne jak we wszystkich słuchawkach z serii Prestige. SR-325is są aluminiowe tylko w zakresie widocznych elementów.

    Na marginesie wspomnę, że po zbudowaniu własnego pudełka rezonansowego do SR-60 z sosny, które ma jednak większą pojemność niż oryginalne znacznie poprawił się bas (nawet przy słuchaniu z poduszkami G).

    Pozdrawiam

    Tomasz

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za cenne uzupełnienie. A w kontekście zmodyfikowanych SR-60 hasło: Precz z plastikiem! – wydaje się jak najbardziej trafione.

  5. Greg pisze:

    witam Panie Piotrze,
    Miałem swego czasu Grado 325is, jak również RS2i oraz RS1i. Mogę potwierdzić, że RS1 sa zdecydowanie najlepsze z tej trójki, na dobrze zrealizowanych płytach potrafiły zachwycić swoją detalicznością, przestrzenią i muzykalnością. Muzykalność która w Rs1 jest naturalna w RS2 ma cechy podkolorowania.
    Mam do Pana pytanie, poszukuję zamknietej wersji Grado 325, RS1, i nie wiem za bardzo w którą stronę pójść, może Beyer T70, albo Shure 940?
    A co do mojego porównania Grado 325is, do których ciągle mam wielki sentyment, i Sennheiserów HD600, które także posiadałem, powiem tak: HD600 to jak dobre wino, po którym słuchacz odpręża się, relaksuje, trochę rozleniwia, Grado 325is za to są jak dobra mocna kawa, która wyostrza zmysły, zmusza do czujności, do obserwacji wszystkich detali muzycznych jakie nas otaczają. To dwie różne filozofie przekazywania muzyki i emocji.
    pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za ciekawy komentarz. Rzeczywiście, SR-325 nie pozostawiają miejsca na leniwe słuchanie i trzeba się przy ich odbiorze skupić. Pełny angaż, żadnych urlopów.

      Co do słuchawek zamkniętych mogących stanowić zamiennik RS-1, to mam w tej chwili Ultrasone Signature Pro i to jest ten sam styl grania. Potrzeba tylko dla nich odpowiednio muzykalnego wzmacniacza. Beyerów T70 ani Shure 949 niestety nie słyszałem. W Anglii były do kupienia znakomite Denony D7100 za ledwie 2500 zł, ale nie wiem czy ta promocja trwa jeszcze.

  6. Maciej pisze:

    Witam Pana. Uprzejmie proszę w kilku słowach.
    Do DAP Onkyo bez dodatkowego wzmacniacza czy Mezze 99 classic czy Grado sr325e, a może coś innego. Które są łatwiejsze do występowania.
    Dziekuje
    Maciej

    1. Maciej pisze:

      Przepraszam, oczywiscie do wysterowania. Dodam że posiadam meze 99 classic

    2. Piotr Ryka pisze:

      Do wysterowania jedne i drugie są łatwe. Grado będą rysowały wyraźniejsze kontury i będą nieco szybsze, a Meze łagodniejsze i bardziej romantyczne.

      1. Maciej pisze:

        Dziekuje. No wlasnie chodzi mi o to delikatne zamazywanie szczegolow i zmiekczenie w przedziale nizszej srednicy i basu w Meze, ktore troche mi jednak pszeszkadza. Ogolnie sluchawki sa oczywiscie ok.

  7. kamil pisze:

    Witam mam na uwadze kupić jedne z słuchawek 325e, 990 albo hd650. Muzyka słuchana to rock metal. Źródło fiio Oraz komp z ld+? Proszę o pomoc

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bardziej żywo, to Grado albo Beyerdynamic, bardziej miękko, to HD 650. Różnice między Grado a DT 990 Edition opisano w recenzjach. Wystarczy użyć wyszukiwarki albo wejść w zakładkę Recenzje-Słuchawki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy