Recenzja: FiiO K19

Architektura i funkcjonalność

    Zacznę może od cechy najbardziej rzucającej się w oczy: urządzenie jest płaskie i po wzięciu do ręki okazuje się niewiele ważące (1,8 kg), a dwa dołączone komplety podstawek pozwalają na wybór orientacji poziomej lub pionowej. Cztery płaskawe nóżki możemy przytwierdzić do boku, który stanie się spodem, uzyskując klasyczny naleśnik, albo dwie zmyślnie rozkraczone i zabezpieczone przed poślizgiem przykręcić do lewej ścianki, uzyskując pozycję pionową; która sądząc po kierunku napisów na siłą rzeczy małym wyświetlaczu, jak również tych umieszczonych przy tą samą siłą małych gałkach, jest uważana za standardową, jako zabierająca mniej miejsca. Z pewnością też zapewnia o wiele skuteczniejszą wentylację, bo urządzenie na wszystkich ściankach ma ażur dużych wywietrzników – bowiem w środku upchnięto niemało i to niemało się rozgrzewa.

    Zaraz do tego „niemało” przejdziemy, ale zostańmy na powierzchni, skoro już od niej zaczęliśmy. Obsługę dostajemy dwojaką – tymi gałkami lub z pilota; i są też dwa wykończenia – srebrzyste albo czarne. Czarne jest także tło małego wyświetlacza, na którym białe i rubinowe znaki pozwalają wybierać jedną z siedemnastu equalizacji, jeden z pięciu poziomów wzmacniania i jeden z siedmiu filtrów cyfrowych. Też rodzaj cyfrowego wejścia i pożądane aktywne wyjścia, stopień jasności ekranu i czas jego wygaszenia, język, tryb aktualizacji i parę innych rzeczy. Wszystko to za pośrednictwem gałki bliższej ekranu, a dalsza (w spionizowaniu wyższa) to ON/OFF trybu czuwania i potencjometr krokowy o wolnym narastaniu, słusznym w obliczu takiej mocy.

     Na półkoliście po obu stronach zakończonej pleksiglasowej witrynie z pośrodku małym ekranikiem ulokowano również gniazda słuchawkowe i przednie łącze USB; te gniazda to 4-pin, Pentacon i duży jack, a USB jest typu C.

     Na powitanie ekran wyświetla rubinowe FiiO, by zaraz przejść w tryb informacji, zdecydowanie za małymi cyferkami informując o poziomie wzmocnienia (max. 120), niewiele większą czcionką o sposobie działania (sam przetwornik, czy więcej), znacznie większą, czerwoną wers niżej, o aktywnym wejściu cyfrowym, w kolejnym wersie błękitną o typie próbkowania, a w ostatnim na powrót białą o wyborze equalizacji.

     Bardzo dużo dzieje się z tyłu, gdzie przy orientacji pionowej na samym dole trzybolcowe gniazdo zasilania z poniżej włącznikiem głównym, nad nim skobelek przełącznika rodzaju zasilania i obok niego wtyk dla zasilacza DC 15V/3A, stanowiącego alternatywę mającą wg producenta dawać inne wrażenia audialne. (Zasilacza nie ma w zestawie, poszukujemy sami.) Powyżej komplet wejść XLR i nad nim dwa komplety RCA, a dalej gniazda cyfrowe (osobne we/wy koaksjalne i we/wy optyczne, RS-232 i USB). Jeszcze wyżej Trigger 12V, przyłącze uziemienia, HDMI IN oraz HDMI OUT i równolegle do nich podłużna, niestercząca antena Bluetooth.

   Zestaw gniazd umożliwia podpięcie do PC lub MAC i ekranowe ustawianie precyzyjnego, 31- pasmowego equalizera, który ma siedem stanów predefiniowanych i udostępnia użytkownikowi aż dziesięć jego własnych, a może też być dezaktywowany wyborem opcji OFF.

     Finalizując kwestie zewnętrzne pozwolę sobie uznać urządzenie za zgrabne i wyrazić zdumienie, że aż tyle jakości i mocy udało się pomieścić w tak małych gabarytach i przy tak niskiej wadze. Co niewątpliwie jest zasługą postępu technologicznego i sprytu chińskich inżynierów, którzy opracowali jednobryłowy (unibody), wysokociśnieniowo odlewany korpus ze stopu aluminium; korpus o bardzo dużej sztywności pomimo małej wagi. Ten korpus ładnie wykończono frezarką CNC, a bycie ażurowym dobrze do niego pasuje. Kluczowy dla wyglądu front jest dopieszczony estetycznie, a dwie wyfrezowane z tego samego aluminium gałki mogą być, stylem kart graficznych, wieloma barwami podświetlane; ale też mogą nie być, do pary z wygaszeniem ekranu. Może więc być kolorowo lub bez efektów świetlnych; tak czy tak będzie finezyjnie, bo obudowa jest finezyjna. Okablowanie ciągnie ją w tył, lecz mimo to jest stabilna, a to okablowanie prowadzi zainteresowanych do wnętrza, gdzie w głównej roli dwie – po jednej dla L-R ścieżek stereo – ośmiokanałowe kości D/A ESS Sabre ES9039SPRO z 32-bitową architekturą HyperStream czwartej generacji, zapewniającą dynamikę 132 dB i 122 decybelowy odstęp od szumów i zniekształceń.

     Kości te współpracują z procesorem quad-core FPGA i pozostają pod globalną kontrolą dwóch femtosekundowych zegarów, osobnych dla potoków 44,1 i 48 kHz. Dalsze etapy to symetryczny przedwzmacniacz na OPA 1602 i symetryczny wzmacniacz słuchawkowy na OPA2211 i OPA1602, przypisanych do dwóch (L-R) 8-kanałowych modułów THX AAA 788+, co gwarantuje każdej wiązce sygnału stereofonicznego 8000 mW pozbawionej zniekształceń mocy.
      Wszystko to wstępnie czerpie energię z niskoszumnego wewnętrznego zasilacza 40 W klasy przemysłowej, obsługującego napięcia 85 – 305 V AC, albo alternatywnie z zewnętrznego 15V/3A DC, który zapewnia sam użytkownik.

    W komplecie przewód zasilający, adapter USB-C/USB-A, adapter 6,35 mm, śrubokręt, śruby i podstawki, kabel USB 2.0, przewód audio 3,5 mm, podwójny kabel transmisji danych USB typu C, wielofunkcyjny pilot, instrukcja i karta gwarancyjna. Całość elegancko zapakowana i ze wspomnianą wyceną prawie siedmiu tysięcy złotych, która może się okazać korzystna, jednakże pod warunkiem odpowiedniej jakości. Jakości nieprzeciętnej, bowiem też chińskie Aune i liczna pozostała konkurencja nie przysypiają z zaawansowaniem i też się nie srożą cenami.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: FiiO K19

  1. Sławek pisze:

    Bardzo ciekawa recenzja. Szkoda tylko, że nie ma choć jednego wejścia liniowego, gramofonowe pre można by podłączyć i cieszyć uszy winylami. Szkoda tym bardziej, że kosztujący o połowę mniej Fiio K9 AKM takowe wejście ma – ciekawe jak brzemieniowo by wypadł skonfrontowany z przedmiotem recenzji.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Ten jest najwyraźniej przewidziany dla komputera. I dobrze mu z tym idzie.

      1. Sławek pisze:

        Podobno te nowe kosteczki ES9039SPro są bardzo muzykalne i recencja to potwierdza.
        Tym niemniej ja osobiści jak to dej pory unikałem ESS Sabre – w moim DAC są BB 1704UK, a słyszałem też Gustarda z AKM i grał świetnie. Chętnie posłucham tego K19 jak będzie okazja, z zaznaczeniem że i tak bym go nie kupił ze względu na brak wejścia analogowego i cyfrowego I2S.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Różnice między kośćmi DAC są słyszalne, ale bardziej stylistyczne niż jakościowe. Pokazał to ładowany czterema różnymi ich zestawami, wymienialnymi jak pistoletowe magazynki, DAP od A&K. Ale dawne Burr Brown i Analog Devices ciągle uchodzą za bardziej od najnowszych melodyjne – i trochę się z tym zgadzam, a trochę nie, bo są przykłady potwierdzające i zaprzeczające.

          A tu wyczerpujący zestaw danych, co w czym siedzi: https://www.dutchaudioclassics.nl/the_complete_d_a_dac_converter_list/

          1. Sławek pisze:

            Lista zaiste imponująca, zapisałem sobie i serdecznie dziękuję.

  2. Marek S. pisze:

    Do FT5 musi Pan koniecznie wymienić kabel. Z oryginalnym one nie grały. Mam je od początku z nowym FAW Hybrid, na tyle długo, że zapomniałem już jak słabo grały z firmowym.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie uda mi się, bo producenci rozjechali się na wakacje, a pasujące wtyki kabla od Susvar mają szerokie kołnierze i nie pozwalają się dostatecznie głęboko wciskać w tulejkowate wloty FT5. A pół recenzji już napisane i ta będzie z kablem oryginalnym. Ale nie jest źle, pozbierały się.

      1. Marek S. pisze:

        Trochę szkoda, bo różnica jest zauważalnie słyszalna. Słuchawki się otwierają, grają spektakularniej z większą ogładą. Uważam, że akurat na kablu Producent zaoszczędził. Z drugiej strony nigdy nie będą to słuchawki super przejrzyste i rozdzielcze. Mi przypominają pierwszą wersję Emperyan-ów, które bardzo lubiłem ale niestety były awaryjne.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Wiem że się otwierają, bo kabel Susvar łapie sekundowe kontakty kiedy go mocno dociskać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy