Recenzja: Audeze LCD-4

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_018   Na nowe flagowe Audeze przyszło poczekać trochę, bo od debiutu LCD-3 minęło kilka wiosen. Nie były to jednak oczekiwania naznaczone niecierpliwym dreptaniem, gdyż już tamte kosztowały niemało i wydawały się mocno zasiadać na tronie. W końcu ponad osiem tysięcy to jak na słuchawki dużo i akurat ten przedział, który lat temu parę ukształtował się jako szczytowy, spychając wcześniejsze pięć tysięcy. Tyle (gdy nie liczyć elektrostatów oraz bardzo nielicznych wyjątków) kosztowały bowiem słuchawki  flagowe jeszcze dekadę temu, ale potem nadeszła moda na takie za siedem-osiem-dziewięć, torowana przez Ultrasone Edition10 i Grado PS1000. Zakotłowało się tam, na górze, i każdy chciał mieć w ofercie jedne choć bardzo drogie, że nawet znany z taniości Beyerdynamic podskoczył zdrowo z ceną. A jak już to raz poszło, to się nie chciało zatrzymać i jedne po drugich wyskakiwać jęły słuchawki za kilkanaście. Tu drogę utorował nieznany u nas amerykański Abyss, a w ślad za nim ruszył niemiecki Ultrasone ze swoimi Edition5, które tak bardzo chwaliłem. I zaraz jeszcze doskoczył japoński z kolei Sonorous ze swymi VIII i X, a teraz jeszcze dołączył chiński HiFiMAN ze swymi HE-1000. Gęsto zaczęło się robić w przedziale powyżej dziesięciu, tak więc podobnie jak Abyss amerykańskie i też osiadłe w technologii planarnej Audeze przybrało sobie do głowy, że samo nie będzie gorsze. I również machnęło słuchawki za astronomiczną cenę, aczkolwiek nie aż taką. Bo Abyss 1266 kosztują teraz w Stanach $5500, a Audeze LCD-4 „tylko” $4000. To się na polską cenę przekłada z przykrymi komplikacjami, w postaci doliczania cła oraz podatku VAT. Robi się z tego potem koszmarne 18 tysięcy, toteż sakwę mieć trzeba pękatą, by się po te flagowe Audeze wybierać. Zmartwienie to zatem nielicznych, mogących kalkulować, a pozostałym zostaje stukać się palcem w głowę i ewentualnie oblizać, gdyby rzecz bosko grała. A trzeba przy okazji nawiązać do opisanej przeze mnie w osobnym referacie sytuacji z upowszechniającą się coraz bardziej drogością, która w rosnącym tempie rozwarstwia społeczeństwa. Coraz więcej jest artykułów dla zwykłych ludzi poza nabywczą logiką i tyczy to teraz także coraz liczniejszych słuchawek. Przykładem całkiem już skrajnym jest tu nowy Orpheus HE1 – słuchawki za autentyczną fortunę, podobnie jak nowe elektrostaty od HIFiMAN-a. Jedne i drugie w cenie circa 50-ciu tysięcy dolarów, czyli w kosztach limuzyn albo wisiorów z brylantem. Tak więc ze słuchawkami żarty się już naprawdę skończyły, bo stały się luksusem w sensie całkiem dosłownym. I takimi są z założenia także te nowe Audeze, toteż się pora przypatrzyć, co to za przykład luksusu.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_031

Słuchawki, od których zaczął się nowy świat konstrukcji planarnych – Audeze LCD-1, które nigdy nie trafiły na rynek…

Nim to wszelako nastąpi, jeszcze o perypetiach. Bo zaliczyły LCD-4 solidną startową wpadkę, co zwie się potocznie falstartem. Na początek wyskoczyły znienacka, we wrześniu zeszłego roku, tak całkiem bez zapowiedzi: Bach! – i są naraz flagowe LCD-4, czego się nikt nie spodziewał. To było pół roku temu, a dopiero teraz ich słucham, mimo iż jestem pierwszym z recenzentów dostępujących zaszczytu. Ale nie pierwszym słuchającym, z tym, że to właśnie ambaras. Bo można ich było słuchać na zeszłorocznym AVS, ale tylko pierwszego dnia, a potem figę z makiem. Karol jeszcze nadążył, a sam już tylko obszedłem się smakiem, bo dnia kolejnego zamilkły, a sam byłem dopiero na trzeci. I wówczas usłyszałem zamiast samych słuchawek, że pierwszy egzemplarz upadł w sensie technicznej awarii zaraz po przyjściu, jeszcze w październiku, i w ciągu kilku tygodni zastąpiony został kolejnym, tym właśnie z AVS. Zatem to była już druga w kolejności awaria i zrobiło się nieprzyjemne, szczególnie dystrybutorowi, który za towar zapłacił, a nie miał się czym chwalić. I jeszcze doszła wiadomość od niemieckiego dystrybutora, że zaliczył dokładnie to samo – a potem zaległa cisza, to znaczy Audeze przestało odpowiadać na maile. Odebrali zepsute i się zapadli pod ziemię. Ze wstydu niewątpliwie i nawet krążyły słuchy, że się z tych LCD-4 zupełnie wycofano i czekać nie ma na co. Aliści firma ma w stylu uderzać z zaskoczenia – i tak jak od listopada milczeli w poczcie mailowej, tak teraz zadziałali, i ponownie znienacka. A kiedy już przysłali, to zaraz rzecz wyrwałem, bo głód mi się uzbierał od tego AVS, potęgowany jeszcze tym gadaniem o zaprzestaniu. W końcu nie co dzień jest okazja słuchania takich rzeczy, jeszcze do tego mających z założenia wyprzedzać pobratymców LCD-3 i LCD-XC, o których w superlatywach pisałem. A jeśli dołożyć wzrost ceny, to Audeze LCD-4 winny spokojnie przebijać sufit i gdzieś nad dachami szybować w rajskich jakości wzlotach. Byle się już nie psuły, a mam tu podejrzenie.

Owoż zapowiedział producent w nich ultracienką membranę, i to z nią zapewne kłopoty, i ona nawalała. To wszystko czysty domysł, ale jest mało w podobie, by co innego się popsuło, jako że słuchawki planarne są znane z solidności i się właściwie nie psują. Konstrukcję mają mocarną – magnesy niczym turbina – i tylko ta membrana cienką i zmyślną być musi, a jeszcze Audeze z nią oraz magnesami ostatnio kombinowało, tak żeby dobrać siłę do punktu na diafragmie i tym zwalczać zniekształcenia. To zostało nazwane technologią UNIFORCE™ DIAPHRAGM TECHNOLOGY & DOUBLE FLUXOR™ MAGNETIC, uzupełniając inną, nazywaną FAZOREM.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_030

A wszystko przez kompletną zmianę koncepcji, która w 2009 ukształtowała to, jak dzisiaj postrzegamy serię LCD. A także ceny konstrukcji flagowych… Źródło: Innerfidelity.com

Ta pierwsza jednocześnie różnicowała membranę in situ co do grubości oraz wzmacniała (czyniąc jednocześnie lżejszymi) neodymowe magnesy, a druga (nieco wcześniejsza) to specjalny ustrój akustycznego wpływu, mający postać żaluzji o sporych międzyżebrowych prześwitach, dzięki czemu soprany zyskiwać miały szlachetność a bas głębię schodzenia. I w ogóle dźwięk cały miał się wraz z tym FAZOREM ulepszać, co rychło potwierdzono i użytkownicy klaskali. Mniej nieco entuzjastycznie przyjęto technologię FLUXORA, ale też nie bez pochwał. A zrobić super cienką membranę o różnym stopniu cienkości, to nie jest łatwa sztuka i to się mogło nie powieść, ale chyba problemy zostały rozwiązane i przyszła pora słuchania. Ale najpierw pytanie: – Co dostajemy do ręki? A dostajemy za krocie, tak więc trzeba wymagać.

Wygląd i budowa

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_026

Zdaje się, że bez profesjonalnego kuferka nie można już sobie wyobrażać produktów serii.

   Słuchawki przychodzą w plastikowym kuferku, od wcześniejszych niemal się nie różniącym, bo tylko zamykaniem. Przychodzą też z innym kablem, w dodatku pojedynczym. Dotychczas po dwa były w komplecie u każdych szczytowych Audeze, to znaczy po symetrycznym i niesymetrycznym, a każdy z czarnej taśmy i oczywiście z podpięciem. Ostał się teraz jeden, ale za to niebieski. Nie płaski, lecz okrągły, i na przekroju dość gruby, co już się przez palce nie leje, a lekko sprężynuje. Trzy piny na podpinkę przy muszlach mu zostały, a na drugim końcu 4-pin do symetrycznego gniazda. Tak więc tych starszych wciąż użyć można i czynić porównania, a trzeba jeszcze dodać, że nowy pochodzi od Locus Design Group i został zaprojektowany przez samego Lee Weilanda; co firma ogłasza z dumą, ale mnie nic nie mówi. W każdym razie kabel jest traktowany kriogenicznie i faktycznie dobrej jakości, do czego będzie okazja wrócić w teście odrębnym, o porównaniu kabli i LCD-3 z LCD-4. Przejściówki nie ma w komplecie, tak więc zostało używać tą od kompletu Forzy. Bo tak się korzystnie składa, że kabel mam dla Audeze także od tego wytwórcy, tak więc będzie okazja do szerszych jakości przymiarek.

Poza inaczej zamykanym kuferkiem oraz pojedynczym a za to grubszym kablem, różnic względem LCD-3 jest jeszcze parę. Zacznijmy od tych widocznych. Nowy flagowiec ma kształt identyczny, ale każdy ze składających się nań elementów został coś ulepszony. I tak wielkie grille na muszlach nie są już matowo czarne, tylko całe błyszczące chromem, który rzuca się w oczy. Oprawiono je w inne drewno – ciemniejszy palisander (podgatunku Cocobolo) i pociągnięto werniksem dla efektowniejszego wyglądu i mocniejszego kontrastu. Od strony głowy przychodzą na to wielgachne pady; dokładnie takie same, lecz z lepszej w gatunku skóry. Mięciutkie, bardzo miłe i nieźle się układające. Zwieńczenie stanowi pałąk, w którym użyto też owej lepszej skóry, uzupełniając z niej  wykonaną opaskę łącznikiem z włókien karbonu – bardziej odpornym na uszkodzenia i rugującym odkształcanie. Jedyne, co się nie zmieniło, to sposób regulacji, wciąż bazujący na prowadnicach o dużej głębi żłobień. O kablu już mówiłem, więc zostaje co w środku. O tym też była mowa, ale raz jeszcze powtórzę, że w nowych przetwornikach znalazły miejsce wszystkie nowo opracowane przez Audeze wynalazki i jeszcze w części poprawione.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_005

Uwolniony obiekt wielkich kontrowersji – Audeze LCD-4.

Mamy zatem FAZOR-a oraz technologię zmiennej grubości membran, mającą powodować identyczną na całym obszarze siłę nośną dla dźwięku, w następstwie wyrównywania różnic pola działania magnesów. Jest także technologia FLUXOR™ MAGNETIC, która, podobnie jak poprzednia, opracowana została dla słuchawek Audeze EL-8, ale u LCD-4 jest udoskonalona. Chodziło o zwiększenie siły magnesów przy jednoczesnym zmniejszeniu ich masy, co u EL-8 oznaczało redukcję do jednej strony diafragmy. To się nie spodobało użytkownikom, ponieważ klasyczne słuchawki planarne miały zawsze magnesy o kształcie serpentyny po obu stronach membrany, co dawało lepszą kontrolę. Redukcja do jednostronności powodowała ubytek, a więc postępowanie przeciwskuteczne do założenia, że FLUXOR™ MAGNETIC będzie dokładność zwiększać. Audeze uznało krytykę i w miejsce FLUXOR™ MAGNETIC pojawiła się ulepszona DOUBLE FLUXOR™, czyli wrócono do magnesów dwustronnych, zachowując lekkość, dokładność i większą siłę działania.

Co do samej membrany, to mikronową ma grubość, ale producent nie zdradza jej dokładnej wartości ani z czego ją wykonano, ograniczając się do podania wielkości samej średnicy, wynoszącej 106 mm. Podaje też siłę magnesów, szacowaną na 1,5 Tesli, a więc trzy razy większą niż u LCD-3. Obiło mi się jednak o uszy, że membrana ma grubość około pięciu mikronów.

Pomimo wciąż dwustronnych magnesów przy większej średnicy membrany, dzięki dążeniu do lekkości, udało się zachować ciężar porównywalny z LCD-3. Wynosi on 600 gramów i jest tylko nieznacznie większy.

Odnośnie jeszcze wygody. Słuchawki dobrze osiadają i są miłe w dotyku, ale niewątpliwie też ciężkie. W porównaniu z taką Audio-Technicą ATH-AD2000X wielokrotnie aż cięższe. Mimo to zawieszenie trzyma mocno, toteż się nie osuwają, a kabel jest sztywnawy, solidny i dużej długości, niespecjalnie się też mimo tej sztywności skręcający, tak więc od jego strony wszystko pozostaje w porządku.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_025

Na pierwszy rzut oka wyglądają na lekko zmodyfikowaną wersję modelu 3.

Jedna jeszcze uwaga odnośnie użytkowania, mająca znaczenie praktyczne. Nie należy tych nowych Audeze pod żadnym pozorem dociskać dłońmi do głowy, gdyż to może uszkodzić wyjątkowo delikatną membranę. Zakładamy i podpinamy – a potem już ręce przy sobie albo w obsłudze sprzętu. Żadnego majstrowania dociskowego ani zasłaniania maskownic.

Cena to temat odrębny i wysoce drażliwy. Słuchawki są tańsze niż flagowy Stax SR-009 (4900 €), flagowy Sonorous X (20 000 PLN) i niedostępny u nas Abyss 1266 ($5500). Są też wielokrotnie tańsze od systemów elektrostatycznych Sennheiser HE-1 i HiFiMAN Shangri-La, ale to wszystko słabą dla przeciętnego słuchawkowca stanowi pociechę, któremu cena 18 000 PLN musi wydać się abstrakcyjna. To niewiele mniej niż zwykły obywatel zarabia w ciągu roku i równowartość przyzwoitego samochodu na rynku wtórnym. Nie ma zatem wątpliwości – produkt jest dla wybranych. Jak ogłosiło Audeze w niedawnym wywiadzie, wypuści też niebawem dedykowany wzmacniacz hybrydowy 6W The King o cenie amerykańskiej $4000, mający być dostępny za oceanem od maja, a w Polsce trochę później i odpowiednio droższy; znów o jakieś trzydzieści procent. Tłumaczy przy okazji cenę samych słuchawek i poniekąd również problemy z nimi związane, trudnościami w produkcji diafragmy. Przeczytałem o tym post factum, tak więc intuicja mnie nie zawiodła. Faktycznie, to diafragna jest wyjątkowo trudna i każdy jej egzemplarz okazuje się powstawać przez aż dwa tygodnie (sic!). W efekcie możliwości produkcyjne nie przekraczają dwudziestu sztuk w miesiącu, a co za tym idzie możliwe są opóźnienia i przeciągnięte terminy realizacji. Natomiast na pytanie, czy możliwy jest model LCD-5 za osiem tysięcy dolarów, padła odpowiedź: że się zobaczy.

Odsłuch

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_024

Jedyną zasadniczą różnicą w estetyce jest zmian czarnego, matowanego grilla na w pełni chromowany.

   Słuchawki planarne lubią prąd i pożądają jakości. To nie Grado RS-1 ani Meze Classics99, co zechcą grać z każdej dziurki. Dziura musi być owinięta tysiącami dolarów przełożonymi na jakość i nafaszerowana energią na podobnym poziomie. Sam kabel sugeruje, że powinna być też symetryczna. A zatem bardzo proszę, podstawimy co trzeba. Wzmacniacze symetryczne Schiit Ragnarok oraz ifi PRO iCan, a także lampowego w całej rozciągłości Twin-Heada, ewentualnie także z dodatkiem końcówki mocy.

Z ifi PRO iCAN

To wzmacniacz wyjątkowo mocny, potrafiący oddać aż 14 W słuchawkowemu gniazdku i na dodatek symetryczny, zatem pasujący jak ulał. Tu jeszcze sparowany z też symetrycznym przetwornikiem Ayon Sigma po kablach XLR-owych Tellurium Q Black Diamond, a więc wypadkowo tor drogi, z rejonów maksymalizmu, a jako odnośniki porównawcze też symetrycznie podpinane słuchawki AudioQuest NightHawk, Senheiser HD 800S i HiFiMAN HE-6. Także Audeze LCD-3, ale ich zestawienie z nowym flagowcem ujęte zostanie osobno, w odrębnym tekście.

I co się okazało? Że różnice nie są jakieś zasadnicze w sensie jakościowym, chociaż… W każdym razie istotne są co do stylu.

 

AudioQuest NightHawk

Z nieswoim, tylko pochodzącym od FAW, kablem symetrycznym zagrały AudioQuest nieco jaśniej, spokojniej i płynniej niż z oryginalnym. Ale i tak z porównywanych najciemniej, chociaż nie w narzucający się czy jakkolwiek nieprzyjemny sposób. Całkiem przy tym analogowo, nie ustępując w tej mierze bardzo dbającym o analogowość HD 800, a przewyższając HE-6. Jedynie przedmiot recenzji okazał się lepszy, do czego niebawem dojdziemy. NightHawk zagrały też gęsto – najgęściej z całej stawki. Dawały dźwięk nasączony, masywny, konkretny, nieprzenikliwy, nieprzebijalny wzrokiem. Zarazem melodyjny, dość ciepły i dobrze operujący pogłosem. Z tym pogłosem przeszły, tak nawiasem, długą drogę – od braku po nadmiar, by osiąść w efektownym umiarkowaniu.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_023

Modyfikacjom poddany został również pałąk nagłowny, który powinien ułatwiać wielogodzinne odsłuchy.

W efekcie bardzo dobrze zaliczyły test początkowej komendy z Marsch des Yorck’schen Korps (link tutaj) prawidłowo budując przestrzeń i holografię. Z nieprzesadnie pogłosową aurą, ale zarazem w jej eleganckiej oprawie, tak żeby przestrzennie i ciekawie się stało. Ani trochę nie ustąpiły tu pozostałym, a nawet można byłoby przyznać im pierwsze miejsce. Może ex aequo z LCD-4 a przed HD 800, które pogłosem okazały się szafować najbardziej.

 

Sennheiser HD 800S

Przejdźmy do tych pogłosowych Sennheiserów. Sprawdziłem je z dwoma kablami: oryginalnym symetrycznym i też symetrycznym od Tonalium Audio, wycenionym wstępnie na 2900 PLN. I z tym właśnie, droższym, słuchawki te obok HE-6 okazały się grać najbardziej dynamicznie. Wyraźnie dynamiczniej, a także gładziej, cieplej  i dużo mniej pogłosowo niż z własnym, o którym trzeba jednak powiedzieć, iż jest bardzo dobrej jakości, dając obraz znakomicie szczegółowy, przejrzysty i w wysokim stopniu, mimo tych uwag krytycznych, analogowy. Ogólnie serwowały więc dźwięk bardzo wysokiej klasy, w lekko cienistych i z własnym kablem dość mocno pogłosowych nutach, budując charakterystyczną dla siebie dużą przestrzeń i krystalicznie czysty obraz. Jedno wszakże muszę im wytknąć – nie były aż tak melodyjne i tak wolne od zniekształceń jak NightHawk, a przede wszystkim jak LCD-4.

 

HiFiMAN HE-6

Te zagrały najjaśniej i wraz z HD 800S po lepszym kablu najbardziej dynamicznie. Efektownie, kontrastowo i z mocnymi ciosami, ale najsłabiej jak chodzi o elegancję przepływu i brak zniekształceń. Chropawo nie tylko na teksturach (co było dobre), ale także w melodyce (co dobre już nie było). Oferowały jasne, szczególnie wyraźne i dobrze dociążone brzmienia na tle czarnym, dającym mocny kontrast. Nieco surowe, ale poprzez tą surowość właśnie realne, dzięki świetnej także szybkości, wspomnianemu dynamizmowi i dużej sile wyrazu, mocno trafiały do przekonania, budując poczucie naturalności. Może nie perfekcyjnej technicznie, ale przemożnej w samym doznaniu. To był dźwięk mocno się narzucający i zdolny do podrywania na nogi, a nie przechodzący mimo i niezdolny do wzruszeń, nawet jeżeli poprawny i dystyngowany.

 

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_022

Warto też wspomnieć o dodawanym przewodzie, który pochodzi od Locus Design Group i sam w sobie stanowi niezwykły rarytas. Tylko ten kolor…

Audeze LCD-4

No i przedmiot recenzji. Z uwagi na astronomiczną cenę, dużą popularność marki oraz obowiązującą modę na słuchawki planarne, spojrzenia słuchawkowej braci mocno są na nich zogniskowały i każdy czekał sensacji. Co też to Audeze wykombinowało, chcąc za cztery tysiące dolarów pobić własne konstrukcje szczytowe i zniszczyć konkurencję?

Jest już tyczących tych Audeze kilka co najmniej recenzji, które wobec sugestii o porzuceniu produkcji postanowiłem poznać, czego przed własnym słuchaniem zwykle nie robię. W większości okazały się miałkie i ograniczone do pochwał, ale jest wśród nich także recenzja filmowa Tylla Hertsensa z Inner Fidelity, a w niej interesująca sugestia, by słuchawek tych nie kupować, ponieważ są nudne. Interesująca sugestia, a nudne słuchawki? To nie brzmi zachęcająco, ale jest w tym niestety sporo racji i na pewno nie można powiedzieć, że Tyll się na nie uwziął. Jego wywód jest długi i warto go posłuchać, a mowa tam o tym, że separacja dźwięków oraz sposób ich wybrzmiewania daje właśnie tę nudę. Że owszem, jest bardzo poprawnie, ale dźwiękowi brak smaku. Że nie daje powodu do zaczepki, na którą nasza jaźń dawałaby odzew, czując się zaatakowana i zmuszona do odpowiedzi. Że wszystko jest zbyt gładkie i zbyt jednostajne w wyrazie, a w efekcie przechodzi mimo i nie bardzo zwraca uwagę. Że brak jaskrawości, jakiejś chrypki, czy innej jakiejś swojskości – a także wybitnej dynamiki oraz jakiejkolwiek bądź choćby przesady, która by wywołała reakcję. Wszystko jest arcypoprawne, a w efekcie nijakie. Niczym uczeń, co się wyuczył, ale nic nie rzeknie od siebie.

I w gruncie rzeczy się zgadzam, ale tylko do czasu. Tyll ma rację, tak będzie, lecz wyłącznie z nie dość efektownym wzmacniaczem. Bo LCD-4 same grają bez soli i muszą ją zaczerpnąć od jakiegoś super wzmacniacza. Znaczy to, że być musi rzeczywiście dynamiczny i z własnym super dźwiękiem, a wówczas dostaniemy coś w zamian, mianowicie o tym wzmacniaczu najdokładniejszą relację. Nie spotkałem słuchawek, poza Sony MDR-R10 i AKG K1000, które umiałyby tyle o sobie podpiętym wzmacniaczu powiedzieć. To jest najściślejsza i naprawdę zobiektywizowana relacja, ponieważ Audeze LCD-4 nie mają żadnego stylu poza mistrzowskim brakiem zniekształceń i mistrzowskim odzwierciedlaniem pasma. Nie mają też żadnego artystycznego zacięcia, czym obu wspomnianym ustępują, ale jak chodzi o neutralność i możliwości techniczne są autentycznie perfect – i wobec tego z każdym super wzmacniaczem zagrają rewelacyjnie.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_021

Wtyczki kabla pozostały bez zmian w stosunku do poprzednika – wciąż mamy do czynienia ze złączami typu micro-xlr.

To ma jeden szczególnie dominujący akcent, mianowicie kiedy ich chwilę posłuchasz, a potem przejdziesz na inne, to te inne okażą się pełne zniekształceń i zaraz zaczyna to denerwować. Jedzie się z tymi innymi jak drogą po kocich łbach, po której flagowe Audeze przewiozły nas chwilę temu gładko i bez szarpnięć. A nie dość jeszcze na tym, to z doskonalszym widokiem, bo u nich wszystko super się separuje i dźwięki jedne drugim nie przeszkadzają. Wraz z tym uzyskujesz pewność, że kiedy w strunach gitarowych albo fortepianowych coś nie gra, to się instrumentalista albo nagraniowiec pomylił, a nie słuchawki nie dały sobie rady z jakimś szczególnie trudnym akordem. Każdy dźwięk u tych LCD-4 jest osobno do podziwiania i każda pomyłka wykonawców bezlitośnie wskazana. Żadnego wpadania w maskujące wiry, zasłaniania czegoś czymś innym, włażenia sobie na grzbiety ani chowania się za coś. Wszystko jak na patelni i wszystko doświetlone, a przepływ mistrzowsko płynny i z wystudiowanym ruchem. Dlatego potem inni się szarpią, podskakują i tłoczą, a ich muzyczny obraz jest mniej klarowny – nawet u takich HD 800S. Może być, że bardziej dynamiczny, efekciarski, kontrastowy, wycieniowany, ale nie bardziej płynny, melodyjnie poprawny i rozseparowany na głosy.

Dlatego są to słuchawki dla nieprzejednanych wrogów zniekształceń (a znam paru takich), ceniących wyżej elegancję oraz poprawności tonacji od zadziornego artyzmu. Zarazem, tak jak mówiłem, to słuchawki wyłącznie do super wzmacniaczy i raczej tych lampowych, aczkolwiek niekoniecznie. Podłącz je w płaski tranzystor albo nie dość energetyczną lampę, a wylądujesz w tej nudzie, przed którą przestrzegał Tyll. Lecz kiedy masz wzmacniacz rasowy i energetycznie wydolny, wówczas będzie wspaniale, że aż może się zdarzyć, iż jakieś inne, naprawdę kosztowne, wylądują wystawione na aukcję, albo odpadną w przedbiegach.

Odsłuch cd.: Z Schiit Ragnarok

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_020

Prestiż swojego najnowszego dzieła marka Audeze stara się podkreślić między innymi dołączonym certyfikatem autentyczności.

   Nie chcę spisywać epopei, mnożąc ilość rozdziałów, tak więc Schiita nie użyłem przy komputerze, a ifi PRO iCAN darowałem sobie przy odtwarzaczu. Będzie jeszcze miał własną recenzją, to się wówczas powłóczy. Zatem Schiit zagrał tylko z Accuphase i tylko z tymi LCD-4, ażeby jasnym się stało, czy dobry tranzystor wystarczy.

Wystarczył bez problemu, lecz dwie jeszcze mam wstępne uwagi. Grał z kablem symetrycznym Tonalium, a więc takim trochę przeciwko sobie, bo super szczegółowym i dobitnie kontury kreślącym, natomiast nie ukierunkowanym na wypełnianie. W tej roli, jak również w docieplaniu i budowaniu analogowości, wspierał go kabel zasilający Harmonix X-DC350M2R, który jest dla wzmacniaczy miodem i który każdemu polecam. Ta wypadkowa Harmonixa z Tonalium okazała się świetnie sprawdzać, a w efekcie słuchawki dały dźwięk gęsty, dociążony i z wyczuwalnym ciepłem. Operowały większymi i bardziej masywnymi dźwiękami niż napędzane przez iCAN z przetwornikiem Ayona, w zamian za osłabienie wrażenia misterności. Przy komputerze brzmiało to bardziej krucho i zwiewnie, choć z równoczesnym kontrastem względem siły basu i dynamiki, a tu wszystko stawało się większe, cieplejsze i bardziej masywne. Dźwięk w partiach sopranowych przestawał być koronkowy i temperaturowo neutralny, bardziej się niosąc rozlegle ciepłą, masywną falą. To nie było gorsze ni lepsze, a tylko wyraźnie inne. Z Schiitem przy Accuphase mogłoby komuś zabraknąć właśnie misternej koronkowości sopranów; z iCAN i Ayonem komu innemu kroczącej przez wielkie połacie masywności i sopranów pełniejszych, całościowo bliższych średnicy. Gwoli ścisłości dodam, iż rzecz sprawdzałem na tych samych utworach branych z płyt oraz plików, tak więc nie były to żadne domysły tylko rzetelna empiria.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_018

Za najwyższą jakość brzmienia LCD-4 mają odpowiadać nowe, niezwykle misterne przetworniki o diafragmie Uniforce, mającej grubość 5 μm i 106 mm średnicy.

Wraz z mniej misternymi a bardziej dociążonymi wysokimi tonami wykonawcy przy Schiicie stawali się starsi (tak z pięć lat około) i nieco mniej pełni wigoru. Przy iCAN byli młodsi, ruchliwsi i bardziej zwinni, a tu spokojniejsi, bardziej stateczni i cieplejsi nieco w dotyku. Gęstsze też było medium. Nie kryształowo przejrzyste i obojętne gdy chodzi o temperaturę, tylko ciepławe i niosące energię także tą akustyczną. Coś bardziej w stylu dźwiękowego tsunami a mniej lokalnych dźwiękowych eksplozji. Przy czym jeszcze zwrócę uwagę, że wszystko w tym opisie cokolwiek jest przesadzone, by podkreślić różnice, które wprawdzie wyczuwalnymi były, niemniej nie jakoś zasadniczo. Ayon i iCAN grały drobniej a żwawiej; Accuphase i Schiit masywniej, dostojniej, potężniej. Obie prezentacje były na zbliżonym poziomie, ale sam wybrałbym tą odtwarzacza, co tym jest oczywistsze, że obecny w nim przetwornik to konstrukcja bardziej zaawansowana i zdecydowanie droższa. Niemniej różnice były niewielkie, a nie, jak czasami, kiedy odtwarzacz potrafił komputerowe granie niweczyć.

Wszystko to daje wypadkową w postaci odpowiedzi, że słuchawki Audeze LCD-4 grać potrafią stylistycznie w różnych wariantach, przenosząc wiernie sygnał sobie podawany, tak więc nadają się zarówno dla audiofili lubiących dopieszczać tory i wyżywających się w takich poszukiwaniach, jak i dla konstruktorów czy recenzentów, przymuszonych zawodowymi obowiązkami do wydawania ocen. Jako narzędzie oceny są rewelacyjne – i podobnie rewelacyjne, gdy je odpowiednio napędzić. Natomiast nierewelacyjne, gdy napędzić nieodpowiednio – i niby to wszystko oczywiste, a jedynie w tym szkopuł, że one potrzebują naprawdę wybitnego toru i odpowiednio jeszcze mocnego. Takiego właśnie poczynając od iCAN PRO, czy Schiita Ragnaroka. Być może, a nawet na pewno, nieźle zagrałyby z PhaStem, Phonitorem albo Little Dot MK VI+. Przy dobrym źródle (którego zawsze łakną) nawet i z Schiitem Lyrem. Ale, jak powiedziałem, są bezlitosne i każde niedociągnięcie ukażą, a przy tym jazda w górę nieograniczony ma zasięg, bo one same nie stwarzają barier i nie ma dla nich sufitu. To bardzo, bardzo jest dobre, i tylko ta podła cena…

Z ASL Twin–Head i Audionem PX-25

Przetworniki wsparto całą gamą rozwijanych przez Audeze od lat technologi:xxx

Przetworniki wsparto całą gamą rozwijanych przez Audeze od lat technologi:xxx

Pora to wszystko sfinalizować, używając najlepszego wzmacniacza z dostępnych. Co te nowe Audeze tak naprawdę potrafią i jak mają się do najlepszych? Sprawdzanie tego zacząłem od porównania z HiFiMAN HE-6 w prawie optymalnych dla obu warunkach. Prawie, ponieważ nie użyłem końcówki mocy Crofta, tylko Audiona PX-25. A chociaż Audion, z tymi swoimi pięknymi triodami, wygląda na pewno szlachetniej, niemniej równie na pewno jakościowo jest słabszy i pozostaje taki nawet kiedy zastąpić w nim rosyjskie sterowniki jakimiś Philips SQ albo Valvo ECC88. Niemniej to wysokiej klasy końcówka, zwłaszcza gdy pod prądem postoi, podczas gdy Croft się nie nadawał, będąc dla Audeze za mocny. Z jego 25 Wattami brum się pojawiał nieznośny, mimo iż w mniej skutecznych AKG K1000 ani HE-6 nie było go wcale. Trudno, trzeba było iść na kompromis, ale i tak ten tor niesymetryczny oferował najwięcej. Muzykalność, poezję, urok, subtelność, kreację widowiska. A wszystko wsparte energią, bo Wattów w czystej klasie A oddaje ten Audion parę.

HiFiMAN HE-6 względem LCD-4 okazały się grać jaśniej, bardziej chropawo (tym razem tylko w dobrym znaczeniu) i bardziej różnicując pasmo. Soprany się wybijały, a odrębność poszczególnych zakresów była dobrze słyszalna. Bas, sopran i średnica o wiele bardziej szły na własny rachunek, a sopranowa aktywność czyniła ludzkie głosy młodszymi i bardziej delikatnymi. Znów mocny okazał się kontrast czarnego tła i na nim jasnych sopranami dźwięków, a całość zabrzmiała ujmująco i na świetnym poziomie. Nie aż takim jak z Croftem, ale naprawdę super. Ze swej strony Audeze zagrały zdecydowanie spójniej i mniej akcentując wysokie tony. Ich rozciągnięcie miały dalekie ale bardziej wciśnięte w tło i mocniej związane z resztą, a więc nie było tej delikatności przenikliwością jasnej, tylko wszystko ciemniejsze i bardziej masywne. Całościowy odbiór spokojny, a pasmo wyrównane i bez ubytków na skrajach skali.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_016

Czy wszystkie zastosowane rozwiązania są jednak wystarczającym usprawiedliwieniem dla bardzo wysokiej ceny LCD-4?

Podzakresy, jak mówiłem, idealnie przylegające, skutkiem czego sopranowe wzloty i perkusyjny grzmot mniej się narzucały, pomimo nie powściąganego w najmniejszym stopniu brzmienia. W efekcie grało to spójnie i całościowo z pełną kulturą, bez śladu niedociągnięć, ale trochę mniej spektakularnie – z mniejszym realizmem i animuszem. To ostatnie przede wszystkim w następstwie sopranów, których akcentowanie i wyższe branie zawsze potęguje realizm. Tak więc Audeze były spokojne i bardziej jednolite, a HiFiMAN różnorodne i bardziej kontrastowe. I niby to było w porządku, ale jednak nie było. Bo – zaraz, zaraz – przecież Audeze przy iCAN całą stawkę zdystansowały, także te HiFiMAN-y, to dlaczego nie teraz?

Odsłuch cd.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_013

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, gdyż nowe Audeze ujawnią swoje wyjątkowe walory w nielicznych systemach najwyższej jakości.

   Pozostawała jedna możliwość – Audion im nie pasował. Przepiąłem je zatem wprost w Twin-Heada, i to się potwierdziło. Nie, żebym był zszokowany. Już nieraz tak bywało i Croft też nie jest odporny. Trzeba będzie pomyśleć o super końcówce mocy, zdolnej bez żadnej redukcji podtrzymać jakość przedwzmacniacza na triodach 45ʼ. Ale to przyszłość, a teraz Audeze LCD-4 ponownie udowadniały, że jakość i dopasowanie to u nich kluczowa sprawa. Rozśpiewały się, rozszumiały, nabrały poetyckości. Dźwięk przestał być tak jednorodny i taki przede wszystkim poprawny. Od jego powierzchni coś się zaczęło odrywać, szło z niego jakieś promieniowanie, szelesty, muzyczne strzępki. Pojawiło się coś, co można nazwać różnorodnością muzycznych stanów, dającą dodatkowe ożywianie przestrzeni, a w ślad za tym muzyka się jeszcze ożywiła, stała ciekawsza, nabrała artyzmu. Ale równie ważne jest coś jeszcze, co strasznie trudno opisać. Bo można po prostu określić pięknem, ale to nic nie wyjaśni. Poza tym piękno rodzi się z wielu rzeczy, a mnie chodzi o jedną. Chodzi o ten sposób brzmienia, który wywołuje skurcz duszy, że aż w dołku nas ściska i serce z zachwytu zamiera. Coś jak zjazd i wybicie – swoista hiperbola w swoistej oprawie pogłosu, która pojawia się rzadko i tylko z najlepszym sprzętem. Owego łuku urody nie da się dobrze opisać, a HiFiMAN-y z Audionem miały go wcześniej więcej, ale z samym Twin-Headem Audeze je przegoniły.

I w sumie się zdawało, że to ten Audion jest winien, jako że wcześniej z iCAN nie grały wprawdzie Audeze piękniej, ale za to drapieżniej i najlepiej ze wszystkich porównywanych. Ale to też nie cała prawda o rzeczy, bo kiedy wróciłem do Audiona po dwóch następnych godzinach, zagrały zdecydowanie lepiej. Już bardziej jak z Twin-Head, chociaż wciąż nie tak pięknie. Jednak z lepszym odczuciem: Ach! i lepszymi parabolami, z ciekawszym także strzępieniem dźwięku w miejsce gładkiej powierzchni. A więc tak bardziej artystycznie i teraz lepiej od HE-6.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_012

W pozostałych sytuacjach słuchawki te mogą się okazać zwyczajnie nieciekawe.

Wniosek nasuwa się jeden, parę razy już przywoływany: żądają super jakości i nie tolerują uchybień. Żądają też oczywiście synergii, ale o to spokojniej. Bo iCAN, Schiit i Twin-Head, a także na koniec Audion, okazały się dobrze pasować, tak więc synergia jest łatwa, a tylko jakość krytyczna. Musi się im dostarczyć jakości pospołu z energią, a wówczas będzie rewelacyjnie. Wybitnie aż na tyle, by zdystansować słuchawki zarówno atakujące z nizin, jak AudioQuest Night Hawk, jak i te dobrze w jakości osadzone, jak Sennheiser HD 800; od których nie tylko nie są nudniejsze, ale jeszcze znacznie poprawniejsze brzmieniowo. A w efekcie całościowo ciekawsze, co podkreślmy wężykiem. Byłe tylko tor im zapodać, a więc także super okablowanie, bo ono tak samo jest ważne, co raz po raz się w testach wychodzi. Wzmacniacz z dobrym i pasującym kablem od zasilania staje się dwa razy lepszy i warto o tym pamiętać.

Na koniec jeszcze się pokusiłem o porównanie z K1000. Tymi wyposażonymi w najlepszy kabel Entreqa, których bardzo rzadko używam. Albowiem kiedy użyję, to czego innego nie chce się słuchać, a w życiu recenzenta to raczej nie pomaga. Tym razem jednak wypadało, bo rzecz szła w tych rejonach. Porównanie niestety znów tylko na Audionie, ale przynajmniej takim już bardzo solidnie rozgrzanym, grającym pełną parą.

Co wynikło? Spraw parę. Przede wszystkim Audeze LCD-4 grały znów dużo spokojniej. Ponownie okazały się relatywnie powściągliwe i bardziej spoiste w formie, tak samo jak względem HE-6 przy pierwszym na Audionie podejściu. Ale teraz grały na wyższym niż poprzednio poziomie i lepiej od HiFiMAN-ów. Jednak w porównaniu z K1000 dużo przede wszystkim łagodniej, zwłaszcza na górze pasma. Można rzec, że aż umiarkowanie, podczas gdy monitory szalały, tratując sopranami i na mistrzowskim poziomie. Grały porywająco, że aż szczęka spadała, podczas gdy Audeze łagodnie – z wystudiowanym spokojem. Elegancko, otwarcie, ale bez żadnych szaleństw. Nie tak przejmująco realistycznie, tylko dostojnie, potężnie i w stronę najwyższej kultury. Druga sprawa, to całościowe wzbudzanie. Już wprawdzie tym Audeze pojawiała się łuna, już się od nich rwały drobiny i przestrzeń im już szumiała, ale jeszcze to było dalekie od szału i burzy uczuć. To nie była aż feeria, tylko wciąż więcej spokoju i spoistej esencji. Żadnego rozczochrania, kurzu, wirujących strzępków, szaleństwa – tylko wciąż przede wszystkim spokój i łagodniejszy przepływ. Mistrzowsko poukładany i wyczyszczony z przesterów (co jest naprawdę ważne), ale nie tak porywczy i powodujący zdumienie.

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_017

Jeżeli jednak słuchawki te otrzymają odpowiednie wsparcie toru, do którego je podepniemy, być może otrzymamy jedno z najlepszych brzmień dostępnych na rynku

I rzecz trzecia, też ważna – słabsze dawkowanie przestrzeni. Nie taka holografia, brak przepadania w głębinę, rozchodzenia się dźwięku w dal wielką, niezbadaną. Wszystko tak bardziej na miejscu i bardziej kameralne, choć dźwięk całościowo masywny i niewątpliwie dużego formatu. Mniej jednak w stylu 3D, mniej otwarty i nie tak plenerowy. Bardziej zebrany w sobie, a mniej eksplozyjny.

Tak więc nie przyszło by mi na myśl zastępować swoje K1000 tymi LCD-4, ale to nie oznacza, że tych ostatnich bym nie chciał. Bo ich się super słucha na wielogodzinnych seansach, gdyż z jednej strony są autentyczne i rewelacyjne brzmieniowo, a z drugiej nie męczą uszu i można bez końca się raczyć. Tak więc K1000 od święta i na ostrzejsze jazdy, a LCD-4 na co dzień, jako dnia powszedniego towarzysz. Na przykład podczas pisania, gdy trzeba się odcinać. Tak, są wprawdzie otwarte, ale można ich głośno słuchać.

Podsumowanie

Audeze_LCD-4_HiFiPhilosophy_014   Kończmy te słowne popisy na kanwie muzycznych wzruszeń. Cóż rzec? Mam wrażenie, że spotkałem słuchawki niezwykłe. Nie dające wprawdzie przełomu i nie spychające brakiem posiadania aż w rozpacz, ale bez wątpienia wybitne i tej swojej wariackiej ceny broniące. To na pewno nie tylko wygłup producenta zabiegającego o popularność, chcącego na siebie zwracać uwagę ilością zer przed przecinkiem. Dostajemy kawał rzemiosła, przechodzącego w artyzm. Dystynkcję brzmienia i brak popisowy zniekształceń, które wraz z odpowiedniej jakości systemem pozwolą na słuchanie zarówno wolne od cech ujemnych, jak i zasobne w pozytyw.

To może nie brzmi owacyjnie, ale i powściągliwe nie będzie, kiedy inne za też dużą kwotę przepadną w porównaniu. A to wielce prawdopodobne, bo tak elegancko grających – o takiej melodyjności i takim stopniu wierności – nie znajdziecie z łatwością. A jeśli nawet znajdziecie, pośród innych kosztownych, to inaczej grać będą i niekoniecznie do gustu.

W tym miejscu trzeba przypomnieć, że są te Audeze dla tych, co cenią spokój ducha a stronią od porywczości. Tych, co nie chcą przeginać na rzecz efekciarstwa – a więc żadnych nadmiernie wyśrubowanych sopranów ani przedobrzonego basu. Bez mocnego kontrastu pomiędzy masywne-kruche, ani ekscytowania się szczególnie przepastną przestrzenią. Tak żeby było z kulturą i w złotym środku rzeczy, na scenie dużej lecz zwykłej i w średnim oddaleniu. Bez sączenia prosto do ucha i bez odległych perspektyw, tylko wszystko normalnie, zwyczajnie, w uśrednionym ujęciu. Tak więc wychodzi na to, że dla chcących tego wszystkiego, z czego słuchawki planarne od zarania słynęły. Z gęstości, muzykalności, dobrego wypełnienia, szybkości, dynamiki i przede wszystkim braku zniekształceń. Można więc w dość odległym i cierpkim porównaniu powiedzieć o pozostałych, że słuchawki ortodynamiczne, a zwłaszcza te właśnie Audeze, mają szczególnie piękną cerę i wyjątkowość kształtu. Inni (z bardzo nielicznymi doprawdy wyjątkami) okazują się przy nich pryszczaci i powykręcani – że chodząc utykają i patrzy się na nich mniej miło. Mogą się bardziej szamotać i starać głośniej krzyczeć, ale to będą żałosne popisy i nienaturalna postawa. Tymczasem Audeze LCD-4 nie muszą się o nic starać. Dajcie im pole popisu, a się na pewno popiszą. I jeszcze powiedzą wszystko, o tym w co je żeście wetknęli, tak więc mieć będziecie relację o swoich kochanych klockach. Może być mocno krytyczna, ale to was uleczy. To znaczy tych nielicznych, których na nie stać będzie. Ale na to niestety już nic nie poradzę.

 

W punktach

Zalety

  • Potężny dźwięk.
  • Zarazem zachowujący wszelką subtelność.
  • Wyjątkowo spoiste pasmo.
  • A przy tym żadnego wrażenie przycięcia na skrajach.
  • Najwyższa brzmieniowa kultura, jako następstwo mistrzowskiego wyzwolenia od zniekształceń.
  • Żadnej więc jaskrawości, krzykliwości, syków, przesterów, kanciastości.
  • Także więc wyjątkowa muzykalność.
  • Dźwięk przez nie płynie i nigdy nie męczy.
  • Mistrzowska szczegółowość.
  • Perfekcyjna separacja i oświetlanie bez poczucia izolowania się dźwięków.
  • Siła spokoju.
  • Idea złotego środka w najlepszym wydaniu.
  • Przy najwyższej jakości torach także porywczy artyzm.
  • Duża dynamika.
  • Świetne wypełnienie.
  • Wypośrodkowana nastrojowość.
  • Większa skłonność do ciepła niż chłodu.
  • Stonowane światło, łagodzące kontrasty.
  • Technologia Fazora.
  • Technologia wyrównywania sił działających na membranę.
  • Zaawansowana diafragma o grubości 5 μm i średnicy 106 mm.
  • Potężne, obustronnie działające magnesy neodymowe.
  • Wygodne.
  • Dobrze siadają na głowie i się nie osuwają.
  • Najwyższej klasy surowce.
  • Wybitnej jakości symetryczny i odpinany kabel.
  • Praktyczny kejs podróżny.
  • Od sławnego już producenta.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Ciężkie.
  • Straszliwie drogie.
  • Tylko do najwyższej klasy torów.
  • Wysokie zapotrzebowanie na moc sygnału.
  • Kabel niesymetryczny i przejściówka na duży jack jako opcje.
  • Nie wolno ich dociskać ani zasłaniać wlotów na muszlach.
  • Bez odpowiedniego źródła i wzmacniacza będzie nudnawo.

 

Dane techniczne Audeze LCD-4:

  • Słuchawki otwarte o konstrukcji planarnej (ortodynamicznej).
  • Cechy przetwornika: membrana o zmiennej grubości napędzana dwustronnymi magnesami neodymowymi o sile 1,5 Tesli.
  • Specjalny ustrój akustyczny nad przetwornikiem (Fazor Technology).
  • Średnica membrany: 106 mm.
  • Waga: 600 g.
  • Moc maksymalna sygnału: 15W (chwilowa, do 200 ms).
  • Maksymalne ciśnienie dźwięku: >130dB (przy mocy 15 W).
  • Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 20 kHz z ekstensją do 50 kHz (przy większych zniekształceniach).
  • THD: <1% (na całym obszarze pasma).
  • Impedancja: 200 Ω.
  • Skuteczność: 97 dB/1mW
  • Optymalna moc sygnału: 1 – 4 W.
  • W komplecie: profesjonalny kejs podróżny; słuchawki Audeze LCD-4; 2, 5-metrowy odpinany kabel symetryczny Locus Design, zakończony 4-pinem.
  • Opcje dodatkowe: kabel symetryczny z końcówką 2 x 3-pin; kabel zakończony jackiem 6.3 mm, przejściówka na duży jack.
  • Cena: 18 000 PLN.

 

System:

  • Źródła: PC, Accuphase DP-700.
  • Przetwornik: Ayon Sigma.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, ifi PRO iCAN, Schiit Ragnarok.
  • Końcówka mocy: Audion PX-25.
  • Słuchawki: AKG K1000 z kablem Entreq Atlantis, Audeze LCD-4 & LCD-3, AudioQuest Night Hawk z kablem symetrycznym FAW, HiFiMAN HE-6, Sennheiser HD 800S.
  • Interkonekty: Tonalium Audio XLR, Entreq Discover RCA, Siltech Queen Signature RCA, Sulek Audio RCA, Telurium Q Black Diamond XLR, przejściówka przyłącza głośnikowe-4-pin AKG.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

43 komentarzy w “Recenzja: Audeze LCD-4

  1. tad pisze:

    strasznie wymagające i „ryzykowne” te 4ki względem toru i chyba dlatego nie zrobią wielkiej kariery a szkoda. mam od 4 lat lcd2 i jeszcze mi się nie znudziły i spodziewałem się że lcd4 pozamiatają po całości

  2. PIotr Ryka pisze:

    Nie sporządziłem jeszcze porównania, ale LCD-4 są na pewno lepsze od LCD-3, a tym bardziej LCD-2.

  3. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, wspomniał Pan w tekście o kablu zasilającym Harmonix 350 M2R… sam posiadam dwie sztuki i potwierdzam Pańskie spostrzeżenia co do tego jak „grają”.
    Jest jednak pewne „ale”… mianowicie wersje przeze mnie posiadane mają od strony sprzętu wtyki Wattgate i bardzo słabo trzymają się w sprzęcie, zdecydowanie za płytko wchodzą. Każde minimalne poruszenie kablem skutkuje rozłączeniem. Podobno siedzą dobrze tylko w Reimyo, a w innych przypadkach jest problem. Czy zaobserwował Pan coś takiego u siebie? A może ma Pan rzadzką wersję na wtykach Furutecha, które podobno nie mają wspomnianej wady?

    1. PIotr Ryka pisze:

      W tym momencie kabel nie jest u mnie, bo pożyczyłem go na wystawę i jeszcze nie wrócił. (Bardzo tam kogoś poratował.) Będzie prawdopodobnie w piątek. Ale, o ile pamiętam, wtyku Furutecha nie ma. Natomiast nie obserwowałem u siebie problemów z mocowaniem. Siedzi stosunkowo solidnie, chociaż nie bardzo mocno. Styki trzymają jak należy.

  4. Adam K. pisze:

    Dziękuję za odpowiedź. Widocznie wpasowały się do Accuphase…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie, tego kabla nie używam z Accuphase. Wpinany był mnóstwo razy, głównie w różne wzmacniacze, a u mnie w torze pracuje zwykle z Twin-Head.

  5. PIotr Ryka pisze:

    Tak nawiasem, po rozmowie z dystrybutorem, wyjaśniam, że kabla tego nie ma już i nie będzie w ofercie. Cena surowców w Japonii wzrosła prawie dwukrotnie i sam kabel odpowiednio musiałby zdrożeć. W tej sytuacji go wycofano.

  6. Patryk pisze:

    Moj sprzedawca testowal lcd-4 i uwaza, ze sa tylko troche lepszymi sluchawkami niz lcd-3. (nie warte tylu pienidzy wedlug niego)
    Dziekuje za test, panie Piotrze.

    Dla mnie tylko SR-009 maja w sobie wszystko i graja przepieknie.
    ….ale to dluga droga jeszcze, zanim zawitaja u mnie w domu.
    (HD800-S nie maja w sobie duszy, Final 8 wspaniala muzykalnosc,a LCD-XC/3 wszystkiego po trochu i przepiekny bas.
    (Bas w Audeze jest nawet jeszcze 5% lepszy niz u Staxa 009)

    Patryk.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Będzie niebawem dokładne porównanie LCD-3 z LCD-4.

      1. Bartez pisze:

        Super. Czekam.

  7. Soundman pisze:

    No cóż, LCD3 na pewno nie są nudne..czyli wychodzi że w tym temacie chociaż lepsze od LCD4…he,he.
    Ale przyznaję, nawet z LCD3 było dla mnie za spokojnie,gładko…
    Wolę T1 rev2, bardziej drapieżne i z pełniejszą górą, ostrzejsze i wyrazistsze…

    1. Patryk pisze:

      Rozumiem Cie Soundman i akceptuje twoje zdanie, ale wedlug mnie to T1v2. nie maja w sobie muzykalnosci. Brak im tak waznej w odsluchu „duszy”, tak samo jak w hd800.Oczywiscie kazdy odbiera muzyke i dzwiek inaczej.

  8. Tadeusz pisze:

    HD800 wystarczy podłączyć do odpowiedniego wzmacniacza i muzykalności jest aż nadto ,w każdym razie więcej niż na mojej Eurydyce ze Staxami 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      To nie jest takie proste, kiedy posłucha się LCD-4. Zwłaszcza, że nie znam bardziej muzykalnego wzmacniacza słuchawkowego niż własny, a Accuphase DP-700 też nic pod tym względem nie brakuje. A Stax niekoniecznie musi być mistrzem muzykalności. Osobiście postrzegam w tej kategorii jedynie Omegę II MK1 i przede wszystkim SR-Omegę. Eurydyka to jeszcze osobny temat.

    2. Patryk pisze:

      Posiadam HD800-S i uzywam ich wlasciwie juz tylko do ogladania filmow i kina wieczornego.Tam HD800s sprawiaja sie po prostu wspaniale:Dynamika, czystosc w dialogach, piekna scena!Naprawde perfekcyjne.Przy muzyce brak im tego czegos.Sa po prostu za „nudne i za czyste”, w przeciwienstwie do Audeze LCD 2-3-XC.

  9. Soundman pisze:

    Patryk, a na czym słuchałeś T1 rev2? Bo co do HD800 to widzę że się zgadzamy, też uważam je za wspaniałe słuchawki ale mało muzykalne, mało nasycone i dociążone, jak zupa nie doprawiona. Mimo mistrzowskiej detaliczności…Ale T1 rev2 porównać do HD800…oj ,dla mnie momentami potrafią grać jak niemal LCD2, blisko i intymnie, właśnie muzykalnie, gdy trzeba klasyka i mamy przestrzeń i głębię filharmonii. T1 są gęste i dociążone, czego HD800(bez s) brakuje…Po za tym T1 rev nie sybilują a HD800 niestety tak..

    1. Patryk pisze:

      Mialem je podlaczone u kolegi pod Bursona Soloist SL mk2. Moich HD800-S uzywam chwilowo tylko do ogladania filmow i sa podlaczone pod AVR. Jak dla mnie to Audeze XC sa po prostu wspanialymi sluchawkami, razem z Final Audio VI. Niestety marzeniem moim sa Stax 009, w ktorych wszystko jest takie jakie byc powinno. Jedynie sam bas w Audeze XC jest jeszcze o jakies 4-5% jepszy niz w SR 009.
      (Podobno Mr.Speakers Ether C graja podobnie do HD800,…wedlug kolegi i sa tez wspaniale)
      Posluchajcie sobie wszyscy zestawu SR009/ 727II: jest w tym istna magia!! Nie jest sie w stanie zapomniec dzwieku tego zestawu?

  10. Soundman pisze:

    Heh, no proszę a znajomy miał Staxy 009 i owszem chwalił że super słuchawki, pewnie najlepsze ale…mało muzykalne. Za chude w przekazie…

    1. Patryk pisze:

      To jest wlasnie fajne: kazdy ma swoje zdanie i szuka czegos innego w dzwieku.Muzykalnosc ma dla nas zapewne w pewnym sensie takze inne znaczenie,a w tym momencie pozwole sobie powiedziec, ze to wlasnie Final VI/VIII maja w sobie bardzo duzo powietrza i muzykalnosci, ktora w swoj sposob czarowac potrafi.

      Ostatnio sluchalem pierwszy raz Audioquest Nighthawk i moge powiedziec jedno: bardzo dobre sluchawki, bardzo wygodne, i to jak wygodne!!.Dobry bas i bardzo muzyczne, cena wspaniala!!
      Kiedys napewno je kupie jeszcze,bo wygoda byla niesamowita,a dzwiek bardzo mi sie spodobal?

      Patryk.

    2. Maciej pisze:

      Heh, to chyba ten znajomy co teraz je znowu kupuje 🙂

  11. MIROSLAW FRACKOWIAK pisze:

    widac ze ciagle mamy nowe modele sluchawek,jedno sie zmienia to ciagle rosnace ceny, ktore nie ida za radykalnym polepszeniem jakosci grania,czy w koncu powstana takie sluchawki? ktore beda zdecydowanie lepsze od K-1000 ? jak widac w recenzji takich jeszcze nie zrobiono,dlatego bardzo sie ciesze ze sprawilem sobie kolumny (GOODMANSY)a najlepsze sluchawki juz posiadam, czyli K-1000 i nic nie musze zmieniac,recenzje Piotra jak zawsze swietne sie czyta.

  12. Piotr pisze:

    Piotrze
    Uważasz, że Oppo HA1 + Esoteric X-05 będą dobrymi partnerami dla LCD4?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Możliwe, ale nie wiem czy nie lepsze byłoby coś bardziej pikantnego brzmieniowo od OPPO. Ale oni zrobili nowy model i jego nie znam. Podejrzewam jednak, że ifi PRO iCan byłby lepszy. Niemniej to wszystko gdybanie i mogę się całkowicie mylić.

  13. Piotr pisze:

    Dzięki
    Może warto poczekać na Audeze The King. Ciekawe czy będziesz miał okazję zrecenzować.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Prawdopodobnie warto. Audeze zmieniło dystrybutora i nie wiem jaka jest sytuacja, ale jak zechcę to przetestuję. Tyle, że na razie na brak sprzętu do zrecenzowania nie narzekam. Samych słuchawek sześć sztuk.

    2. PIotr Ryka pisze:

      Jedna uwaga – Audeze przekonstruowało model LCD-4, tak więc recenzja jest zapewne w jakiejś części nieaktualna.

      1. Stefan pisze:

        I tu problem z takimi producentami, bo nigdy nie wiadomo co się kupuje,
        porządne firmy robią jeden model przez kilka lat a nie co pół roku coś zmieniają.
        Wygląda na to że się nie przykładają do tego co robią, ot co wyjdzie.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Problemem z Audeze jest też to, że poszczególne egzemplarze grają inaczej. Co do przeróbki, to prawdopodobnie była reakcją na pojawienie się Focal Utopia. To samo dotknęło HiFiMAN HE-1000.

          1. Stefan pisze:

            To prawda ale wydaje mi się że HE1000 trochę za szybko wyszły, nie były dopracowane,
            pewnie i konstrukcyjnie i dźwiękowo, po roku można wypuścić coś nowego, tak na prawdę
            poprawiając wady poprzednika? Chodzi głownie o konstrukcję pałąka która nie pasowała
            dużej licznie użytkowników, do tego chyba wreszcie pierwszy porządny kabel od HiFiMana
            tylko po co to aby wyciągnąć dodatkowe 650$, plus wysyłka do chin lub za ocean?
            Dla mnie to amatorzy, bawią się w robienie słuchawek, jak Sennheiser wypuścił niedopracowane
            chyba to były któreś momentum to wycofał z rynku itd.nie pamiętam czy też wymieniał.
            A Utopie fakt zamieszały, w końcu to dynamiki a jednak potrafią namieszać w świecie Orto:)
            Gdyby scena była tak troszkę większa 🙁 Nic tylko czekać na nowe K1000 chyba wiosna 2017.
            Przy okazji jak zmieniają się T1v2 po tych 500h?

          2. PIotr Ryka pisze:

            Zamiast chrypić i rzęzić zaczynają muzykować.

          3. Stefan pisze:

            No to trzeba czekać nie ma rady.
            Wesołych Świąt.

      2. Mateo pisze:

        Odnośnie tego updatu konstrukcji co dokładnie zmieniono i czy ma to jakiś wpływ na poprawę dźwięku tych słuchawek? Oczywiście pytam teoretycznie. Nigdzie nie znalazłem informacji.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie znam szczegółów. Słuchawki w międzyczasie zmieniły dystrybutora i nie wiem czy nowy jest chętny do wypożyczenia. Ale nawet gdyby, to starymi do porównania nie dysponuję.

  14. Colorfort pisze:

    Panie Piotrze.
    Zapewne jest Pan zasypywany pytaniami tego typu, ale pomimo najszczerszych chęci nie mogę namierzyć dystrybutora ASL Twin Head w Polsce. Może jakiś trop…
    Pozdrawiam Serdecznie :-)))
    Colorfort

    1. PIotr Ryka pisze:

      Firma ASL nie ma obecnie polskiego dystrybutora. Był nim Audio System, ale się wycofał. Kupować można więc tylko prosto z Kanady. Niedawno jeden znajomy kupił i jest na etapie zdobywania lepszych lamp.

      1. Colorfort pisze:

        Dziękuję 😀

  15. Colorfort pisze:

    Panie Piotrze.
    Czy ma Pan jakieś doświadczenia ze wzmacniaczem Audio Note HE 6?
    http://www2.audiokit.it/it/30282-amplificatori-integrati
    Pozdrawiam.
    Colorfort

    1. PIotr Ryka pisze:

      Niestety, nie mam.

  16. Marek S. pisze:

    Witam. Czy i kiedy ukaże się recenzja LCD-4z? Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Być, to pewnie będzie. Ale raczej nie za szybko.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Dla uspokojenia sumienia dzisiaj do dystrybucji zadzwoniłem i nikt nie odebrał. Trwa najwyraźniej świąteczna przerwa.

  17. Tom pisze:

    Pewnie zadam głupie pytanie: słuchając na słuchawkach tzw otwartych czy jest szansa, że sąsiad mieszkający nade mną będzie słyszał to czego słucham? Głupie pytanie, ale nigdy nie słuchałem na słuchawkach otwartych no i mieszkam w kamienicy. Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Może w Japonii, choć też wątpię. Nasze krajowe budownictwo raczej wyklucza taką sytuację. Prędzej słuchający w słuchawkach ogłuchnie, niż sąsiedzi z góry i dołu coś przeszkadzającego usłyszą. Natomiast sąsiad zza ściany może usłyszeć i można napełnić dźwiękiem całe spore mieszkanie. Jednakże norma nośności stropów (dla mieszkań to 150kg na metr kwadratowy) wyklucza cienką przegrodę; tak stosunkowo niewielki hałas jej nie przeniknie w stopniu mimowolnie zauważalnym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy