Recenzja: ESA Credo Stone

Podsumowanie

   Czy ryzyko się opłaca? Czy tym razem się opłaciło? Z pewnością było warto, zyskaliśmy coś niezwykłego. Zyskali polskie głośniki podobne do przywoływanych w recenzji Raidho D2 i White Light Anniversary. Nie stuprocentowo tak dobre, ale też znacznie tańsze. Co niejednemu zabrzmi jak drwina, ale fakty są takie, że tamte są dużo droższe: jedne za dwieście tysięcy, drugie trzysta. Poza tym polskie Esy mają niewielkie gabaryty (Raidho też) i łatwe są w ustawieniu (co to, to tamte nie). Ta ostatnia więc cecha już tylko Esom przynależy – prawdopodobnie dzięki czterem membranom biernym. Jak to się nieraz trzeba napocić, żeby uchwycić ustawienie; i trzeba mieć odpowiedni pokój, odpowiednie w nim meble, lub ich brak. A tu po prostu się stawia, byle z grubsza po audiofilsku – i tylko dobrze mieć możność siadać od nich spory kawałek. Ale i w bliskim polu odsłuchowym dźwięk zjawia się pierwszorzędny, a tylko scena mniej klarowna, a ściślej mniej całościowo rozwinięta.

Teraz coś bardziej od siebie, bo muszę to powiedzieć. Oczywiście mogłem napisać recenzję bardziej oględną porównawczo, bez tego ciągłego „te to, tamte tamto”. Slalomem ominąć zagadnienia dla sprawy brzmienia kluczowe w ich kontekstowym ujęciu zapamiętanych kiedyś brzmień, chwaląc jedynie w oderwaniu, bo chwalić jest rzeczywiście za co. Ale nie o to przecież chodzi, tylko o całościowy walor poznawczy. O to chodziło także twórcom, kiedy decydowali się podejmować wyzwanie rzucone im przez technologię. Surowiec obudowy i surowiec kablowy (a ściślej cała ścieżka prądu) kusiły świetnym brzmieniem, straszyły ceną straszną. Chodziło zatem o rozstrzygnięcie, co tu nad czym góruje? Czy warto iść w takie koszty, by zyskać dźwięk ekstremalny, czy może jednak nie – w wymiarze cena/jakość jest to ślepa uliczka? Na to pytanie muszę odpowiedzieć, że ani jedno, ani drugie – jeżeli ktoś oczekiwał dużego wychyłu w tę lub tę od linii głównego nurtu. Kolumny ESA Credo Stone nie są, za te swoje podłe pieniądze, ani lepsze, ani też gorsze od analogicznych cenowo z najlepszym brzmieniowym statusem, trafiając w obręb głównego nurtu relacji cena/jakość. Kiedy więc zapragniecie lepszych, będziecie musieli wydać więcej, a jeśli równie dobrych… tak, tutaj docieramy do sedna.  Wówczas – mijając wszystko inne – będziecie musieli się przygotować na dużo większe gabaryty i dużo trudniejsze ustawianie. Największą bowiem zaletą Credo Stone jest małość zajmowanego miejsca i łatwość lokalizacji. Pac-pac – i wszystko w mig gotowe; nie żadne tam po drodze strzelanie bass-refleksami pod kątem w ściany boczne, czy odstawianie na trzy metry od tylnej, by zjawić się z kolumnami na samym środku pokoju. Żadnego też szukania miejsca dla głośników wielkości pieca i też nie wymagana bezwarunkowo adaptacja akustyczna. Nie trzeba dodatkowych podstawek, na całe ściany i sufit ustroi akustycznych, jakichś mecyi z dopasowaniem toru. Bo jeszcze dołącza do zalet smakowita tolerancja sprzętowa. Po jej względem też nie są Credo Stone grymaśne, nie mają wygórowanych ani specyficznych wymagań. Grać mogą z mocnym tranzystorem i mogą ze słabą lampą. Taką całkiem aż słabą pewnie nie, ale już 300B XLS powinna w zupełności wystarczyć, nie mówiąc o jakich push-pull᾽ach czy KT150. I nie potrzebna im też będzie z samych szczytów muzykalności toru, jakichś obowiązkowych gramofonów czy magnetofonów szpulowych. Własnej muzykalności mają dosyć, chętnie z innymi się podzielą. A w mierze przejrzystości, analizy, czystości artykulacji i emocjonalnych wzruszeń, są to kolumny high-endowe, takie z najwyższej półki. Czyli, najkrócej rzecz ujmując – kolumna pierwszorzędna i na dodatek przyjazna, tylko cholernie droga. Ale na to nic nie poradzę i twórcy także nie. To od początku był drogi projekt bez taniej ścieżki obejścia.

Warto kończąc nadmienić, że już po teście zmodyfikowanego modelu Credo Stone firma Metrum Lab zastosowała technologię prądową IFE w odniesieniu do szczytowych głośników Esy – modelu ESA Red House. Zachęceni wynikami kolejnej próby właściciele obu firm zawarli w rezultacie umowę o stałej i szerokiej współpracy, w ramach której Metrum Lab udzieliła ESA licencji na wyłączność w zakresie modyfikacji produkowanych przez nią zestawów głośnikowych, tyczącej nie tylko produktów nowych, ale także już sprzedanych, tak samo możliwych do poddania uszlachetniającym poprawkom. (Nazwa IFE to skrót od łacińskiego imperium fluxus electrons co przekłada się na sterowany przepływ elektronów.)

 

W punktach:

Zalety

  • Porównywalne z najlepszymi pod względem całościowej klasy brzmienia.
  • Wzorcowe niemal połączenie zdolności melodycznych z analitycznymi.
  • Więc popisowa szczegółowość.
  • Popisowy rozkład muzycznych fraz na czynniki przy zachowaniu ich spójności.
  • Głębia widzenia i głębia ostrości.
  • Charakterystyczne dla z lekka podkręconych sopranów wrażenie większej swoistości głosów.
  • Bardzo dobry timing.
  • Długie podtrzymywanie dźwięku.
  • Same te dźwięki głębokie.
  • Z powierzchniowym meszkiem i substancjalne.
  • Dające duży spektakl i zanurzenie w muzykę.
  • Ale zarazem takie z tarciem o nią, a nie śliskie.
  • Światłocień.
  • Przyciemnione, bez jaskrawości, ale dokładnie penetrujące światło.
  • Powściągliwe, ale mające udział w pięknie pogłosy.
  • Słodycz (nieznaczna) i falowanie głosów.
  • Popisowo rozbudowany harmonicznie fortepian.
  • Własna perspektywa na linii wzroku i uporządkowana, przejrzysta scena.
  • Zaznaczająca się holografia.
  • Całkowite oderwanie dźwięku od kolumn.
  • Nie zmasowany, ale wyczuwalny atak.
  • Niezbyt wysokie, ale też wyczuwalne ciśnienie dźwięku.
  • Nisko schodzący (choć nie do samego dna), przestrzenny i rozdzielczy bas, ze świetnym obrazowaniem strun i membran.
  • Dobrze, chociaż nie celująco, zdany egzamin odporności na basowe przestery niskozakresowe.
  • Celująco zdany w odniesieniu przesterów wynikających z szybkiego tempa perkusyjnych pałek.
  • Spora chociaż nie całkowita, odporność na sybilację.
  • Od pierwszej sekundy słychać, że te kolumny są super.
  • Bardzo wysoki walor emocjonalny bez żadnych wtrętów własnych.
  • Całkowita uniwersalność repertuarowa.
  • Przyjazne dla reszty toru.
  • Sporo wybaczające słabym nagraniom.
  • Bardzo zyskujące z lepszymi. (I tu nie ma sufitu.)
  • Zajmują mało miejsca.
  • Łatwe do ustawienia i napędzenia.
  • Na własnych antywibracyjnych podstawkach.
  • Same markowe komponenty.
  • Referencyjne głośniki ScanSpeak o ekskluzywnie uszlachetnionych cewkach.
  • Bardzo dobrze się sprawdzające membrany pasywne z tyłu.
  • Ekstremalnej jakości wewnętrzne okablowanie.
  • Ekstremalny, nigdzie indziej nie spotykany materiał obudowy.
  • Potężna masa własna w połączeniu z konstrukcją wewnętrzną eliminuje rezonanse.
  • Wygodne przyłącza.
  • Nowoczesny wygląd i możliwość wykończenia w dowolnym kolorze.
  • Uznany producent.
  • Made in Poland.

Wady i zastrzeżenia

  • Nieznaczna nadaktywność sopranowa.
  • Bardzo drogie.

 

Dane techniczne:

  • Rodzaj konstrukcji:   kolumny podłogowe, pasywne.
  • Układ głośników:   2,5-drożny  z czterema membranami biernymi ø 180 mm Wavecor na ściance tylnej.
  • Głośniki:
  • 1 x wysokotonowy ø 26 mm ScanSpeak R3004/602000;
  • 2 x średnio-niskotonowy ø 184 mm ScanSpeak Illuminator 18WU/4741T00  with Patented Sandwich Paper Cone, Neo Magnet, Patented Symmetrical Drive (SD-3).
  • Okablowanie wewnętrzne:   Metrum Lab Technology.
  • Materiał obudowy:   kompozyt spieków ceramicznych.
  • Pasmo przenoszenia:   28 Hz – 45 kHz (+/-3dB).
  • Wymiary:   1000 x 240 x 480 mm.
  • Waga jednostkowa:   52 kg.
  • Moc znamionowa:   200 W.
  • Impedancja znamionowa:   4,0 Ω.
  • Efektywność:   91 dB
  • Zalecana moc wzmacniacza:   25 – 300 W.
  • Optymalna wielkość pomieszczenia  odsłuchowego:   20 – 50 m².
  • Cena:  140 000 PLN (para)

 

System

  • Źródło: Ayon CD-T II/Ayon Stratos.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Kolumny: ESA Credo Stone, Zingali Client 3.15 EVO
  • Interkonekty: Siltech Empress Crown, Sulek Audio & Sulek 6×9.
  • Kabel głośnikowy: Sulek 6×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Acrolink MEXCEL 7N-PC9700, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Synergistic Research Level 3 High Current, Sulek 9×9 Power.
  • Listwa: Power Base High End.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Stopki antywibracyjne: Avatar Audio Nr1, Divine Acoustics KEPLER.
  • Podkładki pod kable:  Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt:  Acoustic Revive RIQ-5010, Solid Tech „Disc of Silence”.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: ESA Credo Stone

  1. Paweł pisze:

    Recenzja opisana w kwiecistym stylu (jak zawsze bardzo wciągającym). Mnie jednak brakuje tutaj konkretów. Jeśli produkt plasuje się przynajmniej cenowo w hi-end i producent proponuje „przełomowe” technologie dla bezstronności recenzji produktu w tym budżecie z chęcią zobaczyłbym pomiary. Jeśli obudowa jest rzeczywiście sztywna możnaby badanie jej wibracji przeprowadzić za pomocą akcelerometru i załączyć wykres przebiegu częstotliwości przy odpowiednim napięciu sterującym. Dodatkowo sztywność obudowy to jedno o drgania całego zestawu przy tylu membranach biernych to drugie więc możnaby wtedy ocenić inżynierskie podejście do całego projektu. Wykres przebiegu częstotliwości na kilku osiach też byłby przydatny bo podsumowanie „nieznaczna nadaktywność sopranowa” jest zniechęcająca bo sugeruje nieliniowość. Tak się składa, że użytkuję japońskie kolumny w podobnym budżecie, których obudowa w dużej części jest zbudowana z jednego elementu będącego odlewem z masy syntetyczej podobnej do corianu (blaty kuchenne dupont) i takie technologie jak w ESA są już stosowane od kilkunastu lat przy produkcji kolumn hi-end. Pomiary o których wspomniałem i jeszcze wiele innych redakcja stereophile wykonuje przy sprzęcie z wyższej półki cenowej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Z takimi postulatami trzeba się zwrócić do Esy, albo do redaktora Andrzeja Kisiela z magazynu AUDIO.

  2. Paweł pisze:

    Panie Piotrze, można się oczywiście zwrócić do w/w wskazanych ale to Pan pisze recenzje w sposób sprawiający radość z ich czytania oraz przywołuje Pan dużo przykładów (porównań) co pozwala jakoś w przybliżeniu spozycjonować recenzowane produkty

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zająłem wobec pomiarów sprzętu audio stanowisko zewnętrzne, to znaczy korzystam oczywiście z danych producenta i czasem odnoszę się do cudzych poglądów powziętych z jakichś prywatnych pomiarów, jednakże opinię o danym urządzeniu czy akcesorium wyrabiam sobie wyłącznie na podstawie jego cech użytkowych, całkowicie z pozycji użytkownika. Jedyne pomiary prowadzę własnymi uszami i są one całkiem subiektywne, ale słuchanie muzyki też jest takie. Dzięki czemu zachodzi pełna synergia pomiędzy metodą a poszukiwanym rezultatem, przynajmniej moim zdaniem. Obiektywizujący w tym wszystkim pozostaje jedynie czynnik kontekstowy – porównywanie z wyrobami konkurencji. Ważniejszy według mnie o wiele od pomiarów, bo przykładowo szczytowe kolumny Avatar Audio w papierach mają górę pasma kończącą się na 20 kHz, podczas gdy odsłuchowo są to jedne z najlepszych i najbogatszych sopranów w ogóle.

  3. jafi pisze:

    Zmartwiło mnie zdjęcie podłączenia kabli kolumnowych i zworek do tych kolumn. Jeśli masz Piotrze jeszcze kolumny u siebie, to podłącz proszę kable kolumnowe do terminali nisko-średniotonowych, a zworki od tych dolnych do górnych. Powinno być lepiej tzn. mniej „bałaganu” na scenie.
    Swoją drogą ciekawe, czy te zworki dostarczone przez producenta mają zaznaczony kierunek?
    Na pewno można znaleźć lepszy kierunek, ale czy jest takie oznaczenie?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oznaczenia brak, działałem na wyczucie. Metoda mieszanych podłączeń zwykle dobrze się sprawdza, ale być może proponowana jest lepsza. Kolumny jeszcze są i będę jeszcze ich słuchał, ale w tej chwili na stanowiskach stoją inne.

    2. Paweł pisze:

      Potwierdzam postulat jafi, w moich kolumnach (przy 2 parach zacisków) producent w instrukcji wskazuje aby kable single wire podłączyć do terminali LF (nisko-tonowych) w celu uzyskania maksymalnej jakości.
      W moich poprzednich kolumnach, które miały tri-wiring też wskazywał konieczność podłączenia kabla głośnikowego do zacisku średniotonowego i zakazywał łączenia na skos.
      Co do kierunkowości zworek są tak krótkie i raczej z wysokiej jakości przewodnika(pojedyńczy kryształ), że chyba kierunkowości nie da się usłyszeć (powinno to być podane przez producenta).

      1. jafi pisze:

        Ależ da się określić kierunkowość zworek, tym bardziej, że sam produkt i jego cena zawieszają wysoko poprzeczkę. Z mojego doświadczenia wynika, że kierunkowość ma „pierwszeństwo” przed jakością przewodnika określaną ilością N po przecinku.

      2. Piotr Ryka pisze:

        Zasięgnąłem informacji u źródła. Zwory nie mają oznaczenia kierunku, ponieważ nie są kierunkowe. Zarazem producent jest bardzo zadowolony z faktu użycia krzyżowego podłączenia kolumn, ponieważ testował wszystkie i to mu wypadło najlepiej.

  4. Paweł pisze:

    Panie Piotrze poczekam na Pana test kabli tego producenta.
    Używam raczej dobrych /sprawdzonych kabli z wyższej półki tj. Hijiri HGP Million, Verastarr (ten producent nie ma kierunkowości w kablach), Acoustic Zen itp. w zależności które źródło i który tor (stereo czy słuchawki). Jeśli napisze Pan, ze rzeczywiście jest duża pozytywna różnica to rozważę ich testowanie.
    Cena kabli metrumlabs wydaje się raczej wygórowana za produkt, w którym użyte materiały raczej pochodzą z produkcji ogólnie dostępnych komponentów i podlega jedynie jakimś procesom (postarzania?) oraz konfekcji (tutaj umiejętności są rzeczywiście ważne) lub innym objętym zapewne tajemnicą handlową.
    Współpraca podjęta z tak renomowaną marką jak ESA to chyba promocja dla metrumlabs.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mają dostarczyć, zobaczymy. Wysłałem też parę własnych, które mam podwójne, do sprawdzenia rezultatów tego uszlachetniania. Porówna się poprawiane z niepoprawianymi i będzie wiadomo.

  5. Javier pisze:

    The ESA brand is a disaster, the customer service is very bad and they do not work well with after-sales problems. Good luck to future buyers!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© HiFi Philosophy