Recenzja: AudioSolutions Overture O202B

AudioSolutions_Overture_O202B_008_HiFiPhilosophy   Kolumny są jak słuchawki, tyle że większe. To znaczy też poprzez nie się słucha i też różnie kosztują. No i – co dla nas szczególnie ważne – też mają swoje okazje i niewypały. Można coś ciekawego ustrzelić po stronie taniości, jak również wyłożyć się na drogim bublu. Ten drugi temat w tej chwili nas nie będzie zaprzątał, toteż wszyscy poszukiwacze głośników drogich mogą się zająć czymś innym; tymczasem my, poszukiwacze taniości, pospekulujemy o takich jednych litewskich podstawkowych, co to bardzo niewiele kosztują a za to wiele obiecują.

Litwa, ojczyzna moja (matka była z Wilna), nie jest miejscem na audiofilskiej mapie szczególnie się zaznaczającym, ale przyglądając się bliżej jest, bo w tamtej  krainie borów, zaśpiewnej mowy, nalewek i kołdunów oraz szlacheckich dworów, których już nie ma, rozsiadła się firma AudioSolutions. Firmę znamy, zarówno z recenzji kolumn Euphony 80, jak i wywiadu z twórcą i posiadaczem Gedyminasem Gaidelisem, tak więc tylko przypomnę, że gości na wielu rynkach europejskich i azjatyckich, gdzie nikt o Litwie nie słyszał, ale za to słuchanie litewskich kolumn od AudioSolutions okazuje się popularne. Oferuje przy tym szeroką paletę wyrobów, od bardzo tanich po bardzo drogie; i teraz właśnie lądujemy na samym skraju taniości, bo tańszych niż tytułowe OVERTURE O202B w ofercie prawie nie ma. Są jeszcze wprawdzie Euphony 40, ale linia Overture zastępuje linię Euphony, tak więc te 202B to przyszłościowo biorąc najtańszy produkt, kosztujący w wersji podstawowej 4690 PLN.

Budowa

AudioSolutions, podejście numer trzy - tym razem sprawdzimy najnowsze Overture O202B.

AudioSolutions, podejście numer trzy – tym razem sprawdzimy najnowsze Overture O202B.

   Głośniki są podstawkowe, ale podstawek w komplecie nie ma. Można zatem wziąć te od polskiego dystrybutora, sprzedającego także wyroby szwedzkiego Solid Techa, co podniesie koszt o 2000 PLN, albo poszukać gdzieś na własną rękę. Tak czy owak wyjdzie niedrogo, a przecież poszukujemy okazji. W tym wypadku takich nie tylko na biurko, gdzie niewielkie kolumienki już się dobrze zadomowiły i tworzą odrębny segment, ale także tych bardziej salonowych, by kubaturę dźwiękiem nasycić i żonę wprawić w zachwyt.

Z tymi żonami to przesadziłem, bo nie po to ma się żonę, żeby w zachwyt wpadała, tylko żeby codziennie nam tłumaczyła, dlaczego jesteśmy nierozgarnięci i co z tego wynika. Ale pomarzyć można. Poza tym żony miewają sporadycznie dobry humor, albo udają że mają, a wówczas może faktycznie pochwalą?

Rozmarzyłem się nie na żarty, ale już wracam do rzeczywistości. No więc niezależnie od marzeń każda żona pochwali zakup wymarzonych przez męża kolumn, o ile będą tanie i w miarę ładne. Nie aż takie jak ona, bo to z definicji nie jest możliwe, ale żeby przyzwoicie się prezentowały, nie szarpały budżetu i pasowały do mebli. Tak jeszcze a propos żon, to pytano onegdaj Sokratesa: – Żenić się, czy się nie żenić? – Cokolwiek zrobisz, będziesz żałował – padła filozoficzna odpowiedź.

A niezależnie od żon i ich pochwał kolumny są tanie, nieduże i naprawdę dobrze wyglądające. Zacznijmy nawet od tego wyglądu, bo przecież daje pierwsze wrażenie.

Tu dwie rzeczy poza samym byciem monitorami podstawkowymi na czoło się wysuwają: brak maskownicy i niepospolity fornir. Odnośnie pierwszej rzeczy, to maskownica może być, ale nie musi. To znaczy dostajemy dwie potencje. Albo normalną z cienkiej tkaniny, albo nasadkę z ładnie się prezentującego tworzywa, którą widać na zdjęciach. Tak więc nie musimy uciekać się do tradycyjnego chwytu z audiofilskiego repertuaru, ściągając maskownice, tak żeby nic poza powietrzem pomiędzy nami a membraną nie pozostało, w następstwie czego głośniki przybierają bardziej techniczny wygląd, czasami nawet surowy, o ile producent nie brał pod uwagę estetycznej strony tego zabiegu i nie opracował wykończenia także pod jego kątem.

Te średniej wielkości monitory zrobiły na nas bardzo dobre już w trakcje ostatniej wystawy Audio Video Show.

Te średniej wielkości monitory zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie już w trakcje ostatniej wystawy Audio Video Show.

W tym wypadku tak na pewno nie będzie i możemy być o to spokojni. Kolumny bez płóciennej maskownicy będą świetnie wyglądać, a z materiałową też dobrze będą grały, jako że brak wpływu tkaninowej przegrody stanowił jeden z wyznaczników projektu. Druga rzecz, to wykończający fornir. Ten też od razu rzuca się w oczy, podobnie jak ozdobny fronton. I znów mamy dwie opcje. Bo można wziąć któreś z podstawowych wykończeń i będzie tak tradycyjnie – na gładko albo w drzewie – ale można także wybrać HG Texture Black lub White, a wówczas ujrzymy na bokach efektowny, falisty wzór takiej HG tekstury. Pewien szkopuł polega na tym, że dorzucają one do ceny dodatkowe dziesięć procent, co razem z oddzielnie kupowanymi podstawkami od Solid Techa przenosi nas od błogich czterech i pół na obszar siedmiu tysięcy, niemniej wiąż pozostaniemy w strefie taniości, a ładny wygląd ma przecież zalety. Na przykład ładna żona… Moja jest bardzo ładna i bardzo to sobie chwalę, tak więc warto ładności szukać i w nią inwestować, bo życie potem jest lepsze. Ale bez HG Texture kolumienki też ładnie wyglądają, tak więc to nie jest żaden warunek sine qua non i pięć setek można w razie czego oszczędzić.

Przejdźmy do spraw technicznych. One także zwracają uwagę, bo rzadko spotykanym wzorem głośnik wysokotonowy jest poniżej szerokopasmowego. To miękka kopułka Scan-Speaka, a nad nią celulozowy szerokopasmowiec od Peerless, mający 4,5 cala średnicy. Niższa lokacja głośnika wysokotonowego to w tym wypadku krok ku zmniejszeniu zniekształceń, które w pomiarach okazały się być przy takiej konfiguracji niższe. A sama redukcja zniekształceń to główne założenie modyfikacyjnego przejścia pomiędzy seriami Euphony a Overture, którego poza zmianą relacji dół-góra i zastąpieniem szerokopasmowca od SEAS Peerlessem głównym programowym gwoździem okazuje się wzmocnienie sztywności obudów. Są one teraz inaczej łączone, na wpust a nie przylegająco, a także wykonane z grubszych, 35-milimetrowych płyt MFD. Wraz z tymi zmniejszonymi zniekształceniami dostajemy pasmo przenoszenia 48 Hz – 26 kHz, impedancję nominalną 6,8 Ω, skuteczność 90 dB i moc ciągłą 50 W. Głośniki ważą całkiem solidnie, bo 8,6 kg każdy, i z wykończeniem HG Texture prezentują się nietuzinkowo, bo te fale na bokach tworzą iluzję trójwymiarowej głębi, niczym w dawnych cinematoskopach albo latarniach magicznych.

Konstrukcja zewnętrzna najmniejszych głośników z serii Overture jest co najmniej interesująca - cztery panele xxx...

Konstrukcja zewnętrzna najmniejszych głośników z serii Overture jest co najmniej interesująca – cztery jednolite panele z MDFu…

Od tyłu jest u góry sporej wielkości bass-reflex o ponoć szczególnie dobrze wygładzonej powierzchni wylotu, także obniżającej zniekształcenia, a poniżej dwie pary przyłączy, pozwalających na bi-wiring albo bi-amping. Wszystko to razem jest niewielkie, ale ciągnące spojrzenia i ze smakiem, starannie wykonane. Śladu nie ma najmniejszej niedoróbki, wszystko pasuje idealnie.

Odsłuch

...oraz dwa boczne z wyjątkowo efektownym wykończeniem o nazwie Tekstura.

…oraz dwa boczne w wyjątkowo efektownym wykończeniem o nazwie HG Texture.

   Z braku laku postawiłem monitory na za dużych dla nich podstawkach od Reference 3A i podłączyłem do za drogiego własnego systemu wzmacniającego z o wiele za drogim Accuphase u źródła sygnału. Ale to i tak była wzmacniaczowa taniocha względem słuchania ich na AVS z kosztującym aż sto tysięcy dzielonym Audia Fight Strumento No1 & No4, z którym czerpiąc sygnał od Lumina T1 grały rewelacyjnie. Za to kabel głośnikowy wziąłem dopasowany, bo niski model Harmonixa, natomiast głośnikowe zaciski pospinałem już znakomitej jakości zworami od Acoustc Revive. I w drogę.

Od razu coś muszę napisać odnośnie tych zwór. Otóż względem oryginalnych, dostarczanych z głośnikami, te własne, kosztujące 1600 PLN, dały radykalną poprawę, tak więc od razu mamy pewien cel w życiu, mianowicie lepsze zwory. Bo nie masz to jak się rozsiąść wygodnie w audiofilskim oprzyrządowaniu…

Opis dźwięku zacznijmy od sceny. W relacji z AVS napisałem, że była duża pomimo niewielkiego pomieszczenia. Lecz tu natrafiamy na paradoks, a w każdym razie zależność odwrotnie proporcjonalną, bo okazuje się, że teraz, w pomieszczeniu dużo większym i wyższym, scena była nie duża a średnia. Tak więc okazuje się, że głośniki zdolność operowania na dużych powierzchniach posiadają umiarkowaną i są raczej przeznaczone do pokoi o metrażu poniżej a nie powyżej dwudziestu metrów. To jednak żadna ujma, bo przecież właśnie do tego je przeznaczono. Kto ma większą powierzchnię, bez trudu znajdzie w ofercie AudioSolution coś odpowiedniego.

Że Overture 202B nie nasycały całego pomieszczenia potężnym brzmieniem nie znaczy, iż ich scena była niedobra czy nieciekawa. Monitorowym zwyczajem cała lokowała się za linią głośników, co bardzo bywa efektowne, idąc w głąb na jakieś dwa do trzech metrów. Za to na szerokość obejmowała cały obszar i mimo że kolumienki stały ponad metr od ścian bocznych, potrafiły wychodzić z dźwiękiem aż trochę poza nie. A przy tym dały pokaz stereofonii tak wybitny, że wiele kolumn kosztujących ponad pięćdziesiąt tysięcy zostawiły daleko z tyłu. Na specjalnym muzycznym materiale testowym łuki przerzucanych pomiędzy kanałami dźwięków były szybkie, efektowne i kompletne. Niczym szerokie wstęgi, nawet najmniejszej nie mające pośrodku luki. Pod tym zatem względem bardzo wysoka nota.

AudioSolutions_Overture_O202B_015_HiFiPhilosophy

Średnie i niższe tony obsługuje tutaj 4,5-calowy szerokopasmowiec od Peerless.

Lecz tak naprawdę powinienem był zacząć od ustawienia. Z tym, że nie w sensie lokalizacji na siatce kartezjańskiej pokoju, bo tu było całkiem standardowo, czyli jakiś metr osiemdziesiąt od ściany tylnej i trochę ponad metr od bocznych, tylko od wypoziomowania. Otóż sprawą podstawową jest odległość głośnika szerokopasmowego od podłogi, a ta powinna być identyczna jak odległość uszu słuchacza. Dużo się na tym zyskuje, toteż inne wypoziomowanie będzie wbrew audiofilskiej sztuce. Bowiem wraz z tym scena się poszerza i pogłębia, lokacje źródeł dźwięku lepiej się ogniskują a sam dźwięk też zyskuje na głębi i elegancji.

Wraz ze słowem „elegancja” dochodzimy do momentu chyba dla tych głośników najważniejszego, z tym, że powinniśmy je uzupełnić słowem „piękno”. Nie bójmy się tego słowa, chociaż brzmi górnolotnie. Piękno jest szczytową wartością w katalogu przymiotów muzycznych, a dla słuchającego obok emocjonalnego rozbudzenia a potem wyżycia, tonięcia w marzeniach, przywoływania wspomnień i ogólnego wzmożenia estetycznego – najważniejszą. A przy tym piękno jest namacalne. Ono jawi się wprost, bezpośrednio. Jeżeli tylko trochę na tym się skupisz i trochę się zastanowisz oraz dokonasz pod tym kątem przeglądu, słuchając różnych płyt i aparatur, szybko nauczysz się wyłapywać piękno, niczym jakiś szczególny aromat przesycające muzykę. Ale powiedzmy brutalnie – ono rzadko się zjawia. W przypadku większości torów jest najwyżej śladowe, albo całkiem schowane za pikanterią sopranów i brakiem harmonii średnicy. Za poczuciem nienaturalnej, nie mającej własnego powabu dziwności i za prymitywizmem budowania dźwięków oraz brakiem odpowiednio skomponowanej sceny. A przy tym piękno nie musi oznaczać ścisłego realizmu. Właściwie prawie nigdy go nie oznacza. Najpiękniejsze obrazy zwykle nie przypominają fotografii i w sensie warsztatowego realizmu często są pokraczne albo wręcz idiotyczne. A jednak kiedy oglądałem Madonnę wśród skał w National Gallery, doznałem czegoś mistycznego. Zupełnie jakby ten obraz ożył i jeszcze do tego miał więcej znaczeń niż sceny oglądane w codziennym życiu. A ponad tym wartość dodaną, jakąś szczególną poetykę i szczególną magię sposobu bycia. Coś, co sprawiało, że obcowanie z nim nie było zwykłym spotkaniem, ale o wiele głębszym przeżyciem; na obraz – nomen omen – snu. Patrząc nań wchodziło się w inną rzeczywistość a traciło kontakt z normalną.

AudioSolutions_Overture_O202B_014_HiFiPhilosophy

Natomiast soprany reprodukuje sprawdzona kopułka od Scan-Speaka.

Nie będę tego opisu przedłużał, by nie wprawiać w rozpacz tych wszystkich, dla których opis sprzętu powinien być samą techniczną relacją złożoną z prostych przymiotników, w rodzaju duży-mały, twardy-miękki, drogi-tani, ostry-tępy. Bo choć ten ostatni sam jeden dobrze ich charakteryzuje, to miejmy litość.

Odsłuch cd.

AudioSolutions_Overture_O202B_007_HiFiPhilosophy

I wszystko to piękne, tyle że oryginalne zworki co nieco „duszą” zainstalowane przetworniki, tak więc na rzecz testu wykorzystaliśmy zamienniki od Acoustic Reviev.

   Przywołałem to wszystko, ponieważ te niedrogie monitorki napędzane drogim torem po niedrogim kablu głośnikowym i drogich interkonektach zagrały z wyraźną nutą piękna. I to od płyty do płyty, od utworu do utworu. Raz po raz stawało się pięknie, a poszczególne nagrania, nawet te najtrudniejsze dla piękna, właśnie je przejawiały. Faktem jest, że dwa inne, tańsze ale nie tanie wzmacniacze, nie potrafiły tego tak dobrze i sporo im brakowało, niemniej z lampami 45ʼ był to przede wszystkim pokaz piękna. Czym sprawiony? Paroma na plan pierwszy wysuwającymi się przymiotami. Brakiem nadmiernego kontrastu i podbijania sopranów, spójną poetyką całościową, łagodnym światłem, szlachetną melodyką, kameralnym kreowaniem zdarzeń o dużej dawce wysokiej klasy estetyki.

Takie przymioty i aż takie chwalenie powinienem był zostawić na opis kolumn za mnogie dziesiątki tysięcy, w odniesieniu do których powinien mniej dziwić. Ale niezależnie od nieziemskości piękna w jego formie ogólnej i nadrealności samego zjawiska poezji, musimy trzymać się faktów. A fakty są takie, że to z tymi Overture 202B piękno w dużych dawkach się pojawiało i że słuchając ich dziwiłem się, jak to możliwe.

Określmy rzecz dokładniej. To nie był super energetyczny pokaz super realizmu o wielkiej skali dynamiki i na całą szerokość rozciągniętym paśmie. Nie żaden atak muzycznej rzeczywistości niczym ta brana z prawdziwego koncertu, ani nawet taki jak od wybitnej pod względem naśladowczym aparatury. Nie kino akcji w 3D z potężnym nagłośnieniem, tylko takie spokojne, bardziej kameralne, niczego brutalnie nie narzucające podziwianie piękna. Mające swoje ograniczenia: bo bez nisko schodzącego basu, bez promieniowania, bez czucia muzyki na skórze, mikroskopowego przeglądu detali, czy aż gwiazd sięgających sopranów.

AudioSolutions_Overture_O202B_004_HiFiPhilosophy

I co tu dużo mówić – jeśli tylko pozwolimy pokazać Overture O202B ich prawdziwy potencjał, to najprawdopodobniej wielogodzinnym odsłuchom nie będzie końca.

Ale za to każdy wykonawca i każdy utwór przejawiali ten rzadki dar piękna, który każda wrażliwa dusza musi podziwiać. A oprócz niego coś jeszcze. Tam wyżej, w opisie technicznym, parę razy była mowa o tym, że priorytetem dla tych AudioSolutions było rugowanie zniekształceń. I to dość dobrze było słychać. Dźwięk się nie rozłaził, nie był przesadnie rozdygotany, nic a nic się nie rozmywał, nie mając trudności ze skupianiem i określaniem. Miał także minimalne (naprawdę śladowe) naprężenie, dodające mu tylko uroku i dobrze korespondujące z jego kameralnością na zasadzie komplementarnej, bo poprzez zwiększanie siły ataku i namacalności. A zrozummy się dobrze. To, że nie był to wielkoskalowy realizm nie znaczy, że grało wątło i nierealistycznie. Przywołanie wykonawców i instrumentów było znakomite, bo bez tego piękno by się nie stało. Muzyka to nie malarstwo – tu figury realistyczne być muszą. A więc pięknie, bez żadnej ostrości dzwoniły dzwoneczki i szczękały kastaniety, a odpowiedź desek przy stepowaniu była autentycznie drewniana bez żadnych zbędnych, fałszujących dodatków. Piękną melodyką i maestrią wybrzmień częstował fortepian, a wokaliści byli żywi i autentyczni. O wiele bardziej poetyccy niż ma to miejsce przeważnie; pozbawieni przerysowania i żyłowania na siłę dźwięków. W miękkim świetle i przyjemnych barwach, z wyraźnie ciepłym akcentem całego przekazu. Taka całościowa żywość pozbawiona agresji i jak najbardziej w formacie 3D, z doskonałym panowaniem nad elegancją sopranów i spektakularną średnicą. Z dobrą szybkością, niezłą dynamiką i bez pogłosowych dodatków. Bas także szybki, jędrny i prężny, pozbawiony zniekształceń i bez podkreślania akustyki, ale z dobrą przestrzennością, przez co rozumiem dobre czucie wnętrza instrumentu, tyle że bez całego spektaklu wewnętrznych odbić.

AudioSolutions_Overture_O202B_012_HiFiPhilosophy

To doprawdy rzadkość, aby tak małe kolumienki dawały tyle czystej satysfakcji. Polecamy!

Całościowo zaś można powiedzieć, że było to brzmienie stanowiące skrajne przeciwieństwo tego wszystkiego, co nazywamy technicznym. Melodyjne, płynne, spójne, ciepłe, elegancko wybrzmiewające. Na koniec jeszcze dorzucę, iż mimo tego mocno wyczuwalnego ciepła i całościowo przyjaznego odbioru, nie było żadnych problemów z ukazaniem pełnej palety emocjonalnej, także smutku i posępności. Wszystko z biologicznym naturalizmem i bez metalicznego chłodu, ale jak najbardziej w adekwatnym klimacie uczuciowym. A oprócz tego to jeszcze, że znakomicie wypadały słabe i archiwalne nagrania. Naprawdę jak rzadko i super.

Podsumowanie

AudioSolutions_Overture_O202B_006_HiFiPhilosophy   Głośniki AudioSolutions Overture O202B są bardzo dobre, z zapasem realizujące swe założenia konstrukcyjne, z tym, że nie do dużych pomieszczeń, o ile ktoś lubi naprawdę głośne granie. Do tego się nie nadają, bo nie napełnią dużego metrażu ciśnieniem akustycznym w strefie wolnej od zniekształcających przestrów. To monitory na biurko albo do najwyżej średniego pokoju, ale za to mające skłonność do świetnego, obdarzonego pięknem brzmienia. Nie w stylu zimnych podniet techno-metalu, tylko naturalnych, lekko upiększających, eleganckich. Warunkiem zadowolenia będzie ustawienie na odpowiedniej wysokości, dokładnie na wysokości uszu słuchacza, i zapewnienie dystansu od ściany tylnej, bo to do tyłu pracuje bass-reflex. A więc z pół metra minimum, a im więcej, tym lepiej.  Generalnie są to natomiast głośniki oddające dokładnie styl toru, tu powyżej w opisie oddające styl brzmienia lamp recenzenta. Mające swoje ograniczenia, bo basu najniższego nie będzie, ale za to oferujące piękno, a ono jest najważniejsze.

 

W punktach:

Zalety

  • Dużo piękna w przekazie.
  • Znakomite, pozbawione krzykliwej agresji soprany.
  • Wyjątkowo ujmująca, znakomicie melodyjna średnica.
  • Pozbawiony zniekształceń, dobrze wyrysowany brzmieniowo bas, ale bez najniższego zejścia.
  • Naturalny styl, pozbawiony pogłosów.
  • Wyczuwalne ciepło.
  • Znakomita muzykalność.
  • Minimalne naprężanie się dźwięku, bardzo przyjemne.
  • Dobra szybkość i dynamika.
  • Brak zniekształceń, owocujący dobrym ogniskowaniem samego dźwięku i źródeł.
  • A także poczuciem konkretności w miejsce nienaturalnego rozchwiania i histerycznych podbarwień.
  • Poetyckość brzmienia.
  • Biorąca się z jego spójności, falistości i łagodnego światła.
  • Popisowa stereofonia. Naprawdę rewelacyjna.
  • Efektowny wygląd.
  • Grubościenna konstrukcja.
  • Dwa komplety przyłączy.
  • Wiele wzorów wykończeń.
  • Dwa typy maskownic w standardzie.
  • Od doświadczonego i uznanego producenta.
  • Dobry stosunek jakości do ceny.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Brak w komplecie podstawek.
  • Oryginalne zwory do wymiany.
  • Nie do dużego metrażu.
  • Tylny bass-reflex wymaga przynajmniej niewielkiego dystansu od ściany.

Sprzęt do testu dostarczyła firma: 

Premium Sound

 

 

Strona producenta:

AudioSolutions_logo

 

 

 

Dane techniczne:

  • Wymiary: 340 x 191 x 310 mm.
  • Waga: 8,5 kg/szt.
  • Skuteczność: 90 dB.
  • Moc ciągła: 50 W.
  • Impedancja: 6,8 Ohm (minimalne 6,0 Ohm @ 300 Hz).
  • Częstotliwość podziału: 1950 Hz.
  • Pasmo przenoszenia (klasyczny pokój): 48 Hz – 26 kHz.
  • Sztywna obudowa z MDF o grubości 36 mm.
  • Lekkie przetworniki szerokopasmowe od Peerles o membranach celulozowych oraz miękka kopułka wysokotonowa ScanSpeak, usadowiona w mini tubce, by poprawić czułość i charakterystykę kierunkowości.
  • Cena: 4690 PLN (wersja podstawowa).

System:

  • Źródło: Accuphase DP-700.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Głośniki: AudioSolution Overture 0202B.
  • Interkonekty: Sulek Audio.
  • Kabel głośnikowy: Harmonix CS-120.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy