Recenzja: Auralic Taurus PRE i monobloki Merak

Odsłuch

W roli przedwzmacniacza z monoblokami Merak

Auralic_Taurus_&_Merak_08 HiFiPhilosophy

W prawdzie trzeba było trochę poczekać, aż się towarzystwo rozgrzeje i namyśli, ale jak już zabrało się do roboty…

   Przebadajmy teraz drugą funkcję jaką można za pośrednictwem selektora na przednim panelu Auralicowi przypisać – funkcję przedwzmacniacza. Użyjemy w tym celu jego własnych końcówek mocy – monobloków Merak – będzie to zatem jednocześnie także ich recenzja, a więc najpierw parę słów o ich budowie.

Auralic bardzo się chwali rozwiązaniami zastosowanymi w swych monoblokach, kładąc szczególny nacisk na ich dużą moc, wynoszącą aż 400 W na kanał, a także to, że chwilowo mogą oddawać nawet 900 W. Zwraca też uwagę na nowoczesny sposób wzmacniania, który ochrzcił mianem  „ORFEO Class A output module”, pozwalający łączyć zalety klasy A, w postaci bogatego, naturalnego brzmienia o ciepłej barwie, z dużą mocą. Warto nadmienić, że technologia wzmacniania monobloków Auralica także jest napięciowa, co okazuje się rozwiązaniem coraz częściej stosowanym i w czym naśladownictwo idei Bakoona jest coraz powszechniejsze. Podkreśla też Auralic obecność w swoich monoblokach separujących traf wejściowych Lundhala oraz bardzo niskie jak na taką moc THD, wynoszące zaledwie 0.001%, akcentując jednocześnie dużą oszczędność energii, zarówno ze względu na wyjątkowo niskie jej zużycie jak na urządzenie pracujące w klasie A (chociaż tylko „hybrydowej”), jak również na to, że po pięciu minutach nie używania urządzenie przechodzi automatycznie na niższy poziom poboru mocy.

Od strony wizualnej monobloki prezentują się efektownie. Mają aluminiowe frontony i są dopasowane szerokością do przedwzmacniacza, a przy tym bardzo ładnie wyfrezowane na krawędziach, co nadaje im lekkości i elegancji. Niestety nie są jednocześnie do przedwzmacniacza estetycznie dopasowane, bo poza identyczną szerokością forma jest inna, nie do końca w jedną całość się komponująca.

Zrobiłem firmie Auralic podarunek, a nawet ofiarowałem jej hojne dary. W ich ramach zaoferowałem sygnał od odtwarzacza Audio Resaerch CD-9, doskonałe kable XLR od Synergistic Research i Tellurium, a także prąd ze znakomitego kondycjonera Synergistica – Galileo. Ale przede wszystkim zaoferowałem głośniki Wilson Audio Sophia, podpięte szczytowymi kablami Shunyaty. Niewątpliwie wszystko to są urządzenia i wyposażenie z wyższej niż same produkty Auralica ligi, ale że akurat u mnie goszczą i ich podpięcie nie stanowiło problemu, pozwoliłem sobie obsłużyć chińskich gości po królewsku.

Auralic_Taurus_&_Merak_07 HiFiPhilosophy

Doprawdy, aż miło posłuchać (i popatrzeć).

Przejdźmy do brzmieniowych konkretów. Uogólnienia bywają mylące, tak więc nie posunę się do stwierdzenia, że Taurus jest dużo lepszym przedwzmacniaczem niż wzmacniaczem słuchawkowym, ale niewątpliwie napędzany wyższej jakości niż stanowisko komputerowe czy Cairn flagowym odtwarzaczem Audio Research ukazał lepsze brzmienie. Zasilane przez tak przyrządzony system Sophie zagrały faktycznie w stylu klasy A, to znaczy ciepło, przyjaźnie, obficie i przestrzennie. Rysowała się wielość planów i duża głębia sceny, a także zrównoważona, pewna swojej jakości prezentacja, tak samo jak na słuchawkach wolna od aspektów technicznych i skupiona na samej muzyce. Łączyło się to w sposób oczywisty z brakiem ograniczenia co do mocy. Dźwięk był szybki i pełen energii. Prawie zawsze to słychać – wzmacniacze słabej mocy w połączeniu z głośnikami o dużej skuteczności przeważnie nie grają tak energicznie jak głośniki niezbyt skuteczne ale napędzane wieloma watami – i tu, zgodnie z tą regułą, obdarowywane dużą energią przez bardzo mocne monobloki Auralica głośniki Wilsona były w stanie dowolnie mocno się rozhuśtać i ubaw był z tego niemały. Hybrydowa klasa A może nie jest tym samym co klasa A w czystej postaci, ale nawiązywać do jej brzmienia potrafi całkiem udanie. Ciepło, naturalizm i analogowość były wydatne i natychmiast rozpoznawalne. Zarówno głosy ludzkie jak i instrumenty oferowały bogatą kolorystykę i duże bogactwo brzmienia w oparciu o naturalną, bardzo bliską pełnemu realizmowi melodykę. Zaznaczała się nawet magia, wynikająca z połączenia tej melodyki z przestrzennością.

À propos tej przestrzenności trzeba zauważyć, że duży w niej udział miał zapewne odtwarzacz Audio Research, który jest jedynym znanym mi odtwarzaczem CD potrafiącym samym z siebie budować magiczną przestrzeń, ale o tym będzie w jego własnej recenzji.

Nie ma co jednak popadać w przesadę. System grał bardzo dobrze i nawet do pewnego stopnia magicznie, ale brak było mu jednej cechy charakterystycznej dla torów naprawdę najwyższej klasy. Trudno to trochę zdefiniować, ale trzeba spróbować. Rzecz polega na tym, że w aparaturze najwyższej klasy każdy dźwięk rozchodzi się na całą przestrzeń i w całej przestrzeni oddziałuje. Nie umiera przedwcześnie, tylko wszystkim siebie komunikuje. Tego tutaj nie było; istniało wyraźne ograniczenie. Dźwięki rozchodziły się tylko na pewnych obszarach, nie dając pełni wrażenia czegoś, co nazwałem magiczną przestrzenią. W pewnym stopniu się ona uwidaczniała, ale nie tak do końca. Brakowało też pełnej dźwięczności. Wysokie tony miały z lekka głuche zamknięcie, nie wybrzmiewając pełnym swym czarem. Bas natomiast bardzo był zacny i do niego nie mam żadnych zastrzeżeń.

Auralic_Taurus_&_Merak_0 HiFiPhilosophy

Słowem – konkret za rozsądną sumę.

Wszystko to są to uwagi czynione od strony patrzenia z wyżyn rozpasanej high-endowości, do której system Auralica jest niewątpliwie udanym wstępem. Za umiarkowaną kwotę oferuje wyzwolenie od tego wszystkiego co nazywamy niedociągnięciami i obdarza użytkownika dużym bogactwem zalet, za pełny wymiar których trzeba zapłacić bajońskie kwoty. 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Auralic Taurus PRE i monobloki Merak

  1. Daniel pisze:

    Wydaje mi się że umieszczanie dwóch wyjść słuchawkowych w wzmacniaczu zakładając że brzmienie z obu dziurek jest identyczne może się przydać do bezpośredniego porównania dwóch modeli słuchawek. Z drugiej strony ciężko znaleźć dwa modele słuchawek które będą grały tak samo głośno na identycznym położeniu potencjometra a jak wiadomo często głośniejsze odbieramy jako lepsze.

  2. hifiphilosophy pisze:

    Możliwość podpięcia równocześnie dwóch par słuchawek do wzmacniacza jest niewątpliwie z punktu widzenia recenzenta korzystna, choć spośród przeze mnie testowanych jedynie Phasemation i Schiit Mjolnir dają na obu wyjściach identyczne brzmienia. O wiele jednak łatwiej ruszyć potencjometrem niż wpiąć i wypiąć słuchawki.

  3. Roberto pisze:

    Ciekawa obszerna recenzja, na początku wydawała mi się rzetelna.
    Ale wszystko legło w gruzach, gdy na koniec testu w zaletach napisano: szokujący tekst: zaleta – Wiele pozytywnych opinii..

    Co jak można tak nie dziwny tylko kretyński tekst napisać. To co urządzenie posiada poważną zaletę, bo ma napisanych kilka opinii na jego temat. Litości…

    Nawet obydwie koleżanki które skończyły niedawno polonistykę, zaczęły się śmiać i mówić że piszący kompletnie nie zna znaczenia zalety.
    Co to ma wspólnego z zaletą urządzenia ? To jest tylko subiektywna kogoś opinia na temat urządzenia. Nawet w 1% to nie jest zaleta, tylko opinia.

    Przez takie teks cała wiarygodność testu leży w gruzach. Proszę się zastanowić co myślą czytający, że opinie w sieci są bezpośrednim wpływem na gloryfikacje tego urządzenia.
    I skazują go wypisywanie zalet, bo inni tak napisali.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A cóż to za egzegeza zalet, w dodatku w oparciu o dwie koleżanki? Oczywiście że posiadanie o sobie pozytywnych opinii jest zaletą. Kolega uważa, że nie jest?. Koleżanki nie uważały siebie za ładniejsze, kiedy ktoś o nich powiedział, że są ładne? Może im nie zależy na cudzych opiniach, ale jakoś w to nie wierzę. Zaletą urządzenia są dobre o nim opinie, oznaczające, iż wiele osób uznało je za dobre. A gdyby wiele osób uznało je za złe, byłaby to wada. Na podstawie pozytywnych opinii zostaje się prezydentem i na ich podstawie jest się postrzeganym jako dobre urządzenie. To się nazywa mieć dobrą markę, a posiadanie dobrej na pewno jest zaletą. Ci co w CV mają złe rekomendacje, raczej nie zdobędą pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy