Recenzja: Auralic VEGA G2 Streaming DAC

   Dokończmy sprawy goszczonej ostatnio trójki przetworników, wsłuchując się w brzmienie i odnosząc do wyglądu najdroższego z nich. Auralic Vega G2 kosztuje 25 tysięcy bez tradycyjnej złotówki na wózek w hipermarkecie, którą wspaniałomyślny sprzedawca zostawia kupującemu. W zamian nie tylko jest Vega przetwornikiem, ale także streamerem. Dwadzieścia parę lat temu streamer był rodzajem magnetofonu, różniącym się od zwykłych małymi gabarytami i ofertą zapisu o wyjątkowej gęstości; tak gęstej, że zdolnej na magnetycznej taśmie zmieścić całą zawartość ówczesnego twardego dysku. (Którego niezawodność pozostawiała wiele do życzenia). Kup streamer! – krzyczały strony poradników i czasopism komputerowych; a teraz dyski są setki razy pojemniejsze i wielokrotnie mniej zawodne, na dodatek też znacznie tańsze, więc się je w przypadku co bardziej wrażliwych danych zapobiegawczo dubluje w tzw. macierzach RAID, i po sprawie. (Kiedyś też tak robiono, ale to było strasznie drogie.) Poza tym są teraz w znośnych cenach terabajtowe dyski SSD, które się mechanicznie nie psują (o ile nie walić młotkiem), a także bardzo pojemne pendrajwy – archiwizacja stała się łatwa i tania. Streamery mimo to się ostały, ale ich rola zmieniła – a ściślej przedefiniowała nazwa. Magazyn danych na bazie dysku HDD lub SSD (taśm prawie nikt już nie używa, chociaż są i mogą pomieścić nawet 6 TB danych) nazywamy teraz serwerem, a streamery służą jako urządzenia od komputera niezależne z dostępem do serwerów sieciowych typu Roon, Spotify, TIDAL itd. To zasysacze internetowych archiwów, tym się mające odznaczać, iż ssać powinny od PC eleganciej (specjalna temu sprzyjająca architektura oraz brak innej aktywności w tle) i dzięki łączności bezprzewodowej, albo kablowi etheretowemu, do stawiania w razie potrzeby daleko lub nawet w innym pomieszczeniu niż komputer czy router. Zresztą, komputera może w ogóle nie być, sam router powinien wystarczyć. Dobrze jednak abyśmy mieli smartfon albo tablet, bo będą użytkowo dużo wygodniejsze niż ekran samego streamera i jego pilot. Porządny serwer albo streamer powinien mieć teraz dedykowaną aplikację łączności bezprzewodowej, inaczej jest przestarzały. Ma taki świeżego chowu streamer obowiązkowo wbudowany przetwornik i często także słuchawkowy wzmacniacz, może więc z powodzeniem pełnić rolę dawnego amplitunera – wystarczy podłączyć wzmacniacz i kolumny, albo wetknąć słuchawki i muzyka wirtualna cała nasza. Z tą nadzwyczajną jeszcze wygodą, że kiedyś z amplitunera usłyszeć można było jedynie co pan redaktor akurat raczył puszczać, a teraz wybiera się samemu i nikt już łaski nie robi. Ale radio to nie tylko muzyka, i streamer jest internetowym radiem w całej okazałości; można posłuchać głosu ukochanego redaktora, o ile ktoś takiego ma; można także czytanej przez lektora książki (co moim zdaniem jest ciekawsze, zwłaszcza gdy czyta dobry aktor); można nawet szczęśliwym trafem wysłuchać naukowej pogadanki – kiedyś wracając z AVS koło dwunastej w nocy słuchałem z dużym zainteresowaniem audycji o najdawniejszych dziejach Polski w wydaniu bez podręcznikowej ubogości informacyjnej, jednoznaczności i cenzury. To wszystko nam nasz  tytułowy Auralic Vega G2 Streaming DAC może zaoferować, a nawet jeszcze więcej, bo moda na muzyczne „wieże” wraca, i skutkiem tego firma Auralic opracowała trzy dodatkowe urządzenia, które spiąć można z Vegą w dopasowaną stylistycznie i obsługowo wieżę. To będzie droga wieża, o wiele droższa niż te kiedyś od Unitry albo z Peweksu; w jej skład oprócz samego streamera-przetwornika G2 wejdzie zegar wzorcowy LEO G2, upsampler SIRIUS G2 i serwer dyskowy ARIES G2. Tak, dobrze żeście spostrzegli – to przypomina sprzętową piramidę od dCS, aczkolwiek bez odtwarzacza CD. Płyt wieża Auralica nie przeczyta, uważa je za przestarzałe. W zamian bardzo się skupia na jak najlepszym odczycie plików, co w wersji podstawowej zapewnia już sama Vega, a wieża zapewni jeszcze bardziej. Lecz jako że wieży nie recenzujemy – skupiamy się teraz na Vedze solo. Wpierw tylko słówko o wytwórcy.

Auralic to firma chińska, założona przez, mimo identycznie brzmiących nazwisk, nie będących braćmi ani w ogóle krewnymi panów Xuanqian Wang i Yuan Wang (wang to po chińsku król), z których pierwszy jest inżynierem elektronikiem i jednocześnie realizatorem dźwięku, a także profesjonalnym pianistą, drugi specjalistą od marketingu i technologii wysokiego poziomu. Aby było jeszcze niezwyklej, obaj panowie spotkali się po raz pierwszy nie u siebie w Chinach, tylko na festiwalu w Berlinie – to tam narodziła się w 2008 idea założenia firmy oferującej nową jakość audio; jakość jednocześnie cenowo przystępną i technologicznie wyrafinowaną, łączącą drobiazgowy naturalizm ze światem muzycznych emocji. Podążając szlakami tej idei ma swoich posiadaczy sprzęt Auralica przenosić do koncertowych sal, przy czym ma się to dziać bez konieczności skomplikowanych manipulacji obsługowych, jako że innym z wyznaczników jest prostota obsługi. Ideologia w takim razie oklepana, ale Auralic rynkowo się sprawdził, poradził sobie świetnie. G2 to druga generacja jego urządzeń, cokolwiek wprawdzie nadwyrężająca założycielskie deklaracje odnośnie taniości i łatwości, za to, jak zapewniają twórcy, jeszcze nieomylniej wiodąca do koncertowych sal. Tak przy okazji dorzucę, że kroi się już wersja G2.1, lecz nie zaoferuje ona lepszych rozwiązań technicznych, a tylko nieco inne obudowy, skutkiem zmiany dostawcy. A kiedy te 2.1 będą, wówczas spróbujemy przebadać całą wieżę.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

10 komentarzy w “Recenzja: Auralic VEGA G2 Streaming DAC

  1. Sławek pisze:

    A jak ta Vega brzmi z wejścia analogowego? Czy podłączał Pan gramofon?
    Czy podana jest moc wzmacniacza słuchawkowego? HE-6 pociągnie?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie podłączałem gramofonu ani słuchawek. (Skądinąd gramofon przetwornika nie potrzebuje, że na wszelki wypadek przypomnę, ale faktycznie mógłby wykorzystać słuchawkowy wzmacniacz.) To z mojej strony niedociągnięcie, ale szczerze mówiąc nie wierzę w takie naprawdę wybitne wbudowane wzmacniacze słuchawkowe. Rzeczywiście rasowy i zdolny uciągnąć trudne słuchawki rzadko udaje się uczynić małym, choć iFi czy Hegel potrafiły. Niemniej to nigdy nie będzie coś miary Phasemation czy Ayona, a z nimi musiałbym porównywać. Krążą opinie o bardzo dobrym wzmacniaczu słuchawkowym w dzielonym przetworniku Audiobyte i do niego słuchawki podłączałem, ale okazał się zepsuty. Jedyny świetny wzmacniacz słuchawkowy zintegrowany z przetwornikiem spotkałem jak dotychczas w Myteku Manhattanie.

    2. Marek S. pisze:

      Dodam tylko od siebie, że miałem możliwość porównania wzmacniacza słuchawkowego w Manhattanie II i Moon-ie 390. I w tym drugim wydał mi się lepszy, taki bliższy V281.

      1. Piotr Ryka pisze:

        W Moon wzmacniacza nie słyszałem, ale to dobrze, że jest taki gatunkowy.

      2. Miltoniusz pisze:

        Bardzo fajny wzmacniacz słuchawkowy, zresztą także DAC jest we wzmacniaczu zintegrowanym Moon i3.3. Testowane z HD800. Sam wzmacniacz zintegrowany też jest bardzo przyjemny.
        Zadziwiająco dobrze brzmi to choćby z optycznego wyjścia Apple TV choć to oczywiście nie jest szczyt jest możliwości.
        Ps.
        A w takim Accuphase 360 i 560 wbudowane (jako opcjonalna karta) DAC-i to żart. No i sam fakt ich instalacji degraduje brzmienie.

  2. Pawcio pisze:

    Czy platforma G2 nadal może być obsługiwana tylko przez urządzenia z iOS ? Można tylko korzystać z tabletu z jabłuszkiem ? Czy może stworzyli już po kilku latach obietnic oprogramowanie do sterowania dla android. Miałem kiedyś Auralic ale później zmieniając urządzenie wybrałem rozwiązanie konkurencji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      U mnie smartfonem była Motorola, a więc nie tylko Apple.

    2. Stefan pisze:

      Aplikacja Auralica Lightning DS jest tylko na iOS, ale jest też wersja webowa i taka działa też na andku.

      1. Stefan pisze:

        Dodam jeszcze tylko, że wersja webowa służy do zmiany ustawień, sterowanie odtwarzaniem, trzeba już niestety stosować dowolną inną aplikację.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Dostałem dzisiaj powiadomienie z zapowiedzią wersji 2.1. Wygląd bez zmian, poprawiono nadzienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy