Recenzja: Entreq Olympus – kabel słuchawkowy

Entreq Olympus – co wiadomo?

Napis nie pozostawia wątpliwości – nowa seria.

   Kilka już razy pisałem o firmie Entreq, nie ma sensu tego powtarzać innym doborem słów. Przypomnę zatem:

   Entreq Energy Transforming Equipment „The Sound of Nature”, będące autorskim dziełem i własnością Per-Olofa Friberga, zgodnie ze swą tytułową maksymą od startu w 2007 roku stawia na ekologię i naturalne podejście do wszystkiego czym się zajmuje i czym nie. Zawołaniem rodowym hasło: „Głos Natury”; w swym „O nas” Per-Olof wykłada, że ona, Pani Natura, powinna być dla wszystkich wzorcem oraz przykładem tego, jak pewne prawa muszą być przestrzegane i jak zmiany należy wprowadzać stopniowo, czerpiąc z obserwowania jej inspirację. Jako przykład swoich w tym zakresie dokonań podaje wynaleziony przez siebie preparat dezynfekcyjny „Virkon”, o którym wiem skądinąd, że ma postać różowego proszku i po rozpuszczeniu w wodzie służy do zamgławiania bakrerio- i wirusobójczą mgłą, której substancją czynną tlen. Virkon niszczy czynniki chorobotwórcze aktywnym tlenem i jest w tym wyjątkowo skuteczny – skuteczniejszy od środków dezynfekcyjnych opartych na antybiologicznych czynnikach jodu, chloru czy alkoholu, co potwierdziły profesjonalne testy. (Dla obeznanych z biochemią nie powinno to być zaskoczeniem – tak ceniony przez ekologicznie natchnionych tlen pozostaje najbardziej zabójczym dla życia pierwiastkiem zaraz po nieobecnym w przyrodzie plutonie; to właśnie skutkiem obecności tlenu w atmosferze nie tylko żyjesz, ale starzejesz się i umierasz.)   

    Prócz bycia audiofilem i wynalazcą Per-Olof Friberg szczyci się tym, że jest z zawodu i też zamiłowania rolnikiem; to tylko w Polsce ukuła się bowiem tradycja postrzegania rolników jako upośledzonych istot niższego rzędu, a powiedzenie: „Ty rolniku!” – uchodzi za obelgę. To konsekwencja posiadania przez obecną (zwłaszcza medialną) „yntelygencję” – te pożal się Boże „celebryty” i „autorytety” – rodowodu właśnie rolnego, a ściślej małorolnego lub bezrolnego (parobki). Licząc dwa, trzy pokolenia wstecz prawie wszyscy oni „autoryteci” wywodzą się z biedoty wiejskiej, proletariuszy lub najwyżej drobnego mieszczaństwa, bardzo się tego wstydząc, czego przejawem nienawiść. Tymczasem w takich krajach jak Dania, Belgia, Szwecja, Szwajcaria, a już zwłaszcza Holandia, rolnicy to swego rodzaju arystokracja, podczas gdy osoby nie będące posiadaczami ziemi są obywatelami niższego stanu; tak jak w szlacheckiej Polsce mieszczanin był kimś gorszym od szlachcica – mocium panie, ten tego, dobrodzieju …

    Właśnie do szlachectwa polegającego na zbrataniu z przyrodą wynikłym z wiejskiego życia nawiązuje Per-Olof i ma niemałą rację, aczkolwiek współczesne rolnictwo ma z naturalną przyrodą mniej więcej tyle wspólnego co konik morski z koniem, czyli także opiera swą biologiczność na DNA i podziale komórkowym. Poza tym podglądanie natury i czerpanie z jej stylu może doprowadzić do wniosków w rodzaju: „wszystko zżera wszystko”, albo: „silniejszy zawsze gnębicielem”; czego byśmy, jako ludzkości ogół, wydaje się nie chcieli, chociaż najbardziej zaawansowani „ekolodzy” mający portfele miliarderów tym właśnie się kierują. W Szwecji wygląda to jednak łagodniej, w tym też rolniczo dużo lepiej niż na większości globu, tak więc z przyrody czerpane wytyczne Per-Olofa nie całkiem pozbawione są sensu. To z niej, Pani Natury, wywodzi metodologię podpatrywania i cierpliwego testowania, pozwalającą eliminować błędy i pomału docierać do miejsc dotąd nieprzebadanych, aby odkrywać rzeczy wartościowe, poprawiające jakość życia. W naszym akurat przypadku odnosi się to do brzmienia, jako że jest Per-Olof  miłośnikiem muzyki i entuzjastą aparatury audio, parającym się audiofilią poczynając od 1976 roku. Na własnej skórze przerabiającym związane z tym radości i troski, bo jak o sobie powiada: nieobca mu gorycz rozczarowania drogim nabytkiem, który okazał się chybiony. Dlatego postanowił na własną rękę poprawiać co się uda, w czego ramach kable, kondycjonery i specjalne systemy uziemiające, plus trochę audiofilskiej biżuterii ze sławnymi „myszami” na czele. Albowiem w nazwie firmy zawarto cel przedsięwzięcia i ramy odnośnego działania: Energy Transforming Equipment.

Imiona wypalono w drzewie.

    Przyznać trzeba, że z powyższego dla lubiących duże cyferki parametrów technicznych i duże firmy w dużych halach za wiele nie wynika. Firma zajmująca się kablami i kondycjonerami to nie audiofilskie jądro komórkowe, to cytoplazmatyczna otoczka. Konkretne pudło metalowe – no, niech już ostatecznie z zewnątrz drewniane, ale nautykane elektroniką (Accuphase przykładem), także głośniki w solidnych skrzyniach z jednym chociaż wentylem basowym – oto jądro audiofilizmu. No tak, po namyśle trzeba przyznać, że kable temu potrzebne, a podobnie wszelkim słuchawkom (za wyjątkiem bezprzewodowych, ale te jakość mają słabszą). I nie wracajmy już do tego, ile te kable znaczą – zdaniem autora recenzji dużo; konkretnie ile i dlaczego, tym zajmiemy się zaraz.

    Przejdźmy wpierw do stratyfikacji jakościowej w katalogu Entreqa. Obecna zaczyna się od kabli z podstawowej rodziny Discover, nad którymi kable Konstantin (od których firma zaczynała i które nadal ceni); oczko wyżej Challanger – z użyciem droższych materiałów, za drogich dla Konstantin; następne to Apollo – kable neutralne i uniwersalne kategorii high-end zbierające najwięcej nagród; jeszcze wyżej grupa Atlantis, która chyba wybyła (w salonach występuje z adnotacją „oczekiwanie jeden tydzień”, podczas gdy na stronie firmowej nie ma); najwyżej od niedawna Olympus, z najwyższych olimpijskich szczytów. Kto olimpijskich kabli zakosztuje, ten wg zapewnień Entreqa nie będzie chciał już innych, choćby próbował najszacowniejszych i najdroższych. Kabel Olympus to kwintesencja muzyki w odniesieniu do kabli; aż dziesięć lat zajęło jego doskonałości opracowanie, w ramach którego nadal żyły plusowe skręcane ze srebrnych przewodów w jedną stronę, ujemne z miedzianych w drugą, też każdy minimalnie innej długości, tak by jak najmniej na siebie wpływały. Żadnych przy tym w tych żyłach stopów, gdyż one tylko psują, a wtyki zintegrowane z przewodami jako ich przedłużenia. (Ten sam metal, żadnych przejść ani łączówek.) Na koniec całkowita długość redukująca zakłócenia radiowe, czyli rozmiary ściśle określone w ciągu: 0,55 m, 1,1 m, 1,65 m, 2,2 m – i tak dalej).

    Wszystko to jednak cechy wspólne dla wszystkich kabli Entreqa, dlaczego te z rodziny Olympus najdoskonalsze i najdroższe? Ścisłej wykładni brak, ale prawdopodobnie dlatego, że wykonane z najlepszych surowców oraz najlepiej uziemione, a reszta tajemnicą. Faktycznie – kabel Atlantis pracujący poprzednio w AKG nie miał odczepu uziemienia, nowy Olympus ma. Odchodząca od głównego przewodu (grubego, okrągłego) srebrna żyła, drut solid core w płaskawej osłonie z czarnej bawełny, kończy bieg jako haczyk do mocowania w uziemieniu, którym w moim przypadku była drewniana skrzynka kondycjonera masy Entreq Silver Minimus (€ 585). Oprócz tego Olympus od poprzednika okazuje się grubszy i też cięższy, jak również ma rzecz sprytną, mianowicie drewnianą broszę z zapinką, którą można przyczepić do koszuli, bluzy czy swetra, chroniąc mocowanie kabla ze słuchawkami przed dźwiganiem jego ciężaru, co po dłuższym lub krótszym czasie musiałoby się skończyć rozłąką. (Najpierw słuchawek z kablem, potem ich obu z właścicielem.)

Kabel sprawdzono z jednymi słuchawkami.

    Za optymalną, czyli najmniej podatną na zakłócenia radiowe, całkowitą długość przewodu Entreq uważa 4,4 metra; testowanemu Olympusowi nie przydano aż takiej, ale jego 3,3 m także nie byle czym.

     Nie ulegało wątpliwości, że słuchawkowy Olympus odznacza się sporo większą pojemnością od wcześniejszego Atlantisa, tak jak ten też odznaczał względem używanego wcześniej Konstantina. Zaraz to poznać po dystansie pokonywanym przez potencjometr, także po całościowej tonalności i masywności dźwięku, wraz z większą pojemnością niższego i masywniejszego. Jakość idzie więc u Entreqa pod rękę z pojemnością, ta z kolei z grubością oraz ciężarem kabla.

   – Czy zatem cała ta lepszość to tylko grubsze żyły z wyższej czystości surowca?

   – Tego raczej nie można twierdzić, to oznaczałoby blagę z tymi dziesięcioma latami pracy włożonymi w serię Olympus.  

    – Ale na czym niekwestionowana podobno wyższość polega poza pojemnością oraz lepszymi surowcami oraz dodanym uziemieniem, tego się nie dowiemy. W sumie nic w tym dziwnego; każdy producent chroni swe tajemnice, chyba że chodzi o surowce, o których dobrze wiadomo, że inni z nich nie skorzystają, jak przykładowo z długokrystalicznej miedzi od Matsushita Electric Ltd., której Japończycy nie eksportują.

    Słuchawkowy przewód Entreq Olympus długości 3,3 metra, niezależnie od typu zakończenia na końcówce sprzętowej (w naszym przypadku głośnikowe widełki) kosztuje 8300 PLN. To podejrzanie mało na tle pozostałych z rodziny, gdzie trochę ponad metrowy interkonekt to 72 tys. PLN, a głośnikowy 2 x 2,2 m aż 130 tysięcy. Z wymaganym do optymalizacji modułem uziemienia cena rośnie co prawda do ponad dziesięciu tysięcy, ale takiego uziemienia potrzebują też wszystkie pozostałe, a głośnikowe nawet dwóch.

    Opakowaniem tradycyjnie drewniana skrzynka, podobnie jak drewniane są na kablu przewiązki. Oplotem także tradycyjna bawełna – czarna w osnuciu białą nitką, a sam kabel dość sztywny i dość ciężki, też poprzez dużą twardość odporny na zgniatanie. W Internecie próżno go szukać, nie figuruje na domowej stronie Entreqa, lecz polska dystrybucja GFmod bezproblemowo go oferuje.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

30 komentarzy w “Recenzja: Entreq Olympus – kabel słuchawkowy

  1. Sławek pisze:

    Panie Piotrze – fajna recenzja.
    Ale to kable typu solid core. O ile wzmacniacz lub kolumny stoją nieruchomo (pomijam wibracje), to słuchawek nie się słuchać siedząc nieruchomo, ponadto kiedyś trzeba te słuchawki na łeb założyć, a po posłuchaniu zdjąć. I w końcu kable typu solid core pękną – więc pytanie jak z trwałością – producent daje jakąś gwarancję na te kable? Podobno Entreq miał swego czasu dużo reklamacji z tego powodu a nawet produkcję zawiesił. Ciekawe, czy rozwiązali jakoś ten problem?
    Mam jeszcze kable srebrne słuchawkowe Lavricables, nie używam bo co i rusz to pękają przy wtykach do słuchawek, trzeba je nieustannie skracać.
    Moje zdanie jest takie, że kable solid core na słuchawkowe się nie nadają. Lavricables na swoje kable słuchawkowe gwarancji nie daje żadnej…

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Sądzę, że rozwiązali poprzez umocnienie. Kabel jest bardzo solidny, trudno go będzie uszkodzić. Konstantina i Atlantisa używałem łącznie przez wiele lat – fakt, były problemy z łączeniem przy muszlach. Ale ten ma to połączenie masywniejsze i odejmującą ciężar zawieszkę. Kilka miesięcy używania na razie mu nie zaszkodziło.

      1. Sławek pisze:

        No i tak trzymać, oby służyły niezawodnie. Z moich doświadczeń – a słuchawek słucham prawie codziennie – to mistrzem niezawodności jest FAW. Sytuacja idealna to taka gdy mistrz brzmienia = mistrz niezawodności.
        A swoją drogą, to ciekawe, czy Entreq zrobiłby kable do Crosszone (pisząc to na głowie mam CZ-10 z kablami FAW, piękny koncert Toma Waitsa Glitter and Doom Live…)

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Tonalium naprawiało kabel do Crosszone i wg relacji przewody są cienkie, tak więc Entreq raczej nie. Ale dystrybutora trzeba zapytać.

  2. omnia 10 pisze:

    Jakby Pan porównał je z topowym sulkiem ? Wiem ze to mało dyplomatyczne ale czy jest niekwestionowany zwycięzca? Lubię dzwiek analogowy i cieply

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Chodzi o Sulka słuchawkowego, jak mniemam? Trudno porównywać kable używane w różnych słuchawkach, zwłaszcza gdy jednymi z nich są K1000. Bardziej zgaduję niż twierdzę, że Sulek spokojniejszy i cieplejszy. Bardziej skupiony na melodyce, mniej na dynamice. Który lepszy? To dopiero do ustalenia i zależy pod jaki gust. Podejrzewam, że dla mnie Olympus, a dla kogoś lubiącego analogowe ciepło i melodykę może Sulek?

  3. Colorfort pisze:

    Panie Piotrze.
    Posiadam Atlantis i Olympus od 2019 roku. Kupiłem wprost od producenta. – Swego czasu opowiadałem Panu o tym. Z perspektywy użytkownika: Olimpus ma pełniejsze spektrum dźwięków i pełniejsze składowe; soprany są wręcz pieczołowicie artykułowane ale bez cienia sylabizacji; bas precyzyjny z charakterem oryginalnych dźwięków instrumentarim akustycznych oryginałów; intymność i jednocześnie znakomita przestrzenność orkiestr i kameralistyki.
    Pierwsza wersja Olimpusa po roku użytkowania (bardzo ostrożnego) zaczęła pękać w kilku miejscach 9oddalonych od wtyków). Napisałem do producenta i wysłałem do naprawy. Po 2 miesiącach otrzymałem kabel, który wydaje mi się taki sam gruby ale jest bardziej wiotki (choć nadal jest sztywnawy). Po wygrzaniu kabel gra jeszcze lepiej. – Nie otrzymałem od Entreq’a słowa wyjaśnienia, ale jestem przekonany, że przysłali mi inną wersję Olympusa. Jak dotąd nie ma tendencji do ponownego łamania. Jednak piszę o tych tendencjach do pękania ze względu na nowych użytkowników.
    Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      To ja mam chyba starą, sztywną. Może to ta z Pana słuchawek – odzysk. 🙂

    2. AudioFan pisze:

      Dzięki za ten sygnał ostrzegawczy. Mam Entreqa Olympus od sierpnia, używam z Susvarą i również bardzo łagodnie się z nim obchodzę. Nie wyciągam bez sensu wtyczki 4 pin XRL ze wzmacniacza i kabelek za drewnianą beczułką (nie doczytałem jak się to fachowo nazywa) zwisa i jest skierowany zwykle w jedną stronę. Obserwuje czy coś się tam nie dzieje, ale jak na razie jest OK. Czy zalecanie wyciągać wtyczkę ze wzmaka?

      Trochę obaw miałem gdy przy zamówieniu Olympusa powiedziałem, że chcę go do Susvar. Dystrybutor odradził mówiąc, że Entreq do tych słuchawek już nie robi, bo Olympus jest zbyt ciężki i wtyczki w słuchawkach wypadają. Dopytałem czy ten problem też występuje w przypadku nowych Susvar z nowymi wtykami i na szczęście usłyszałem, że w tym przypadku jest znacznie lepiej. Do tej pory tylko raz się zdażyło, że z jednej słuchawki wypadła wtyczka i to z mojej winy, bo przypadkowo pociągnąłem za kabelek przy odwieszeniu słuchawek na stojak, który miałem ustawiony dość wysoko. Czyli nie jest źle, choć z innymi słuchawkami raczej to by się nie zdażyło.

      1. Mariusz pisze:

        Witam.Możesz coś napisać jak Olympus wpływa na brzmienie Susvar.Mam te słuchawki i szukam do nich kabla.Dziękuje.

        1. AudioFan pisze:

          Oryginalnie kabelki od Sus gubiły bas, dlatego poszszlył niemalże z automatu do wymiany, Po zmianie na Entreq Olympus usłyszałem w tym zakresie zadawalajacą poprawę.. Co ważne, kabel Olympus wygrzewa się dobre ponad 100 godzin, wcześniej zaokrąglal soprany.

  4. Colorfort pisze:

    Napewno nie 😉 tak jak pisałem wcześniej, rożnica sztywności jest niewielka, jednak jest. Sam nie bardzo to rozumiem, ponieważ grubość i waga kabla jest taka sama… i napewno jest to nadal solidcore.
    Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Różnica w sztywności wynika zapewne z gęstości wypełnienia międzyżyłowego, którego zadaniem jest tłumienie drgań przewodów. (Przewodnik prądu zawsze ma mikrodrgania.)

      Proszę mi przypomnieć, jakie słuchawki Pana Olympus obsługuje.

      1. Marcin pisze:

        problem z tymi wszystkimi kablami polega na tym, że jest to zakup w ciemno – osobiście nie wyobrażam sobie kupna kabla do słuchawek za 9000 tyś zł do słuchawek za 9000 tyś zł bez wcześniejszego odsłuchu; wydaje mi się, że to dużo $ dla audiofila (o zwykłych ludziach nie mówię, bo od razu stwierdziliby, że mają do czynienia z pomyleńcami), dlatego sam zrezygnowałem z takiego rozwiązania; stać mnie na taki kabel, ale nie do tego stopnia, żeby móc taką kwotę sobie po prostu przehulać i powiedzieć, że jeśli nie stwierdzę spektakularnych różnic (za taką kwotę, takich właśnie oczekuję) to trudno, 8 tyś zł to niewiele. Nie trafia do mnie argument – to słowa klasy średniej, jest wiele ludzi bogatych, ale których to niewiele. Znam sporo osób bardzo zamożnych, które posiadają dużo bardzo drogich rzecz, ale nigdy z nich ust nie słyszałem, że 8 tyś zł to żadne pieniądze i kupić jakiś kabel do słuchawek za taką kwotę to jak splunąć. Jeśli ten czy inny kabel wart byłby swojej ceny w moim przekonaniu to bym go kupił; w ciemno nigdy.

        1. Marcin pisze:

          p.s. chętnie posłuchałbym opinie użytkownika Colorfort w przedmiocie zastosowania tego kabla do utopi.

        2. Piotr+Ryka pisze:

          Odnośnie zachowań bogatych, to przypomina mi się dialog z serialu „Absolutnie fantastyczne” między sprzedającą modystką a łażącą po salonie klientką.
          – Ile to kosztuje?
          – Pytasz, ile to kosztuje? To znaczy, że cię nie stać. Wynoś się!

          Odnośnie zaś kupowania bez sprawdzenia, to przecież prawie wszystko tak się kupuje, niezależnie od ceny. Czy butów, garniturów, samochodów albo lodówek używa się tygodniami na próbę przed zakupem?

        3. AudioFan pisze:

          Gdy na początku lipca składałem zamówienie był nieco tańszy. Chyba na początku września cena śmignęła do góry. Ale to nie odosobniony przypadek, bo wszystko podrożało. Choć uwaga, sprzęt dCSa potaniał teraz w końcówce roku, bo kursy walut spadły. W nowym roku można się spodziewać kolejnych podwyżek.

          Jak ktoś kocha swoje słuchawki za 9K i chce dać im w prezencie taki kabelek, to jak najbardziej jestem w stanie to zrozumieć. 🙂

      2. Colorfort pisze:

        Obecnie RAAL a Atlantis Utopie. W obu przypadkach zleciłem konfekcjonowanie wtykami wprost w Entreq.

  5. Michal Pastuszak pisze:

    Rowniez uwazam ze swoboda propagacji fali dzwiekowej ma decydujace znaczenie w oddaniu naturalnosci i realizmu przekazu i zadne sluchawki klasyczne nie oddadza tego tak wiernie jak naglowne monitorki typu K1000 czy RAAL SR1a, dlatego tez aby nie chodzic juz na skroty przeszedlem finalnie na system kolumnowy jako moje glowne otoczenie muzyczne.

    Bede jednak trzymal typowe sluchawki do intymnych odsluchow, do ktorych nadaja sie w sam raz, moze nawet sprawie sobie GS3000x, bo jakos mam ogromny sentyment do tych drewniakow i sprawie sobie hobbystycznie system wieczorny/nocny w oparciu wlasnie o nauszniki.

    ps. odnosnie sluchawkowego kabla Sulka, jest on ok ale zdecydowanie za drogi na swoje walory, opisywana tutaj 'tania w porownaniu’ Luna niczym mu nie ustepuje a w niektorych konfiguracjach (Abyss 1266 i Wa 33) moze sie wrecz wydac ciekawsza/lepsza.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Grado GS3000 to dużo straconego czasu w walce o egzemplarz do testów. Podobno Grado produkuje ich bardzo mało, a sprzedają się bardzo szybko, nie ma wolnych sztuk żeby podesłać. Nawet nie wiem jaką teraz literkę dodają po tych trzech tysiącach, bo szybko się to zmienia.

      1. Michal Pastuszak pisze:

        To najnowsze wydanie GS3000 z dopiskiem 'X’ do ktorego sie odnosze, ma juz nowy, 52mm przetwornik, a i wizualnie same muszle ladnie sie prezentuja, to moga byc absolutnie czolowe sluchawki dynamicznej w obecnej produkcji, a co wazne, nie kosztuja jeszcze fortuny, jak to jest u konkurencji:

        https://gradolabs.com/headphones/statement-series/item/136-gs3000x

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Wyglądają faktycznie kusząco, ale polska dystrybucja twierdzi, że zamawia i nie otrzymuje.

          1. Alucard pisze:

            Oni już sami nie wiedzą chyba co piszą bo mi napisali i to już dawno temu że na razie nie sprowadzają i nie zamierzają. Albo ściemniają. Kiedyś rozmawiałem z nimi przy okazji wstępnych negocjacji najwyższego modelu i to była bardzo dziwna konwersacja przez pocztę mail. Jak to dziś mówią młodzi ludzie, cringe. Albo creepy 😉

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Znajomy już zamówił GS3000x, tak że bez łaski. Ale ma przywieźć dopiero w lipcu.

  6. miroslaw frackowiak pisze:

    Rzadko juz slucham swoich sluchawek K-1000 ale kiedy czasami zrobie odsluchy to jest to cudowne uczucie,majac wysokoskuteczne kolumny Goodmans i gramofon to jest fantastyczne analogowe sluchanie,zawsze interesuje sie nowosciami sluchawkowymi,szkoda ze CanJam w Londynie zrobili w srodku lata, kiedy akurat wszyscy sa na urlopach i nie moglem byc na tej pieknej wystawie.Caly czas mysle o sluchawkach Grado RS1x i bardzo chcialbym je posluchac,interesuja mnie jako drugie sluchawki,szukam tanszych sluchawek, ale bardziej spektakularnych,takimi byly i sa do dzis moje K-1000 to byl strzal w dziesiatke,nie podlega dyskusji ze to dzieki Piotrowi zrobilem ten zakup z wzm.Carym 300B graja wspaniale.

  7. AudioFan pisze:

    Piotrze widzę, że uziemiasz swojego Olympusa starszą wersją Minimusa. To był Twój celowy wybór po testach z AKG K1000 między tą wersja a droższa Silver?

    Sam będę testował obydwie wersje Minimusa z Olympusem i jak myślisz, który bardziej pasowałby do Susvar? Jakie zmiany obserwujesz w swoich słuchawkach gdy grasz na Olympusie z kondycjonerem masy i bez niego i czy to jest od razu słyszalna różnica, czy jednak trochę dokładniej trzeba się wsłuchać, aby te zmiany usłyszeć?

    I przy okazji zapytam. Spada jakość działania Minimusa gdy podepniemy do niego dwa urządzenia, czyli kabelek słuchawkowy Olympus oraz drugim odpowiedni kablem uziemimy np: DAC, czy lepiej osobno uziemiać każde urządzenie?

    1. Marcin pisze:

      https://www.youtube.com/watch?v=WH7Q-xO_lpQ
      proszę posłuchać, innych odcinków także, a zaoszczędzone być może dzięki temu pieniądze przekazać na fundację, schronisko czy dom dziecka – pożytek z tego będzie znacznie większy, a i żyć będzie lżej z myślą, że coś się zrobiło dobrego dla innych, niż dać z siebie zrobić nieuka.

    2. Piotr+Ryka pisze:

      To nie świadomy wybór, tylko przysyłając powiedziano że Silver, a przyjechał zwyczajny (czyli bez dosypki srebra). A ja nawet nie sprawdziłem, że to nie Silver, po długim czasie się zorientowałem. Nie mając Silvera, nie wiem czy podpinanie do dwóch go osłabia, poza tym mam drugi kondycjoner masy, to i tak do dwóch nie muszę.

  8. Piotr pisze:

    Który z kabli Entreq’a nadawał by się najbardziej do Utopii 2022 ? Czy może jednak lepszym wyborem byłby przytoczony w recenzji kabel Luny który jak Pan pisał podwyższał tonacje i „sypał sopranową sól” – a na tym mi zależy. Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Entreq Olympus na pewno będzie lepszy. Atlantis też, tylko nie wiem, czy jest jeszcze osiągalny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy