Recenzja: Final Sonorous X

Brzmienie cd.

...oraz najnowszym nabytkiem redakcji - Grado GS 1000e, który dopiero pokazuje, na co go stać.

…oraz najnowszym nabytkiem redakcji – Grado GS 1000e, który dopiero pokazują, na co je stać.

Z Astell & Kern AK380

Pora pożenić luksus z luksusem, czyli najdroższe słuchawki o przeznaczeniu ulicznym z najdroższym odtwarzaczem przenośnym. To będzie tylko migawka, jako że odtwarzacz sam czeka na recenzję, ale coś jednak napomknąć muszę.

Na początek ogólnie – że Grado bez dedykowanej do AK380 przystawki wzmacniającej i w swoim stanie wątpliwego wygrzania zagrały trochę za sucho i płytko, choć bardzo szczegółowo, dynamicznie i spójnie. Uwagę znów przykuwała jednolitość formy całego brzmienia, a także szybkość ataku, co w rocku bardzo dobrze się sprzedawało. Z kolei NightHawk grały soczyście, ciemno i gęsto, w jak zwykle u siebie płynny, czysto muzyczny sposób. Spokojnie i ze smakiem; tak bez wysilania, a jednak świetnie pasująco i z wyraźnym pogłębieniem oraz mocnym akcentem basowym.

Na tle tamtych Sonorous X był czymś na kształt syntezy. Grał głębiej i bardziej różnorodnie od Grado, a szybciej i dynamiczniej od NightHawk. Bas bardziej miał akustyczny, a brzmienie nie pociemnione i nie pogłębione, natomiast jego szczególne bogactwo brzmieniowe przejawiało się teraz słabiej niż z Lebenem i w niewielkim tylko stopniu zwracało uwagę w muzyce rozrywkowej. Dopiero poważna czyniła je znów dość widocznym, ale jednak nie w takim stopniu. Przy całej dźwięczności i zaangażowaniu grało to jak dla mnie całościowo zbyt powierzchownie, płasko i nie dość głęboko. Muzyczny miąższ był za suchy i za cienką ścielił się warstwą, nie dając oczekiwanej satysfakcji. Więcej się spodziewałem i cała nadzieja w tym oczekiwanym dodatku wzmacniającym. Wzięty do porównania Cowon Plenue grał wprawdzie nieco mniej szczegółowo i mniej subtelnie, ale głębiej. Cholera – głębiej! To była niewielka różnica, ale pamiętajmy o cenie.

Kilka godzin wytężonego  odsłuchiwania najlepszych dostępnych nagrań mamy werdykt -

Kilka godzin wytężonego odsłuchiwania najlepszych dostępnych nagrań mamy werdykt –

Z ASL Twin-Head

Na koniec to co zwykle, czyli rozjemca Twin-Head i jego lampy. Znów spięty z Accuphase, w dodatku najlepszymi interkonektami, to znaczy naprzemiennie Crystal Cable Absolute Dream (większa przejrzystość) i Sulek Audio (większa muzykalność).

Z dużą satysfakcją odnotowałem, że w tym torze nawet nie do końca wygrzane Grado stały się nasączone i zwiększyły ciężar własny oraz głębię dźwięków, co nie przeszkodziło im wciąż z całym rozmachem prezentować szkoły operującej wielką przestrzenią i ekspresyjnym odchodzeniem ku dalom. Wyraźnie się pod tym względem różniły od pozostałych, podobnie jak najdalszym pierwszym planem, ale przede wszystkim ich odmienność polegała na wyraźnie rysującej się perspektywie ptasiej obrazowania, dzięki której wszystko wyglądało inaczej, a już orkiestra symfoniczna i muzyka elektroniczna szczególnie. Kiedyś już pisałem, że z tymi słuchawkami się lata a nie słucha, a chociaż najnowsza wersja lata inaczej, bo w czystym powietrzu a nie pośród chmur, to jednak wciąż ten aspekt wraz z tą ekspansją i całkowitą otwartością pozostaje największym ich atutem, obdarowując czymś niezwykłym, czego w innych słuchawkach nie ma.

Nie pomyliłem się zakładając, że AudioQuest NightHawk to swoiste względem Grado przeciwieństwo. Perspektywę mają odwrotną – czyli nieładnie ale fachowo określając żabią, a więc z pozycji widza siedzącego poniżej estrady. Pierwszy plan jest tu bliski i wtrącający w intymność, chociaż bez wchodzenia pomiędzy wykonawców, a scena duża, lecz zarazem konkretna – to znaczy „tu i teraz”, a nie żadne „tam pędzę”. Pośród dominującej w odniesieniu do samego dźwięku głębi, przyciemnienia, nasycenia, a przede wszystkim gładzi i spokoju, wszystko trwa u nich na swoim miejscu i jest w sposób oczywisty prawdziwe. Spokojny, sycący pięknem dotyk prawdy i łagodności bazuje na wspaniale płynnych i pozbawionych elementu nacisku sopranach, bajecznie odmalowanej średnicy oraz potężnym basie – jedynym dawcy niepokoju i wybuchowych przeżyć. To muzyka jednocześnie sycąca i dająca wytchnienie, a satysfakcja z piękna samych brzmień i mocy basu jest naprawdę godna słuchania. Nie jest natomiast ogromna przestrzeń, a słuchacz cały czas pozostaje na ziemi i o żadnym jego lataniu nie ma mowy.

Sonorous X to bezapelacyjnie jedne z najwybitniejszych słuchawek, jakie aktualnie są produkowane!

Sonorous X to bezapelacyjnie jedne z najwybitniejszych słuchawek, jakie aktualnie znajdują się w produkcji!

Pomiędzy tych słuchawkowych antagonistów wkroczyły na koniec Sonorous X, oferując styl do pewnego stopnia mieszany, ale przede wszystkim z własnymi specjałami. Ich perspektywa znów roztaczała się dokładnie na wysokości oczu słuchacza, a scena była bardzo duża, ale mniejsza niż u Grado oraz statyczna a nie ekspandująca. Z pierwszym planem zdecydowanie bliższym i tylko nieznacznie dalszym niż u NightHawk, oraz brakiem pełnej otwartości przestrzennej, nie mówiąc o jakimś lataniu.

Z Grado słuchamy orkiestry siedząc na balkonie, a z NightHawk gdzieś w trzecim rzędzie parteru. Natomiast z Sonorous X stoimy a nie siedzimy na wysokości szóstego-dziesiątego, a sama aura dźwiękowa jest też całkiem inna. Bo i tutaj doszła do głosu ich fantastycznie rozbudowana akustyka, a słowo „więcej” dotyczyło wszystkiego poza przestrzenią i basem. Przestrzeni miały mniej a nie więcej niż u Grado, a basu mniej od tamtych obu, przy czym był to bas bardziej akustycznie złożony i mający lepszą dynamikę. W efekcie o bardziej wybuchowym charakterze, potrafiący od niemal zaniku przechodzić wprost do eksplozji, a nie cały czas mruczący jak u tamtych.  Cała reszta u Sonorous była bogatsza – i to bogatsza wyraźnie.

Zrobiłem oczywiście cały muzyczny przekrój poprzez gatunki i formy – a wszędzie pojawiały się te same odczucia. Final Sonorous X grają w sposób niezwykle złożony. Nie oferują wielkiej sceny, ani holografii, ani jakiegoś szczególnego promieniowania. Oferują natomiast niespotykaną obfitość akustyczną, dzięki której każdy dźwięk staje się wielokrotnie złożony, wzbogacony nieobecnymi u innych niuansami i osadzony w zdecydowanie wyraźniejszej oprawie brzmieniowej samego nagrania. Zarówno szum tła, jak i to co nazywam żywą przestrzenią, na pewno u tych Sonorous X okazuje się  żywsze i bardziej szumiące. Toniemy w miriadach dźwiękowych drobin, a po przejściu na inne słuchawki dominuje wrażenie uspokojenia. Muzyka w Sonorous X jest jak woda do której wrzuciłeś tabletkę musującą; u Grado jakbyś ją huśtał albo mieszał, że aż się rozbryzgiwać zaczyna; a u NightHawk stoi spokojnie, łagodnie tylko falując, że można ją całą natychmiast ogarnąć spojrzeniem.

Może nie pod każdym względem, ale w większości aspektów potrafią bardzo wyraźnie zdystansować konkurencję. Jeśli kogoś stać na nie, to powinien obowiązkowo spróbować!

Może nie pod każdym względem, ale w większości aspektów potrafią bardzo wyraźnie zdystansować konkurencję. Jeśli kogoś stać na nie, to powinien obowiązkowo spróbować!

Trzy zatem całkiem różne podejścia do tematu, a każde na swój sposób ujmujące. Wszystkich trzech słuchało mi się wybornie, choć trzeba przyznać, że ta odmienność powodowała niepokój. W sensie epistemologicznym była poprawna i niepoprawna zarazem. Odrzucała obiektywizm prawdy jedynej, akcentując indywidualny aspekt poznania; te same przedmioty i fakty widzącego w różnych podmiotach inaczej i poprzez inną interpretację. Na pewno więc nie jest tak, że wszystkie słuchawki da się uszeregować w ciąg zmierzający ku granicy perfekcji – i można się na to żalić, a można też mieć to za rzecz znakomitą, nasze możliwości postrzegania muzyki wspaniale poszerzającą. Któż może bowiem rozstrzygnąć, czy lepsza jest spokojna i jakże głęboka intymność NightHawk, czy ekspresyjna dal Grado – wysyłająca nas na wysokie orbity ponad muzyką, czy może szaleńczo niemal ożywająca przestrzeń Sonorou X, w porównaniu z którą bagaż informacyjny pozostałych ma zdecydowanie mniejszy ciężar. Nie mam też ochoty zgadywać, czy Sonorous X są bardziej czy mniej szczegółowe niż Stax SR-009, ale to są na pewno podobne miary. Na pewno też jedne i drugie nie mają takiej sceny jak analogicznie szczegółowe Sennheiser Orpheus i Sony MDR-R10, ani takiej bezpośredniości jak AKG K1000. Są jednak te Sonorous X z pewnością słuchawkami najwyższych lotów, o złożoności akustycznej przez nikogo nie do przebicia. Szelest ich dźwiękowych sukien, kiedy kroczą poprzez muzykę, jest niesamowity. A przy tym naturalnie są jasne i bardzo przyjemnie pogodne. Żadnego nie ma w nich ponurego cienia ani nadąsanego czy posępnego stylu. Jest naturalna otwartość emocjonalna, jasne światło i ta wspaniała piana niespotykanej akustyki. Doposażenie tego holografią byłoby fantastycznym dodatkiem, ale kto wie? – membrany tytanowe najwolniej właśnie w odniesieniu do sceny się rozkręcają, a więc może? Z zalet warto jeszcze wspomnieć o braku kłopotów z sopranami. To je na pewno dobrze pozycjonuje względem Stax SR-009, u których soprany bywają źródłem problemów. Pomimo niesamowitego zalewu szczegółów i zjawiskowej przenikliwości nie ma u Sonorous X żadnych pikantnych nutek ni żadnej sybilacji. Nie grają wprawdzie tak łagodnie i płynnie jaku NightHawk, a także o wiele więcej dowiadujemy się od nich o samych warunkach nagrania oraz jego stanie technicznym, ale niewątpliwie pozostajemy wciąż przy muzyce a nie technologii i żadne błędy projektowe w postaci wad brzmienia się tu nie pojawiają.  

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

57 komentarzy w “Recenzja: Final Sonorous X

  1. Marecki pisze:

    Co w przygotowaniu?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Stirling Broadcast SB-88

      1. Marecki pisze:

        Zacne kolumny. Mam taką sugestie – Może by tak kiedyś zrobić recenzje mniej zacnych monitorów, ale za to z bardzo dobrym stosunkiem cena/jakość. Np. Indiana Line Diva 255 i może jakiś Pylon audio? Wiem że dużo sprzętów czeka,(markowych, legendarnych=ciekawszych)ale od czasu do czasu warto by sprawdzić co ciekawego słychać w budżetowym hi-fi. Oczywiście wszystko w ramach możliwości! 😉

        1. Piotr Ryka pisze:

          Na pewno warto pisać także o rzeczach z łatwo przystępnego budżetu. Pomyślimy.

  2. Patryk pisze:

    Ile procent od 1-100 przysluguje Pandorze Hope VI , a ile tym wlasnie przetestowanych przez pana ,jezeli chodzi o ogolny dzwiek?
    Patryk.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tego się w ten sposób nie da wycenić. Jeden powie 60, inny 85. Ale Pandora jest na tyle dobra, że to nie jest szokująca różnica. Nie ma takiej akustyki i takiej dynamiki, paletę barw ma trochę skromniejszą i mniej wypełnienia, no i nie tyle szczegółów. Ale o jakiejś deklasacji mowy nie ma. Żadne słuchawki na świecie nie są tak dobre, żeby rozwałkować Pandorę Hope VI.

      1. Patryk pisze:

        To brzmi bardzo dobrze.Potwierdza to tylko moja „dobra” decyzje zakupu Pandory VI.
        Roznica w cenie jest niesamowita,a pozwole sobie to przetlumaczyc na swoje procenty:
        Pandorka:85% (+-)
        Sonorous: 92%(+-)
        Patryk.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Pandora Hope VI i AudioQuest NughtHawk to słuchawki spośród high-endowych o najlepszym na rynku stosunku jakości do ceny.

          1. Marecki pisze:

            No jeszcze zostały te nieszczęsne Hifimany HE 400i do sprawdzenia 🙂

          2. Piotr Ryka pisze:

            Istotnie. Coś jeszcze pewnie by się znalazło.

          3. Maciej pisze:

            Hifimany HE400i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Bardzo dobrze mi się ich słuchało, bardzo wygodne, bardzo fajne. Nie powalają przestrzenią, ale weź Pan doświadcz przestrzeni w chińskich orto 🙂

        2. Piotr Michalak pisze:

          Podobnie jak niżej piszę o Edition 5, nie można porównywać Sonorous 6 i X. Szóstka reprezentuje w moim odczuciu właśnie bardziej niemiecką szkołę grania, idzie w kierunku przestrzenności i analizy jak Edition 5 czy Beyerdynamic T1, może w nieco mniejszym stopniu. Sonorous X to zupełnie inna szkoła grania, są spokojniejsze, majestatyczne, wypełnione, muzykalne, mięsiste, przebogate brzmieniowo… Totalnie dwie różne słuchawki. To również hi-fi versus hi-end: X’y są oczywiście o wiele lepsze, jednak z jakiegoś powodu zakupiłem obie słuchawki. 6 mniej zobowiązują, są lekkie, nie męczą. X’y są ciężkie, ściskają czaszkę, mogą grzać, trzeba robić sobie od nich przerwy. Ale – dla takiego bogactwa brzmienia – naprawdę warto. 6 takiego bogactwa zdecydowanie nie mają, są to po prostu świetne słuchawki, jednak również charakterne. A, i mają pazur na wysokiej średnicy, jak mawia mój kolega, i więcej powietrza. Brak pazura i mało powietrza może w X’ach przeszkadzać i wymagać przyzwyczajenia, jeśli ktoś, tak jak ja, wychował się na Beyerdynamicach. Ale – ponownie – warto było.

          1. PIotr Ryka pisze:

            Dobrze byłoby móc zebrać całe to słuchawkowe towarzystwo na jakimś spotkaniu, wzbogaconym najlepiej o jeszcze inne elementy i dobrze zorganizowanym. Taki ogólnopolski słuchawkowy meeting. Może ktoś się podejmie od strony organizacyjnej?

          2. Piotr Michalak pisze:

            Ja zapraszam Pana Piotra do siebie nie po raz pierwszy, natomiast większe mityngi… lepiej skupić się na zarabianiu na kolejne słuchawki do kolekcji 🙂

  3. Piotr Ryka pisze:

    Coś może jeszcze wyjaśnię. Łatwo spostrzec, że nie zgadzają się opisy brzmienia Grado GS1000e napędzanych Lebenem CS300F z recenzji Sonorous VIII i X. Recenzje dzieli nieco czasu, a przez czas ów słuchawki nieustannie się wygrzewały i faktycznie sporo wygrzał. Poza tym inne były w obu przypadkach interkonekty. W recenzji Sonorous VIII użyto Sulka, a w Sonorous X Crystal Cable Absolute Dream.

  4. Maciej pisze:

    Za dużo tych Pandor, pogubiłem się która to która i która ma najlepszy stosunek jakość cena 🙂 Raz IV raz VI raz Final, raz Sonorous… Nic już nie wiem

    1. Piotr Ryka pisze:

      Najlepszy stosunek ma Final Audio Pandora Hope VI. I nie udawaj, że się zgubiłeś 🙂

      1. Maciej pisze:

        OK czyli jednak VI a nie IV – no to w VI będę celować odsłuchowo. Dzięki Piotr. Ale słuchawek multum i im młodszy producent tym więcej modeli wypuszcza.

        Słuchałem trochę EL8 otwartych, oj jak mnie rozczarowały… Jak mało co. Nie wiem po co Audeze zrobiło ten krok. Już mogli dobre dynamiki portable zrobić.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Pełna zgoda. Te słuchawki rozczarowują. Ale sama idea EL8 nie jest bez sensu, bo model zamknięty ze smartfonem Sony Xperia (tym najlepszym) gra fantastycznie i lepiej niż każde inne słuchawki. Prosto z telefonu brzmienie naprawdę wysokiej klasy.

  5. Soundman pisze:

    Zabrakło mi jednak w teście porównania Ultrasone 5 z tymi Sonorusami, w końcu obecnie najdroższe chyba słuchawki zamknięte. Które lepsze?
    Ciekaw jestem czy ergonomia poprawiona już w tych najdroższych modelach Final Audio, miałem Pandorę IV na odsłuch i wspominam je strasznie.
    Dźwiękowo jeszcze może być choć sposób prezencji sceny dosyć dziwny, ale ergonomia na ocenę 1.
    Uczucie jakbym miał na głowie imadło, pady mało głębokie, uszy dotykają ścianki przetwornika, twarde pady i pocące się uszy…
    Nie dla ludzi z dużymi głowami, mogą być używane jako maszyna tortur.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, Ultrasonami Edition5 nie dysponuję. Mógłbym je pozyskać w zamian za AKG K1000, ale to byłby krok wstecz. Porównanie może się jednak odbędzie, bo są do niego przymiarki.

      Wygoda w wyższych modelach nie jest lepsza niż w Pandora Hope VI, które mnie pod względem wygody zupełnie wystarczały, ale wiele osób narzeka. Co do imadła, to wystarczy trochę rozgiąć pałąk. Prawdziwe imadło było w Ultrasone Edition9, ale także do rozgięcia.

      1. hechlok pisze:

        Miałem okazję krótko porównać je dzisiaj. Co prawda tylko na jednym utworze, ale wrażenia są takie, że Sonorusy mają lepszą od Edition5 scenę, szczególnie w zakresie głębi, cieplejsze brzmienie, przy pierwszym spotkaniu są atrakcyjniejsze. Edition5 są jednak klarowniejsze, mają lepszą separację i są bardziej analityczne. Ich nadzwyczajna holografia sprawia, że scena przestaje mieć znaczenie, bo dźwięki wiszą w powietrzu, jak w systemie głośnikowym – tu Pandory mają tradycyjnie większą, ale jednocześnie bardziej zamkniętą przestrzeń. Jeśli chodzi o ergonomię, to Ultrasone są dużo lżejsze. Podsumowując, były to jedyne słuchawki, z zestawu słyszanych dzisiaj (wszystkie Audeze, Oppo, HD800 i kilka innych), na które zamieniłbym Ed5 bez większego bólu, ale z drugiej strony, nie mam ochoty pozbywać się Ultrasone, żeby je koniecznie zdobyć.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Ciekawe spostrzeżenia. Na mnie głębia sceny u Sonorous X nie zrobiła wrażenia, choć się faktycznie zaznaczała, jednak w porównaniu do Grado GS1000 czy Sony MDR-R10 jest zdecydowanie mniejsza. Ale słuchawki całościowo są niezwykłe i z najwyższej półki – nie ma wątpliwości.

          A co je napędzało?

          1. hechlok pisze:

            Napędzał je CD Pathos i wzmacniacz Pathos – to było właśnie na tym słuchawkowym meetingu, także odsłuch w warunkach ciężkich – krótki i po przesłuchania 30 różnych sprzętów. Natomiast pierwsze wrażenie bardzo dobre – porównanie A/B z Edition 5 wypadło właśnie tak, że pojawiło się więcej głębi i ciepła, ale było mniej klarownie i jednak scena była kreowana tak bardziej tradycyjnie.

    2. Piotr Michalak pisze:

      Podobno pady w tańszych Sonorousach są twarde, NOWE pady w Sonorous 6 (Pandora to to samo) są mięciutkie i wygodne. Może na tamtym egzemplarzu były zużyte (już chyba czwarty komentarz piszę o zużytych padach, proszę o wybaczenie). Także warto powrócić do testów i upewnić się co do padów…

      Nie można porównywać Sonorous X do Edition 5. Posiadam obie słuchawki. Totalnie różne szkoły grania. Edition 5 można porównać do Beyerów T1 i innych analitycznych słuchawek. Nie ma wypełnienia średnicy. Są bardzo szybkie. X’y są majestatyczne, powolne, płyną muzykalnie, leją miód na uszy. Mają największe wypełnienie średnicy, jakie dotychczas w życiu słyszałem. Te słuchawki są swoją odwrotnością, jak ogień i woda.

  6. KonradObravo pisze:

    Jak one mają się w odniesieniu do obravo hamt-1 ? Jakby pan ocenił?
    Może za 2-3 lata będę się przymierzał do czegoś wyżej a bardzo podobały mi się pandory IV w odsłuchu z ibasso dx90 ?

    1. Patryk pisze:

      Kup sobie Fiio X5 z dodadkowym FiioE12 , a do tego Pandore HopeVI i bedziesz szczesliwy?
      To wlasnie moj zestaw odsluchowy poza moim glownym.
      Patryk.

    2. Piotr Ryka pisze:

      oBravo to przede wszystkim potężny bas i masa problemów z jego ustawieniem. Z kolei Sonorous VIII i X z basem nie przesadzają i go nie eksponują. Eksponują akustykę i wielką złożoność brzmienia. Bez odsłuchu najbezpieczniejsze są do kupienia Ultrasone Edition5, ale komuś oBravo albo Sonorous mogą podobać sie bardziej. Z tym, że one są takie bardziej dla smakoszy, zwłaszcza oBravo. A tak w ogóle, to mam poczucie, że ani Ultrasone E5, ani Sonorous X nie poznałem do końca.

  7. Piotr Ryka pisze:

    I jak tam, był ktoś na tym słuchawkowym mitingu? Podobało się?

  8. kwiatek i szambo pisze:

    ja nie bylem .

  9. Piotr Ryka pisze:

    Sonorous X powróciły, tak więc gdyby ktoś z Ultrasone Edition5 wpadł, byłoby porównanie.

  10. Stefan pisze:

    No niestety trochę się pokomplikowało i nie dało rady mieć czas w Krakowie.
    Może w przyszłym tygodniu, ale to jeszcze nic pewnego.

    1. Piotr Ryka pisze:

      W przyszłym na pewno jeszcze będą.

  11. Piotr Michalak pisze:

    Zaskoczyła mnie ta recenzja, bo podchodziłem do słuchawek i grały dla mnie intymnie, przestrzenią zamkniętą, maleńką, były za mało szczegółowe i w zasadzie tragiczne – jakby model za tysiaka, nie za 20… może były nierozegrane, albo źródło nie to. Chciałbym mieć do nich drugie podejście, widząc Pańskie wnioski, po zapewne dłuższym odsłuchu.

    1. Piotr Michalak pisze:

      Update komentarza: oferowane w dystrybucji i na AVS 2016 dema Sonorous X miały zajechane, spłaszczone pady i przez to grały tragicznie. Obecnie dystrybutorzy już pady łaskawie wymienili i dobrze by było odsłuchać je ponownie. Różnica jest potężna, bo przestrzeni i góry nie było, a po zmianie padów jest, grały jak 100 zł, teraz grają… na poziomie swojej ceny. Tak 🙂

      1. Patryk pisze:

        Czesc Piotrze M: Sluchawki Final X sa dla mnie wspanialymi i wymarzonymi sluchawkami. Jedna rzecz jednak jest do wymiany po zakupie: PADY!
        Po zakupie Sonorous VI wymienilem odrazu na pady Shure 1540, ktore byly o wiele, wiele wygodniejsze,a malutki przetwornik nie ocieraj juz o uszy od srodka.
        Final X pady nie sa za wygodne na dluzszy czas i wiem, ze jezeli zdecyduje sie kiedys na Final X to wymienie w nich odrazu pady Final na pady Shure 1540. Polecam bardzo!

        Mysle, ze po wymianie nie beda graly inaczej.

        Magia Sonorousow VI tez sie nie zmienila po wymianie i czaruja nadal swoim dzwiekiem, ale X to inny styl grania (mimo to, ze maja podobny styl grania w pewnych kwestjach). Jak juz napisales Piotrze: „są majestatyczne, powolne, płyną muzykalnie, leją miód na uszy”. Widze to tak samo jak ty!!

        Patryk.

        1. Piotr Michalak pisze:

          Dziękuję Patryku za zainspirowanie mnie padami. Zamówiłem te od Shure 1540, dostałem też od Nobumasy z firmy Fonnex oryginalne, stare (nieprodukowane) pady od Pandora 6 (Sonorus 6).

          Ewidentnie jakość i charakter brzmienia tych wszystkich Sonorusów ogromnie się zmienia w zależności od użytych padów, toteż naprawdę warto dać tym słuchawkom drugą i trzecią szansę.

          W teście wzięły też udział T1 🙂

          Wnioski:

          – Pady Shure 1540 dają radę na Sonorusach X, ale jednak wyglądają trochę śmiesznie, nie pasują wizualnie. Na pewno są dużo wygodniejsze, miękkie, odsuwają słuchawkę od głowy i amortyzują ten półkilowy ciężar. Brzmią dobrze, jednak trochę gubią mi się w nich źródła dźwięków, nie wiem skąd dochodzą poszczególne instrumenty. Następuje więc lekkie zaburzenie przestrzeni. Pady zostały zdjęte i…

          – Przełożone na Sonorus 6 (Pandora 6), gdzie grają super! Nie mogę nic zarzucić. Wyglądają też dobrze, pasują wizualnie do słuchawki, nawet bardzo – fajnie ją (patrząc od przodu) pogrubiają. Nic dodać nic ująć, można brać zamiast padów fabrycznych i bawić się!

          Tu zaznaczam, że obecnie pady fabryczne Sonorus 6 NIE SĄ płytkie, jest miejsce na ucho.

          – Pady oryginalne (już nieprodukowane, ale które zapewne większość osób zna) od Pandory 6 na Sonorus 6 sprawiły, że usiadłem i zatopiłem się w muzyce. W sklepie dawno temu musiały być zajechane, bo dziwiłem się, co to za chłam. Nówki natomiast mnie powaliły.
          Okazuje się, że pady NOWEGO typu odsuwają słuchawki od głowy, robią miejsce na ucho, ale przez to odsuwają też średnicę niestety i Sonorus 6 gra na planie V, stąd porównywałem je do Edition 5 i T1.
          Natomiast na starych padach ucho faktycznie dotyka klatki przetwornika, za to słuchawka zaczęła grać intymnie, blisko, przyjemnie, pojawiło się wypełnienie i nasycenie. Zniknęła lekka sztuczność i płaskość góry związana z przetwornikiem armaturowym.
          Mówiąc kolokwialnie, 6tki zaczęły fikać do Xek, choć w bezpośrednim porównaniu wciąż są ewidentnie słabsze, to jakby piękna modelka versus jedna z najpiękniejszych kobiet wszechczasów – różnica już nie jest w urodzie per se, co „w tym czymś”, w duszy. Założone Xtki jednak mają swoją majestatyczność i magię, a co do jakości technicznej grania, też będą lepsze.

          – A założyłem X’tki na padach od Sonorusów 6 (tych nowych padach), które świetnie je wyrównały. Zdjęły delikatnie średnicy, dodały mega kontrolę basu, dodały subbass wręcz masujący czaszkę i wyostrzyły górę. Także jeśli ktoś chciałby nadać równość pasma Sonorusom X, warto naprawdę przetestować nowe pady od Sonorusów 6. Poza tym są bardzo wygodne. Jednak pod tym względem warto zaznaczyć, że zarówno nowe pady od 6 jak i od X nie są już płytkie i na razie trudno mi ocenić, czy któreś z nich będą wygodniejsze przy dłuższych odsłuchach. Bo zdaje się, że gąbka je wypełniająca jest innego typu, to jest jeszcze do sprawdzenia.

          – Przy okazji upewniłem się, że oryginalne (STARE) pady od Sonorusów X (które może znać większość osób niestety), grają co najmniej o ligę gorzej od NOWYCH padów Sonorus X oraz tych wyżej opisanych, nowych padów od Sonorus 6.

          – Odkrycie Ameryki: Bayerdynamic T1 ma pady o podobnym rozmiarze, co Sonorusy. Zatem można się jeszcze długofalowo bawić z padami od Beyerów. Niestety, nie mają materiału osłaniającego przetwornik. Założone na Sonorusy 6 okrutnie wyostrzają górę, nie nadają się zupełnie. Zdjęte.

          – Natomiast pady Shure 1540 założone na Beyery T1 grają świetnie! Nieco zbliżyła się średnica, zaokrągliły się, złagodziła się ostra góra. Na pewno kierunek warty przetestowania!

          To są wnioski z bardzo szybkich testów i odsłuchów. Na pewno przy dłuższym testowaniu coś tu może się pozmieniać i ewentualnie będę update’ował. Natomiast gorąco polecam zabawę z padami z tymi wszystkimi słuchawkami, bo zmieniają ogromnie wiele. W szczególności warto nabyć i pozmieniać sobie pady nowego typu do Sonorusów, zarówno 6 jak i X, oraz owe Shure 1540. Tymczasem Sonorusy 6 warto sprawdzić na padach starego typu, o ile uda się komuś je nabyć. Do szuflady w moim przypadku powędrowały na ten moment pady od T1 oraz stare od Xek.

          Pozdrawiam wszystkich audiomaniaków 🙂

          1. Update. Sonorus X najlepiej brzmi na swoich własnych padach – ale tych nowego typu. Chociaż te od 6 brzmią efekciarsko, to jednak coś jest na dłuższą metę nie tak. Chociaż są bardzo wygodne, gąbki są chyba dość twarde i wyraźnie podnoszą słuchawkę, odsuwając od ucha… Wypełnienie brzmieniowe jest jednak w jakimś sensie niepełne i schodzący nisko subbass, ani wyostrzona góra – nie ratują sytuacji. Po zmianie pady z 6 na nowego typu „type C” od Xek, muzyka przysuwa się do słuchacza, wypełnienie gęstnieje, jest dużo naturalniej i od razu lepiej. Poprawia się też ogromnie lokalizacja instrumentów.

          2. Patryk pisze:

            Czesc Piotr. Ciekawe co piszesz ,a przede wszystkim o tych duzych zmianach w dzwieku. Zebym to teraz wiedzial jakie pady mial moj testowany prze mnie model FinalAudio „X”. Hmmm….Byl to DEMO czyli mial evtl.stare pady, a jak piszesz przy padach C jest lepiej. Zapytam sie w nastepnym tygodniu sprzedawcy czy wie. Dla mnie pady w X byly troche za male i za blisko ucha. Final X pozostanie nadal moim wymarzonym modelem, a pady Shure 1540 wymienilbym z gory, nawet jezeli pady byly „C” te, ktore mialem w domu. Dzieki za opis roznic po wymianie padow.
            Marze o tych sluchawkach, ale cena jest istnym szalenstwem jak dla mnie. Mimo to wybralbym wlasnie te Final X przed SR009. (w X muzyka sie leje, plynie, jest bogata i trafia bardziej do serca)

            P.S: Za 3 tygodnie testuje wzmacniacz Naim Headline podlaczonego pod Teddy Headline PSU 🙂

            Pozdrawiam.

            Patryk.

  12. Patryk. pisze:

    A gdyby miec tylko jedne z tych 3 to ktore?:

    Stax 009?
    Utopia?
    Final X?

    ?

    1. Patryk pisze:

      Mob wybor z tych 3 wymienionych sluchawek u gory to: „Final X (z padami Shure 1540)”
      Utopie daja wiekszy SHOW, szeroka scene i maja duzo wiekszy „WOW-Efekt”. Final X to istna muzykalnosc, istne czerpanie magii plynacej z muzyki. Final X to jakby plynac lodka po bardzo spokojnym jeziorze krotko przed zachodem slonca, ktore grzeje nam prosto w twarz swoimi ostatnimi promieniami, a z boku widzimy ludzi siedzacych przy ognisku na brzegu jeziora.

      Patryk.

      1. Piotr Michalak pisze:

        Potwierdzam ten poetycki opis Sonorousów X. Również w bezpośrednim porównaniu 6 i X… Tych drugich nie chce się zdejmować z uszu, jakby trafić do innego świata. Nie testowałem z padami Shure 1540, dzięki za podpowiedź, sprawdzę je. Utopii chętnie posłucham, ale przeszkadza mi fakt, że są strasznie brzydkie (jak obcy z filmu Alien) i otwarte – ja z tymi złotymi sonorusami jeźdżę samochodem, pociągiem itd. dość odważnie może 😉

  13. Patryk pisze:

    To tylko dzieki Shure 1540 kupilem te sonorousy ponownie.(przy Final X wymielibym tak samo z gory na Shure 1540) Utopie podobaja mi sie bardzo, ale nie maja tej pieknej muzykalnosci jak w przypadku Final X.
    Jazda samochodem i pociagiem z X to istne szalenstwo 🙂
    To sluchawki na fotel i dobry kieliszek wina w reku 🙂

    Ten dzwiek jest po prostu piekny!

  14. Patryk pisze:

    Najlepsze pady jakie mialem zalozone do Final Audio: „LAWTONE”.
    (takze ich wyglad pasuje perfekcyjnie do Final Audio)

    Wystarczy Email do pana Marka Lawtona o pady , ktore pasuja do Final Audio.
    BARDZO POLECAM.
    Dzwiek: Perfekcyjny!

    Zdjecie:

    [img]http://up.picr.de/33077451vo.jpg[/img]

  15. tomasz pisze:

    Jakie zrodla (dap, odtwarzacz cd, wzmak sluchawkowy) szukac aby poczuc radosc ze sluchania Final Sonorous X?

    1. Bafia pisze:

      DAP: n.p:Cowon PM2
      CDP: n.p: NAIM CD5XS
      Wzmak sluchawkowy: Burson Virtuoso V2.

      Pozdrawiam.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Będę pisał recenzję DAP-a na dniach, to sprawdzę. Z moim Astell&Kern AK380 grają znakomicie.

  16. Jacek pisze:

    Pytanie czy odtwarzacz Naim CD5XS lub Marantz SA KI Ruby będzie dobrym źródłem DLA FINAL SONOROUS X?

    1. Patryk pisze:

      Kazdy NAIM jest wspanialym zrodlem dla X. Marantza nie sluchalem.
      NAIM HEADLINE i Final X to wspanialy Team. (u mnie gra na 100%)

  17. tomasz pisze:

    witam,
    wg Pana, czy zrodlo Accuphase dp 430(albo Marantz SA 11s3) w polaczeniu z wzmacniaczem sluchawkowym Ifi Can se + ifi itube 2 beda dobrym polaczeniem dla sluchawek Final Sonorus X aby uzyskac piekno muzyki z tych sluchawek?

  18. tomasz pisze:

    p.s. no chyba, ze juz Naim cd5xs bedzie dobrym partnerem dla Final X?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Naim będzie w porządku. Także Norma Audio REVO DS-1. Najlepszy w pieniądzach podobnych do Accuphase będzie Atoll CD400SE.

  19. Tomek pisze:

    Dzień dobry,
    Potrzebuję porady w kwestii kabla do słuchawek Final Sonorous X , źródłem jest Astell & Kern 380 copper z dedykowanym wzmacniaczem Ak380 copper. Fabryczny kabel z wtykiem 3,5mm jest dla mnie zbyt jasny, drażniący, a nawet męczący w odsłuchu. Polecono mi ( nie wiem czy słusznie ) poszukać poprawy dźwięku w zmianie kabla na inny materiałowo kabel z wtykiem 2.5m. Proszę o pomoc kogoś kto miał do czynienia, zna z odsłuchu Final Sonorous X i Ak380cu/Ak380cu amp. Pozdrawiam wszystkich.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie wiem czy to aktualne, ale Final Audio współpracowało kiedyś z Tonalium, dostarczając bardzo trudne do zdobycia oryginalne wtyki przy muszlach. Musiałbym się skontaktować z polskim dystrybutorem, który wyjechał do Japonii i nie wiem, czy już wrócił. Jak się czegoś dowiem, dam znać.

      1. Tomek pisze:

        Panie Piotrze, będę wdzięczny za każdą pomoc w kwestii kabla do Sonorous X dla synergii z Ak380cu/Ak380cu amp. Będę czekał na wieści. Pozdrawiam

      2. Tomek pisze:

        I tak aktualne 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy