Musiałem dopisać „Nowa wersja”, inaczej dwa artykuły przedzielone pięcioletnim odstępem byłyby pod tym samym tytułem. Na progu Puszczy Białowieskiej siedzibą swą osiadłe Avatar Audio, firma specjalizująca się w sprzęcie audio od platform i podstawek przez różną elektronikę i okablowanie aż po podłogowe głośniki, stworzyło nowy wzór produktu pod wcześniejszą nazwą, produkt kompletem trzech podstawek. Twórczość odnośnie nowego wcielenia poszła we wszystkich kierunkach, wyjąwszy to, że są to wciąż podstawki w liczbie trzech i że nadal drewniane na bazie dystansowej kulistości pochłaniającej drgania. Odnośnie reszty zmieniono wszystko – zmieniono sam surowiec, z twardego przechodząc do miękkiego, radykalnie zwiększono rozmiar, zmieniono też opakowanie. Oczywista przy tej okazji cenę, ale o wszystkim tym w następnym rozdziale, a teraz przytoczę wstęp z recenzji pierwszej wersji, ponieważ wydaje mi się niezły, poza tym nie mam nic do dodania.
Zejdźmy na niski poziom, konkretnie pod spód sprzętu. Jak budowanie domu zaczyna się od ław fundamentowych (wkopywanych w naszym klimacie na przeszło metr minimum, by ziemia pod nimi nie zamarzła wydźwigując do góry), tak ustawianie sprzętu audio zaczynamy od nóżek. Ław pominąć się nie da (ewentualnie dom na słupach lub na kołach), natomiast każdy sprzęt ma własne nóżki albo jakieś inne podkładki, dlatego audiofilski laik wcale o nich nie myśli. Najwyżej może przyjść mu do głowy, że te podstawki zdobią, albo niestety szpecą – i na tym sprawy koniec. Sam kupując swój pierwszy odtwarzacz CD, którym był Sony CDP-X222 ES, byłem pod głębokim wrażeniem elegancji aluminiowego panelu, obfitości dostępnych funkcji i właśnie efektownie z czernią korpusu kontrastujących srebrzystych walców podstawy. W grubej, wielojęzycznej instrukcji coś było o ustawianiu i w ramach tego antywibracji, ale odtwarzaczy się przecież na pralkach nie stawia, jakie więc niby wibracje? Wibracjorodnych kolumn do stawiania wprost na podłodze prawie wtedy nie było, chociaż znajomy miał takie i grały naprawdę pięknie. Owszem, miałem też audiofilską szafkę, ale czysto meblową, bez śladu prób antywibracji, jak w zwykłej szafce półki podtrzymywane przez małe kołki plus na dole biblioteczka płytowa, aczkolwiek sama szafka była ciężka jak diabli. Tak sobie bytowałem w antywibracyjnej nieświadomości aż do momentu, kiedy wpadły mi w ręce materiały odnośnie odtwarzacza, który stał nie na czterech a trzech wspornikach, z których tylnym był kolec. To mu miało poprawiać brzmienie, a mnie zastanowiło: „– Że też komuś się chciało bawić w takie zabawy….?”
Popatrzmy na to z góry. Oprawa do audiofilizmu przychodziła pomału. Antywibracyjne podstawki, całe specjalne platformy, nawet stoły i szafy z funkcją antywibracji, okablowanie lepsze od zwykłych drutów i sztuczne uziemienia, dociski, panele akustyczne i pochłaniacze elektromagnetycznych fal, na koniec specjalne sale odsłuchowe o odpowiednich proporcjach z okablowaniu i adaptacją jak w studiu nagraniowym – to się wyłaniało stopniowo i w różnej kolejności, aż usypało w piramidę. Dzisiaj to cała branża, której ani producent sprzętu, ani jego klient nie lekceważy. Sam wszystko mam na najróżniejszych podstawkach, a teraz będzie o w miarę prostych i całkowicie drewnianych.
Drewno z muzyką się kojarzy, kojarzy od zarania – zwykłe patyki i wydrążone pnie służyły w prehistorycznych czasach do wybijania rytmu. Ale nie wyobrażajcie sobie praprzodków jako bezmyślnych stukaczy. W zdobnej prehistorycznymi malowidłami jaskini Les Trois Frères (po francusku „Trzech braci”, jako że trzech odkryło) możemy zobaczyć szacowany na piętnaście tysięcy lat wizerunek łowcy płoszącego, a może zaczarowującego? zwierzynę przy pomocy łuku pobudzanego smyczkiem z użyciem ust jako komory rezonansowej. Szokujący zaiste widok – najstarsza, jak się uważa, ilustracja dawnych praktyk muzycznych, zaskakująca pod ich względem pomysłowość[1]. Nie wiemy jak stare są pokrewne takim łukom harfy i drumle, ale na pewno bardzo stare. Nasza historia tyczy jednakże drewna w całkiem innym użyciu, choć wydawaniu dźwięków pokrewnym.
[1] Ten wizerunek można interpretować bardzo różnie, na przykład jako abstrakcyjną ilustrację węchowego rozpoznawania zwierzyny przez ścigającego ją zakamuflowanego myśliwego. (Sens jest wysoce niejednoznaczny.)
Ja mam pod transportem CD stare Receptory. Z tego co czytam, nowe mogłyby poprawić dźwięk. Tylko dziwnie to będzie wyglądać takie wyniesienie do góry na trzech walcach…
Nowe są lepsze. Mnie ich wygląd nie przeszkadza.
Mamy też w ofercie Stopki Nr2, zbudowane z tych samych materiałów, ale mniejsze – zamiast 85mm mają 74 mm wysokości i odpowiednio mniejszą średnicę, a przy tym są tańsze (750 zł)
Tylko warunkowo to zatwierdziłem, bo to jednak reklama. Proszę tego rodzaju anonsów nie zamieszczać w komentarzach.
Państwo wybaczą przedłużającą się pauzę między recenzjami, ale dotykająca mnie choroba okazała się najnowszym wariantem COVID-19 o dość ciężkim przebiegu, ciągle nie mogę z nikim kontaktować się bezpośrednio. Nową recenzję napisałem i połowę następnej, ale nie mam jak przekazać obiektów do zdjęć i chwilę to jeszcze potrwa. Uważajcie na siebie, bo nowy wariant odznacza się min. tym, że może spowodować głuchotę. U mnie na razie nie spowodował – jak kot się udarł nad pustą miską, z daleka usłyszałem.
Powrotu do zdrowia, nie daj sie.
Zdrówka życzę!
Szybkiego powrotu do zdrowia.
Już się wykaraskałem, jutro zawożę dwa urządzenia do zdjęć.