Recenzja: Auralic Taurus PRE i monobloki Merak

Odsłuch cd.

Z Grado RS-1

Auralic_Taurus_&_Merak_11 HiFiPhilosophy

Z Amerykaninem się jakoś dogadał…

  Po klasyku od Sennheisera sięgnąłem po klasyka od Grado. Ten akurat egzemplarz nie był jeszcze do końca wygrzany, ale dość już sobie pograł by stać się miarodajnym. Momentalnie zaznaczyła się jeszcze dużo silniejsza analityczność, mocniejsza wyrazistość i potężniejsza moc basu. Dźwięk był bardziej czysty a medium bardziej transparentne. Styl Auralica także do RS-1 powinien był pasować i niewątpliwie dobrze pasował. Było mniej gładko niż z Sennheiserami i mniej syntetycznie, a w zamian bardziej kontrastowo i drapieżnie. Wejście w muzykę okazało się mieć inną postać – bardziej realistyczną – a moje emocje zostały rozbudzone w inny sposób. Nie tak ukołysane muzyką tylko bardziej poderwane na nogi. Grado pewnie chciałyby prawdziwej lampy, a nie quasi lampy tranzystorowej, ale to co dostały od Auralica także było dla nich inspirujące i skłoniło do bardzo dobrego brzmienia. Takiego o mocnym rysie i łączącego wysoką szczegółowość z charakterystyczną dla Grado muzykalnością. Wokaliści byli tu bardziej realni, mocniej czuło się ich obecność, podczas gdy Sennheisery bardziej operowały impresją i nastrojem. Zawsze wolałem styl dawnych flagowych Grado, ale muszę przyznać, że tym razem Sennheisery stawiły bardzo zażarty opór, co tylko dobrze świadczy o wzmacniaczu, bo jak już dawno temu napisałem, im lepszy wzmacniacz, tym różnica między tymi słuchawkami staje się mniejsza.

 

Z Beyerdynamic T1

Auralic_Taurus_&_Merak_09 HiFiPhilosophy

…to i do Niemca też zagaił.

Pora wyegzekwować od świeżo przybyłych flagowych Beyerdynamiców obowiązki słuchawek nadwornych. Czas ruszać do pracy, szanowny kolego. Podpięte do Auralica T1 pokazały coś co bez wątpienia można określić jako połączenie stylu HD 600 z RS-1, aczkolwiek nie bez pewnej charakterystyki własnej. Od Sennheiserów wzięły T1 muzykalność i poetyckość, a od RS-1 mocny kontrast i myszkowanie po szczegółach. Były jednocześnie zatopione w muzyce i bezpośrednie. Szum tła był na nich równie wyraźny co u RS-1, a jednocześnie oferowały świetną gładkość płynięcia muzyki. Grado bardziej były od nich porywcze, ale mniej muzykalne, a Sennheisery miały lepszą scenę, na której ukazywały muzyczny obraz bardziej w perspektywie, a także miały dłuższe wybrzmienia, co bardzo mi się u nich podobało. T1 są niewątpliwie jeszcze surowe, ale klasa super wygrzanych, mających już kilkanaście lat i wyposażonych w lepszy kabel Sennheiserów robiła duże wrażenie, zwłaszcza w muzyce symfonicznej. Nie będzie tym razem recenzorskich kopniaków wymierzanych tańszym słuchawkom, oj nie będzie.

 

Z Denonem AH-D7100

Auralic_Taurus_&_Merak_10 HiFiPhilosophy

Międzynarodowy panel dyskusyjny można uznać za udany

Sięgnijmy na koniec po słuchawki zamknięte. Te pokazały znów co innego. Zagrały jednocześnie gładko i kontrastowo, budując przy tym dużą, perspektywiczną scenę. Nie miały takiej poetyckiej nastrojowości jak Senheisery; znany z Grado niespokojny duch także i w nich się miotał, ale były pod względem gładkości analogiczne z T1. Jednakże scena z Sennheiserów nosiła inny charakter, pierwszy plan mając usytuowany dużo dalej, co powodowało inny odbiór. Tylko Sennheisery grały w ten sposób, co czyniło ich styl zdecydowanie odrębnym. Z kolei para Denon i Grado charakteryzowała się większą od pozostałych natarczywością, przy czym w ramach tej pary Denony miały tendencję do podwyższania średnich tonów, co sprawiało, że ich brzmienie było niezależnie od całościowej gładkości bardziej jazgotliwym i syczącym, a z kolei Grado średni zakres – wręcz przeciwnie – obniżały.

Porównałem pod tym względem wszystkie cztery słuchawki i okazało się, że Denony na średnicy grają najwyżej a Grado najniżej. Sennheisery były też lekko obniżone a zdecydowanie najtrafniej oddawały tonację T1.

Podsumowując ten etap trzeba napisać, że Auralic ze wszystkimi próbowanymi słuchawkami spisał się bardzo dobrze, oferując lampową gładkość i melodyjność w tranzystorowym wydaniu, szczególne powinowactwo wykazując względem Sennheiserów HD 600, które napędził wyjątkowo dobrze, uzyskując szczególną siłę artystycznego wyrazu i znamienite obdarowanie słuchacza muzyką.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Auralic Taurus PRE i monobloki Merak

  1. Daniel pisze:

    Wydaje mi się że umieszczanie dwóch wyjść słuchawkowych w wzmacniaczu zakładając że brzmienie z obu dziurek jest identyczne może się przydać do bezpośredniego porównania dwóch modeli słuchawek. Z drugiej strony ciężko znaleźć dwa modele słuchawek które będą grały tak samo głośno na identycznym położeniu potencjometra a jak wiadomo często głośniejsze odbieramy jako lepsze.

  2. hifiphilosophy pisze:

    Możliwość podpięcia równocześnie dwóch par słuchawek do wzmacniacza jest niewątpliwie z punktu widzenia recenzenta korzystna, choć spośród przeze mnie testowanych jedynie Phasemation i Schiit Mjolnir dają na obu wyjściach identyczne brzmienia. O wiele jednak łatwiej ruszyć potencjometrem niż wpiąć i wypiąć słuchawki.

  3. Roberto pisze:

    Ciekawa obszerna recenzja, na początku wydawała mi się rzetelna.
    Ale wszystko legło w gruzach, gdy na koniec testu w zaletach napisano: szokujący tekst: zaleta – Wiele pozytywnych opinii..

    Co jak można tak nie dziwny tylko kretyński tekst napisać. To co urządzenie posiada poważną zaletę, bo ma napisanych kilka opinii na jego temat. Litości…

    Nawet obydwie koleżanki które skończyły niedawno polonistykę, zaczęły się śmiać i mówić że piszący kompletnie nie zna znaczenia zalety.
    Co to ma wspólnego z zaletą urządzenia ? To jest tylko subiektywna kogoś opinia na temat urządzenia. Nawet w 1% to nie jest zaleta, tylko opinia.

    Przez takie teks cała wiarygodność testu leży w gruzach. Proszę się zastanowić co myślą czytający, że opinie w sieci są bezpośrednim wpływem na gloryfikacje tego urządzenia.
    I skazują go wypisywanie zalet, bo inni tak napisali.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A cóż to za egzegeza zalet, w dodatku w oparciu o dwie koleżanki? Oczywiście że posiadanie o sobie pozytywnych opinii jest zaletą. Kolega uważa, że nie jest?. Koleżanki nie uważały siebie za ładniejsze, kiedy ktoś o nich powiedział, że są ładne? Może im nie zależy na cudzych opiniach, ale jakoś w to nie wierzę. Zaletą urządzenia są dobre o nim opinie, oznaczające, iż wiele osób uznało je za dobre. A gdyby wiele osób uznało je za złe, byłaby to wada. Na podstawie pozytywnych opinii zostaje się prezydentem i na ich podstawie jest się postrzeganym jako dobre urządzenie. To się nazywa mieć dobrą markę, a posiadanie dobrej na pewno jest zaletą. Ci co w CV mają złe rekomendacje, raczej nie zdobędą pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy