Recenzja: Accuphase C-2150/P-4500

Technologia i wygląd

Duże i złote.

   To był szczególnie dobry pomysł z tym złoto-szampańskim stylem. Mieniące się gamą odcieni w zależności od kąta i siły światła, w przypadku wzmacniaczy nieodmiennie znaczone dużymi wychyłowymi wskaźnikami złote frontony, to znak rozpoznawczy marki, styl wyglądowy Accuphase. Szyk, elegancja, przepych i z daleka rozpoznawalny design, a jednocześnie to złoto nieordynarne lepką sytością, tylko delikatne, szampańskie. Podobnie wyglądają niektóre obudowy Marantza, podobnie niektóre dawne Pioneera, ale złocisty styl najbardziej przylgnął do obudów Accuphase, jako że ono innych nie uznaje. Nie ma więc czarnych Accuphase, nie ma srebrnych – są złote, i tylko one. A że im wyższa linia modelowa, tym ta złocistość bardziej wytworna i otoczona bogatszym aranżem reszty – to cóż, tak to już na tym świecie jest. Niemniej także najtańszy zestaw dzielonego wzmacniacza prezentuje się bardzo dobrze – zarówno siedząc blisko niego podczas słuchania elektrostatycznych słuchawek Audeze, jak i podczas widzenia się na dystans podczas słuchania kolumn, częstował miłym widokiem. Nie bez pewnego przy tym wpływu na nastrój, skoro złocistość ociepla oraz syci widokiem, nie usiłując zlewać się z otoczeniem ani być neutralną. Ale przecież to dobrze mieć teraz lepszy nastrój, w tych dzisiejszych wojennych czasach.  

   Części wzmacniacza są potężne, zacznijmy od przedwzmacniacza.

  Tradycyjnie dla Accuphase przedwzmacniacz C-2159 jest nie tylko złocisty, ale też nadstandardowo szeroki – na 46,5 cm. Przy głębokości 40,5 cm musieli mu będziemy znaleźć niemało miejsca, zwłaszcza że stawianie na grzbiecie końcówki mocy (ani odwrotnie) raczej nie wchodzi w rachubę.[4] Producent nie zaleca, potrzebny będzie wielopiętrowy stelaż albo szeroki audiofilski stolik. Sekcje wzmacniacza, wedle uznania lub posiadanych kabli, możemy połączyć symetrycznie bądź niesymetrycznie, albo też jednocześnie tak i tak, ponieważ obrotowy regulator wyjść sygnału (schowany za statecznie otwierającą się klapą osłony regulatorów) pozwala omijać ewentualny konflikt dwóch jednoczesnych sygnałów.

Złota końcówka jest większa.

   Tam, za tą kapką i z tyłu, dzieje się naprawdę niemało – można regulować wstępnie siłę wzmocnienia, balans kanałów, majstrować przy przebiegu pasma (zarówno całościowo, jak też osobno dla basów i sopranów), dopasowywać się do magnetofonów i gramofonowych wkładek, przechodzić do trybu mono, odwracać fazę i ingerować w pracę wyświetlacza. Ten jest powyżej klapy i tradycyjnie obszerny, tradycyjnie też z lewej flankowany dużym pokrętłem ustawiania wejść, a z prawej dużym potencjometrem. Poniżej potencjometru małe przyciski obsługowe do cichego słuchania (kompresja skrajów pasma oraz samo ściszanie), a przy nich gniazdo słuchawkowego wzmacniacza „duży jack”, który to wzmacniacz jest dobrej jakości, można zeń śmiało korzystać. (Ciepłe i nasycone brzmienie, nie pozbawione finezji.) Po drugiej stronie, poniżej obrotowego regulatora wejść, podłużny przycisk POWER, a z tyłu pięć par wejściowych przyłączy RCA, dwie pary XLR, dwie pary RCA do obsługi magnetofonu, dwa wyjścia RCA i jedno na XLR. A także po symetrycznym i niesymetrycznym wejściu z innego przedwzmacniacza. Też oczywiście gniazdo prądowe, odnośny do którego bezpiecznik jest tradycyjnie u Accuphase schowany w obudowie, zmuszając w razie wymiany do odkręcenia wielu śrub.  Uzupełnieniem dwie podłużne, pionowe zatoki na karty opcjonalne – rozszerzenia o przedwzmacniacz gramofonowy i o przetwornik cyfrowo-analogowy.

   We wnętrzu osobne moduły kanałów lewy i prawy (w tym też osobne dla każdego zasilacze), możliwie krótkie ścieżki sygnału w nowo opracowanej topologii ANCC i regulacja głośności AAVA. Odnośnie tej ostatniej czytamy, że odbywa się wyłącznie w domenie analogowej i na wszystkich poziomach głośności zachowuje wysoki odstęp sygnału od szumu oraz bardzo niski poziom zniekształceń. Generalnie rzecz biorąc zarówno pasmo przenoszenia, jak i jakość dźwięku, nie są dzięki tej regulacji AAVA pogarszane przy żadnym poziomie głośności. Nie ma też żadnych różnic głośności pomiędzy kanałami, ani przesłuchu międzykanałowego możliwego do usłyszenia, a sam stopień regulacyjny w całości składa się z wysokiej jakości półprzewodników, gwarantujących wieloletnią bezawaryjną pracę. Tym bardziej, że i ta regulacja odbywa się osobno dla każdego kanału, jak całe urządzenie pracując w układzie dual mono. (Dokładny opis techniczny tutaj: https://www.voix.cz/user/related_files/c-2150_e.pdf)

I dużo cięższa.

   Uzupełnieniem całości pilot, pozwalający regulować głośność i wybierać wejścia. Urządzenie waży bez mała siedemnaście kilogramów i oferuje pasmo przenoszenia 3 Hz – 200 kHz przy THD 0.005 % i odstępie szum/sygnał 110 dB.

   Końcówka mocy P-4500 jest jeszcze potężniejsza – waży bez mała trzydzieści kilo. Na wagę składa się przede wszystkim pojedynczy ogromny toroid, zapewniający w trybie mono moc 500W/1Ω, a stereofoniczną 2 x 90W/8Ω. Uzupełniają go dwa potężne kondensatory główne o pojemności 50,000 μF każdy, cztery tranzystory MOS-FET i nowoczesne obwody drukowane. Wzmacniacz pracuje w trybie push-pull (triple Darlington 4-parallel complementary push-pull circuit) i wyposażony został w precyzyjne zabezpieczenia przed zniekształceniami przeciążeniowymi, jak również sam wykrywa i odcina zwarcia. Zdobiące złoty fronton duże wskaźniki wychyłowe są bardzo precyzyjne, a z tyłu dwa komplety głośnikowych wyjść oparto o potężne zaciski firmowe samego Accuphase, pozwalające na bi-amping  i pracę w trybie zmostkowanym. Stosunek szumu do sygnału to 121 dB, gwarantowana wyrównana moc w przedziale 20 Hz – 20 kHz, zniekształcenia intermodulacyjne zawsze poniżej 0,01%, wzmocnienie maksymalne 28 dB.

   Z tyłu, oprócz gniazd głośnikowych i prądowego przyłącza, po jednej parze wejść RCA i XLR, suwakowy regulator zmiany ustawień pinów na wtykach zbalansowanych oraz gałka regulatora trybu pracy: „Dual Mono”, „Normal” i „Bridge”.

   Na złotym frontonie u dołu z lewej trzystopniowe pokrętło aktywacji wyjść głośnikowych (jedno, drugie lub oba), dalej pokrętło regulacji sposobu pracy wskaźników wychyłowych, w centrum podłużny włącznik POWER, po prawej mały przycisk wyboru wejść, a całkiem na prawo czterozakresowy regulator stopnia wzmocnienia – od pełnego (Max) do – 12 dB. Powyżej, w wielkim oknie, pomiędzy wskaźnikami, stylizowany napis „Accuphase” i pod nim cztery czerwono świecące punkty informujące o trybie pracy (Bridge, Dual mono, Line albo Balanced). Grzbiet pokrywają szczeliny wentylacji, a boki rozbudowane radiatory o bardzo dużych żebrach. 

A nie ma klapki.

   Oba segmenty wzmacniacza stoją na karbonowych walcach, które, pomimo zapewnień producenta o ich skuteczności, dobrze będzie zastąpić lepszymi podstawkami. Oba kosztują po 39 900 PLN.

W komplecie obok urządzeń i pilota także porządnie wyglądający firmowy interkonekt RCA i zwykłe kable zasilające.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy