Recenzja: Final Audio Design – porównanie modeli Piano Forte X IX i VIII

Odsłuch cd.

Final_Audio_Design_Piano_Forte_005_HiFi Philosophy

I choć wszystkie grają świetnie, to wraz z ceną, scena rośnie i rośnie…

   Brak narzucającej się pogłosowości i duża jak na wnętrze kanału postura oraz masa dźwięku, nie czynią jednak tego brzmienia scenicznie ułomnym. Wręcz przeciwnie. Nie wspomniałem o tym na wstępie, bo jest to głównie propagandowy slogan, ale odwołują się te Piano Forte tak naprawdę nie do przetworników dynamicznych, tylko konstrukcji tubowych. To one miały być inspiracją, a ich rozciągnięty przestrzennie, doskonale obrazujący scenę dźwięk wzorem. To się niewątpliwie w dużej mierze udało, bo chociaż kiedy słuchać z odtwarzaczami przenośnymi (nawet takimi lepszymi w sensie reprodukcji przestrzennych, jak HiFiMAN HM-901), ta przestrzenność nie zaznaje pełnego rozwinięcia, ale kiedy podpiąłem Piano Forte do wzmacniacza Divaldi, zasilanego przetwornikiem Phasemation, scena momentalnie się rozwinęła, a perspektywa ukazała rozległa i wszystko w siebie wpisująca. Pojawiła się wysokość zawieszenia, gradacja planów i duża – nawet bardzo – głębia. Podniosła się także zawartość pogłosów i odbić, a akustyka zaczęła odgrywać pierwszoplanową rolę. Lecz że akustyka ta u każdego modelu była inna, pora przejść do opisania różnic i wynikających z tych różnic indywidualizacji.

Te okazały się nieco zwodnicze, od aparatury podpinanej bardzo zależne, a tak naprawdę nie od aparatury w sensie jej specyficznych przymiotów (choć to oczywiście także), tylko od jakości jaką prezentowała.

Zacznijmy od tego co pokazało się z odtwarzaczami przenośnymi, które ze swej strony zaprezentowały dokładnie te same style co w przypadku słuchawek AKG K3003, tak więc nie będę do tego wracał. Style te oznaczały, że warstwa sceniczna o wiele lepiej zobrazowana była u HiFiMAN-a HM-6, tak więc wszystko co w poniższym akapicie napiszę, opiera się głównie na porównaniach z jego użyciem.

Weźmy na początek model Piano Forte X, który na treści sceniczne okazał się najbardziej wrażliwy, najobszerniej je opisując. Kto analizował kiedyś te sprawy, od razu zgadnie, że zapewne największy miał udział pogłosu i miejsce jego się przejawiania najdalsze. Rzeczywiście, echowość najbardziej miał rozbudzoną, a punkty odbić dalekie. Specjalnie wysłuchałem kilku utworów szczególnie dobrze ten aspekt obrazujących i nie ma wątpliwości, że tak właśnie słuchawki te grają. Owo echowe wzbudzenie ma u Piano Forte X postać wyraźną, aktywną i technicznie wysokiego poziomu. Doskonale słychać odbicia, a ich poziom dźwiękowy okazał się wyższy niż u modeli IX i VIII. Nie działy się te echa na marginesie, ani nawet w tle, tylko stanowiły całościową oprawę, coś jak u Staxa Omegi, budującą ogólną atmosferę muzyczną, wszakże głównie w utworach samych z siebie taki walor posiadających, podczas gdy dawny flagowiec Staxa potrafi atmosferę holograficznej przestrzenności i rozbudzonych dalekich planów budować w dużej mierze samodzielnie, bez względu na zawartość pogłosu w nagraniu.

Final_Audio_Design_Piano_Forte_009_HiFi Philosophy

Divaldi AMP 01 choć nieprzenośny, też ma ochotę na kontakt z metalami szlachetnymi.

Największą jego przy tym zaletą jest umiejętność łączenia tego z brakiem poczucia zagrożenia i wyalienowania. Nie przenosi słuchacza do dziwnego, obcego świata, do miejsc gdzie winno się mówić ściszonym głosem i stąpać ostrożnie, tylko atmosfera panuje swojska, chociaż w sensie jakościowym odświętna. Jednocześnie czujemy się jak u siebie, nastrojowość okazuje się przyjemna, a holografia i rozległe plenery pojawiają się w wielkiej obfitości. Final Audio Design Piano Forte X nie umie tego aż tak dobrze, ale talenty w tym kierunku również przejawiaja, grając jednocześnie stylem na pewno nie chłodnym, tylko budującym atmosferę przyjemnego w danym miejscu przebywania, z jednoczesną umiejętnością ukazania bogatego repertuaru akustycznego. Jest czymś naprawdę sympatycznym, kiedy takie przeciwieństwa się godzą, to znaczy na pierwszym planie panuje bezpośredniość i słychać gorąco brzmiącą muzykę, a gdzieś hen, z tyłu, podnoszą się echa i nie są one marginesem, tylko wracają wysoką falą. Wyważenie pomiędzy tymi światami – bliskim i swojskim, a dalekim i obcym – model X zaprezentował na pewno najlepsze, a w efekcie scenę miał największą i najwięcej na niej się działo. Nie grał kameralnie, tylko szeroko, a wrażenie przejrzystości, szczegółowości i dźwiękowego bogactwa dawał największe.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Final Audio Design – porównanie modeli Piano Forte X IX i VIII

  1. Ewa pisze:

    Przyznam szczerze, że jestem zaskoczona tą serią i taką dużą rozpiętością modeli w tej serii. Jest ogromny wybór dla każdej kieszeni tak na prawdę:)

  2. Piotr Michalak pisze:

    Miałem okazję nabyć X i VIII, a także pożyczyć na dłuższy czas IX. Generalnie potwierdzam większość wniosków. VIII są najbardziej zrolowane i średnicowe, natomiast technicznie i przestrzennie i tak dają radę. Są uboższe od IX i X brzmieniowo, aczkolwiek to wychodzi dopiero w porównaniu bezpośrednim; same z siebie brzmią świetnie, choć może przeszkadzać brak ostrości osobom tak jak ja przyzwyczajonym np. do brzmienia marki Beyerdynamic czy Ultrasone.

    IX jest najbardziej zwyczajna, można powiedzieć, że to „studyjna wersja piano forte”. Przez to ma najmniej w moim odczuciu „tego czegoś”, jest zwykła, ale bardzo dobra technicznie. Może to jest takie „pianoforte” dla fanów Beyerdynamica? Wizualnie moim zdaniem też pozostałe dwie wyglądają lepiej (miedź i złoto lepiej się prezentują niż stalowe pianoforte), choć wszystkie są oczywiście pięknymi słuchaweczkami, unikalnymi wizualnie.

    X przede wszystkim wizualnie wygląda najlepiej. To absolutnie śliczna słuchawka. Połączenie połyskującego się, żółtego złota z czarnym kablem daje jednocześnie ekstrawagancję, a przy tym i subtelną elegancję. Brzmieniowo faktycznie jest delikatny pogłos i wynikające stąd rozmycie dźwięku, ale przestał mi przeszkadzać, odkąd porównałem X ze „studyjnymi” IX. Odkryłem w ich brzmieniu magię, zrozumiałem je.

    Lab2 brzmieniowo są bogatsze od nich wszystkich, aczkolwiek… mimo tego, co sugerują ich śliczne zdjęcia, X wyglądają w praktyce lepiej. Pianoforte jako seria jest też wygodniejsza niż lab2, które mogą wypadać z uszu przez połączenie słuchawki z lekkiego tytanu oraz relatywnie cięższego, sztywnego, srebrnego kabla.

    Trudno wybrać, która z tych słuchawek jest najlepsza, to fakt. Warto przed zakupem posłuchać wszystkich, zobaczyć je na własne oczy i wybrać pod swoje oczekiwania wizualne oraz brzmieniowe. U mnie zostały jednak X, a VIII wędrują na sprzedaż, bo jednak i wizualnie, i brzmieniowo X są bogatsze. Komplementują natomiast Lab2 pod względem wygody użytkowania i innego, bardziej oddalonego charakteru brzmienia.

    Pozdrowienia dla wszystkich:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy