Odsłuch: Przy komputerze z Full Score one
Austriaccy inżynierowie chyba wyczuli problem, a może tylko ich wzmacniacz zwyczajnie okazał się lepszy, tak czy inaczej brzmienie zjawiło się gładsze, głębsze i elastyczniejsze, jak również pogłębione smakowo, a nie tylko tonalnie. Sumarycznie poprzez to melodyjniejsze i przede wszystkim piękniejsze, oferujące na rzecz tego także i głębszą scenę (już trzy głębie), jak również głębiej nasycone barwy (czwarta); przywołujące prawdziwszych wykonawców z prawdziwszymi instrumentami.
– Całość już nie tak analityczna, tylko z zaśpiewem, z tkanką łączną, bez szatkowania, albo prawie. I trzeba odnotować, że dający to wszystko firmowy Full Score one był połączony z gniazdkiem (ściślej z listwą) kalem Sulek 9×9, co zwykle dużo znaczy. Umyślnie tak zrobiłem, pragnąc wytyczyć granice możliwościom, a nie snuć się opłotkami. I teraz, wraz z tym Sulkiem i dedykowanym wzmacniaczem, poprzez tę obniżoną tonalność i pozostałe głębie, mniej dokuczliwa była już ewentualna nierównowaga kanałów w nagraniu, mimo iż w dalszym ciągu test stereofoniczny pokazywał mniejszy udział sopranów w prawej słuchawce. (Nie w moim uchu, co sprawdziłem zamieniając stronami.)
Niższa tonalność i wyższej całościowo klasy brzmienie drastycznie złagodziły problem, mogłem to teraz lekceważyć, wyrzucając poza świadomość. A warto było, bo słuchanie sprawiało satysfakcję. Nie miałem wątpliwości, że program „Dajemy o połowę tańsze o takich samych możliwościach” udało się zrealizować, aczkolwiek przy porównaniach piętno słabszego kabla dawało się we znaki.
Zatopiłem się w tych porównaniach ponownie, aczkolwiek teraz w odniesieniu do zwężonego zakresu, albowiem wzmacniacz Full Score one dla Susvar miał za mało mocy. Na szczęście dla DCA STEALTH dosyć, można było zestawiać. I jak już nieraz bywało zapisywałem spostrzeżenia w trakcie, dochodząc na koniec do wniosku, że próba połączenia ich nicią narracyjną jedynie zaciemni obraz nic od siebie nie wnosząc, dlatego lepiej wypunktować.
Spostrzeżenia odnośnie Austrian Audio The Composer
- minimalny sopranowy pogłos
- neutralna temperatura
- średnie nasycenie i dociążenie
- dobra materializacja artystów
- gładkość z wyraźnym śladem chropawości
- bliski do średniego dystans
- echowe macanie pomieszczeń
- ogrom dozowany umiarkowanie
- brak bezkresnego odejścia
- stuprocentowa wyraźność
- stuprocentowa separacja nawet przy maksymalnej komasacji dźwięków
- kontrolowany, umiarkowanie potężny bas
- czerń tła podświetlana srebrzeniem
- miękkie i elastyczne struny
- zróżnicowane tupnięcia z kontrolowanym trzaskiem i dobrze oddaną odpowiedzią deski
- wszechstronna nastrojowość bez prób ocieplania, dosładzania czy przymilania
- zero sybilacji
- rytmiczność o umiarkowanej sile podkreślającego nacisku
- barwy bardzie pastelowe niż lśniące
- zanurzenie w muzykę średnie, z tendencją wzrostową w miarę upływu czasu i całkowitością w razie najlepszych technicznie nagraniach
- orkiestry widziane w perspektywie
- średnia ich potęgowość
- zdolność do bardzo niskiego basowego zejścia i zachowania przy tym kontroli (ale bez przełożenia na w pełni potęgowy charakter brzmienia)
- bardzo dobra, tak samo jak bas trzymana w ryzach dźwięczność
- soprany z pełnym wzlotem, nigdy drażniące
- brak zdolności do lotu w Divertimento in C Mozarta
- niewyczuwalna wilgoć i aromatyczność
- umiarkowana miąższość
- świetna szybkość
- nieprzeciągane podtrzymania
- niewielka doza romantyzmu
- mniej liryzmu niż techniczności (tak raczej bez chwytania za serce, skowytu czy nostalgii)
- elegancki, nastrojowy fortepian (najbardziej nastrojowy z instrumentów),
- silne różnicowanie pod każdym względem jakości nagrań
Spostrzeżenia odnośnie Dan Clark Audio STEALTH (z kablem Tonalium)
- cieplej, wilgotniej i romantyczniej
- mocniej narzucająca się nastrojowość i biologiczność
- dźwięk lepiej kooperujący z przestrzenią – lepiej w niej się układający i rozchodzący
- mocniejsze poczucie zanurzenia w muzykę
- nieco ciemniejsza aranżacja i brak srebrzenia czerni tła
- głębsze i gładsze, mniej akcentujące chropawość brzmienie
- dłużej podtrzymywane wybrzmienia, bardziej zaangażowane emocjonalnie, ze śladem przymilania i zawodzenia
- lepsza miąższość
- mocniejsze kontrasty i intensywniejszy światłocień
- miękkość strun mniejsza tylko nieznacznie, ale na bazie większej sprężystości
- mocniejszy atak i mocniej wzbijany rytm
- większa bezpośredniość kontaktu
- bardziej dobitna potęgowość
- prawdziwsze instrumenty dęte
- większa wytworność muzycznego przepływu
- lotniejsze Divertimento
- żywsi ludzie
- bardziej rozwibrowana i tętniąca przestrzeń
- więcej muzycznego wiru, rozkołysania, taneczności
Pytaniem pozostaje, na ile te różnice brały się z różnych u porównywanych kabli; wg mnie gdzieś tak między połową a całością. Dlatego porównanie względne; i nie, nie popełniłem błędu nie stosując u STEALTH ich oryginalnego kabla, ponieważ ten także jest nadprzeciętny i ma większą pojemność. Zarazem słabszy od Tonalium, więc jak już spadać, to z wyższego konia. Porównanie uprzytomniło mi, że The Composer (tak jak je dają, bez stosowania lepszych kabli) to przede wszystkim rozdzielczość, transparentność i precyzja, składające się bardziej na wyraźność niż artystyczne pląsy, a Dan Clark Audio STEALTH w uprzęży lepszego kabla to większa dawka muzyki par excellence – więcej nastroju, życia, śpiewu. Więcej też mocy wyrazowej, zarówno w odniesieniu do potęgowej strony brzmienia, jak i lirycznej subtelności. Burze, trzymanie kogoś za rękę, oddechy i uczucia, a mniej fotografii, kaligrafii, linijki.
Czy mógłbym poprosić o porównanie w kilku zdaniach recenzowanych tu do niedawnego odkrycia – Moondrop Venus?
pozdrawiam!
The Composer są bardziej precyzyjne, a z najlepszym w recenzji wzmacniaczem po prostu wyraźnie lepsze. To słuchawki z ekstraligi, których brzmienie nie musi się podobać, bo nie jest basowe czy nadgęste, ale to rasa i klasa.
Słuchałem dzisiaj efektów pracy tego w krakowskim Nautilusie: https://www.nirvana-audio.com/en
I tą są czyste jaja, ale wpływ na dźwięk duży i pozytywny. Poza tym drogie jak cholera, bo podobno opracowanie kosztowało miliony dolarów. Na czym polega działanie, chronione jest tajemnicą. Może na czystej sugestii, lecz jeśli tak, to głębokiej.
A ile to cudo kosztuje?
Pewnie generator fal Schumanna jest tańszy: https://tomanek.net.pl/wyprzedaz-tomanek-generator-fal-schumanna.html, tyko bez obudowy, trzeba włożyć do jakiegoś pudełka.
Przeczytałem tą recenzję i nie wiem, czy ta Nirvana działa na ludzi czy na sprzęt…
Słuchając na słuchawkach też jest różnica?
– Jedna sztuka kosztuje 4 tys. dolarów (wariactwo) i wystarcza na pomieszczenie do 25 metrów kwadratowych, dla większych trzeba dwóch.
– Działanie dotyczy akustyki sali, nie poprawi więc odsłuchu słuchawkowego.
– Na czym dokładnie polega nie wiadomo, to tajemnica.
– Od dawna mam generator fal Schumanna i na mnie kompletnie nie działa – ani względem słuchania, ani ogólnego samopoczucia.
– Natomiast (i niestety) działanie tego tajwańskiego szpeja jest porażająco duże. Takie w każdym razie odniosłem wrażenie na krótkim wyjazdowym odsłuchu.
– Wg. Roberta Szklarza, właściciela Nautilusa, całe targi w Monachium to były nudy, nic nowego godnego uwagi. Ciekawe i oblegane było jedynie to.
No, grubo!
Dziękuję za uwagę co generatora fal Schumanna. A podobno są różnice pomiędzy tymi generatorami – słyszałem opinię, że ten od Acoustic Revive (około 1500 zł)działa pozytywnie, od Tomanka to nie wiem, a w necie są i takie za 50 zł, strach się bać. No chyba, żeby uznać, że np. 200 zł to można zaryzykować.
Mam właśnie ten od Acoustic Revive. Na niektórych podobno działa, na mnie nie. (O ile nie liczyć tego, że drażni wściekle błękitną diodą.)
Panie Piotrze,
Czy można liczyć na jakieś porównanie/test słuchawek portable, czyli tych mniejszych, by móc poza poza domem cieszyć się muzyką w dobrej jakości dźwięku? Kiedyś testował Pan i chwalił Grado SR 60, ale upłynęło już trochę czasu, pojawiły się nowe, a te zostały zastąpione przez Grado SR 60x Prestige. Sam planuję kupić jakieś portable do swojej podróżniczej kanapki odtwarzacz/wzmacniacz pod muzykę klasyczną, a Pańska rekomendacja pomogła by mi i wielu innym osobom.
A jaki przedział budżetu wchodzi w rachubę?