Recenzja: Entreq Olympus – kabel słuchawkowy

Odsłuch cd.

Ze sprytnym klipsem podtrzymującym.

    Wiem, ta recenzja ma postać ględzenia i prawie do nikogo się nie odnosi. Niewielu jest zapewne takich, którzy swe AKG K1000 zachcą wyposażyć w kabel Olympus, na dodatek złość wzbiera u pozostałych – co zdanie, to się dowiadują, że ich słuchawki gorsze. Ale zaraz będę pocieszał, tylko najpierw przyględzę odnośnie narratora, że mianowicie opisując swe AKG jeszcze z kablem Atlantis wszedłem w zatarg z takimi, którzy opisywali je jako mające najdoskonalszą i największą scenę. Tak, najdoskonalszą – owszem, ale największą – nie. Dopiero teraz dotarło do mnie, że głoszący takie poglądy słuchają tych słuchawek przy oryginalnym kablu z całkowicie rozwartymi muszlami, co mnie tak odstręczało, że nawet się takiej scenie dokładnie nie przyjrzałem. Balety anorektycznych cieni to aż może nie były, ale za chudo i nie lubię. O wiele lepsza sytuacja zaistniała przy kablu Atlantis i przedwzmacniaczu Phasemation (jednym z najdoskonalszych na świecie), który przejawił taką właściwość, że przy połowicznym i pełnym rozwarciu ta sama gęstość dźwięku. Też zatem muszle na roścież i otwieranie wspaniałej sceny – byłem tą wspaniałością oszołomiony, ale nie było to aż tak doskonale wypełnienie jak przy kablu Olympus.

   Tyle odnośnie relacji pomiędzy Atlantisem a Olympusem.

 

   W porównaniu do innych słuchawek, niezależnie od ich biegłości w tworzeniu naturalnych bądź nadnaturalnych scen, rozmach i naturalizm sceniczny rozwartych na roścież K1000 z Olympusem był czymś przytłaczającym. Dla tym zmartwionych dwa pocieszenia:

    Po pierwsze, słuchawki mające mały dystans do pierwszego planu (jak przykładowo najnowsze referencyjne Stax SR-X9000, albo klasyczne Grado RS1) potrafią nawiązywać z wykonawcami bardziej intymny, dotykowy kontakt, lokując ich na wyciągnięcie ręki zamiast ujmować w perspektywę z dalekim pierwszym planem, za nim mistycznym horyzontem. Wprawdzie nawet na maksimum rozwarte AKG utwory stricte kameralne umieją czynić intymnymi, ale to już nie będzie taka bliskość, że niemal ocieranie.   

    Po drugie, kwestia przyzwyczajeń. Faktycznie – w pierwszym odruchu po AKG z Olympus inne wydają się sztuczne, ale to trwa chwileczkę; mózg-magik momentalnie wkracza do akcji i raz-dwa wszelkie sztuczności zostają oswojone. Minuta, dwie i jest normalnie, nie czuć rozpadu na kanały. Z kolei kiedy w grę zaczyna wchodzić ten intymny kontakt z wykonawcami, wówczas to przejście z X9000 i im podobnych na K1000 skutkuje efektem rozłąki. Co prędko ustępuje, przytłoczone brzmieniowym przepychem, ale zawsze pociechą że: „Nie takie te AKG z Entrekiem doskonałe, żeby nic przeciw nim nie było.” Niemniej scenicznym naturalizmem przytłaczają, a lepiej nasycający brzmienie kabel jeszcze to potęguje, zwiększając dystans pomiędzy ich doskonałością a niedociągnięciami reszty. Reszty za wyjątkiem głośników nagłownych RAAL i Mysphere o analogicznej budowie z regulacją rozwarcia. Pytaniem pozostaje, czy tworzyć z tej trójki kategorię, czy na siłę spawać do reszty. Moim zdaniem różnice prezentacyjnego stylu i warunków użycia są na tyle istotne, że raczej wyosobniać. A że „Бог троицу любит”[9], potężna to trójka.

Z wielką renomą marki.

    Wyosobnienie jednak nie zamyka sprawy, są wszak aż cztery sposoby pomagania tym zwykłym, przylegającym do głowy słuchawkom. Jeden też czyniący je niezwykłymi – to zawarta już w nazwie technologia Crosszone, przykładająca do każdego ucha zespół kilku głośników miksujących sygnały kanałów. To też znakomity sposób – także prawdziwsza scena i na dodatek dźwięk tak gęsty już przy oryginalnym kablu, że inne zdają się odchudzone. Na użyteczny dodatek przyleganie do głowy, nie ryczymy na cały dom. Drugi sposób jest prostszy – to technologia Ultrasone nazywająca się S-Logic; sztuczka polegająca nie na mieszaniu kanałów, tylko specjalnym rozpraszaniu dźwięku na małżowinie usznej. Także dająca dźwięk o wiele bardziej gęsty, ale stereofonicznie nie wzbogacony[10]. 

    Dwa pozostałe sposoby wychodzą już poza słuchawki. Jeden to mieszanie kanałów na poziomie wzmacniacza, co nieraz działa lepiej od chwytu S-Logic Ultrasone, jednak nie dorównuje ani tej specyficznej trójce, ani trzem modelom Crosszone. (Choć trzeba przyznać, że najbardziej zaawansowane pod tym względem wzmacniacze niemieckiego SPL Phonitora dają efekty spektakularne.) Ostatni sposób płynie z samych nagrań, tak zwanych binauralnych. To sposób znakomity, tyle że bardzo sporadyczny. Takich nagrań niemalże nie ma – potrzeba do nich sztucznej głowy von Neumanna, której nikt prawie nie używa. – Po co, skoro już na poziomie mózgu działa dostateczna korekta, by sztuczność zwykłych słuchawek zdusić, żeby się dobrze sprzedawały zarówno zwykłe nagrania, jak i te zwykłe słuchawki. Ale naprawdę szkoda, bo płyta binauralna wydana lata temu na użytek wewnętrzny Staksa z ich flagowymi wówczas SR-007 Mk I wywarła na mnie piorunujące wrażenie, to był wjazd do krainy marzeń.

    Finalnie jeszcze parę słów o kablu, jego to przecież recenzja.

    Patrząc od strony brzmieniowej, czyli tej najważniejszej, posiada jedną właściwość – nie stwarza ograniczeń. Nie ogranicza sopranów, nie ogranicza basu, nie ogranicza nic pomiędzy. Oto jest sedno sprawy – non plus ultra. Bo przecież kabel w pozytywnej roli może jedynie nie ograniczać, sam kreować nie może. Nawet kiedy mówimy o którymś, że jest ciepły czy gęsty, to przecież nie w tym sensie, że chłodny sygnał ociepla nic oprócz tego nie zmieniając, rozrzedzony tak samo zgęszcza. Działając jako filtr (chcąc nie chcąc musi tak działać), nie może w żadnym stopniu czegoś do dźwięku dorzucić; uwypukla jedynie coś poprzez odfiltrowanie czegoś, jedno odfiltrowując inne wzmacnia. Być może również może rezonansowo pewne rzeczy pobudzać, ale porzućmy teorię, nigdzie nas tym razem nie zaprowadzi, na pewno nie pod moim przewodem. Nie piszę wszak rozprawy naukowej z dziedziny fizyki ciała stałego w kontekście przewodzenia prądu, tylko rozprawkę o słyszeniu w nielaboratoryjnych warunkach. Słyszenie to – i tylko ono – doprowadziło mnie do przekonania, że kabel Entreq Olympus przepuszcza szerokie spektrum akustyczne w jego widełkach niczego nie wycinając ani nie zniekształcając. Ściśle biorąc coś zapewne wycina i coś na pewno zniekształca, ale na tyle mało, że ludzkie ucho nie słyszy. Efektem sytość brzmieniowa w całej kompleksowości, o co niezwykle trudno, co prawie się nie zdarza. Muzykę dostajemy w naturalnej formie, jako prawidłowo uformowaną temperaturowo i pogłosowo przy pełnym rozwarciu i całym bogactwie. Dzięki czemu można się cieszyć zrośnięciem rzeczy rzadko współistniejących – naturalności i bujności. Nie ma coś za coś – super sopranów kosztem rachitycznego basu, kulturystycznego basu kosztem przyduszonych sopranów, intensywności sopranowej za cenę pogłosowości. Wszystkie tradycyjnie wyodrębniane składniki akustycznego pasma są jednocześnie ekspresyjne i naturalne; a ponieważ są takie, nie zjawia się deformacja. Jako że w audiofilizmie te deformacje na każdym kroku nam towarzyszą, zjawia się „z tyłu głowy” poczucie normalności. Normalności odnośnie proporcjonalności struktury i jednocześnie nienormalnie wielkie poczucie obfitości. Kiedy dodać do tego aspekt ochrony przed zniekształceniami (zarówno o postaci sybilacji, jak i przesterów basowych), dołożyć miąższość i łaszenie głosów oraz pełną dawkę energii z przełożeniem na dynamikę, dostaniemy to coś, co jest kablem niemal idealnym w najważniejszym dla audiofilskich kabli wymiarze brzmieniowym.

Także gwarancją mojego sprzętu.

    Od strony użytkowej niestety już tak idealnie nie jest. Kabel jest gruby, ciężki i mało elastyczny. Domaga się ponadto modułu uziemienia, a jego duża pojemność zwiększonej mocy wzmacniacza. Że drogi jest, to mu można wybaczyć – takie są ceny high-endu. Można nawet powiedzieć, że jest relatywnie tani – tani zarówno jak na kabel z najwyższej serii Entreqa, jak i na coś, co należy do najściślejszej elity kabli słuchawkowych, gdzie znajdujemy przykłady droższych.[11] Czy wybaczymy mu masywność i małą skrętność, to już będzie zależeć od miejsca użytkowania (z pewnością nie na ulicę), także gotowości wyrzeczeń. Mnie przy słuchaniu AKG jego budowa nie przeszkadza, tym bardziej, że ma zapinkę. Ale jak ktoś lubi ruchową wygodę i mały ciężar giętkiego kabla, to on najpewniej nie dla niego.

[9] Bóg trójcę kocha. 

[10] Niektórzy twierdzą, że w ich odbiorze wzbogacony, ale sam tego nie doświadczam, mimo że właścicielem takich słuchawek jestem od wielu lat.

[11] Kimber Axios, Danacable Lazuli Nirvana, JPS Labs Semiconductor, Transparent Ultra.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

30 komentarzy w “Recenzja: Entreq Olympus – kabel słuchawkowy

  1. Sławek pisze:

    Panie Piotrze – fajna recenzja.
    Ale to kable typu solid core. O ile wzmacniacz lub kolumny stoją nieruchomo (pomijam wibracje), to słuchawek nie się słuchać siedząc nieruchomo, ponadto kiedyś trzeba te słuchawki na łeb założyć, a po posłuchaniu zdjąć. I w końcu kable typu solid core pękną – więc pytanie jak z trwałością – producent daje jakąś gwarancję na te kable? Podobno Entreq miał swego czasu dużo reklamacji z tego powodu a nawet produkcję zawiesił. Ciekawe, czy rozwiązali jakoś ten problem?
    Mam jeszcze kable srebrne słuchawkowe Lavricables, nie używam bo co i rusz to pękają przy wtykach do słuchawek, trzeba je nieustannie skracać.
    Moje zdanie jest takie, że kable solid core na słuchawkowe się nie nadają. Lavricables na swoje kable słuchawkowe gwarancji nie daje żadnej…

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Sądzę, że rozwiązali poprzez umocnienie. Kabel jest bardzo solidny, trudno go będzie uszkodzić. Konstantina i Atlantisa używałem łącznie przez wiele lat – fakt, były problemy z łączeniem przy muszlach. Ale ten ma to połączenie masywniejsze i odejmującą ciężar zawieszkę. Kilka miesięcy używania na razie mu nie zaszkodziło.

      1. Sławek pisze:

        No i tak trzymać, oby służyły niezawodnie. Z moich doświadczeń – a słuchawek słucham prawie codziennie – to mistrzem niezawodności jest FAW. Sytuacja idealna to taka gdy mistrz brzmienia = mistrz niezawodności.
        A swoją drogą, to ciekawe, czy Entreq zrobiłby kable do Crosszone (pisząc to na głowie mam CZ-10 z kablami FAW, piękny koncert Toma Waitsa Glitter and Doom Live…)

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Tonalium naprawiało kabel do Crosszone i wg relacji przewody są cienkie, tak więc Entreq raczej nie. Ale dystrybutora trzeba zapytać.

  2. omnia 10 pisze:

    Jakby Pan porównał je z topowym sulkiem ? Wiem ze to mało dyplomatyczne ale czy jest niekwestionowany zwycięzca? Lubię dzwiek analogowy i cieply

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Chodzi o Sulka słuchawkowego, jak mniemam? Trudno porównywać kable używane w różnych słuchawkach, zwłaszcza gdy jednymi z nich są K1000. Bardziej zgaduję niż twierdzę, że Sulek spokojniejszy i cieplejszy. Bardziej skupiony na melodyce, mniej na dynamice. Który lepszy? To dopiero do ustalenia i zależy pod jaki gust. Podejrzewam, że dla mnie Olympus, a dla kogoś lubiącego analogowe ciepło i melodykę może Sulek?

  3. Colorfort pisze:

    Panie Piotrze.
    Posiadam Atlantis i Olympus od 2019 roku. Kupiłem wprost od producenta. – Swego czasu opowiadałem Panu o tym. Z perspektywy użytkownika: Olimpus ma pełniejsze spektrum dźwięków i pełniejsze składowe; soprany są wręcz pieczołowicie artykułowane ale bez cienia sylabizacji; bas precyzyjny z charakterem oryginalnych dźwięków instrumentarim akustycznych oryginałów; intymność i jednocześnie znakomita przestrzenność orkiestr i kameralistyki.
    Pierwsza wersja Olimpusa po roku użytkowania (bardzo ostrożnego) zaczęła pękać w kilku miejscach 9oddalonych od wtyków). Napisałem do producenta i wysłałem do naprawy. Po 2 miesiącach otrzymałem kabel, który wydaje mi się taki sam gruby ale jest bardziej wiotki (choć nadal jest sztywnawy). Po wygrzaniu kabel gra jeszcze lepiej. – Nie otrzymałem od Entreq’a słowa wyjaśnienia, ale jestem przekonany, że przysłali mi inną wersję Olympusa. Jak dotąd nie ma tendencji do ponownego łamania. Jednak piszę o tych tendencjach do pękania ze względu na nowych użytkowników.
    Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      To ja mam chyba starą, sztywną. Może to ta z Pana słuchawek – odzysk. 🙂

    2. AudioFan pisze:

      Dzięki za ten sygnał ostrzegawczy. Mam Entreqa Olympus od sierpnia, używam z Susvarą i również bardzo łagodnie się z nim obchodzę. Nie wyciągam bez sensu wtyczki 4 pin XRL ze wzmacniacza i kabelek za drewnianą beczułką (nie doczytałem jak się to fachowo nazywa) zwisa i jest skierowany zwykle w jedną stronę. Obserwuje czy coś się tam nie dzieje, ale jak na razie jest OK. Czy zalecanie wyciągać wtyczkę ze wzmaka?

      Trochę obaw miałem gdy przy zamówieniu Olympusa powiedziałem, że chcę go do Susvar. Dystrybutor odradził mówiąc, że Entreq do tych słuchawek już nie robi, bo Olympus jest zbyt ciężki i wtyczki w słuchawkach wypadają. Dopytałem czy ten problem też występuje w przypadku nowych Susvar z nowymi wtykami i na szczęście usłyszałem, że w tym przypadku jest znacznie lepiej. Do tej pory tylko raz się zdażyło, że z jednej słuchawki wypadła wtyczka i to z mojej winy, bo przypadkowo pociągnąłem za kabelek przy odwieszeniu słuchawek na stojak, który miałem ustawiony dość wysoko. Czyli nie jest źle, choć z innymi słuchawkami raczej to by się nie zdażyło.

      1. Mariusz pisze:

        Witam.Możesz coś napisać jak Olympus wpływa na brzmienie Susvar.Mam te słuchawki i szukam do nich kabla.Dziękuje.

        1. AudioFan pisze:

          Oryginalnie kabelki od Sus gubiły bas, dlatego poszszlył niemalże z automatu do wymiany, Po zmianie na Entreq Olympus usłyszałem w tym zakresie zadawalajacą poprawę.. Co ważne, kabel Olympus wygrzewa się dobre ponad 100 godzin, wcześniej zaokrąglal soprany.

  4. Colorfort pisze:

    Napewno nie 😉 tak jak pisałem wcześniej, rożnica sztywności jest niewielka, jednak jest. Sam nie bardzo to rozumiem, ponieważ grubość i waga kabla jest taka sama… i napewno jest to nadal solidcore.
    Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Różnica w sztywności wynika zapewne z gęstości wypełnienia międzyżyłowego, którego zadaniem jest tłumienie drgań przewodów. (Przewodnik prądu zawsze ma mikrodrgania.)

      Proszę mi przypomnieć, jakie słuchawki Pana Olympus obsługuje.

      1. Marcin pisze:

        problem z tymi wszystkimi kablami polega na tym, że jest to zakup w ciemno – osobiście nie wyobrażam sobie kupna kabla do słuchawek za 9000 tyś zł do słuchawek za 9000 tyś zł bez wcześniejszego odsłuchu; wydaje mi się, że to dużo $ dla audiofila (o zwykłych ludziach nie mówię, bo od razu stwierdziliby, że mają do czynienia z pomyleńcami), dlatego sam zrezygnowałem z takiego rozwiązania; stać mnie na taki kabel, ale nie do tego stopnia, żeby móc taką kwotę sobie po prostu przehulać i powiedzieć, że jeśli nie stwierdzę spektakularnych różnic (za taką kwotę, takich właśnie oczekuję) to trudno, 8 tyś zł to niewiele. Nie trafia do mnie argument – to słowa klasy średniej, jest wiele ludzi bogatych, ale których to niewiele. Znam sporo osób bardzo zamożnych, które posiadają dużo bardzo drogich rzecz, ale nigdy z nich ust nie słyszałem, że 8 tyś zł to żadne pieniądze i kupić jakiś kabel do słuchawek za taką kwotę to jak splunąć. Jeśli ten czy inny kabel wart byłby swojej ceny w moim przekonaniu to bym go kupił; w ciemno nigdy.

        1. Marcin pisze:

          p.s. chętnie posłuchałbym opinie użytkownika Colorfort w przedmiocie zastosowania tego kabla do utopi.

        2. Piotr+Ryka pisze:

          Odnośnie zachowań bogatych, to przypomina mi się dialog z serialu „Absolutnie fantastyczne” między sprzedającą modystką a łażącą po salonie klientką.
          – Ile to kosztuje?
          – Pytasz, ile to kosztuje? To znaczy, że cię nie stać. Wynoś się!

          Odnośnie zaś kupowania bez sprawdzenia, to przecież prawie wszystko tak się kupuje, niezależnie od ceny. Czy butów, garniturów, samochodów albo lodówek używa się tygodniami na próbę przed zakupem?

        3. AudioFan pisze:

          Gdy na początku lipca składałem zamówienie był nieco tańszy. Chyba na początku września cena śmignęła do góry. Ale to nie odosobniony przypadek, bo wszystko podrożało. Choć uwaga, sprzęt dCSa potaniał teraz w końcówce roku, bo kursy walut spadły. W nowym roku można się spodziewać kolejnych podwyżek.

          Jak ktoś kocha swoje słuchawki za 9K i chce dać im w prezencie taki kabelek, to jak najbardziej jestem w stanie to zrozumieć. 🙂

      2. Colorfort pisze:

        Obecnie RAAL a Atlantis Utopie. W obu przypadkach zleciłem konfekcjonowanie wtykami wprost w Entreq.

  5. Michal Pastuszak pisze:

    Rowniez uwazam ze swoboda propagacji fali dzwiekowej ma decydujace znaczenie w oddaniu naturalnosci i realizmu przekazu i zadne sluchawki klasyczne nie oddadza tego tak wiernie jak naglowne monitorki typu K1000 czy RAAL SR1a, dlatego tez aby nie chodzic juz na skroty przeszedlem finalnie na system kolumnowy jako moje glowne otoczenie muzyczne.

    Bede jednak trzymal typowe sluchawki do intymnych odsluchow, do ktorych nadaja sie w sam raz, moze nawet sprawie sobie GS3000x, bo jakos mam ogromny sentyment do tych drewniakow i sprawie sobie hobbystycznie system wieczorny/nocny w oparciu wlasnie o nauszniki.

    ps. odnosnie sluchawkowego kabla Sulka, jest on ok ale zdecydowanie za drogi na swoje walory, opisywana tutaj 'tania w porownaniu’ Luna niczym mu nie ustepuje a w niektorych konfiguracjach (Abyss 1266 i Wa 33) moze sie wrecz wydac ciekawsza/lepsza.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Grado GS3000 to dużo straconego czasu w walce o egzemplarz do testów. Podobno Grado produkuje ich bardzo mało, a sprzedają się bardzo szybko, nie ma wolnych sztuk żeby podesłać. Nawet nie wiem jaką teraz literkę dodają po tych trzech tysiącach, bo szybko się to zmienia.

      1. Michal Pastuszak pisze:

        To najnowsze wydanie GS3000 z dopiskiem 'X’ do ktorego sie odnosze, ma juz nowy, 52mm przetwornik, a i wizualnie same muszle ladnie sie prezentuja, to moga byc absolutnie czolowe sluchawki dynamicznej w obecnej produkcji, a co wazne, nie kosztuja jeszcze fortuny, jak to jest u konkurencji:

        https://gradolabs.com/headphones/statement-series/item/136-gs3000x

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Wyglądają faktycznie kusząco, ale polska dystrybucja twierdzi, że zamawia i nie otrzymuje.

          1. Alucard pisze:

            Oni już sami nie wiedzą chyba co piszą bo mi napisali i to już dawno temu że na razie nie sprowadzają i nie zamierzają. Albo ściemniają. Kiedyś rozmawiałem z nimi przy okazji wstępnych negocjacji najwyższego modelu i to była bardzo dziwna konwersacja przez pocztę mail. Jak to dziś mówią młodzi ludzie, cringe. Albo creepy 😉

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Znajomy już zamówił GS3000x, tak że bez łaski. Ale ma przywieźć dopiero w lipcu.

  6. miroslaw frackowiak pisze:

    Rzadko juz slucham swoich sluchawek K-1000 ale kiedy czasami zrobie odsluchy to jest to cudowne uczucie,majac wysokoskuteczne kolumny Goodmans i gramofon to jest fantastyczne analogowe sluchanie,zawsze interesuje sie nowosciami sluchawkowymi,szkoda ze CanJam w Londynie zrobili w srodku lata, kiedy akurat wszyscy sa na urlopach i nie moglem byc na tej pieknej wystawie.Caly czas mysle o sluchawkach Grado RS1x i bardzo chcialbym je posluchac,interesuja mnie jako drugie sluchawki,szukam tanszych sluchawek, ale bardziej spektakularnych,takimi byly i sa do dzis moje K-1000 to byl strzal w dziesiatke,nie podlega dyskusji ze to dzieki Piotrowi zrobilem ten zakup z wzm.Carym 300B graja wspaniale.

  7. AudioFan pisze:

    Piotrze widzę, że uziemiasz swojego Olympusa starszą wersją Minimusa. To był Twój celowy wybór po testach z AKG K1000 między tą wersja a droższa Silver?

    Sam będę testował obydwie wersje Minimusa z Olympusem i jak myślisz, który bardziej pasowałby do Susvar? Jakie zmiany obserwujesz w swoich słuchawkach gdy grasz na Olympusie z kondycjonerem masy i bez niego i czy to jest od razu słyszalna różnica, czy jednak trochę dokładniej trzeba się wsłuchać, aby te zmiany usłyszeć?

    I przy okazji zapytam. Spada jakość działania Minimusa gdy podepniemy do niego dwa urządzenia, czyli kabelek słuchawkowy Olympus oraz drugim odpowiedni kablem uziemimy np: DAC, czy lepiej osobno uziemiać każde urządzenie?

    1. Marcin pisze:

      https://www.youtube.com/watch?v=WH7Q-xO_lpQ
      proszę posłuchać, innych odcinków także, a zaoszczędzone być może dzięki temu pieniądze przekazać na fundację, schronisko czy dom dziecka – pożytek z tego będzie znacznie większy, a i żyć będzie lżej z myślą, że coś się zrobiło dobrego dla innych, niż dać z siebie zrobić nieuka.

    2. Piotr+Ryka pisze:

      To nie świadomy wybór, tylko przysyłając powiedziano że Silver, a przyjechał zwyczajny (czyli bez dosypki srebra). A ja nawet nie sprawdziłem, że to nie Silver, po długim czasie się zorientowałem. Nie mając Silvera, nie wiem czy podpinanie do dwóch go osłabia, poza tym mam drugi kondycjoner masy, to i tak do dwóch nie muszę.

  8. Piotr pisze:

    Który z kabli Entreq’a nadawał by się najbardziej do Utopii 2022 ? Czy może jednak lepszym wyborem byłby przytoczony w recenzji kabel Luny który jak Pan pisał podwyższał tonacje i „sypał sopranową sól” – a na tym mi zależy. Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Entreq Olympus na pewno będzie lepszy. Atlantis też, tylko nie wiem, czy jest jeszcze osiągalny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy