Recenzja: Audeze CRBN

Technologia i jej następstwa

Aluminiowa walizka.

   Membrana dla słuchawek jest tym, czym dla strzelca strzelba; tylko mająca niezwykłe właściwości może zapewnić świetny dźwięk. Niezwykłość w tym wypadku oznacza reaktywność, która jest zbiegiem dwóch czynników – lekkości i szybkości napędu. Maksymalnie lekka membrana posadowiona w środowisku minimalizującym zniekształcenia i napędzana w taki sposób, by jak najszybciej i jak najprecyzyjniej reagowała na sygnał – tak brzmi formalny przepis na doskonałe słuchawki. U dynamicznych wyrasta problem z centralnym napędzaniem (cewka w centrum membrany), który w pamiętnych Sony MDR-R10 został skutecznie rozwiązany, ale tamte słuchawki były ewenementem, nikt tego nie powtórzył z uwagi na wysokość kosztów. Niższe koszty i świetne rezultaty dały słuchawki planarne, lecz u nich problem inny, a mianowicie cewka w postaci metalowej nici serpentynowo wtopionej w membranę, a zatem też nie na całą jej powierzchnię oddziaływanie naraz, w dodatku nieuchronnie większy ciężar. Nie dość, to jeszcze poruszające cewkę duże magnesy rozwieszone nad całą membraną (po jednej stronie albo obu), swą obecnością zaburzające fale dźwiękowe na drodze od membrany do ucha. Najcieńsze nawet cewki (złote i cieńsze od włosa), najgęściej też ułożone i poprowadzone najsprytniej, jak również najdoskonalszy możliwy sposób ukształtowania magnesów za pośrednictwem technologii Stealth, nie mogą zmienić tego, że jakieś zakłócenia są. Tymczasem tego wszystkiego nie ma, albo jest mniej, w słuchawkach elektrostatycznych. U których sama membrana cewką, a całkowicie płaskie, siateczkowato transparentne okładki statorów deformują dźwięk w dużo mniejszym stopniu od beleczek magnesów, choćby nawet tych Stealth.  

– Ideał? Ano nie. Gdyby idealne konstrukcje były na wyciągnięcie ręki, żylibyśmy od dawna w idealnym świecie na podobieństwo raju, a najwyraźniej tak nie jest. I zaklinanie rzeczywistości nazwami także tego nie zmieni – żadna „Susvara”, żaden „Orpheus” i żadne „Shangri-La” nie sprawią braku problemów.

Czarna walizka, czarne słuchawki.

Problemem u elektrostatów jest mały zakres wychyleń membrany leżącej wąsko między statorami, co z jednej strony daje wielką szybkość i minimalizację zniekształceń przepływu, lecz z drugiej brak swobody dla dostatecznie dużego wychyłu – niezbędnego, zgodnie z fizyką, do prawidłowej reprodukcji niskich częstotliwości. Dlatego słuchawki elektrostatyczne od zawsze uchodziły za najszybsze i najprecyzyjniejsze na całym obszarze pasma, ale poza głębokim basem. Albo tego basu miały jawnie za mało, niejednokrotnie w sposób uciążliwy, albo w najbardziej wysilonych konstrukcjach, jak ten Sennheiser HE90 Orpheus, był to ubytek śladowy, niemalże niesłyszalny, niemniej ekstremalnych popisów basowych w słuchawkach elektrostatycznych nie było – te wymagałyby membran o wielkości przekraczającej rozmiary możliwe na głowie.

Membrany elektrostatyczne wykonywano z polimerów napylanych mikronowymi warstewkami złota lub innych metali, odnośnie których to polimerów nikt najczęściej nie zdradzał, jakie są i skąd wzięte. I teraz dochodzimy do kluczowego momentu intrygi pod tytułem Audeze CRBN – do membran z nanorurek węglowych. Od tego wzięta nazwa, w rozwinięciu do pełnej artykulacji brzmiąca CARBON, z tego wzięta niezwykłość.

Cały przetwornik u CRBN waży 75 gramów, podczas gdy u planarnych Audeze LCD-4 to 186 gramów – a więc dwa i pół raza więcej. To jednak dalece nie wszystko, bo wprawdzie podtrzyma precyzję i szybkość, ale przecież nie pomoże basowi. Pomoże za to coś innego – membrany z nanorurek węglowych mogą być dalej od statorów, to im nie psuje precyzji. A w takim razie znalezione nareszcie miejsce na te większe wychyły, bas może stać się potężniejszy. Zadbano przy tym także o jak najdoskonalszą oprawę membrany, tu wykonaną z PCB (polichlorowanego bifenylu), a więc jednego z najdoskonalszych izolatorów.

Bo skoro karbonowe…

Bardzo odporną na mechaniczne i elektryczne odkształcenia, doskonale izolującą i, dzięki specjalnemu uformowaniu, chroniącą przed powstawaniem zmarszczek na krawędziach pracującej membrany. Co doskonale współgra odnośnie braku zniekształceń z faktem, że sama ta membrana jest jednolita materiałowo, zamiast bycia polimerowym płatem pokrytym obustronnie złotem czy aluminium. Właśnie ta jednolitość plus struktura samego surowca sprawiają, że ładunki elektryczne na membranach Audeze CRBN lepiej trzymają się swoich miejsc, co jeszcze doskonali reprodukcję brzmieniową. Reasumując: dwa atuty – potęga basu i wzrost precyzji.

Przejdźmy na stronę zewnętrzną. Wzięte do ręki elektrostaty od Audeze okazują się lekkie i przyjemne w dotyku. Waga bez kabla to zaledwie 300 gramów, a ciepły dotyk i przede wszystkim poprawę akustyki zapewniają oprawy muszli z magnezu, grubo powleczonego lśniącym tworzywem.

Czerń nie jest dominująca, jest aż niemal jedyna. Jednym z dwóch odstępstw od niej srebrzyste prowadnice regulatora wysokości – typowe dla Audeze, głęboko karbowane. Na ich czarnych obejmach od zewnątrz symbol firmy – stylizowane „A” – od wewnątrz oznaczenia stron literami „L” i „R”. W istocie niepotrzebnie, jako że karbonowy pałąk z podwieszoną skórzaną opaską jest przesunięty do przodu, chwytakami ujmując muszle w sposób pozwalający lepiej obejmować uszy, od razu widać, o co chodzi. Obejmowanie jest bezproblemowe – muszle są duże i podłużne, a skórzane pady głębokie. Podłużnymi owalami słuchawki nawiązują do HE90 (starszego Sennheisera Orfeusza), a ozdobnym motywem pokryw plecionka nakładających się sześcianów na tle drobniutkiej, srebrzystej siateczki – drugiego i ostatniego odstępstwa od czerni.

Zamocowane na stałe do muszli kable, co u elektrostatów niemal regułą, są miękkie, niezbyt grube i w czarnym materiałowym oplocie. Zbiegają się w jeden grubszy via metalowe zgrubienie, za którym  wspólny odcinek mierzy równe dwa metry, kończąc się tradycyjnym 5-pinem.

Węgiel niby niemodny, a jednak się przydaje.

Audeze nie opracowało żadnego własnego wzmacniacza, ale typowy prąd podkładu, 580 V, pozwala użyć wszystkich staksowskich poza najstarszymi, nie posiadającymi przy wyjściach oznaczenia PRO. Pozwala też niemalże wszystkich innych, bo nikt w późniejszych czasach nie usiłował tworzyć elektrostatów spoza specyfikacji Staksa. Daje to możliwość użycia także trzech obecnych na rynku transformatorów dopasowujących wzmacniacze kolumnowe: LST, iFi iESL oraz Woo WEE.

Słuchawki dostajemy w tradycyjnym u Audeze aluminiowym neseserze, anodyzowanym na czarno. Poza nimi znajdziemy w nim samą papierologię, a wszystko razem kosztuje $4500. (Nie podaję ceny krajowej z uwagi na zawirowania kursowe.) Słuchawek nie kupujemy z półki – są wykonywane wyłącznie na zamówienie, a czas oczekiwania to około cztery tygodnie.

Na koniec o wygodzie. Jest, krótko mówiąc, bardzo dobra – słuchawki nie ciążą i nie cisną, pady swobodnie obejmują uszy, opaska jest perforowana dużymi otworami, a sposób podwieszenia muszli gwarantuje łatwą regulację i brak samoczynnego opadania. Wygląd także jest pierwszorzędny, ale zarazem powściągliwy – nie ma tak ostentacyjnego luksusu, jak w dawnym i nowym Orfeuszu. Powierzchowność jest bardziej swojska i dotyk także swojski, tak jakby producentowi zależało na podkreśleniu faktu, że rodowodem tych słuchawek jest demetalizacja.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

17 komentarzy w “Recenzja: Audeze CRBN

  1. ductus pisze:

    Drogi Piotrze, jak zawsze znakomicie napisana recenzja. Twoje znawstwo tematu i doświadczenie znajdują tu pełne odzwierciedlenie. Jako świeży posiadacz Staxa X9000 będę bardzo ciekaw, co o nich napiszesz. Przy okazji -drobiazg: W podsumowaniu użyłeś nazwy LRT zamiast LST (Linear-S-Transformer). Wyjaśniam, że LRT był poprzedzającą LST konstrukcją, robioną na podstawie moich kryteriów zadanych niemieckiemu elektronikowi Peterowi R. (były raptem tego ze dwie sztuki?).
    Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnych świąt Wielkanocnych
    Stefan /ductus

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Przepraszam, literkę zaraz poprawię. Odnośnie recenzji X9000, to nie rysuje się jako bliska przyszłość. Do twojego Berlina daleko, a polska dystrybucja wspomina o lipcu. Jasne więc, że bezpośredniego porównania z Audeze nie będzie, a szkoda. Czytałem twoją relację z bycia szczęśliwym posiadaczem nowego flagowego Staksa i jego wstępne porównanie z Orfeuszem. Jeżeli te słuchawki są tak bliskie jakościowo, to gratulacje dla Staksa. (Brzmienie Orfeusza dobrze pamiętam jako niesamowite.)

  2. ductus pisze:

    Dzięki Piotrze. Nie sądzę, żeby było tak do mnie daleko, nawet pociągiem. Zapraszam! Na forach pisze się różne rzeczy nt. X9k często zapominając podać z jakiego źródła i wzmocnienia korzystają słuchający, jakie mają preferencje muzyczne. Preferowanie jednego ze wzmacniaczy (np. Carbon CC czy Paltauf) nie oznacza, że flagowiec zagra z tym optymalnie. Tym bardziej, że prądowo wymagające X-y nie koniecznie zabłysną.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Dzięki za zaproszenie, ale do porządnej recenzji potrzeba nieco zżycia, posłuchania bodaj przez parę dni. Spokojnie zaczekam do lata, może wówczas Audeze będzie miał mp3store, może AudioKlan znowu pożyczy. A w drugą stronę droga ta sama, możesz wpaść do Krakowa ze swoimi skarbami, możemy razem porównać. Zapraszam.

  3. ductus pisze:

    Dziękuję za zaproszenie. Może w 2 poł. lipca, gdyby ci pasowało i… były słuchawki, albo… przywiozę swoje.Chyba połączę z jakimś wypadem w Tatry. Pozdrawiam, Stefan

    1. Piotr+Ryka pisze:

      OK, to mamy trochę czasu.

  4. Alucard pisze:

    Plumkacze w postaci elektrostatów plumkaczami, ale ja niedługo stanę przed wyborem następnych słuchawek, jako że moje HEDDy pojechały już do Pana z Krakowa. Rozważam Final Audio D8000 i Ultrasone Tribute 7. Słuchałem obu i znam obie pary ale to było już prawie 3 lata temu. Zastanawiam się które wybrać do cieżkiej elektroniki, ale bardziej mi leżały D8000 z tego co pamiętam i bardziej w ich stronę się skłaniam. Chyba od Pioneerów Master też jednak je wolałem bo zawsze je miałem z tyłu głowy, podczas posiadania Master1. Swoją drogą ile ciekawe ile jest teraz par HEDDów w Krakowie, w rękach prywatnych użytkowników? Tylko te dwie pary? 😉

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Czy nie dość wyraźnie napisałem w recenzji, że Audeze CRBN to nie płumkacz? Bas i ciśnienia mają większe niż D8000 i tylko nieznacznie słabsze niż T7.

  5. Alucard pisze:

    Trzymam Cie za slowo 😉

  6. Piotr+Ryka pisze:

    Tak przy okazji rozmów na temat tego, czym jest „muzykalność”, warto przypomnieć ten artykuł:

    https://hi-fi.com.pl/artyku%C5%82y/inne/felietony/2964-korzenie-legendy-single-ended.html

    i podziękować panu Ludwikowi Igielskiemu za ten tekst.

  7. JAN LARON pisze:

    Jak zwykle bardzo detaliczna recenzja. Ale szansa ze sie przerzuce na elektrostaty nikla. Czy jest szansa recenzji Audeze LCD 5 ? Z referencja do nowej Utopii.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Szansa jest, ale współpraca z ich dystrybutorem do łatwych nie należy. Póki co będą ZMF Atrium i Spirit Torino Valkyria.

  8. Alucard pisze:

    Skoro o recenzjach mowa, prosiłbym o recenzję Ultrasone Signature Master. Na ich stronie pojawiła się informacja która wyszła bezpośrednio od nich ze nowe Master przebijają wszystkie słuchawki serii PRO, hifi i Edition w tym legendarne E9. Opinie tylko bardzo dobre na forach. Jestem ich ciekaw po wtopie u mnie z Ultrasone, po wygrzaniu PRO 900i.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie mam nic przeciw, ale przy tej cenie raczej wątpliwe.

      1. Alucard pisze:

        Ze strony Ultrasone o Master –

        „Handmade by ULTRASONE at Gut Raucherberg, Germany, the Signature MASTER looks, feels, and sounds one step closer to perfection and outperforms its heritage, the edition 9 and the Signature PRO.”

        I jeszcze a propo wygrzewania czyli procesu który zdaniem wielu nie istnieje 🙂 –

        „These headphones require a running-in period to operate at their best.
        They will run themselves in naturally after several hours of listening time.
        If you want to speed up the process, we recommend playing very bassy music through them for at least 24 hours at medium volume levels.
        This will stabilize the speaker drivers and allow you to get the very best out of your headphones.”

  9. Alucard pisze:

    Z ZMF mam nadzieję że dostaniesz w swoje ręce słuchawki Caldera. Są przesłanki że to poziom co najmniej D8000.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Podobno dostanę, ale na razie Atrium.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy