Recenzja: Astell & Kern SP4000

     Recenzję poprzednika SP3000 pisałem trzy lata temu, w chłodnawym wrześniu 2022. W międzyczasie (2024) był jeszcze Astell & Kern KANN ULTRA, o katalogowe oczko niższy model, który stał się narzędziem redakcji. Nowy flagowiec zjawia się zatem po niecałych trzech latach, z tym że mierzę na oko, dokładnych dat nie sprawdzałem. Wszystko w każdym razie się zgadza odnośnie cyklu wdrożeń, taki dystans czasowy to nie za dużo ani mało; poprzednik zdążył się nacieszyć swoim liderowaniem, wyczekujący na następcę nie zdążyli się zniecierpliwić. W międzyczasie był jeszcze SP3000T z możliwością zmieniania trybów, nie można więc powiedzieć, że nie za wiele się działo. Działo się tak akurat, a teraz dzieje najbardziej, stajemy się świadkami wjazdu nowego flagowca.  

       Ten nowy został wyceniony na 18 990 PLN, a w takim razie niżej od poprzednika w chwili jego debiutu, co zawsze jakąś pociechą w dzisiejszych niełatwych czasach. W jakim opakowaniu go dostaniemy, tego nie umiem powiedzieć, bo do mnie dotarł egzemplarz przedprodukcyjny zawinięty w foliowe bąbelki, a na stronie Astell & Kern całe mnóstwo związanych wieści, lecz o opakowaniu żadnej wzmianki, przynajmniej gdy to piszę. Można jednak zakładać, i bez obawy błędu, że opakują znakomicie, będzie się nad czym pochylać. Nad samym odtwarzaczem zaczniemy pochylanie już w następnym rozdziale, a wcześniej migawkowo przypomnę producenta.

      Astell & Kern to zaistniała w 2013 marka należąca do założonej w 1999 przez siedmiu byłych dyrektorów Samsunga seulskiej firmy Dreamus (pierwotnie ReignCom), do której należą także marki iRiver, FLO, Yurion i Funcake Entertainment Services. Samo Dreamus z kolei jest zależne od SK Telecom Co., Ltd. – największego południowokoreańskiego dostawcy telefonii komórkowej, zarazem jednego z filarów czebolu SK Group – międzynarodowego koncernu zatrudniającego 70 tys. pracowników.

     Może coś jeszcze o samych DAP-ach, lubych odtwarzaczach przenośnych. Zaostrza się konkurencja między nimi a coraz mocniej napranymi techniką smartfonami, ale na razie nie ma obawy, by nawet najlepszy smartfon mógł mieć taki przetwornik i taki wzmacniacz słuchawkowy jak nawet średni DAP; chcąc z takim konkurować musi się łączyć funkcyjnie z czymś w rodzaju modułu CEntrance lub czegoś z oferty iFi, i to najlepiej bezprzewodowo, bo inaczej jest niewygodnie. Jasna rzecz, że to nie będzie brzmienie konkurencyjnego poziomu do flagowego SP4000, w każdym razie tak być powinno, w ciemno można zakładać. A jak to jest de facto?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Astell & Kern SP4000

  1. Miltoniusz pisze:

    Ciekawa recenzja. Czy tak z pamięci jest Pan w stanie ocenić postęp w jakości dźwięku pomiędzy SP 1000 / 2000 / 3000 / 4000 ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie wiem czy jestem. Wydaje mi się, że pomijając siłę wzmocnienia nie jest on jakiś spektakularny, choć pewien niewątpliwie jest. Już AK100 bardzo mi się podobał, nie zostawiając gigantycznego obszaru na dalszą poprawę. Ale może za bardzo lgnę do stylu lampowego i nie umiem docenić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© HiFi Philosophy