Recenzja: Avatar Audio Receptor №1

Budowa

Antywibracja w tubce.

     Polskie Avatar Audio, rokrocznie na AVS bywające, miałem okazję przedstawiać w recenzjach ich rewelacyjnych kolumn i paru z tego AVS relacjach. Firma jest niemal jednoosobowa, a mimo to bez mała cały tor zdolna obsłużyć – od źródeł po kolumny. Jedynie wzmacniacze bierze od producentów zewnętrznych, najczęściej podobnych polskich pasjonatów. Obok serwera, kolumn i wszelkiego okablowania oferuje Avatar Audio także platformy, dociski i podstawki, a my wytężmy wzrok, skupiając go na najbardziej zaawansowanych z tych podstawek – na tytułowych Receptor №1. W komplecie znajdują się trzy sztuki, tak samo jak pod tym dawnym lecz wciąż referencyjnym dla wielu odtwarzaczem. Wszystkie niemal całe drewniane, opisywane przez producenta następująco:

  Komplet Stopek Receptor Numer Jeden składa się z 6 krążków (3 podstawki i 3 przykrywki) oraz 3 kulek. Krążki wykonane są z naszego materiału firmowego, wyjątkowo dobrze tłumiącego wibracje. Na spodzie posiadają też efektywny miękki materiał  antywibracyjny, chroniący przed ewentualnym porysowaniem podłoża. Kulki wykonane są z twardego drewna wybranego po przetestowaniu 9 gatunków egzotycznych. Sumarycznie podstawki Receptor Numer Jeden posiadają 5 warstw tłumiących wibracje o różnych częstotliwościach. Wymiary: wysokość krążka: 20 mm, średnica krążka: 43 mm, średnica kulki: 24 mm, wysokość kompletu: 43 mm.

Dodajmy uzupełniająco: dół-góra, bez różnicy – na obu kapturkach każdej podstawki są cienkie warstwy tłumiące przytwierdzone od spodu, który w przypadku wędrującego na górę staje się wierzchem. Z czego te warstwy, to tajemnica – wiadomo tylko, że dodatkowo tłumiące. Same kapturki są wykonane nie z litego drewna a kompozytu drewnopochodnego, kupowanego od zewnętrznego dostawcy bazującego na wysokiej technologii. Kiedy Receptor №1 położymy na boku, staje się łożyskiem kulkowym, lecz bez stałego sprzęgnięcia. Jak przystało na takie łożysko, kulka opiera się o super gładź specjalnego wgłębienia, idealnie pasującego do jej średnicy z naciskiem na minimalizm styku. Sama też jest supergładką, w tym wypadku toczoną z najwyższą precyzją na jaką pozwala surowiec – najtwardsze i najmniej łupliwe drewno egzotyczne, według najświeższych danych wybierane spośród kilkunastu a nie dziewięciu sprawdzonych w działaniu. Każda podstawka ma na bocznym obwodzie wygrawerowany napis RECEPTOR, całość  ląduje w tubusie z tworzywa mieszczącym te trzy sztuki. Kosztuje taka całość 490 PLN i składa się na najwyższy gatunkowo z czterech proponowanych przez Avatar Audio rodzajów podstawek, z których o oczko niższy model Receptor №2 różni się samą średnicą kapturka i odpowiednio kulki, stanowiąc bardzo zbliżoną wersję łatwiejszą ekonomicznie.

Czerń, biel i purpura…

Dodajmy jeszcze, że Receptory są całe matowo czarne i że nie powinno się ich podkładać pod nóżki, tylko pod wyszukane gładkie fragmenty płyty spodniej urządzenia, z baczeniem, aby nie trafić na wystające z niej, w niektórych przypadkach bardzo gęsto rozsiane śruby. Rozstawienie wobec liczności trzech musi układać się w trójkąt, ale nie musi to być trójkąt równoboczny, ani nawet równoramienny. Ważne natomiast, aby zapewniał stabilność, co naciskaniem trzeba wypróbować. A kiedy już tak podłożymy, wówczas powinniśmy usłyszeć w brzmieniu korzystną różnicę, bo o to wszak chodziło. Lecz czy na pewno? A jeśli tak – to jaką?

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Avatar Audio Receptor №1

  1. Sławek pisze:

    Panie Piotrze, a te Receptory to pod gramofon można też podłożyć z dobrym skutkiem?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tego nie sprawdzałem, ale obiecuję to zrobić. Może nie dziś, ale jak skończę następną recenzję. (Też będzie o podstawkach, lecz zasadniczo droższych.)

      1. Marcin pisze:

        Czy te zasadniczo droższe będzie można porównać w recenzji z tymi tutaj zasadniczo tańszymi?

        1. Piotr Ryka pisze:

          To znaczy MiG SX z Receptorami?

    2. Piotr Ryka pisze:

      Sprawdziłem wczoraj działanie przy okazji recenzji gramofonu. Receptory spisały się pierwszorzędnie poprzez dodanie sopranów i poprawę definicji. Te drogie podkładki jeszcze były skuteczniejsze.

      1. Sławek pisze:

        Dziękuję za odpowiedź, zatem zapewne zaryzykuję i też sobie sprawię. Muszę wejść w „antywibrację” bo po uzyskaniu zezwolenia małżonki kupiłem sobie monitorki (Pylon Audio Ruby Monitor). Po 10 latach używania jedynie słuchawek przypomniałem sobie przy okazji co to jest akustyka pomieszczenia odsłuchowego, a przy pierwszej próbie odsłuchu tak mi pięknie wpadły w jakiś rezonans z gramofonem, że filtr subsoniczny w preampie gramofonowym trzeba było włączy…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Ale gramofony to jest to. Nie ma to jak analog.

          1. Sławek pisze:

            Całkowicie się zgadzam. Odkryłem ten dźwięk na nowo. Ze dwa miesiące temu padł mi preamp ifi iphono2. Potestowałem Audiokulturę Iskra1 (ni przypadła mi do gustu) i Pro-ject tube box S2, w którym wymieniłem lampy na Full Music (to chyba Sophia Electric). Gra to teraz świetnie, choć to tylko tani gramofon TEAC TN 300, ale z wkładką AudioTechnica AT 440 Mla. I mam ochotę na lepszy gramofon…
            Albo lepszy transport CD (a najlepiej jedno i drugie). Tak poważnie to teraz z gramofonu jest lepszy dźwięk niż z CD.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Tanie gramofony potrafią grać lepiej od drogich CD – bez wątpienia.

  2. Sławek pisze:

    No i sprawiłem sobie te Receptory i jest dokładnie jak Pan napisał. Wyraźniejszy uporządkowany dźwięk. Dla mnie bajka!

    1. Piotr Ryka pisze:

      To całe moje szczęście, bo gdyby nie…

  3. Sławek pisze:

    Ostatecznie poszedłem „po całości” i dokupiłem jeszcze 5 zestawów: pod transport CD i pre/headamp/DAC po komplecie nr1, pod monitorki po komplecie nr2 i pod końcówkę mocy nr3 – zgodnie z poradą zasięgniętą u Pana Cezariusza. Rewelacja – dźwięk się uporządkował, detali jest więcej, ale ładnie wtopione w muzykę, więcej góry zwłaszcza w przypadków monitorków, co akurat w ich przypadku jest bardzo pożądane, bo bez tego soprany takie trochę nieśmiałe, całość w kierunku realizmu. Na słuchawkach też różnica duża – wcześniej nigdy bym nie przypuszczał, że antywibracja w systemie słuchawkowym jest potrzebna, ale po kupieniu pierwszego kompletu, umieściłem go na próbę pod transportem CD, a jak usunąłem to źle mi się CD słuchało, bo dźwięk się zrobił rozmyty bez tych Receptorów nr1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy