Recenzja: Ayon Sigma / CD-T

Odsłuch

Ayon_Sigma_011_HiFi Philosophy

A tu ukryto trzy skobelkowe przełączniki, które potrafią naprawdę nieźle namieszać w brzmieniu całego systemu.

   Jak już mówiłem wybór sposobu przesyłania sygnału został szybko wyselekcjonowany metodą brutalnej eliminacji słabszych, a zwycięski I2S zrealizowany najwyższej jakości kablem Acoustic Revive. Tu wszakże przydarzyła się osobliwa przygoda. Niemało byłem zdumiony, kiedy się okazało, że jeszcze lepiej gra gdy przeskoczyć od I2S do pozycji DoT (wybory są ustawione w szereg i nie można ich pomijać), mimo iż to gniazdo zarezerwowane zostało dla napędów plikowych i teoretycznie oraz na zdrowy rozum w ustawieniu DoT w ogóle grać z CD-T nie powinno. A jednak nastąpiło kilkusekundowe logowanie i Sigma zaakceptowała tak podawany sygnał, a co jeszcze ważniejsze, to ustawienie okazało się zdecydowanie najlepsze. Na wszelki wypadek przepiąłem kabel z I2S do portu DoT i wówczas logowanie nie nastąpiło, natomiast po wpięciu do gniazda I2S logować się w trybie DoT można było bez przeszkód i za każdym razem dźwięk okazywał się wtedy najlepszy. Dziwna sprawa.

Nie pożałowałem temu wszystkiemu kabli zasilających, sycąc prądem oba składniki kosztującymi podobnie do nich Siltechami Ruby Hill, a niewiele można także zarzucić zastosowanym interkonektom – w przypadku złącz XLR wziętym też od Siltecha łączówkom Royal Princess, a w przypadku RCA przewodom Tara Labs Air1 i Acrolink 8N-2080III Evo.

 

Ze słuchawkami

Zacząłem od symetrycznego wzmacniacza słuchawkowego Phasemation i słuchawek Grado GS1000e oraz AKG K812. Weźmy na pierwszy ogień Grado. Pomimo że od czasu recenzji grają u mnie po ładnych kilka godzin dziennie, niewiele się u nich zmieniło. Trochę jednak wypiękniały i odrobinę dłużej ciągną już frazy, jednak wiąż urywają je odczuwalnie szybciej od flagowych AKG. Nas jednak interesuje tutaj składowa dźwięku uzyskiwana od odtwarzacza i w tej mierze należy wymienić współistnienie cech rzadko spotykanych jednocześnie, a poza najwyższej klasy aparaturą nigdy wspólnie nie występujących. Te cechy to dynamika, szybkość, wzmożona energia i połyskliwe iskrzenie z jednej, a nasycenie, wypełnienie, aksamitność, drążenie faktur, głębia kolorytu i całościowa kultura z drugiej. Tego rodzaju mieszanka to audiofilski ładunek wybuchowy, zdolny wyrwać przysypiającego audiofila z jego sprzętowej drzemki i wystrzelić go z odsłuchowego fotela. Naprawdę efektownie i z wyjątkową urodą to grało, a przy tym w stylu zdecydowanie zmierzającym ku energicznej realności a nie czarowaniu powyginaną melodyką. Bardzo naprawdę szybko, rytmicznie, kontrastowo, z wyjątkową dynamiką, a przy tym głębią. Tego rodzaju mocny kontrast i atakujące roziskrzenie przy minimalnym choćby odejściu od kultury na którymkolwiek obszarze, a już szczególnie wysokich tonów, oznaczałyby katastrofę, lecz tu katastrofy nie było, a w zamian popis. W dużej mierze nie była to w odniesieniu do odtwarzaczy Ayona jakaś nowość, bo one z reguły bardzo kontrastowo i dynamicznie grają, ale podobnie do niektórych słuchawek Ultrasona miewają kłopoty z połączeniem tego z ogładą w postaci przestrzennej, nasyconej wibrowaniem powietrza sfery sopranowej w miejsce pospolitych pików, syków i kłucia. Wcześniej jedynie model CD-3 całkowicie pod tym względem mnie zadowalał, choć muszę zaznaczyć, że nigdy modelu CD-5s nie miałem okazji używać przez wiele tygodni, tak by mieć pewność, że w miarę pełny wymiar brzmieniowy uzyskał. Natomiast duet CD-T/Sigma już po dziesięciu dniach pokazał bardzo wysoką klasę, mimo iż Sigma była na wstępie kompletnie surowa, a i CD-T też zdradzał wyraźne objawy nie wygrzania, z dnia na dzień w widoczny sposób się poprawiając.

Ayon_Sigma_005_HiFi Philosophy

No i niby wszystko na miejscu, ale naszej Sigmie przydałoby się jakieś godne źródło.

W wykonaniu słuchawek Grado dawało to po tej dziesięciodniowej rozgrzewce  prawdziwy popis rozmachu i skoków dynamicznych, co w połączeniu z głębią brzmienia i mocno zaznaczonymi skrajami pasma przy całościowej jednocześnie wysokiej kulturze, sycić mogło naprawdę wysokie oczekiwania, stopniem realizmu i odejścia od kreacji przeciętnych rzeczywiście podrywając na nogi. W dodatku strefa stanów średnich, czyli popularna średnica, także od czasu recenzji dodała sobie wdzięku, potrafiąc brzmieć jednocześnie bardzo realistycznie ale nie krzykliwie i natarczywie. Przybyło jej delikatności i pewnego uwodzicielstwa, nie aż na miarę AKG K812 wprawdzie, ale już także w popisującym się stylu. Z kolei bas spoważniał, zachowując wprawdzie główny motyw przestrzenny i nasycenie powietrzem, ale stał się taki, powiedziałbym, bardziej podniosły, bardziej uderzający i imponujący. Wszystko to razem, na równi wokal solo czy solowa gitara jak i cała orkiestra symfoniczna, ukazywało się w wymiarze holograficznie trójwymiarowym, niesamowicie rozpiętym dynamicznie i bardzo naprawdę głęboko brzmiącym, z całym przepychem brzmień chropowatych i niezgorzej już giętkich, choć z tą giętkością nie było jeszcze do końca dobrze. Melodyka wprawdzie już wyraźnie się zaznaczała, ale urywane wciąż brzmienia nie pozwalały na pełne jej rozwinięcie, co w konfrontacji z AKG od razu było słyszalne. Jednak nade wszystko grało to bardzo realistycznie, bo wielkiego kalibru dynamika, o ile jakimiś wadami jej nie przeszkodzić, zawsze powoduje realizm, no i ten tutaj brylował.

Flagowe AKG zagrały nieco inaczej, właśnie z tą brakującą Grado giętkością i dłuższymi brzmieniami. Nie aż tak dynamicznie, choć naprawdę śladowo pod tym względem słabiej, a w zamian melodyjniej, z minimalnie mocniej rysującym się basem i nie tak skrzącymi się sopranami; nie do tego stopnia spuszczonymi ze smyczy. Przysłuchując się uważnie brzmieniu gitary zauważyłem, że niektóre dźwięki, zwłaszcza te niższe, nieco lepiej rysują AKG, ale dynamika, szybkość, werwa i ekstensja sopranowa pozwalały Grado nadrabiać te braki i nawet mimo dość czytelnej przewagi AKG w odwzorowywaniu ludzkich głosów wiele utworów zrobiło na mnie większe wrażenie w interpretacji Grado. Zwrotu „większe wrażenie” użyłem tutaj nieprzypadkowo, bo słowo „podobały” mniej by według mnie pasowało. Podobanie bardziej odnosi się bowiem, przynajmniej w moim odczuciu, do melodyki, a większe wrażenie do dynamiki.

Gdy chodzi o sam wzmacniacz, czyli Phasemation, to mimo braku możliwości wykorzystania jego symetrycznych wyjść słuchawkowych grał bardzo bogatym, nasyconym dźwiękiem, nieznacznie tylko mniej dynamicznym i uboższym harmonicznie od słuchanego poprzedniego wieczora cztery razy droższego Cary CAD-300-SEI. Zwłaszcza w ustawieniu z mocniejszym wzmocnieniem i z dziesięcioma Voltami na wyjściach XLR Sigmy grało to popisowo i bardzo dynamicznie, a chropowatość i bogactwo linii melodycznych pozwalały zapominać że to tranzystor.

Ayon_Sigma_017_HiFi Philosophy

Najlepiej blisko spokrewnione, takie jak: Ayon CD-T.

Sięgnąłem następnie po własny przedwzmacniacz, podpinając doń użyte przed chwilą słuchawki i dodatkowo korzystając z usług poganianych Croftem AKG K1000. Zagrało melodyjniej i znacznie bogatszym dźwiękiem. Szczególnie K1000 zostawiły konkurencję z tyłu, zalewając słuchacza spiętrzonymi falami bitów i wnosząc do całościowego odsłuchowego obrazu nowe składniki. Zwłaszcza lepiej ukazywały różnicę pomiędzy ustawieniem napędu na natywne 16/44,1 a z podbiciem do 24/192. Bardzo wyraźnie było słyszalne wygładzanie i upiększanie tego drugiego, a przy pierwszym brutalna prawda o nagraniu. Różnice nie były jak poprzednio jedynie zauważalne, tylko całkiem zasadnicze. Do tego stopnia, że przyjemnie w obu ustawieniach słuchane z Grado i K812 płyty gorszej jakości niekiedy z K1000 pozwalały się słuchać z sympatią jedynie w ustawieniu podbitym, bo bez niego cały tandetny warsztat nagrania był nazbyt boleśnie widoczny. Sumaryczna przyjemność była jednak z K1000 wyraźnie największa, choć także Grado i K812 grały popisowo i pozwalały czerpać multum przyjemnych doznań. Powiedziałbym nawet, że tak najogólniej biorąc przewaga K1000 była zauważalnie mniejsza niż to czasami drzewiej przy różnych okazjach bywało, a to głównie za sprawą dynamiki odtwarzacza, nie pozwalającej wyrywać się o wiele mocniejszemu Croftowi daleko do przodu. Tak, niewątpliwie dynamikę ma ten dzielony Ayon rewelacyjną, wzmaganą jeszcze jego bardzo realistycznym i naturalnie bogatym stylem, co pozwala nawet zwykłym słuchawkowym wzmacniaczom, nie grzeszącym z reguły dużą dynamiką, wyraźnie się podciągać i grać bardziej popisowo. A kiedy taki okraszony dynamiką i bogactwem bitowym przekaz trafia do odpowiednich słuchawek, drzemać i pospolicie się relaksować już żadną miarą nie można, tak samo jak kiedy do pokoju wkracza prawdziwa orkiestra.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: Ayon Sigma / CD-T

  1. Marecki pisze:

    Mały błędzik zauważyłem.
    Taki, że AK 240 to Cirrus logic CS4398, a nie Sabre ES9018.
    Pozdrowionka 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Faktycznie, to AK 120 ma Sabre.

      1. Piotr Ryka pisze:

        A, i znowu się pomyliłem, bo w AK 100 i AK 120 są Wolfsony. Przepraszam za błąd i dziękuję za zwrócenie uwagi. Już poprawiłem.

  2. Marecki pisze:

    A tam, i najlepszym sie zdarza!:)
    (szczególnie pisząc recenzję za recenzją)

    Teraz zwróciłem uwagę na to, że jeszcze nie było na łamach Hifiphilosophy żadnego dapa z Sabre.
    A są takie dwa na które warto zwrócić uwagę – Ibasso DX90 i Hifiman HM 901.

    Ten pierwszy jest oparty na bardziej mobilnych kościach ES9018.
    Natomiast ten drugi już na pełnowymiarowych.

    Ze słuchawek zainteresowały mnie te nowe Hifimany HE560.
    „Brzmienie maksymalnie zbliżone do HE 6 przy zachowaniu dużo wyższej skuteczności”

    Ile w tym prawdy.. Trza to sprawdzić!

    1. Piotr Ryka pisze:

      HE 560 już słuchałem i są świetne brzmieniowo oraz bardzo udane konstrukcyjnie. Zarówno one jak i HM 901 mają niebawem przyjechać po recenzję. Ibasso też gdzieś w tle majaczy, ale jeszcze się na niego nie umawiałem. Na razie jadę z Cary 300B SEI.

  3. Marecki pisze:

    Pewnie wszyscy tu jesteśmy ciekawi jak spisze się pupil Pana Mirka 🙂

  4. Tadeusz pisze:

    Zaległa dziwna, wieloznaczna cisza ,Piotr pewnie myśli co tu napisać ,żeby nie urazić 🙂

  5. Miroslaw pisze:

    Tak naprawde to nie potrzeba recenzji pana Piotra aby potwierdzic fakt ze cary 300b jest najlepszy na swiecie…

  6. Tadeusz pisze:

    co to urlop???

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dlaczego urlop? Nowy test jest już napisany i dziś w nocy się ukaże. To są trudne, wielodniowe odsłuchy, wymagające wielu starań.

  7. Tomek pisze:

    Tak czytam Panie Piotrze recenzje dac-ów i się zastanawiam jak ma się ten sigma do Phasemation bo cena zblizona, poszukuje źródła do Octave i Dynaudio swego czasu miał Pan je u siebie czy któryś by spasował?

  8. PodaK pisze:

    Witam. Jaka jest żywotność takich lamp w tym Dac-u?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ayon deklaruje bodajże 3 tysiące godzin. Ale powinny wytrzymać dużo więcej. Lampy naprawdę niechętnie padają. Przynajmniej te pracujące u mnie jakoś nie chcą. Jeszcze nigdy żadna w niczym mi nie wysiadła, jedynie kilka stłukłem.

  9. Paweł pisze:

    Ayon Sigma czy iFi IDSD Pro, który DAC lepszy patrząc pod kątem muzykalności?

  10. Adam pisze:

    Witam Panie Piotrze
    Miał Pan może okazję słuchać Matrixa X Sabre Pro? Bo zastanawiałoby mnie porównanie do tego Ayona Sigma.
    Tyle że słucham w sumie tylko z plików, więc z ewentualnego dobrodziejstwa odtwarzacza płyt i gniazda I2S bym nie skorzystał.
    W tym przypadku Matrix posiada cały zestaw stricte pod pliki.
    A Ayon widzę, że tworzony z myślą o parowaniu z odtwarzaczem płyt.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Matriksa nie słyszałem, więc mogę tylko powiedzieć, że Sigma jest bardzo dobra. Ma przede wszystkim coś, co nazwałbym głębią narracyjną – głęboko wnika w strukturę dźwięku. Jaki jest Matrix – nie wiem.

      1. Adam pisze:

        Dziękuję za odpowiedź.
        Z tego co wiem, to matrix jest generalnie liniowo grającym przetwornikiem, bez faworyzowania jakiegoś pasma. Plp

        A to przy okazji jeszcze chciałbym zadać jedno pytanie jeśli można, o dwa DAC-i które Pan testował.
        Czy Sigma lub La scala odnalazłyby się w przy słuchawkach pokroju Empyrean, LCD3, Grado PS2000e? I wzmacniaczach lampowych(Euforia, Songolo HPA300, czy może lampa 300B) Nie będzie to przesycenie szczególnie przy Empyrean czy LCD3.

        1. Piotr Ryka pisze:

          La Scala to DAC spokojniejszy. Dynamiczny i melodyjny, ale jak to mawiają Rosjanie – Sigma jest bardziej duszoszczypatielna. Zwłaszcza jak jej wymienić lampy na lepsze, co nie jest specjalnie kosztowne. Ale jak się lubi gładką melodyjność, to La Scala.

          1. Adam pisze:

            Dziś byłem i słuchałem Meze Empyrean. W końcu mi się udało. Słuchane było na A&K Kann Cube. I chyba znalazłem króliczka, nawet nie chyba, a na 99%. Zmiotły ADX 5000 i LCD 3. Ciężko opisać co słyszałem, bo słyszałem muzykę taką jaką chciałbym słyszeć, naturalną, rzeczywistą. Przestrzeń, spójność całego dźwięku, powietrze. Genialny bas, może nie schodzący tak nisko jak LCD 3, ale potęga dźwięku i tak podobała mi się bardziej u Meze. Uniwersalność gatunkowa.
            Rock zagrany świetnie, metal też, jazz, klasyka, muzyka filmowa. Nie było się do czego przyczepić. Do tego wygodne, ładnie wyglądające. A do tego jeszcze w miarę rozsądnej cenie, bez skakania w dziesiątki tysięcy. Jestem pod wrażeniem co Meze uczyniło z Empyrean.

            Takich słuchawek właśnie szukałem. A to wszystko na DAP-ie. Więc strach myśleć co będzie na stacjonarnym torze, jeśli na A&K, dźwięk był powalający.

            Oczywiście gusta gustami, bo widziałem też opinie ludzi, którzy pisali, że Meze grają jak słuchawki za 2k, no ale każdy ma swoje gusta, Meze mają swój styl grania, który nie musi się podobać każdemu. Mnie te słuchawki powaliły, bo właśnie takiego dźwięku szukałem. ADX 5000 najgorzej wypadły z całej trójki. Ciekawe, ale jednak nie do końca to czego chce.

            Przyznam, że kusząca byłaby Sigma, bo La Scala to jedynie szukanie używki, bo cena sklepowa trochę zwalająca z nóg, więc to już nie moje progi.
            Jak taka Sigma zgra się z Meze? Bo pamiętam, że Meze były testowane właśnie na Sigmie.
            Prosiłbym tutaj o małą pomoc w wyborze DAC-a, bo akurat jest problem, że nie mam gdzie posłuchać nic sensownego. Zostaje coś wybrać i ewentualnie korzystać z 14 dni zwrotu.
            Z wzmacniaczami to już nie problem, bo wiele ciekawych będę mógł posłuchać, ale jeśli chodzi o DAC, to wszystko jest poza moim zasięgiem. Dlatego jeśli to nie jest problem, to prosiłbym o radę w tej kwestii.

            Co by Pan, Panie Piotrze zestawił do Empyrean w kwestii wzmacniacza? Euforia? Ayon HA 3?

            Pozdrawiam Adam

          2. Piotr Ryka pisze:

            Meze to słuchawki dość łatwe, chętnie ze wszystkim współpracujące. Sigma dodaje im zadziorności i drapieżności, co moim zdaniem pasuje. Wzmacniacz? Jeżeli to możliwe, kupiłbym Woo Audio WA-5 LE, a z czasem do niego lepsze lampy. Ale Ayon i Euforia to też bardzo dobre wybory.

          3. Adam pisze:

            Tak łatwe i właśnie nawet z moim Fiio Q5 z wymienionym wzmacniaczem na AM3D zagrało to naprawdę bardzo dobrze. Aż sam byłem zdziwiony. Ale to akurat dobrze, bo czasami gdzieś się pojedzie na działkę i nikt nie będzie targał ze sobą stacjonarnych klocków, tylko weźmie słuchawki i DAP-a, czy przenośny DAC/AMP i nadal się będzie cieszył.

            Dziękuję rozważę na poważnie tę Sigmę.

            Woo Audio WA5 LE jest w MP3Store, więc może uda się jakoś ściągnąć go do posłuchania. Choć cenowo będzie to wyzywanie, ale kto wie, parę miesięcy temu WA 5 LE siedział na komisie w MP3Store jako egzemplarz testowy za około 12k zł, więc wszystko jest możliwe jak widać.
            Akurat w kwestii wzmacniaczy będzie o wiele prościej, więc tu będę mógł już wybrać go w pełni świadomie. Więc jedynie DAC zostanie zakupiony najpewniej w ciemno.

            No cóż dziękuję, teraz zostaje postarać się jakoś posłuchać Meze z różnymi wzmacniaczami i wybrać ten najlepszy.

  11. Józek pisze:

    Panie Piotrze,

    Czy po tylu latach od recenzji Ayon Sigma można w dalszym ciągu uznać ten przetwornik za jeden z lepszych w cenie do 10 tysięcy złotych? Oferty na rynku kuszą kuszą nowszym sprzętem, przyjmującym DSD512 jak Chord Qutest/Hugo TT. Zastanawiam się czy „staruszek” Sigma ciągle czaruje swoim brzmieniem i jest odporny na wiek?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Moim zdaniem czaruje. A jak mu jeszcze wymienić lampy na lepsze, to już naprawdę. Bardzo udany przetwornik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy