Odsłuch
Oprzyrządowaniem był wyłącznie mój system, w oparciu o źródła analogowe i cyfrowe – gramofon i CD. Różnice pomiędzy nimi nie na tyle jednak istotne, aby pisać osobne rozdziały, chociaż gramofon oferował w lepszym gatunku muzyczną tkankę, dzięki czemu był jednocześnie bardziej realistyczny i magiczny. Realistyczny jako bezpośredniejsze w odbiorze i prawdziwsze brzmienie; magiczny jako wchodzący w te rejony, gdzie realizm staje się nadrealny w porównaniu ze zwykłym życiem. Ale także CD potrafił wszędzie docierać, mimo iż w sensie analogowym (w jego wypadku sztucznym) nie z tą intensywnością. Za to w wymiarze tajemniczości i poczucia zmieszania realności z odrealnieniem docierał głębiej.
Dwie zatem tajemnice – analogowa i cyfrowa – ale o tym szerzej pisałem gdzie indziej; kto chciałby się zapoznać, albo sobie przypomnieć, może sięgnąć do tekstu recenzja.
Tu zaś napiszę w nawiązaniu, że w obu tych domenach było to granie rzeczywiście magiczne (o które audiofil zabiega), co dochodziło do skutku także dzięki dwunastu lampom i dużej (jak na słuchawki) mocy, zdolnej przeradzać się w dynamikę i energetyczność dźwięku. Lecz tym, jaki to był dźwięk na tle innych słuchawek, zajmę się dopiero za chwilę; najpierw spróbuję scharakteryzować różnice między Olympus a Atlantis.
Pomimo wielomiesięcznej przerwy dzielącej ich percypowanie niektóre odmienności dały się z miejsca wyłapać, a bardzo ważną pośród nich wspomniana zmiana tonalności poprzez większą pojemność.
Kabel Entreq Olympus zauważalnie niżej lokował swą tonalność, ale ani mu to nie burzyło sopranowego potencjału, ani nie przyciemniało brzmienia. Intensywność światła u obu miała dzienny charakter, z tym że przy kablu Atlantis medium z pewną „nieobecnością” w konsekwencji transparentności bardziej próżniowej, tym samym światło bardziej przenikliwe, podczas kiedy Olympus swoje bardziej nasycał intensywnym lecz napotykającym opór ośrodka światłem, też każdej materii większą gęstością.
Powtórzyła się przy tej okazji historia z przejściem od Konstantina do Atlantisa: początkowo powściągliwsze soprany nowego – droższego i grubszego – z biegiem czasu rozkwitły przyćmiewając wcześniejsze. Chociaż nie, zbytnio się rozpędziłem – przyćmienie miało miejsce pomiędzy Konstantinem a Atlantisem, natomiast soprany Olympusa nie przyćmiły tych z Atlantisa, w każdym razie nie pod względem intensywności, natomiast poprawiły kształt. Odczuwalnie niższa tonalność sprowadzała się bowiem niemal wyłącznie do dopływu masy – brzmienie AKG K1000 poprzez nowszy kabel flagowy zwiększyło wypełnienie i poprawiło trójwymiarowość. Co odnosiło się do całego spektrum, ale najlepiej widoczne było na obszarze sopranów, choć prędzej to byś pomyślał, że przeciwnie – u basów. Tak, bas także się lepiej wyrażał wypełnieniem i trzecim wymiarem, lecz jego z Atlantisem dynamika i znakomita wyraźność przy wypełnieniu całkiem dobrym już dawały basowe wzmożenia zdolne zrywać z fotela, w miejsce krytykowanego „pustego” basu z kablem oryginalnym.
Bas z Olympusem jawił się jako pełniejszy, lecz to robiło mniejsze wrażenie niż w przypadku sopranów. Nie dlatego, że prawie żadne, niemniej inne doznania mocniejsze. Mocniejsze wrażenie robiąca większa trójwymiarowość góry przy zachowaniu jej ekstensji, też sposób bycia rzeczy bytujących za pierwszym planem. Także i to, że bardziej ucieleśniające się wzrostem miąższości głosy i cała reszta w zakresach średnich.
Wszystko to było korzystne, wszystko poprawiające realizm – jako oddalanie słuchacza od przeżyć a realnych (które także potrafią porywać) – ale już o tym pisałem w recenzji łącza USB, że kable z nowej generacji flagowej Entreqa jawią się jako brzmieniowo zwyklejsze, i w tym właśnie tkwi ich siła. Jako że powrót z nich do tych udziwniających skutkuje odczarowaniem. Najpierw, przy przejściu z odrealniających na Olympus pojawia się wrażenie, że coś (to odrealnienie) straciliśmy, by zaraz potem, przy przechodzeniu odwrotnym, poczuć całą tych odrealniających sztuczność, już teraz nieakceptowalną.[7]
Kabel Entreq Atlantis był odrealniający mało, jako nadrabiający minimalny brak wypełnienia wyraźnością konturu i całościowym bogactwem brzmienia, ale Olympus to nadrabianie obnażył, robiąc rzecz najważniejszą, inne zalety spychającą cień. Trudno mi przy tym orzec, jak sprawa ta będzie wyglądała w przypadku tych słuchawek (czyli niemalże wszystkich), takich, które nie mają regulowanej odległości przetwornika od ucha. Ale można to zastępować zwiększeniem głębokości padów, tyle że więcej z tym zachodu. U AKG K1000 rzecz zaś banalnie prosta: kąt odchylenia muszli od głowy ma zakres regulacji od zerowego do circa 75°; ze słuchawkami na głowie regulujemy go dobierając najkorzystniejszą proporcję pomiędzy nasyceniem (bliżej ucha) a rozrostem przestrzeni (dalej). Z kablem Entreq Konstantin było to w moim przypadku blisko ucha, ponieważ nie lubię odchudzeń. Z Atlantis w okolicach połowy, przy nasyconym materiale nagraniowym czasem wyraźnie za. Z Olympus zaś to już otwarcie pełne lub niemal pełne – co bardzo uważnie sprawdziłem pod kątem realizmu. (Dobieranie kąta pod kątem.) Nie trzeba zatem zbytnio się wysilać, by zgadnąć, że z każdym z wymienionych kabli dostajemy innej wielkości przestrzeń tak samo nasyconą. Z kablem oryginalnym nasycenie zawsze kuleje, z Konstantin jest zdecydowanie lepsze, ale przestrzeń (chcąc realizmu masy) relatywnie niewielka, natomiast przy Olympus okazuje się ona wspanialsza niż u jakichkolwiek słuchawek. – Nie ma bowiem sztuczności pod postacią zwiększania sceny echem (co może być porywające, ale to nie realizm), a jednocześnie dostajemy całkowitą sytość materiałową – nic nie ulega odchudzeniu. Do postaci realistycznej nakarmione substancją dźwięki tańczą na gigantycznej scenie – a wszystko to, poczynając od dalekiego pierwszego planu, ujęte zostaje w spektakularną perspektywę, jakość holografii jest niezrównana.
Cztery razy jedynie miałem wcześniej okazję doznawać tego rodzaju przestrzennych uniesień[8]:
– z Sony MDR-R10, tyle że kosztem basu
– z zatopionych w delikatności i niebiańskości Stax SR-Ω
– z przywołujących fenomenalną realność Stax SR-007 Mk I, ale wyłącznie na płycie binauralnej stworzonej specjalnie dla nich przez samego Staksa
– z inscenizowanych pogłosem, ale oszałamiających lotnością Grado GS1000
Ciekawe przy tym, że ta specjalna płyta Staksa tak doskonale działa z tymi jednymi słuchawkami (najnowszy flagowiec X9000 też tego nie odmienił); smutne, że tamte dawne Grado nie były równe jakościowo w odniesieniu do wszystkich egzemplarzy; a najsmutniejsze to, że włączając w to AKG, wszystko to są słuchawki dawne. Pocieszeniem (tak mówią), że aktualne HiFiMAN Shangri-La są w mierze przestrzenności analogicznie zjawiskowe, lecz ich najlepsze osiągi podobno ze wzmacniaczem VIVA Audio, a nie własnym, z kolei cena $18 000 (samych słuchawek) wyklucza popularność.
Wracając do dawnych AKG z najnowszym kablem. Za tego kabla sprawą można ich słuchać bez redukcji gęstości z otwartymi na max muszlami, a wówczas scena też się otwiera wielkością i holografią. Lecz sama ta wielkość, nawet z taką holografią, nie robiłaby aż takiego wrażenia, gdyby nie było tak mocnego nawiązania do realizmu kolumnowego. Naturalność sceny dźwiękowej – nie tylko dużej, ale i otwartej brakiem przylegania głośników do głowy, w efekcie czego słyszeniem każdego kanału dwojgiem uszu, to zupełnie inny rodzaj spektaklu niż ze zwykłymi słuchawkami. Co momentalnie uderza, lecz dopiero z kablem Olympus staje się tak spektakularne, jako że z nim dopiero pojawia się teatralność nie dosyć że otwarta, to jeszcze wielkoobszarowa.
[7] Zjawisko akceptowania sztuczności to dla audiofilizmu temat kluczowy, któremu można by poświęcić księgę. Zawsze obecne, odznaczające się ogromną różnorodnością form i stopni, diametralnie też różne gdy chodzi o czerpaną przyjemność i stopień świadomości odbiorców. My, jako audiofile, wszyscy żyjemy w sztucznych światach uważanych za uwodzicielsko realne, czerpiąc przyjemność ze zjawisk życie naśladujących, ale też odrealniających. Jednak z tym samym mamy do czynienia w każdym rodzaju sztuki, i równocześnie sama muzyka nie jest czym innym jak językiem odwołującym się do czystych emocji a nie znaczeń. (Rzecz jasna pomijając towarzyszące teksty.)
[8] Sennheiser Orfeusz bardzo blisko, lecz tak spektakularnej samej sceny nie daje. Za to ma inne wspaniałe walory, których konkurencja nie daje.
Panie Piotrze – fajna recenzja.
Ale to kable typu solid core. O ile wzmacniacz lub kolumny stoją nieruchomo (pomijam wibracje), to słuchawek nie się słuchać siedząc nieruchomo, ponadto kiedyś trzeba te słuchawki na łeb założyć, a po posłuchaniu zdjąć. I w końcu kable typu solid core pękną – więc pytanie jak z trwałością – producent daje jakąś gwarancję na te kable? Podobno Entreq miał swego czasu dużo reklamacji z tego powodu a nawet produkcję zawiesił. Ciekawe, czy rozwiązali jakoś ten problem?
Mam jeszcze kable srebrne słuchawkowe Lavricables, nie używam bo co i rusz to pękają przy wtykach do słuchawek, trzeba je nieustannie skracać.
Moje zdanie jest takie, że kable solid core na słuchawkowe się nie nadają. Lavricables na swoje kable słuchawkowe gwarancji nie daje żadnej…
Sądzę, że rozwiązali poprzez umocnienie. Kabel jest bardzo solidny, trudno go będzie uszkodzić. Konstantina i Atlantisa używałem łącznie przez wiele lat – fakt, były problemy z łączeniem przy muszlach. Ale ten ma to połączenie masywniejsze i odejmującą ciężar zawieszkę. Kilka miesięcy używania na razie mu nie zaszkodziło.
No i tak trzymać, oby służyły niezawodnie. Z moich doświadczeń – a słuchawek słucham prawie codziennie – to mistrzem niezawodności jest FAW. Sytuacja idealna to taka gdy mistrz brzmienia = mistrz niezawodności.
A swoją drogą, to ciekawe, czy Entreq zrobiłby kable do Crosszone (pisząc to na głowie mam CZ-10 z kablami FAW, piękny koncert Toma Waitsa Glitter and Doom Live…)
Tonalium naprawiało kabel do Crosszone i wg relacji przewody są cienkie, tak więc Entreq raczej nie. Ale dystrybutora trzeba zapytać.
Jakby Pan porównał je z topowym sulkiem ? Wiem ze to mało dyplomatyczne ale czy jest niekwestionowany zwycięzca? Lubię dzwiek analogowy i cieply
Chodzi o Sulka słuchawkowego, jak mniemam? Trudno porównywać kable używane w różnych słuchawkach, zwłaszcza gdy jednymi z nich są K1000. Bardziej zgaduję niż twierdzę, że Sulek spokojniejszy i cieplejszy. Bardziej skupiony na melodyce, mniej na dynamice. Który lepszy? To dopiero do ustalenia i zależy pod jaki gust. Podejrzewam, że dla mnie Olympus, a dla kogoś lubiącego analogowe ciepło i melodykę może Sulek?
Panie Piotrze.
Posiadam Atlantis i Olympus od 2019 roku. Kupiłem wprost od producenta. – Swego czasu opowiadałem Panu o tym. Z perspektywy użytkownika: Olimpus ma pełniejsze spektrum dźwięków i pełniejsze składowe; soprany są wręcz pieczołowicie artykułowane ale bez cienia sylabizacji; bas precyzyjny z charakterem oryginalnych dźwięków instrumentarim akustycznych oryginałów; intymność i jednocześnie znakomita przestrzenność orkiestr i kameralistyki.
Pierwsza wersja Olimpusa po roku użytkowania (bardzo ostrożnego) zaczęła pękać w kilku miejscach 9oddalonych od wtyków). Napisałem do producenta i wysłałem do naprawy. Po 2 miesiącach otrzymałem kabel, który wydaje mi się taki sam gruby ale jest bardziej wiotki (choć nadal jest sztywnawy). Po wygrzaniu kabel gra jeszcze lepiej. – Nie otrzymałem od Entreq’a słowa wyjaśnienia, ale jestem przekonany, że przysłali mi inną wersję Olympusa. Jak dotąd nie ma tendencji do ponownego łamania. Jednak piszę o tych tendencjach do pękania ze względu na nowych użytkowników.
Pozdrawiam.
To ja mam chyba starą, sztywną. Może to ta z Pana słuchawek – odzysk. 🙂
Dzięki za ten sygnał ostrzegawczy. Mam Entreqa Olympus od sierpnia, używam z Susvarą i również bardzo łagodnie się z nim obchodzę. Nie wyciągam bez sensu wtyczki 4 pin XRL ze wzmacniacza i kabelek za drewnianą beczułką (nie doczytałem jak się to fachowo nazywa) zwisa i jest skierowany zwykle w jedną stronę. Obserwuje czy coś się tam nie dzieje, ale jak na razie jest OK. Czy zalecanie wyciągać wtyczkę ze wzmaka?
Trochę obaw miałem gdy przy zamówieniu Olympusa powiedziałem, że chcę go do Susvar. Dystrybutor odradził mówiąc, że Entreq do tych słuchawek już nie robi, bo Olympus jest zbyt ciężki i wtyczki w słuchawkach wypadają. Dopytałem czy ten problem też występuje w przypadku nowych Susvar z nowymi wtykami i na szczęście usłyszałem, że w tym przypadku jest znacznie lepiej. Do tej pory tylko raz się zdażyło, że z jednej słuchawki wypadła wtyczka i to z mojej winy, bo przypadkowo pociągnąłem za kabelek przy odwieszeniu słuchawek na stojak, który miałem ustawiony dość wysoko. Czyli nie jest źle, choć z innymi słuchawkami raczej to by się nie zdażyło.
Witam.Możesz coś napisać jak Olympus wpływa na brzmienie Susvar.Mam te słuchawki i szukam do nich kabla.Dziękuje.
Oryginalnie kabelki od Sus gubiły bas, dlatego poszszlył niemalże z automatu do wymiany, Po zmianie na Entreq Olympus usłyszałem w tym zakresie zadawalajacą poprawę.. Co ważne, kabel Olympus wygrzewa się dobre ponad 100 godzin, wcześniej zaokrąglal soprany.
Napewno nie 😉 tak jak pisałem wcześniej, rożnica sztywności jest niewielka, jednak jest. Sam nie bardzo to rozumiem, ponieważ grubość i waga kabla jest taka sama… i napewno jest to nadal solidcore.
Pozdrawiam.
Różnica w sztywności wynika zapewne z gęstości wypełnienia międzyżyłowego, którego zadaniem jest tłumienie drgań przewodów. (Przewodnik prądu zawsze ma mikrodrgania.)
Proszę mi przypomnieć, jakie słuchawki Pana Olympus obsługuje.
problem z tymi wszystkimi kablami polega na tym, że jest to zakup w ciemno – osobiście nie wyobrażam sobie kupna kabla do słuchawek za 9000 tyś zł do słuchawek za 9000 tyś zł bez wcześniejszego odsłuchu; wydaje mi się, że to dużo $ dla audiofila (o zwykłych ludziach nie mówię, bo od razu stwierdziliby, że mają do czynienia z pomyleńcami), dlatego sam zrezygnowałem z takiego rozwiązania; stać mnie na taki kabel, ale nie do tego stopnia, żeby móc taką kwotę sobie po prostu przehulać i powiedzieć, że jeśli nie stwierdzę spektakularnych różnic (za taką kwotę, takich właśnie oczekuję) to trudno, 8 tyś zł to niewiele. Nie trafia do mnie argument – to słowa klasy średniej, jest wiele ludzi bogatych, ale których to niewiele. Znam sporo osób bardzo zamożnych, które posiadają dużo bardzo drogich rzecz, ale nigdy z nich ust nie słyszałem, że 8 tyś zł to żadne pieniądze i kupić jakiś kabel do słuchawek za taką kwotę to jak splunąć. Jeśli ten czy inny kabel wart byłby swojej ceny w moim przekonaniu to bym go kupił; w ciemno nigdy.
p.s. chętnie posłuchałbym opinie użytkownika Colorfort w przedmiocie zastosowania tego kabla do utopi.
Odnośnie zachowań bogatych, to przypomina mi się dialog z serialu „Absolutnie fantastyczne” między sprzedającą modystką a łażącą po salonie klientką.
– Ile to kosztuje?
– Pytasz, ile to kosztuje? To znaczy, że cię nie stać. Wynoś się!
Odnośnie zaś kupowania bez sprawdzenia, to przecież prawie wszystko tak się kupuje, niezależnie od ceny. Czy butów, garniturów, samochodów albo lodówek używa się tygodniami na próbę przed zakupem?
Gdy na początku lipca składałem zamówienie był nieco tańszy. Chyba na początku września cena śmignęła do góry. Ale to nie odosobniony przypadek, bo wszystko podrożało. Choć uwaga, sprzęt dCSa potaniał teraz w końcówce roku, bo kursy walut spadły. W nowym roku można się spodziewać kolejnych podwyżek.
Jak ktoś kocha swoje słuchawki za 9K i chce dać im w prezencie taki kabelek, to jak najbardziej jestem w stanie to zrozumieć. 🙂
Obecnie RAAL a Atlantis Utopie. W obu przypadkach zleciłem konfekcjonowanie wtykami wprost w Entreq.
Rowniez uwazam ze swoboda propagacji fali dzwiekowej ma decydujace znaczenie w oddaniu naturalnosci i realizmu przekazu i zadne sluchawki klasyczne nie oddadza tego tak wiernie jak naglowne monitorki typu K1000 czy RAAL SR1a, dlatego tez aby nie chodzic juz na skroty przeszedlem finalnie na system kolumnowy jako moje glowne otoczenie muzyczne.
Bede jednak trzymal typowe sluchawki do intymnych odsluchow, do ktorych nadaja sie w sam raz, moze nawet sprawie sobie GS3000x, bo jakos mam ogromny sentyment do tych drewniakow i sprawie sobie hobbystycznie system wieczorny/nocny w oparciu wlasnie o nauszniki.
ps. odnosnie sluchawkowego kabla Sulka, jest on ok ale zdecydowanie za drogi na swoje walory, opisywana tutaj 'tania w porownaniu’ Luna niczym mu nie ustepuje a w niektorych konfiguracjach (Abyss 1266 i Wa 33) moze sie wrecz wydac ciekawsza/lepsza.
Grado GS3000 to dużo straconego czasu w walce o egzemplarz do testów. Podobno Grado produkuje ich bardzo mało, a sprzedają się bardzo szybko, nie ma wolnych sztuk żeby podesłać. Nawet nie wiem jaką teraz literkę dodają po tych trzech tysiącach, bo szybko się to zmienia.
To najnowsze wydanie GS3000 z dopiskiem 'X’ do ktorego sie odnosze, ma juz nowy, 52mm przetwornik, a i wizualnie same muszle ladnie sie prezentuja, to moga byc absolutnie czolowe sluchawki dynamicznej w obecnej produkcji, a co wazne, nie kosztuja jeszcze fortuny, jak to jest u konkurencji:
https://gradolabs.com/headphones/statement-series/item/136-gs3000x
Wyglądają faktycznie kusząco, ale polska dystrybucja twierdzi, że zamawia i nie otrzymuje.
Oni już sami nie wiedzą chyba co piszą bo mi napisali i to już dawno temu że na razie nie sprowadzają i nie zamierzają. Albo ściemniają. Kiedyś rozmawiałem z nimi przy okazji wstępnych negocjacji najwyższego modelu i to była bardzo dziwna konwersacja przez pocztę mail. Jak to dziś mówią młodzi ludzie, cringe. Albo creepy 😉
Znajomy już zamówił GS3000x, tak że bez łaski. Ale ma przywieźć dopiero w lipcu.
Rzadko juz slucham swoich sluchawek K-1000 ale kiedy czasami zrobie odsluchy to jest to cudowne uczucie,majac wysokoskuteczne kolumny Goodmans i gramofon to jest fantastyczne analogowe sluchanie,zawsze interesuje sie nowosciami sluchawkowymi,szkoda ze CanJam w Londynie zrobili w srodku lata, kiedy akurat wszyscy sa na urlopach i nie moglem byc na tej pieknej wystawie.Caly czas mysle o sluchawkach Grado RS1x i bardzo chcialbym je posluchac,interesuja mnie jako drugie sluchawki,szukam tanszych sluchawek, ale bardziej spektakularnych,takimi byly i sa do dzis moje K-1000 to byl strzal w dziesiatke,nie podlega dyskusji ze to dzieki Piotrowi zrobilem ten zakup z wzm.Carym 300B graja wspaniale.
Piotrze widzę, że uziemiasz swojego Olympusa starszą wersją Minimusa. To był Twój celowy wybór po testach z AKG K1000 między tą wersja a droższa Silver?
Sam będę testował obydwie wersje Minimusa z Olympusem i jak myślisz, który bardziej pasowałby do Susvar? Jakie zmiany obserwujesz w swoich słuchawkach gdy grasz na Olympusie z kondycjonerem masy i bez niego i czy to jest od razu słyszalna różnica, czy jednak trochę dokładniej trzeba się wsłuchać, aby te zmiany usłyszeć?
I przy okazji zapytam. Spada jakość działania Minimusa gdy podepniemy do niego dwa urządzenia, czyli kabelek słuchawkowy Olympus oraz drugim odpowiedni kablem uziemimy np: DAC, czy lepiej osobno uziemiać każde urządzenie?
https://www.youtube.com/watch?v=WH7Q-xO_lpQ
proszę posłuchać, innych odcinków także, a zaoszczędzone być może dzięki temu pieniądze przekazać na fundację, schronisko czy dom dziecka – pożytek z tego będzie znacznie większy, a i żyć będzie lżej z myślą, że coś się zrobiło dobrego dla innych, niż dać z siebie zrobić nieuka.
To nie świadomy wybór, tylko przysyłając powiedziano że Silver, a przyjechał zwyczajny (czyli bez dosypki srebra). A ja nawet nie sprawdziłem, że to nie Silver, po długim czasie się zorientowałem. Nie mając Silvera, nie wiem czy podpinanie do dwóch go osłabia, poza tym mam drugi kondycjoner masy, to i tak do dwóch nie muszę.
Który z kabli Entreq’a nadawał by się najbardziej do Utopii 2022 ? Czy może jednak lepszym wyborem byłby przytoczony w recenzji kabel Luny który jak Pan pisał podwyższał tonacje i „sypał sopranową sól” – a na tym mi zależy. Pozdrawiam
Entreq Olympus na pewno będzie lepszy. Atlantis też, tylko nie wiem, czy jest jeszcze osiągalny.