Recenzja: Ayon CD-35 HF Edition

   Rok i półtora miesiąca temu pisałem recenzję wersji CD-35 Signature, będącej wzbogaceniem standardowej o przetwarzanie z PCM w DSD. Wyraziłem wówczas opinię, iż to DSD pachnie wprawdzie sukcesem, jednak do pełni szczęścia zabrakło, by bez uszczerbku zachowując a nie redukując bardziej analogowe uroki odczytu PCM, potrafił flagowy odtwarzacz Ayona doprawiać je większą dynamiką, wyraźnością i wyciąganiem artystów z tła – które to cenne własności niewątpliwie stały przy DSD. Być może siebie przeceniam, może to całkiem bez związku, ale jak by na to nie patrzyć, jestem świadkiem odzewu. Zapewne nie na moje wycie, ale może też trochę moje. W każdym razie stoi teraz przede mną wersja jeszcze bardziej flagowa, sygnowana jako HF Edition, które to HF jest skrótem od High Fidelity, czyli nawiązaniem do tytułu audiofilskiego magazynu redaktora Wojciecha Pacuły, który jak wieść niesie wraz ze swym przyjacielem Januszem Stopą namówił Gerharda Hirta – właściciela Ayona – na kontynuacyjne rozwinięcie odtwarzacza z funkcją PCM-DSD, tak by się już żaden krytyk nie czepiał. Bo wiecie jak to jest – krytykować co prawda można i wolność słowa na pierwszym miejscu, jednakże pod warunkiem, że się nie krytykuje. Zimnej wody za kołnierz nie lubią duzi ani mali, każdy woli pochwały. Więc z założenia ten HF Edition ma być brzmieniową perfekcją, czyli dokładnie tym o co postulowałem. Bezstratnym przeniesieniem odczytu PCM do sfery DSD, w której już samo szczęście. I jeśli teraz coś skrytykuję, to mnie rozstrzelają na miejscu…

Rzucać krytyki łatwo, spełniać ich postulaty trudno. To jest tak oczywiste, że nic oczywistszego nie ma. Bo gdyby tak nie było, mielibyśmy raj tu, na Ziemi. A nie wygląda na to – oj, bardzo nie wygląda. W mierze tego ziemskiego raju, wizualizowanego już pięćset lat temu przez Hieronima Boscha w wysublimowanych odcieniach zieleni i błękitu, ma dla nas Ayon Audio czarniejszy jego skrawek, w postaci tego HF Edition. (Ciekawa sprawa – to piekło a nie raj u Boscha pełne jest instrumentów muzycznych, a muzyka tam to tortura.)

Odtwarzacz jest cały czarny, jeszcze czarniejszy niż poprzednik, czy może raczej punkt wyjścia. Ayon CD-35 Signature miał srebrne kratki wentylacyjne, srebrne przyciski operacyjne i srebrny uchwyt pokrywy. Te wszystkie srebrne akcenty zostały poczernione i teraz staje przed nami czarniejsza jeszcze bryła, ale również nie całkiem czarna (co by już zalatywało Tartarem). Uchował się srebrny kołnierz napędu, więc okazały okrąg z metalu, a także nie jest czarne coś, co początkowo miało być czarne i w wersji poprzedniej było – grubaśne nóżki podstawy. Te miały być identycznie czarne, ale Ayon wszedł w kooperację z firmą Franc Audio Accessories (wbrew nazwie polską zresztą) i z jej oferty wybrał najbardziej elitarne Ceramic Disc Classic w wersji białej, czyli poniekąd anielskiej. (Czarne, diabelskie też są.) Staje więc nowa inkarnacja szczytowa w ofercie odtwarzaczy Ayona na śnieżnobiałych, ceramicznych, chropawych w dotyku walcach, mających za cały akcent czerni jedynie stożkowe, mocno ścięte przyziemienie, i czerpie czterema garściami z ich niedościgłej ponoć sztuki niwelowania wibracji, aczkolwiek firma Symposium Acoustics mogłaby mieć co do tej niedościgłości anse. Czarny też pozostał pilot, mający dla uszlachetnienia wyglądu aluminiowy wierzch, a na rzecz mniejszej wagi spód z tworzywa; z pomocą którego to pilota można będzie weryfikować, czy rozwinięta do maksimum wersja szczytowa CD-35 spełnia już wszystkie zachcianki i marzenia. Lecz że to duża sprawa, obszerny zakres przeróbek i rozszerzeń, przenieśmy się z nią w następny rozdział.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

17 komentarzy w “Recenzja: Ayon CD-35 HF Edition

  1. Miltoniusz pisze:

    Właśnie męczę się z brzmieniem nowych kabli zasilających i aż miło poczytać, że komuś coś dobrze gra. Ciekawa jak zwykle recenzja.
    Wątpliwość naszła mnie taka, że skoro ten odtwarzacz tak bardzo zyskuje dzięki stopkom, to czy po przełożeniu ich do Pana odtwarzacza CD sytuacja mocno się nie zmieni i czy przypadkiem bohaterem nie zostaną stopki zamiast Ayona? Drugie pytanie: czy sekcja DAC jest dużo gorsza?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudno ocenić samą sekcję DAC, lecz nie ulega wątpliwości, że odczytowi DSD służy fantastycznie. Co do stopek, to niewątpliwie są jednym z bohaterów. Trzeba będzie spróbować pozyskać je do recenzji.

  2. fon pisze:

    Stopki pod CD to niedoceniony element ,miałem pożyczone różne rodzaje i byłem mocno pod wrażeniem jak to zmienia brzmienie ,dobre niestety kosztują ,a każde wnoszą coś innego , ilość kombinacji nieskończona ,można wpaść w nerwicę polecam zabawę na nudny czas 😁

  3. fon pisze:

    Kiedy można liczyć na testy transportów CD ,tyle daców już było a firmy np CEC mają nowości w ofercie i fajnie by coś było na ten temat poczytać

    1. Piotr Ryka pisze:

      Test transportu Ayona niedawno też był. Ale co racja, to racja – asortyment trzeba poszerzyć.

  4. Tomasz pisze:

    Panie Piotrze, skąd pomysł, że napęd w tym odtwarzaczu to Philips, oraz że PRO 2 może być zdolne do odczytu dysków SACD?

    1. Piotr Ryka pisze:

      To są napędy Philipsa modyfikowane przez samego Ayona.

      1. Tomasz pisze:

        Myślałem, że coś Pan może doczyta, przemyśli, skonsultuje, wybrnie jakoś z tej błędnej informacji powyżej oraz w teście CD-35 Signature, ale skoro idzie Pan w zaparte to napiszę już wprost: 1. W przeciwieństwie do CD-T, czy też CD-5s, zastosowano tutaj transport Stream Unlimited, która to firma ma z Philipsem tylko tyle wspólnego, że jej inżynierowie kiedyś tam pracowali. 2. Żaden Philips PRO-2 nie odczyta warstwy SACD, choćby zmodyfikował go David Copperfield. Powyższe nie zmienia faktu, że uważam CD-35 HF Edition za jeden z najlepszych brzmieniowo odtwarzaczy srebrnych krążków na świecie, pomimo zastosowania taniego, głośnego i zawodnego napędu.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Rozmawiałem z Gerardem Hirtem i mówił mi, że używa napędów Philipsa i ma ich wielki zapas. Faktycznie nie konsultowałem się w sprawie CD-35, ponieważ nigdzie w opisie tego odtwarzacza nie ma wzmianki o innym napędzie. Rozumiem, że czuje Pan teraz satysfakcję z przyłapania recenzenta na nieścisłości, ale może szlachetniej byłoby od razu napisać jaki to napęd? Tak mi się przynajmniej wydaje. Pozostaje do wyjaśnienia kwestia innych napędów w wersji HF Edition i zwykłej, ponieważ są niewątpliwie jakoś różne. Co do głośności, to ten z HF Edition jest dobrze wyciszony i nie nastręcza kłopotów. Pozdrowienia dla Dawida.

  5. Włodek pisze:

    Witaj Piotrze 🙂
    Mam teraz kolumny Sonus Faber Electa Amator III i chciałbym nieco więcej wysokich tonów w źródle, bo MBL jest dość gęsty.
    Czy możesz sobie przypomnieć w którym odtwarzaczu CD/SACD z recenzowanych przez Ciebie było dużo wysokich tonów Ayon 35HF czy Accu DP-750 ? A może jakiś inny odtwarzacz CD zarówno z górnej jak i z samej dolnej półki (na przeczekanie „zarazy”) byś polecił z dużą ilością wysokich tonów ? Mam w tej chwili u siebie Yamaha CD s700 i jest nieźle. A który ze starych, używanych Accu jasno ?
    Pozdrawiam Cię serdecznie w trudnych czasach i dziękuję za kolejne recenzje do czytania 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Accuphase DP-750 wysokie tony bardziej eksponuje, ale sam bym na pewno wolał Ayona 35HF. Dystrybutorem obu jest Nautilus, to może zorganizuje Ci porównanie? Oni jeżdżą ze sprzętem po całej Polsce i chętnie to robią. W odwet poproszę po znajomości o załatwienie Susvar na test. Masz tam zdaje się znajomości, a ja mam odnośnie nich zaległości. Też życzę zdrowia.

  6. Włodek pisze:

    Dziękuję za ekspresową odpowiedź 🙂
    Bardzo jestem ciekaw Twojej opinii o Susvarach ! Dam znać.

  7. Piotr pisze:

    Panie Piotrze,

    ktore z cyfrowych zrodel by Pan umiescil 'wyzej’ – CD35 HF Ayona czy DCS Bartok? Testowal Pan obydwa, jestem bardzo ciekawy jego opinii.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Od tego Ayona żadne – nie słyszałem lepszego CD, słyszałem równie dobre. Od Bartoka szczytowy zestaw samego dCS z zegarem jest oczywiście lepszy i porównywalny z Ayonem, ale odmienny stylistycznie. Być może lepszy od wszystkich był zestaw złożony z napędu CEC i przetwornika Audio Note KSL-DAC, ale słyszałem go tylko z kolumnami Vox Olympian, czyli w nieporównywalnym do innych torze. Być może lepszy byłby też zestaw oparty o szczytowy przetwornik Jadis lub MSB, ale takich układów nie słyszałem. Szczytowej klasy są też dzielone odtwarzacze MBL i Accuphase, które właśnie wypuściło nowy model wiodący z sygnaturą tysiąc.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Przepraszam, zbyt pobieżnie przeleciałem wzrokiem po pytaniu i odpowiedziałem nie na temat. Odpowiedź brzmi: w moim odczuciu Ayon CD-35 HF Edition to źródło bardziej muzykalne i dające bardziej trójwymiarowe dźwięki niż Bartok, ale niektórzy preferują bardziej skupiony na szczegółowości i niecodzienności brzmieniowej, też bardzo wyrafinowany styl Bartoka.

        1. Piotr pisze:

          Bardzo dziekuje za odpowiedz. O ile dobrze rozumiem oba urzadzenia sa bardzo dobre jednak reprezentujace nieco inne szkoly brzmienia. Osobiscie posiadam Bartoka, jestem z niego bardzo zadowolony. Ale jestem tez ciekawy jak graja wlasnie wysokie modele Ayona czy Lampizatora, niestety nie mialem okazji posluchac. Moze, w przyszlosci, pojscie ta droga okazaloby sie bardziej atrakcyjne. Poki co, ciesze sie muzyka a 'kroliczek i tak zawsze bedzie uciekal’ :).
          Dziekuje za swietne recenzje i przepraszam za brak polskich znakow (firmowy komputer).
          Pozdrawiam sedecznie.

          1. Piotr+Ryka pisze:

            Bardzo cenię oba te źródła dźwięku, ale napęd w
            CD-35 nie jest bezgłośny. Znam osoby, które przez to z niego zrezygnowały.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy