Odsłuchy
Sprawdzenie, podobnie jak w przypadku recenzji przetwornika Hercules, zacząłem od głośników nagłownych AKG, które samo się narzucało. Moc i architektura wzmacniacza aż prosiły o tę konfrontację; skądinąd bardzo trudną, z uwagi na skrupulatność brzmieniową i niezwykłą rozwartość góry pasma historycznych słuchawek.
Ruszyłem z odsłuchami i od razu poczułem, że coś muszę zmienić. Tym czymś były lampy ECC83.
– Któryś już raz (coraz więcej tych razy, także odnośnie sprzętu nie zjawiającego się w recenzjach, nieraz ekstremalnego jakościowo) okazałem się nie tolerować innych ECC83 niż Mullarda, chyba że rzecz dotyczy Mazd ze srebrną anodą, pradawnych Amperex „Buggle boy”, bądź równie starych Siemensów, takich z lat 50-tych. Wszystkie poza wymienionymi nie mają „tego czegoś”; co bardzo trudno zdefiniować z należytą przekładalnością na wyobraźnię, ale nazwijmy to złączeniem odpowiednio bogatej faktury i głębszej materii brzmienia. Jako równoczesne bogactwo treści i szlachetności dotyku, znamionujące dużo więcej niż gładkie naprężenia muzycznych linii formowanych melodyką i dynamiką. Smak – smak muzyki musi być odpowiednio złożony, a nie pospolicie taki czy taki. Musi mieć aksamitność, konsystentną i jednocześnie złożoną strukturę, zmysłowy powab, mocny start, podtrzymywanie fascynacją i długi finisz z żądaniem „więcej”. Tak żebyś wiedział, że słuchanie na tym utworze się nie skończy, że następne w kolejce czekają, a ty je będziesz pożerał, bo oprzeć się nie możesz. Oczywista muzyczne głody bywają też tego rodzaju, że podryguje się do byle czego, ale nie po to powstają wzmacniacze lampowe w klasie A, nie dla byle podrygów. A skoro takie powstają, należy z nich wyciskać maksimum, a mnie potrzeba było do tego lamp ECC83 Mullarda. Po ich wkroczeniu do akcji powyższe żądanie się spełniło, ale nie do ostatka, jedynie w pewnym stopniu. Co mnie trochę zmartwiło, bowiem nie była to wina wzmacniacza, a lamp KT88, które też powinny być lepsze. Sam fakt, że przy standardowych Psvane odnotowałem znaczną poprawę przechodzą na Mullardy z nie byle jakich przecież Siemensów, dowodził wprawdzie ich dobrej jakości, tym niemniej same one produkowały dźwięk co prawda dynamiczny, czysty oraz wyraźny z dużą już przy Mullardach domieszką świetnego smaku, lecz wciąż śladowo twardawy, nie dosyć elastyczny i koniec końców bez efektu znamionującego perfekcję.
Czy powinienem teraz wyrazić zrozumienie dla sprzedażowych lamp i bez wierzgania przyjąć do wiadomości, że trzecie od góry nie mogą być jak pierwsze ani drugie? Zapewne, to rozsądne, nie może być inaczej. Ani tym bardziej tak, żeby mogły dorównać tym z kwadry G.E.C. KT88, proponowanej przez TUBE-store.eu za 12 700 PLN.
– Porównywanie oryginalnych G.E.C. KT66 z najlepszymi powstającymi dzisiaj uświadamia skalę różnicy, głównie za sprawą niemożliwości użycia (ze względu na toksyczność) dawnego surowca anod.
Zmuszony więc jestem napisać, że byłem pół-zadowolony. Już grało pierwszorzędnie, a mogło jeszcze lepiej. Architektura wzmacniacza i typ zastosowanych lamp otwierały drogę ku temu tak łatwą jak wymiana baniek – pif-paf i po sprawie…
W kolejnym dniu, poprzedzająco przed odsłuchem z kolumnami, postanowiłem raz jeszcze użyć K1000, sprawdzając czy coś się zmienia w ich brzmieniu wraz z godzinami pracy standardowych KT88 z niestandardowymi sterującymi. To nie był głupi pomysł – dźwięk się faktycznie poprawił, zmierzając w dobrą stronę, aczkolwiek nie na tyle daleko, bym mógł napisać, iż cel został osiągnięty. KT88 Psvane UK Version mają jakościowe limity i pewien ślad twardości oraz nie tak do końca zhumanizowanego środka na trwałe jest im przypisany, co daje postać brzmienia zbliżoną do tranzystorowego, także mającą swoje atuty akcentu na wyraźność i czucia dynamiki.
Przechodząc do głośników zaraz do tego nawiążę, ale najpierw o ustawieniu. Sporo się nakombinowałem, gdyż okazało się, że ten a nie inny zestaw lamp w tym a nie innym wzmacniaczu chce by czterodrożne Audioform stanęły bez odgięcia, a słuchacz był dwie trzecie dalej od nich niż one od ściany tylnej. To drugie zwykłą rzeczą, ale nim wpadłem na brak odgięcia, jeździłem z fotelem hen do tyłu, a z kolumnami ku ścianie.
To ostateczne ustawienie miało dużą zaletę w postaci stosunkowo daleko za linią głośników ustawionego pierwszego planu z głęboką za nim perspektywą, a wszystko to nie tylko oferowało nadprzeciętne poczucie głębi, ale też otoczone było robiącą duże wrażenie pogłosową aurą, tak jakby pomieszczenie miało sklepienie krzyżowe. Nie znać w tym było przesady, a jedynie ozdobę – i była to ozdoba cały czas wywierająca wrażenie, przy znanych na pamięć utworach wnosząca coś nowego, pozwalająca się tym cieszyć.
Niejako w kontrze do tego dźwięk okazał się mocny, gęsty, ciemny i ciśnieniowy, z łatwością w każdym repertuarze przechodzący od głębokiego osadzenia do bezpośredniości ataku. Mocne czucie na skórze i wibracja przedmiotów, w tym słuchacza i jego fotela, a jednocześnie cały czas owo poczucie głębi i nadzwyczajność pogłosu. Czystość ciśnieniowego medium i wyraźność postaci tworzyły realistyczny spektakl, ale dopiero przy nieodgiętych kolumnach zjawiło się pełne oderwanie dźwięku i koherentna scena. Wcześniej była to stereofonia z „jamnika”, czy innej stereofonicznej zabawki, za to po znalezieniu optimum stereofonia ponadprzeciętna, w tym zjawiskowo holograficzna.
Takie wrażenia przestrzenne stanowiły rekompensatę za nie dość „mullardowe” brzmienie lamp KT88 Psvane, ciągle mające niedobór „tego czegoś”, co odnośnie jednego z aspektów można nazywać wyczuwaniem inteligencji w głosie. Jest bowiem coś takiego jak wyczuwanie tego, że rozmówca to ktoś myślący, w przeciwieństwie do tych, którzy paplą co ślina przyniesie. Ten czynnik zamyślenia, oznaczający inną tonalność i przeciągnięcie czasowe – jego tutaj nie było, a ściślej było mało. Słowa i dźwięki artykułowane mocno i nie bez głębokiej, gęstej treści, ale nie było zawieszonego namysłem centrum, od razu po ataku pierwszej zgłoski finisz. Skutkiem tego to utwardzenie, albo może na odwrót – brak zmiękczonego centrum skutkował utwardzeniem. Tak czy tak, jeden pies, średnica nie dość piękna, z wyczuwalnym deficytem miąższości pod skórką brzmieniowego owocu. Albo, mówiąc inaczej – miąższ brzmieniowy za twardy, nie do końca dojrzały.
Ażeby stał się taki, trzeba by użyć Psvane Treasure albo innych KT o całkowitej dojrzałości brzmienia, z czym nie powinno być problemu, jako że wiele osób mnie zapewniało, że Psvane Treasure są takie, tylko akurat ich nie było. Dystrybutor oraz znajomi wybyli do Monachium, na coroczne audiofilskie dożynki pod niemieckim adresem; trudno, tym razem musiało się obejść bez idealnego garnituru lamp, ale i bez niego było ciekawie tudzież obiecująco. Z asumptem do interesujących spostrzeżeń – bo co to w sumie za sztuka stwierdzić o dobrych rzeczach, że dobre? Sztuką pogimnastykować się w poszukiwaniu lepszego stanu nie mając łatwej drogi i przy okazji dowiedzieć, na czym dokładnie polegają usłyszane niedociągnięcia.
Ale proszę nie myśleć, że te niedociągnięcia duże, bo owszem, naprężenie strun było cokolwiek przesadne, ale dzięki niemu mocniejszy atak i szybsze tempa, a że z towarzyszeniem imponującej głębi brzmieniowej oraz naprawdę potężnego basu, tym bardziej to wciągało. Może nie było idealne dla brzmieniowego smakosza, ale po nudzie śladu, przytupywało się z zapałem. W sumie każdy rodzaj muzyki okazał się udany, zwłaszcza przez tą głęboką scenę, głębię i moc samego brzmienia oraz oprawę echową nadprzeciętnego poziomu. Poza niedosoloną średnicą nie było bowiem braków – ani żadnych zniekształceń, ani żadnego uprzykrzania. Soprany w pełni rozwinięte i należycie trójwymiarowe, potęga basu ozdobą, a atmosfera muzyczna dzięki tej echowości niecodzienna, bardzo inspirująca. Jednego asa brakło do karety, jak rzekłby pokerzysta, ale trójka to też mocna figura, a kareta w zasięgu ręki. Co to za sztuka nabyć Psvane Treasure; a szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego producent z dystrybutorem od razu ich nie dają. Ale może pragną nabywcę zachęcić do samodzielnego montażu; w tym też przecież można znaleźć przyjemność, kiedy samemu się coś poprawi. Nie wnikam, jest jak jest, sam usłyszałem wiele dobrego. Prócz tego można się cieszyć, że para w pełni zadawalających lamp mocy kosztuje w przypadku KT88 wielokroć mniej niż w przypadku 300B czy innych dużych triod, a mocy przy tym daje od 300B dużo więcej.
O tym dotychczas nie wspomniałem, a przecież powinienem: wzmacniacz okazał się zaskakująco mocny, a wszak to funkcja podstawowa. Przyjemnie posiąść taki, który niczym sportowe auto po lekkim naciśnięciu gazu od razu rwie do przodu. Audio Reveal first Mk II zalicza się do takich – dwa pyknięcia w przycisk pilota i już jest dużo głośniej. Ale nie tylko głośniej, bo także dynamiczniej i z równoległą głębią, gdyż treść się nie rozrzedza wraz z przyrostem głośności, a przeciwnie – gęstnieje. Dlatego głośne granie jest tego wzmacniacza żywiołem, co wcale nie jest wiadomością wyłącznie dla pochłaniaczy koncertów rockowych, bo na przykład fortepian zjawił się jako mocny, a taki powinien być.
Dla miłośników czucia się jak na koncercie była też ta sceniczna głębia i akustyczna oprawa – dwa największe obok czarnej gęstości dźwięku atuty przy lapach UK Version. Do tego mocne światło i szybki tok akcji, ze specjalnymi efektami basowymi i sopranowymi. Ogólnie bardzo dobre brzmienie, dużo powyżej dobrej średniej spotykanej na AVS. Ale jednocześnie niedosyt, powodowany brakiem możliwości wypróbowania Psvane Treasure, a jeszcze lepiej Psvane Acme. O historyczne G.E.C. nie poprosiłem, bo chociaż pewnie by pożyczyli, ale byłby to dla nich stres, dla mnie z kolei ryzyko. Niech więc zostanie tak jak było, i tak było bardzo ciekawie.
Gdzie można kupić taką przejściówkę z odczepów głośnikowych na gniazdo słuchawkowe?
Kupić tak po prostu, z półki, chyba nie można. Ale można zamówić u producentów kabli, np. u FAW: https://forzaaudioworks.com/en/ albo Tonalium: tel. 734 147 746.
Tylko trzeba pamiętać o szerokim rozstawie.
Ja też mam taką od FAW, bardzo fajna.
Ale z półki też można – tylko nie wiem jaka jest jakość tego urządzenia: https://sklep.rms.pl/hifiman-he-adapter-przejsciowka-do-sluchawek-z-serii-he-umozliwia-polaczenie-sluchawek-do-wzmacniacza-stereo
Słuchałem kiedyś przez to słuchawek Audeze i grało bardzo w porządku. Ale w zestawie nie ma chyba kabli, trzeba mieć głośnikowe. Nie jestem pewien, bo działo się to w salonie Premium Sound i sam nie podłączałem.
Kabli nie ma na pewno, trzeba do urządzenia wpiąć głośnikowe.