Recenzja: Dynaudio Focus 340

Odsłuch cd.

Dynaudio_Focus_340_011

Nawet bez monoblocków

   Na koniec posłuchałem Focusów z własnym przedwzmacniaczem i wzmacniaczem, biorącymi sygnał od Accuphase DP-700 po interkonektach Crystal Cable i Tary oraz za pośrednictwem kabli głośnikowych Vovoksa. To był zupełnie inny przekaz, bo dźwięk w obu poprzednich przypadkach dynamiczny ale sopranowo spokojny tym razem trysnął niczym gejzer. Jednocześnie przejawiła się ta sopranowa szczególność, o której już wspomniałem. Na niskich poziomach głośności dźwięk słał się poniżej oczu, nie chciał wyjść poza linię głośników, grając przy tym do przodu, a soprany były za nerwowe, nazbyt jęczące i nazbyt wyeksponowane. To wszystko w miarę podnoszenia głośności pięknie się normowało: wysokie tony nabierały kultury, dźwięk podnosił się do linii oczu, a scena wędrowała poza linię głośników, rozciągając się zarówno do tyłu jak i do przodu. Mimo to nie byłem w pełni usatysfakcjonowany, a że piękny odsłuch z dzielonym wzmacniaczem Divaldi odbył się po kablu Acrolinka, rad nierad zabrałem się za wymianę Vovoksa na niego. I jak to wszelkie uogólnienia mylą, a synergia jest panem wojny: ten sam Acrolink, który z porównania z Vovoksem wyleciał z hukiem w przypadku LRT, w tym miejscu odniósł zdecydowane zwycięstwo, czyniąc sferę sopranową bardziej przestrzenną i czarowną, wydłużając wybrzmienia, pogłębiając cały dźwięk i bardzo znacznie poprawiając kwantum basu. Lepiej było o tyle, że aż sam sobie biłem brawo, że mi się zechciało ruszyć z fotela i kable zamienić, na co zmęczony ciągłymi odsłuchami i pisaniem szczerze nie miałem chęci. Ale warto było ze wszech miar, a kable głośnikowe okazują się mieć wagę dla brzmienia kardynalną. Gdybym miał tylko Vovoksa, ocena całościowa musiałaby być zdecydowanie niższa, a moja radość ze słuchania jeszcze bardziej, bo wydźwięk recenzji można stonować przemilczeniami, a własnych odczuć za diabła. Ale niczego tonować nie trzeba było, co i tak nie miałoby miejsca, bo odsłuch po wzmocnieniu Divaldi doskonale zapamiętałem jako świetny, choć pozostaje faktem, że też odbył się po kablach Acrolinka i nie wiadomo jakby też tam z tym Vovoksem by to wypadło. Odsłuch z własnym systemem okazał się zaś równie świetny, a nawet jeszcze świetniejszy, bo oparty o Accuphase DP-700 a nie Sony 222ES. W odniesieniu do droższego i nowszego odtwarzacza należy odnotować, że nie tylko wzbogacił przekaz w sensie ogólnym, ale znacznie podkreślił sferę sopranową, której kulturalny wydźwięk dzięki kablom Acrolinka miał doskonały wpływ na całościową jakość, konieczną do zaklasyfikowania jako high-endowa.

Dynaudio_Focus_340_012

Ale jakbyście jakieś przypadkiem posiadali…

Z tym systemem dałoby się spokojnie żyć i nie myśleć o lepszym, nie na zasadzie zwykłej satysfakcji, ale takiej bardzo już silnie ugruntowanej. Oczywiście ze świadomością, że w sensie absolutnym da się jeszcze dużo lepiej, ale też i przekonaniem, że pozostaje się na wyczynowej wysokości nad poziomem morza.

Szczególnie urzekała mnie głębia dźwięków i głębia sceny. Ta druga nie tyle może była jakaś przepastna, ale mimo to fantastycznie definiowała odległości instrumentów na głębokość, co przy muzyce symfonicznej i elektronicznej szczególnie było fascynujące. Bardzo dobra była też dynamika, atak i narastanie, przy pięknej głębi nie tylko sceny ale i samego brzmienia dające efekt podwójny. W konsekwencji bardzo byłem nierad, że skutkiem przemęczenia nawałem recenzorskiej roboty zmuszony zostałem poprzestać na jedynie około dwugodzinnym odsłuchu, odchodząc od rzeczy tak przyjemnej. Ale nieco odpocząć czasami też trzeba. Nim jednak udałem się na spoczynek napisałem jeszcze, że bogactwo dźwięku, przejawiane choćby w złożoności brzmienia strun gitary, a także świetna rozdzielczość urządzeń perkusyjnych i dobry podmuch dętych, sprawiły mi naprawdę dużą satysfakcję i naprawdę niechętnie od tego spektaklu odchodziłem. Jednocześnie trzeba podkreślić, że Dynaudio Focus 340 są bardzo wrażliwe na towarzyszące składowe toru, zarówno te będące skrzynkami jak i przewodami, przy czym nie tyle może chodzi tu o uzyskanie wysokiej klasy prezentacji, bo o to jest łatwo, co o duże odmienności stylu, zwłaszcza na obszarze sopranowym. W Internecie można się także natknąć na opinie o sporych trudnościach z właściwym ustawieniem Focusów, ale sam w swoim audiofilskim księstwie takowych nie miałem, bo pomieszczenie wyjątkowo akustycznie odpowiednie na swoje szczęście posiadam.

Dynaudio_Focus_340_08

…Dynaudio wam się odwdzięczą z nawiązką.

Niejako na deser, wykonując ostatkiem sił sztych finałowy, użyłem na sam koniec w miejsce własnego Crofta monobloków Restek Extent, by sprawdzić możliwości Focusów w warunkach stricte high-endowego toru. Nie zawiodłem się. Dynamika przybrała wyczynowy wymiar, zwiększyła się – używając terminologii lotniczej – widzialność, a dźwięki stały się bardziej sprężyste. Ogólnie biorąc lot poprzez dźwiękową krainę stał się bardziej swobodny, a umiejętności akrobatyczne maszyny większe. Dobrze to grało. Kurczę, naprawdę klasa.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

1 komentarz w “Recenzja: Dynaudio Focus 340

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy