Recenzja: Accuphase DP-720

Wygląd, budowa i ekolodzy.

Accuphase_DP-720_008 HiFi Philosophy

No bo i po co zmieniać coś, co od lat jest klasą samą w sobie?

   W mierze obsługi jeszcze jedna rzecz okazuje się istotna. Jak wiadomo walczymy teraz na wszystkich frontach z ociepleniem klimatu i jak znam poczucie humoru siły wyższej, to dostaniemy w nagrodę taką epokę lodowcową, że się ze śmiechu nie pozbieramy. Ale na razie walczymy – i to nie jak Don Kichot z wiatrakami (choć też skądinąd), ale przy pomocy wiatraków. Wychodzi więc na to, że walczymy z wiatrakami przy pomocy wiatraków, co jest pomysłem osobliwym i wartym refleksji nad mądrością naszych arcymądrych czasów. Jak na tym przykładzie widać, w niejednej epoce wiatraki stają się symbolem ludzkiej głupoty, choć taki to był niegdyś pożyteczny i miły dla oka wynalazek. Zmierzam jednak do czego innego. Chodzi o to, że w ramach tej walki z ociepleniem utyka się gdzie popadnie tak zwaną funkcję Econo i Accuphase też ją upchnęło, by nie drażnić bardzo teraz wpływowych i hołubionych na każdym kroku ekologów. Ci zaś, jak wszyscy rządzący od zarania świata, każą sobie za swoje władanie płacić i narzucają innym sposób postępowania. Owa funkcja Econo, w której trybie (i to bez żadnego ostrzeżenia) naszego DP-720 otrzymujemy, oznacza ni mniej, ni więcej, tylko jego wyłączanie się po dwóch godzinach od momentu kiedy przestaje odczytywać płytę. Daje to wielce zdaniem ekologów chwalebną oszczędność 31 Watów energii na godzinę, dzięki czemu zostaniemy uratowani przed inwazją gotującego się z upału i wściekłości na nasz brak ekologicznego podejścia oceanu, ale dla samego celu w jakim urządzenie powstało ma to jednak wpływ mniej zbawienny, ponieważ stoi w otwartej sprzeczności z wymogami audiofilskimi. Jest bowiem faktem powszechnie znanym, że urządzenia audio pracują lepiej kiedy postoją sobie pod prądem i się rozgrzeją (zupełnie jak rozgrzewający się przed grą sportowcy), a tu klops ekologiczny na nas spada, bo po dwóch godzinach nasz drogimi pieniędzmi zapłacony DP-720 rozgrzewkę sam sobie wyłączy. Jest na to wprawdzie sposób w postaci uruchomienia funkcji »Repeat«, tak żeby w kółko czytał i czytał, ale to byłaby czysta głupota, bo wówczas zużywałby się przecież mechanicznie.

Accuphase_DP-720_004 HiFi Philosophy

Co tyczy się także jakości wykonania

Oddając daninę dzielnym ekologom (którzy zapewne niedługo zakażą także sportowcom rozgrzewek, a potem w napadzie ortodoksyjnego szału wszelkiego ogólnie sportu, bo przecież taki rozgrzany sportowiec wydziela o wiele więcej ciepła niż odtwarzacz Accuphase), no więc oddając dla świętego spokoju daninę naszym zielonym chwatom japońscy inżynierowie mieli jednak także na względzie dobro swoich przyszłych użytkowników i pozwolili im to kretyńskie Econo obchodzić. Rzecz opisano w instrukcji obsługi, ale na wypadek gdyby ktoś tego nie doczytał, a najwyraźniej jest to możliwe, bo DP-720 dotarł do mnie od innego recenzenta za pośrednictwem salonu dystrybutorskiego właśnie w trybie Econo, przytoczę jak się tego pasożyta pozbywać. Operacja jest banalnie łatwa i polega na wyłączeniu urządzenia przyciskiem »Power«, a następnie ponownym jego uruchomieniu, ale już z przyciśniętym i przytrzymanym przyciskiem »Play«. Po kilku sekundach wyświetli się wówczas komunikat »Econo mode off« i po robocie. Będziemy mogli naonczas cieszyć się o wiele lepszym brzmieniem naszego DP-720, który po tygodniu stania pod prądem zacznie grać o wiele lepiej, a po dwóch jeszcze lepiej. A ekolodzy niech sobie wracają na drzewa. Kij im w paprotkę.

Sednem wszystkiego w przypadku urządzeń audio jest jednak technologia a nie ergonomia oraz ekologiczne wygłupy; a tutaj, podobnie jak na zewnątrz, nic prawie poza tym dołożonym portem USB oraz Coaxial nie ma do uwzględnienia, bo cała domena analogowa i cyfrowa to omalże powtórka z przeszłości. Niczego nie ma w tym złego, ponieważ model DP-700 oferował wyjątkowo bogatą obróbkę sygnału cyfrowego w oparciu o aż osiem przetworników DAC dla każdego kanału, a tu jedynie zmodyfikowano ten proces poprzez zastosowanie bardziej bezpośredniego transferu metodą analogiczną do tej użytej wcześniej w DP-900. Ale przy okazji przyjrzałem się też uważnie jak rzecz cała od strony zaplecza technologicznego u obu szczytowych modeli wygląda, bo może znów ktoś rzuci hasło, że ten jednopudełkowy jest lepszy i na dubla szkoda pieniędzy? A byłoby na czym oszczędzić, bo różnica cenowa wynosi teraz niemal sto tysięcy, a więc jest dużo większa niż poprzednio. To już by była, tak nawiasem, naprawdę draka, gdyby Accuphase za samo rozłożenie na dwie obudowy identycznych podzespołów i połączenie ich zewnętrznym kablem aż tyle sobie zażyczyło. Nic jednak z tych rzeczy, a jeden rzut oka na zdjęcia wnętrz i dołączone schematy technologiczne burzy definitywnie takie podejrzenia. Już sama sekcja zasilania to w obu przypadkach inne światy.

Accuphase_DP-720_012 HiFi Philosophy

Pilot również świadczy o elitarnym rodowodzie marki Accuphase

Nie żeby DP-720 był jakiś pod tym względem kiepski, bynajmniej. Jego zasilanie wygląda niemal identycznie jak u znacznie droższego EMM Labs V2, czyli składa z dwóch zapuszkowanych transformatorów rdzeniowych. Są one jednak dużo mniejsze od każdego z czterech zastosowanych w wyższym modelu toroidów, a już samo to musi się przekładać na dużo lepszą dynamikę tego ostatniego i nawet na papierze się przekłada, chociaż różnica pomiarowa wynosi zaledwie 1 dB. To jednak i tak sporo i na pewno da się usłyszeć. O decybelę różni się także na korzyść odtwarzacza dzielonego stosunek szumu do sygnału, a aż o trzy przesłuch międzykanałowy, co jest wartością bardzo wysoką i nie wiem z czego wynika. Rzut oka na wnętrza ukazuje także o wiele potężniejsze i liczniejsze kondensatory w modelu dzielonym, jak również dużo bardziej rozbudowane u niego sekcje wyjściowe sygnału analogowego. Także laminaty do montażu SMD są we flagowej jednostce wyższej jakości, a ścieżki sygnałowe grubsze, zapewne wykonane z miedzi i wzorowane na technologii lotniczej bądź militarnej. Duże znaczenie musi mieć też fakt, że w modelu DP-900 każdy kanał stereofoniczny obsługuje szesnaście a nie osiem DAC-ków, co składa się na podwojoną gęstość bitową kierowaną do ostatecznej analogowej syntezy, a więc znacznie gładszy w efekcie przebieg krzywej cyfrowej imitującej analog. Przeglądając specyfikację techniczną zauważyłem nawet różnicę w przypadku napędu. Niby jest on ten sam, ale w modelu flagowym przytwierdzono go do płyty podłogowej o grubości dwunastu a nie ośmiu milimetrów, a więc zamocowano sztywniej, co zapewne zmniejsza ilość błędów odczytu. Tak więc tym razem sugestie o identyczności modelu flagowego i jego jednoelementowego pobratymca wydają się kompletnie chybione i tylko ewentualne odsłuchowe podobieństwo mogłoby coś w tej mierze zmienić.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

26 komentarzy w “Recenzja: Accuphase DP-720

  1. Piotr Ryka pisze:

    Żeby nie było. Nic nie mam przeciw mądrej ekologii. Jestem jak najbardziej za ochroną delfinów i wielorybów, a przeciwko wszelkim polowaniom, hodowli zwierząt futerkowych i pchaniu do żywności chemii. Ale kiedy można budować bezpieczne elektrownie nuklearne, dewastacja krajobrazu ogromnymi wiatraczydłami zabijającymi ptaki i nietoperze, to głupota pomieszana z brudnymi interesami.

  2. Maciej pisze:

    Chyba będę musiał posłuchać kiedyś Accu. Nigdy nie ciągnęło mnie w ich stronę. Kojarzą mi się z tego co gdzieniegdzie czytałem i patrząc na nie, jednak z tą bardziej neutralną stroną prezentacji. Ale kto wie, może zmienię zdanie, polubimy się, po odsłuchu. I pokaże ta marka jakiś faktor WOW.

  3. Maciej pisze:

    Po tym filmie widać, że to jednak nie tak bezosobowa masowa produkcja jak myślałem https://www.youtube.com/watch?v=_-Or8SaSm7Q

    1. Piotr Ryka pisze:

      Podobno w danym momencie produkowane jest tylko jedne urządzenie, żeby nie było bałaganu i panowało pełne skupienie, ale niektórzy to negują i są podobno zdjęcia dowodzące, że jest inaczej. Na filmie manufaktura wydaje się niewielka i dosyć skromna, ale może to tylko złudzenie.

  4. Maciej pisze:

    A jak już mi się tak język rozplątał, to chciałem napisać, że to bardzo fascynujące badać jak kultura danego kraju przekładać się może na filozofię brzemienia. Uszy z za oceanu są innego, inne francuskie, inne chińskie i polskie… Precyzja która dla jednych jest najważniejsza może znaczyć mniej dla innych, którzy wolę przestrzenność…

  5. Piotr Ryka pisze:

    Niezależnie od tego jak będziemy postrzegali brzmienia narodowe – a niewątpliwie można wskazywać na tego rodzaju preferencje – sądzę, że w tym wszystkim musi być w dużym stopniu obecny czynnik przypadkowości. Nie wierzę, że najpierw w umysłach inżynierów rodzi się wizja brzmienia, a potem się ją pieczołowicie realizuje i wypracowuje tak długo, aż się do końca narodzi. To na pewno tak nie działa, tak samo jak ja siadając do recenzji nie mam je całej w szczegółach w głowie i tylko to potem spisuję. Są pewne założenia, wiadomo co chce się osiągnąć, ale na pewno dużo się dzieje po drodze, pewne rzeczy wyskakują i okazują się cenne, a wielu innych nie udaje się do końca zrealizować. Ale oczywiście Francuzi stawiają najbardziej na żywiołowość i całościową formę wyrazu, Anglicy na spójny, jednoznaczny przekaz, Amerykanie na duże, spektakularne brzmienia, a Niemcy na wynalazczość i dokładność. Włosi są bardziej ekstrawaganccy od innych, a Japończycy pietystyczni i rozkochani w bogactwie każdej nuty. Wszystko to są jednak dość w sumie marne uogólnienia i łatwo wskazać kontrprzykłady.

    1. Maciej pisze:

      Ale te uogólnienia są zbieżne więc wcale nie tak błahe

      1. Piotr Ryka pisze:

        No, nie wiem. Napisałem tak na szybko. Nie jestem pewny czy inni mają podobne zdanie o brzmieniach narodowych. A na przykład francuskie wzmacniacze Jadis grają jakby były japońskie.

  6. miroslaw frackowiak pisze:

    Audiofila z Japoni trzeba posluchac,bardzo cenie osoby ktore na codzien obcuja,mieli i maja na stanie najlepsze klocki Accuphase!!!
    http://www.highfidelity.pl/@hydepark-1016&lang=

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na ostatniej audiofilskiej fecie z okazji 50-tych urodzin Wiktora też było paru accuphasowców, a i sam poniekąd nim jestem, chociaż żadnego Accuphase nie mam i nie miałem.

  7. miroslaw frackowiak pisze:

    Tak Piotrze, ale sluchasz czesto tych sprzetow ,tak ze nie musisz posiadac,zrocilem tylko uwage w tym opisie ze audiofil z Japoni twierdzi:Accuphase DC-801 (spektakularny z SACD, zupełnie martwy z CD)jak tak to co robily recenzje tych sprzetow w naszym kraju? gdzie prawie wszystko bylo testowane na plytach CD,jak to sie ma do dzielonego ACCU Wiktora ?ktory slucha na nim plyt CD,czyli co?ma sprzet topowy a tak naprawde „martwy” i nic nie warty?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zupełnie nie zgadzam się z tą opinią. DP 800 gra z płytami CD znakomicie i nie mam pojęcia skąd taki pomysł, że gra tylko z SACD.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Ale może to następstwo faktu, że odtwarzacze Accuphase potrafią w niektórych systemach umierać na górze pasma. Doświadczyłem tego z DP-510, Eurydyką i słuchawkami Staxa, a także z DP-500. Ale raczej nie z DP-700, chociaż trochę trzeba mu było pomóc w zestawieniu lampowym wzmacniacza. U Wiktora i w Nautilusie słyszałem DP-800 wielokrotnie i żadnych problemów z górą nie było. Ale może z kolumnami Sonus Faber występowała. To tak tytułem czystego domysłu.

  8. miroslaw frackowiak pisze:

    SACD w JAPONI to podstawa sluchania!moze dlatego pod tym kontem robiony jest ten sprzet,w nowym modelu juz gra swietnie CD i SACD!tak twierdzi

  9. Arkadiusz pisze:

    Na końcu i tak dobry gramofon za pół ceny Accu wszystkich zakasuje…

  10. Arkadiusz pisze:

    Dobry gramofon za pół ceny tego Accu i będziecie wszyscy słuchać muzy, a nie bajek…

  11. miroslaw frackowiak pisze:

    Odtwarzacze CD juz mnie dawno nie interesuja,plyty CD to przezytek tak jak kiedys kasety magnetofonowe,tylko DAC i pliki teraz sie licza.Prawdziwy audiofil powinien miec wzm lampowy,gramofon i wysokoskuteczne kolumny i do tego daze!!!

    1. Maciej pisze:

      O to pomału się zbliżam 🙂

  12. Piotr Ryka pisze:

    Gramofony istotnie potrafią grać lepiej, ale nie każdego interesują, bo nie każdy chce się bawić winylowymi płytami. Już sama myjka dla nich to wydatek ładnych paru tysięcy, a powinno się ją mieć. Dobry, taki naprawdę dobry gramofonowy przedwzmacniacz, to kolejne kilkanaście tysięcy. Poza tym płyty winylowe zajmują dużo miejsca i trzeba je przekładać po dwudziestu minutach grania. Mają zalety, ale mają i wady. Wychowałem się na nich i wiem jak smakują. Wiele jest gadania o tym jacy to audiofile dziwacy, ale największe audiofilskie dziwactwo to gramofony i taniec wokół nich. Przyjemny bardzo, ale nie każdemu chce się skakać i pieścić.

  13. miroslaw frackowiak pisze:

    Wlasnie te „skakanie” mi sie podoba, ta cala otoczka kiedy musze wlaczyc wczesniej wzm lampowy i ta piekna luna wieczorem blekitnego swiatla z tych lamp,kiedy kupie sobie gramofon i myjke to dopiero bede szczesliwy, moze zostanie troche czasu na posluchanie ha ha!gramoony uzywane nie sa tak drogie jak i przedwzmacniacz,trzeba dopasowac tylko do wlasnych mozliwosci finansowych, jest duzo tego sprzetu i firm az trudno zliczyc,nawet w Polsce robia dobre gramofony.

  14. Piotr Ryka pisze:

    To na pewno może być świetna zabawa i jest w tym jakaś magia przedmiotu, jak w japońskim parzeniu herbaty, ale nie wszystkim jest to potrzebne, nie każdy ma na to czas i miejsce. Dobrze, że winyle wróciły, ale nie ma ich co pchać ludziom na siłę. Ale kusić można, czemu nie.

  15. Piotr Ryka pisze:

    Byłem dziś we Wrocławiu. Znakomity zestaw gramofonowy za śmieszne pieniądze, a do tego bardzo skuteczna myjka za dwieście parędziesiąt złotych. Podobne brzmienie z CD kosztuje kilkanaście razy tyle. Kupiłem dwie winylowe płyty. Pora wracać do winylu.

    1. Tomek pisze:

      „Ale kusić można, czemu nie” 😉

      1. Piotr Ryka pisze:

        Ano tak, sam się skusiłem. Czasami człowiek sam sobie ulega. I czasami jest to przyjemne, a czasami nie. Tym razem powinno być bardzo przyjemnie.

        1. Ludwik Igielski pisze:

          Prosimy zatem o dalsze szczegóły. Co to za sprzęt?

          1. Piotr Ryka pisze:

            Szczegóły będą w relacji wieczorem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy