Recenzja: Auralic VEGA G2 Streaming DAC

Budowa

Auralic Vega G2.

   Vega to biała gwiazda, najjaśniejsza w gwiazdozbiorze Lutni i jedna z najjaśniejszych na całym ziemskim nieboskłonie. Gdyby znajdowała się od nas nie w odległości dwudziestu pięciu lat świetlnych, a tak jak Słońce niecałych ośmiu i pół świetlnych minut, świeciłaby od niego trzydzieści siedem razy jaśniej i wszyscy byśmy od tego blasku oślepli, gdyby nie to, że wcześniej byśmy się ugotowali. Tymczasem Vega od Auralica jest cała czarna. To znaczy, taka jest przed włączeniem lub po ewentualnym całkowitym wygaszeniu ekranu, które jest ostatnią z siedmiu opcji jego ściemniania. Czerń okazuje się  satynowa, w dotyku minimalnie szorstkawa, anodyzowaniem osadzona na aluminiowej obudowie wykonanej z jednego odlewu. Co czyni tę obudowę sztywniejszą, tym uzupełniając cztery pod nią podstawki ze sprężynowymi resorkami. Antywibracja zatem w rozkwicie, ale i tak podłożyłem pod sprężyste nóżki podkładki Harmoniksa, co dodatkowo poprawiło.

Wzornictwo przedniego panelu nie tylko topi się w czerni, ale przejawia też ascetyczność formy pomieszaną ze zdolnością zainteresowania patrzącego. Zgodnie z zasadą trójpodziału, niczym armia ustawiona do bitwy, ma Auralic VEGA G2 na froncie centrum oraz dwa skrzydła. Centrum wypełnia ekran wyświetlacza z mnogimi ustawieniami, których jedynym funktorem obsługowym jest duże pokrętło typu „kręć i przyciskaj” na z lekka wyoblonym skrzydle prawym. Identycznie wyobla się lewe i na nim jedynym zakłóceniem czerni są dwa gniazda słuchawkowe 6,3 mm, połyskujące złotymi obwódkami. Napisy licznych podmenu ekranowych są wyświetlane białym druczkiem i podświetlają wybór błękitem, a poprzedzające menu główne, złożone z ośmiu ikon, ma identyczną kolorystykę. Odnosi się do systemu własnego Vegi i jej zestawu połączeń oraz do nieobecnych tutaj trzech pozostałych segmentów wieży. Kiedy już wszystko ustawimy – skalibrujemy podłączenia, wykonamy logowanie do Sieci, zadamy jasność wyświetlaczowi oraz dobierzemy poziom i przypiszemy możliwość regulacji (albo nie) sygnałowi wyjściowemu, jak również wyskalujemy rozmiar bufora i wyłonimy najbardziej naszym uszom odpowiadający rodzaj cyfrowej filtracji – wówczas panel opuści zakładkę „System” i przechodząc w tryb pracy pasywnej wyświetli dużą czcionką nazwę używanego cyfrowego wejścia, albo się na nasz rozkaz wyłączy, co zrobi w osiem sekund. Sam mu kazałem – pozwalał wtedy w największym skupieniu słuchać i jednocześnie najdobitniej rysowała się świetność estetyki urządzenia – jakości materiałów, samej formy oraz perfekcji wykończenia. Odnośnie tego wszystkiego należy stwierdzić, że czarna Vega należy do urządzeń luksusowych – co do tego, to bez dyskusji. Żadnego w niej szukania taniości gorszym niż perfekcyjne wykończeniem, albo prostotą maksymalną, że fronton chudy-płaski, zwykłe podstawki zamiast sprężystych nóżek. Surowce jakościowo maksymalne, wzornictwo wyszukane, wykonanie perfect.

Z drugiego półprofilu.

Na ściance tylnej (też aluminiowej i na dodatek grubej) prócz koniecznego gniazda zasilania i zaraz obok głównego włącznika oraz kieszonki z bezpiecznikiem jest para analogowych wejść RCA oraz po parze analogowych wyjść RCA i XLR, a w domenie cyfrowej wejścia AES/EBU, koaksjalne, TOS-link, Ethernet, USB plus Master Clock i dodatkowo dwa gniazda Lighting Link typu I2S do zewnętrznej synchronizacji zegarowej i pozostałej komunikacji w ramach wieży z prędkością 18 Gb/s. Odnośnie tego ważna uwaga, że nawet pod nieobecność zewnętrznego zegara wzorcowego LEO poradzi sobie Vega znakomicie, posiada bowiem dwa zegary własne oraz szczególną, sobie tylko właściwą umiejętność operowania streamowanymi plikami z pominięciem własnego ich taktowania, narzucania im taktowania swojego.

W jej wnętrzu sercem jest czterordzeniowy procesor A9 z 1 GB pamięci DDR3 i 4 GB pamięci masowej, działający z prędkością 25 000 MIPS, czyli 25 razy większą niż procesor poprzedniej generacji w Vedze G1. (Co daje przyrost upsamplingu i filtracji.) Procesor uzupełniają kości DAC od Sabre i dwa wspomniane zegary, działające osobno w szeregach krotności próbkowania 44,1 i 48 kHz (każdy z precyzją taktowania 72 fs). Do czego dołączają w roli ochroniarzy dwa zasilacze liniowe, dające pełną separację od zakłóceń sieci internetowej i prądowej – osobny dla procesora i zegarów, osobny dla interfejsu sieciowego i wyświetlacza. To właśnie tak odseparowane zegary i skojarzone z nimi bufory pamięci pod dyktat rozkazów procesora przechwytują materiał streamowanego pliku i w czasie rzeczywistym (opóźnienie jest niezauważalne) przejmują kontrolę nad jego próbkowaniem, dokonując poprawiającej obróbki. Przyczynia się też do niej dodatkowa izolacja galwaniczna obwodów zegarowych i procesora, odcinająca je od wewnętrznych zakłóceń powstających już w samej Vedze, a na dalszym etapie w pełni pasywna regulacja głośności w oparciu o osiem przekaźników R-2R. Stopień wyjściowy pracuje w klasie A, i jakby tego było mało, konstrukcyjnie stanowi nawiązanie do słynących z obdarowywania wybitnym dźwiękiem konsol Neve 8078, z użyciem których nagrywano płyty między innymi Nirvany, Pink Floyd, Dire Straits, Quincy Jonesa i Chicka Corei.

Można dwie pary słuchawek.

Jak zatem widać, dzieje się w czarnej Vedze dalece inaczej niż ma to przeważnie miejsce w innych przetwornikach – skomplikowane życie wewnętrzne pospołu z plejadą zabezpieczeń mają zapewnić jakościową poprawę brzmienia na wielu różnych drogach. Danych technicznych nie będę wyliczał, są wyliczone na końcu, a teraz pora sprawdzić, jak to działa w praktyce.

 

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

10 komentarzy w “Recenzja: Auralic VEGA G2 Streaming DAC

  1. Sławek pisze:

    A jak ta Vega brzmi z wejścia analogowego? Czy podłączał Pan gramofon?
    Czy podana jest moc wzmacniacza słuchawkowego? HE-6 pociągnie?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie podłączałem gramofonu ani słuchawek. (Skądinąd gramofon przetwornika nie potrzebuje, że na wszelki wypadek przypomnę, ale faktycznie mógłby wykorzystać słuchawkowy wzmacniacz.) To z mojej strony niedociągnięcie, ale szczerze mówiąc nie wierzę w takie naprawdę wybitne wbudowane wzmacniacze słuchawkowe. Rzeczywiście rasowy i zdolny uciągnąć trudne słuchawki rzadko udaje się uczynić małym, choć iFi czy Hegel potrafiły. Niemniej to nigdy nie będzie coś miary Phasemation czy Ayona, a z nimi musiałbym porównywać. Krążą opinie o bardzo dobrym wzmacniaczu słuchawkowym w dzielonym przetworniku Audiobyte i do niego słuchawki podłączałem, ale okazał się zepsuty. Jedyny świetny wzmacniacz słuchawkowy zintegrowany z przetwornikiem spotkałem jak dotychczas w Myteku Manhattanie.

    2. Marek S. pisze:

      Dodam tylko od siebie, że miałem możliwość porównania wzmacniacza słuchawkowego w Manhattanie II i Moon-ie 390. I w tym drugim wydał mi się lepszy, taki bliższy V281.

      1. Piotr Ryka pisze:

        W Moon wzmacniacza nie słyszałem, ale to dobrze, że jest taki gatunkowy.

      2. Miltoniusz pisze:

        Bardzo fajny wzmacniacz słuchawkowy, zresztą także DAC jest we wzmacniaczu zintegrowanym Moon i3.3. Testowane z HD800. Sam wzmacniacz zintegrowany też jest bardzo przyjemny.
        Zadziwiająco dobrze brzmi to choćby z optycznego wyjścia Apple TV choć to oczywiście nie jest szczyt jest możliwości.
        Ps.
        A w takim Accuphase 360 i 560 wbudowane (jako opcjonalna karta) DAC-i to żart. No i sam fakt ich instalacji degraduje brzmienie.

  2. Pawcio pisze:

    Czy platforma G2 nadal może być obsługiwana tylko przez urządzenia z iOS ? Można tylko korzystać z tabletu z jabłuszkiem ? Czy może stworzyli już po kilku latach obietnic oprogramowanie do sterowania dla android. Miałem kiedyś Auralic ale później zmieniając urządzenie wybrałem rozwiązanie konkurencji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      U mnie smartfonem była Motorola, a więc nie tylko Apple.

    2. Stefan pisze:

      Aplikacja Auralica Lightning DS jest tylko na iOS, ale jest też wersja webowa i taka działa też na andku.

      1. Stefan pisze:

        Dodam jeszcze tylko, że wersja webowa służy do zmiany ustawień, sterowanie odtwarzaniem, trzeba już niestety stosować dowolną inną aplikację.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Dostałem dzisiaj powiadomienie z zapowiedzią wersji 2.1. Wygląd bez zmian, poprawiono nadzienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy