Recenzja: Amphion Ion+

Podsumowanie

Amphion_Ion+_12 HiFiPhilosophy   Amphion Ion+  to jedne z coraz liczniejszego grona napływających falami na rynek małych monitorów o dużych możliwościach; przeznaczonych do grania w bliskim sąsiedztwie słuchacza, ale jak trzeba, zdolnych także zastępować głośniki salonowe. Nie są tak wyważone co do zalet jak Ancient Audio Oslo Master, od których są mniej przenikliwe, ale grają zaskakująco dużym dźwiękiem i przede wszystkim potrafią kreować muzykę. Bo całkowicie wolne są od bolesnej przypadłości jaką potrafi obdarować swego posiadacza nawet droga aparatura, tej mianowicie techniczności, która potrafi wyjść przed muzykę i ją sobą przysłonić. A wówczas zaczynają się poszukiwania muzykalnych elementów toru zdolnych to naprawić, poszukiwania często długotrwałe i bezowocne. Tymczasem Ion+  to coś w rodzaju monitorów Svedy. Oczywiście tańszych i technicznie skromniejszych, ale w tym stylu. Bez żadnego proszenia i specjalnych zabiegów dają muzykę; muzyka jest u nich na pierwszym miejscu i przede wszystkim. Są w tym podobne do słuchawek typu Grado SR-60 czy Sennheiser HD 650, a zdecydowanie odmienne od takich jak Beyerdynamic T70 czy Audio-Technica ATH-W5000. Są jak muzyczne ciacho a nie jak węgierska zupa rybna; sławne pikantne danie, ostre jak cholera i jeszcze do tego ościste. Tego i tego są amatorzy. Sam ciasta bardzo lubię, ale węgierska zupa rybna także bardzo mi smakowała, choć była trochę jakby jeść sam ogień. Tak więc Iony+  to głośniki dla tych co cenią płynność, głębię brzmienia i zmysłową wokalizę, a nie analityczne popisy i rozbiór na czynniki składowe. Grają raczej spokojnie, ale po rockowemu przywalić także mocno potrafią, a choć na papierze basu mają niewiele, to w rzeczywistości jest go całkiem sporo, a ile, to bardzo zależy od toru. Z NuForcem było go tak sobie średnio, z Heglem już całkiem sporo, a z Audio Research naprawdę mnie swą ilością zaskoczył. Soprany to nie jest u nich żaden problem i zdradzając na dodatek całkiem spore ciągoty do uprzestrzenniania tej części pasma, co znamionuje już bardzo wysokiej klasy aparaturę, a wokaliza potrafi być zmysłowo uwodzicielska. W dodatku na bazie tego wszystkiego potrafi się wyłonić dużej klasy realizm, a dreszcze na skórze w muzycznych momentach krytycznych osiągalne są bez żadnego proszenia. Dobra, audiofilska robota, gratuluję.

 

W punktach:

Zalety

  • Wysoki poziom ogólny.
  • Dużej miary muzykalność.
  • Bezproblemowy wzrost jakości wraz z klasą toru.
  • Zaznaczona przestrzenność sopranów.
  • Sycąca zmysłowością wokaliza.
  • Przy odpowiedniej amplifikacji mocny bas.
  • Dużej miary naturalizm i realizm.
  • Brak zniekształceń na wysokich poziomach głośności.
  • Znakomite jako monitory bliskiego pola.
  • Całkiem udane w odsłuchach salonowych.
  • I to nawet przy dużej kubaturze.
  • Jak przystało na monitory bliskiego pola, dobrze grają na niskich poziomach głośności.
  • Ale jeszcze lepiej na wysokich.
  • Bez przyciemniania i rozjaśniania tonacji.
  • Głębokie brzmienie.
  • A także szybkie i dynamiczne.
  • Technologia falowodu.
  • W ślad za tym przystosowanie do każdej akustyki, nawet tej najtrudniejszej.
  • Nie zajmują dużo miejsca.
  • Możliwy montaż ścienny.
  • Czarne, białe i w kolorze.
  • Made in Finland.
  • Polski dystrybutor.
  • Przystępna cena.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Lubią mocne wzmacniacze. Nawet do tego cichego grania.
  • Umiarkowane predyspozycje analityczne.
  • Mocna konkurencja w tym segmencie rynku.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

MojeAudio

 

 

Specyfikacja techniczna:

  • Rodzaj kolumny:  2-drożna, wentylowana
  • Głośnik wysokotonowy:  1″ tytanowy
  • Głośnik nisko-średniotonowy:  4,5″ aluminiowy
  • Częstotliwość podziału:  1600 Hz
  • Impedancja:  8 om
  • Skuteczność:  86 dB
  • Pasmo przenoszenia:  52 – 25 000 Hz +/-3 dB
  • Rekomendowana moc wzmacniacza:  25 – 120 W
  • Wymiary (w x s x g):  268 x 134 x 220 mm
  • Waga: 6 kg
  • Kolory:  czarny i biały. Kolorowe maskownice do wyboru.
  • Cena: 4390 zł za parę.

 

System:

  • Źródła dźwięku: 2 x PC z chipsetami AMD i Intel, Ayre C5, Cairn Soft Fog V2.
  • Elementy wzmocnienia: przedwzmacniacz Audio Research Reference 5 SE, końcówka mocy Audio Reserarch Reference 75, wzmacniacz zintegrowany Hegel H80, cyfrowy wzmacniacz zintegrowany NuForce DDA-100.
  • Kabel USB: Tellurium Blue.
  • Interfejs: M2Tech Hi-Face Two.
  • Kable koaksjalne: Tellurium Graphite i Ear Stream.
  • Interkonekty: Synergistic Research Copper-Tungsten-Silver XLR.
  • Kable głośnikowe: Shunyata Anaconda-SP, Tellurium Blue.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Amphion Ion+

  1. Daniel pisze:

    ”Ogólnie o tym obszarze można powiedzieć, że był analogiczny jakościowo do tego co zwykły przedstawiać sobą dobre słuchawki z przedziału okolic tysiąca złotych.”

    Czytając to przypomniała mi się pewna historia. Byłem kiedyś na odsłuchach kilku wysokich modeli słuchawek, pojawił się tam również wielbiciel dobrego słuchawkowego brzmienia ze swoim kolegą. Kolega ten przyszedł tylko jako towarzystwo, zadeklarowany zwolennik kolumn który uważał że słuchawki są ”kalekie” (tu w pewnym stopniu mogę się zgodzić). W dalszej rozmowie wyszło że najlepsze słuchawki jakich słuchał to były Beyerdynamic DT150, twierdził że lepszych nie próbował bo nie widział sensu. Trochę go trzeba było namawiać jednak w końcu założył na głowę Staxy SR009 podpięte do wzmacniacza SRM-727. Widok opadającej mu szczęki był bezcenny. Po jakiś 20 minutach ściągnął je z głowy i z pełną powagą oznajmił że to brzmi lepiej niż jego system za 30 tysięcy funtów. Niestety nie zagłębiałem się w szczegóły.

    Ja jestem w stanie pójść o krok dalej i stwierdzić że system zbudowany na kolumnach Wilson Audio Alexandia XLF których miałem przyjemność słuchać nie odebrałem wcale jako jakościowo lepszy od SR009. Oczywiście to jest zupełnie inne doświadczenie i kolumny zapewniają to czego słuchawki nigdy nie będą w stanie. Jednak jeżeli ktoś lubi oba sposoby prezentacji dźwięku (czyli ja i zapewne Pan) a nie jest milionerem to uważam że słuchawki są dla takiej osoby świetnym rozwiązaniem.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Najwyższej klasy słuchawki potrafią grać zupełnie zniewalająco, a pewnych brzmień możliwych przez nie do uchwycenia nie oddadzą żadne głośniki jakie dane mi było słyszeć. Z drugiej jednak strony skala dynamiczna i potęga brzmienia niektórych głośników są dla słuchawek niemożliwe do powtórzenia. Coś o takich głośnikach jeszcze dzisiaj napiszę, o ile wyrobię się czasowo. Bo dziś albo jutro powinien wejść nowy tekst. O scenie nie ma co dyskutować, bo wiadomo, że są to zupełnie inne doznania, choć jak napisałem w tekście o płytach binauralnych, to słuchawki mają tutaj przewagę teoretyczną. Ale praktyczna należy do głośników.

  2. robson pisze:

    można uchylić rąbka tajemnicy na temat brzmienia k812 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Można. A o jaki rąbek chodzi?

      1. Janek pisze:

        No chyba o to, czy szukać kupca na nerkę czy nie??? 😉

        1. Piotr Ryka pisze:

          Do tego rodzaju rąbków się nie posunę. Słuchawki są niewątpliwie wybitne, w typie wyrazistości a nie łagodzenia czy upiększania. Ich dźwięk nieustannie podlega jednak przeobrażeniom, toteż bez sensu byłoby ferować wyroki. Trzeba im dać jeszcze przynajmniej z tydzień. Dwieście godzin to minimum. Ale niezależnie od wszystkiego nerki zostaw gdzie są.

  3. Tomek pisze:

    Cieszę się z tych refleksji, bo zarzucano mi, że mam źle zbudowane systemy głośnikowe, kiedy preferuję dźwięk – przyzwoitych słuchawek pędzonych z nienajgorszego toru.
    Mój najdroższy zestaw głośnikowy – po cenach fabrycznych , kosztowałby lat temu kilka, 9 tys pln, słuchawkowy – też po cenach fabrycznych – łącznie z daci-em – 4500. Podaję ceny – dla orientacji, tylko po to , by było widać, że system słuchawkowy był wyższej klasy niż głośnikowy.
    I za wspomnianą potęgą brzmienia i przestrzenią dla mnie był gorszy w większości aspektów.

  4. Tomek pisze:

    Głośnikowy, oczywiście, był gorszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy