Porównanie: Cardas AKA Cross vs FAW Noir Hybrid HPC

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_005_HiFi Philosophy   Zapowiadało się szumnie, a kończy skromnie. Kabli miało być wiele, a są tylko dwa. To znaczy trzy, bo jest też oryginalny, ale chodzi przecież o alternatywy. Nie udało się zatem powtórzyć walnego zgromadzenia, jakie miało miejsce w przypadku kabli zasilających, ale w części to moja wina, bo nie byłem wystarczająco cierpliwy i stanowczy. Mówiąc szczerze przejadło mi się to proszenie i uganianie. Dziesiątki telefonów nagabujących jednych o przysłanie i tłumaczących innym, że jeszcze nie mogę odesłać, bo pozostali na test nie raczyli jeszcze przybyć. Nie chcą stawać do porównań – obejdzie się. W jednym tylko przypadku jest to zrozumiałe. Firma Entreq przestała oferować kable dla słuchawek, czego ogromnie żałuję, a czego wytłumaczenie jest takie, że będąc wykonanymi z drutów a nie linek ulegały czasami przy muszlach ułamaniu, a to powodowało frustrację użytkowników i konieczność serwisowania. Moim zdaniem i tak było warto mieć taki kabel, bo lepszych przewodów słuchawkowych nie dane mi było poznać, ale rozumiem Per Olofa, któremu znudziły się ciągłe naprawy i wysłuchiwanie na forach jakie też te jego kable słuchawkowe są nieużyteczne. Robi dalej inne kable, takie nie wymagające pozostawania w ciągłym ruchu, i ma święty spokój. Efekt jest jednak taki, że kabel Entreqa nie przyjechał. Nie przyjechały też od Oyaide i Acoustic Revive, co o tyle jest osobliwe, że to właśnie od tego Oyaide cała historia się rozpoczęła, bo to jego dystrybutor prosił o test. Są za to dwa inne i to będzie musiało wystarczyć. A te inne to Cardas i Forza.

Cardas AKA Cross Headphone

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_020_HiFi Philosophy

Miało być ich wielu, a jest trzech – od lewej: Forza Audioworks, Sennheiserowski oryginał i Cardas.

   Firma George Cardasa od 1987 roku zasila rynek produktów audiofilskich wysokiej klasy okablowaniem, które zyskało popularność głównie za sprawą high-endowego brzmienia za niewygórowane kwoty. Za kilka tysięcy można od Cardasa dostać interkonekt naprawdę wysokiej klasy, co w przypadku innych firm nie jest regułą i nieraz trzeba cen kilka razy wyższych, by zrobiło się naprawdę przyjemnie w sensie brzmienia, a przy okazji naprawdę nieprzyjemnie w sensie wydatku. Tymczasem Cardas nie oszalał z cenami i póki co zachowuje się trzeźwo. Ale znany jest także i z tego, że oferuje okablowanie dla słuchawek, przy czym przede wszystkim do tych od Sennheisera, które to słuchawkowe okablowanie rozsławiło się w czasach wielkiego tryumfu modelu HD 600, niosącego kilkanaście lat temu high-endowość pomiędzy miłośników słuchawek nie mogących sobie pozwolić na konstrukcje tak drogie jak Grado RS-1 czy Stax SR-Omega. W owych minionych latach 90-tych rynek nie był zalany słuchawkami wysokiej klasy jak dzisiaj, a przed pojawieniem się modelu Sennheiser HD 600 wybitnie dobre oznaczało niemal zawsze wybitnie drogie, jako że Grado RS-1 były wówczas znacznie droższe niż teraz, a przecież i dzisiaj nie należą do tanich. Jedyną praktycznie ich alternatywą były elektrostaty, które zawsze kazały za siebie słono płacić. I w onych to czasach, nie tak znowu odległych, ale wobec zaszłych przemian dalekich, posiadanie słuchawek HD 600 było nobilitacją, a jak się jeszcze miało do nich kabel Cardasa…

Po śmierci ze starości własnych Stax-ów nabyłem właśnie te HD 600, przede wszystkim z tej racji, że były to najlepsze słuchawki oferowane w Polsce poza wspomnianymi Grado RS-1; oferowanymi za pięć i pół wówczas tysiąca, czyli na dzisiejszą wartość złotówki przekładając, za grubo ponad dziesięć tysięcy. Rynek był suchy jak gęba na kacu i o żadnych Stax-ach ani Sony MDR-R10 inaczej pozyskanych niż na wyprawie poza granicę nie było mowy, ale kable Cardasa dla tych HD 600 oferował. Kosztował wtedy taki kabel 1200 złotych, a więc niewiele mniej niż same słuchawki (bo te, o ile się nie mylę, kosztowały 1600). Cenę kabla dobrze pamiętam, jako że się do niego przymierzałem, ale ostatecznie zamiast niego poszedłem w modyfikacje Cairna, a potem kupiłem Grado RS-1 i sprawa przestała być aktualna.

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_011_HiFi Philosophy

Może następnym razem stawią się liczniej. W końcu kwestia okablowania HD800 to istne never ending story.

Obecnie czasy w słuchawkowym wymiarze nastały zupełnie nowe i flagowiec od Sennheisera zwie się HD800, a kabli do niego mających ulepszać dźwięk oferowanych jest wiele, co tylko psuje mi humor w kontekście tego, jak niewiele ich przy okazji testu zgromadziłem. Słuchałem wprawdzie onegdaj paru innych, to znaczy Entreqa Challangera, Audeosa i Stefan Audio Art, ale przecież nie mogę ich uwzględnić w recenzji na zasadzie równo ważonej retrospektywy. Retrospektywa wprawdzie będzie, ale w sensie rzetelnego testowania to tylko z mydła bańki; a nie o to przecież w recenzjach chodzi. Jedyne pocieszenie stanowi fakt, że oba bezpośrednio porównywane są zbliżone cenowo, przy czym oba stosunkowo niedrogie, a na dodatek jeden reprezentuje najbardziej znanego polskiego producenta, a drugi światowego.

Cardas i Sennheiser zrośli się dawno temu – dwa flagowce wstecz – i wciąż pozostają zrośnięci. Obecny w teście Cardas AKA Cross Headphone to tańsza wersja okablowania słuchawek w wydaniu tego producenta, poprzedzona szczytowym modelem Cardas Clear. Kosztuje ten AKA równo 1300 złotych i jest oferowany przez firmę dystrybucyjną Voice z Cieszyna, u której go można zamówić. W sensie fizycznym jest to od strony wyglądu popielaty przewód średniej cienkości; dość giętki i cokolwiek sprężysty, zakończony firmowym wtykiem Cardasa, a od wnętrza pozostający plecionką czterech linek średnicy 23,5AWG, stanowiących wyznacznik lepszości, jako że sporządzono je z miedzi specjalnie przez samego Cardasa uszlachetnianej, zarówno pod względem czystości jak i struktury.

Cardas AKA Cross Headphone cd.

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_013_HiFi Philosophy

A rozchodzi się o palmę pierwszeństwa do tych niepozornych gniazdek.

   Cardas szczyci się tym, że produkuje miedź nie tylko przez siebie wykorzystywaną, ale także sprzedawaną innym producentom najwyższej klasy przewodów i aparatury audio, a miedź ta powstaje na drodze powolnego rozciągania i wyżarzania w atmosferze azotowej, przy czym słowo „powolny” jest bardzo ważne, gdyż tylko tak można osiągnąć pełny sukces.  Cztery żyły z takiej miedzi zostają owinięte poliksymetylenem (PFA), znanym z wysokiej odporności na zużycie mechaniczne i bycia doskonałym izolatorem, a same przewody są splatane metodą krzyżową, zapobiegającą powstaniu efektu dipola, czyli byciu anteną radiową z wszystkimi tego nieprzyjemnymi konsekwencjami w postaci zakłóceń. Poza tym korzysta się tu z technologii Golden Section, czyli podziału na warstwy przewodzące, z których każda jest względem pozostałych w stosunku rezonansowym ciągu Fibonacciego. Albowiem, jak powiada Cardas, każdy przewód śpiewa pod wpływem przechodzącego przezeń prądu własną nutę, czyli własny rezonans, a idealny przewód powinien być od tych rezonansów wolny. Sztuka polega więc na tym, by rezonanse te się nawzajem znosiły, co zapewnia właśnie pozostawanie w stosunkach wzajemnych wyznaczanych przez ciąg Fibonacciego.

Poza tym technicznym żargonem Mr Cardas opowiada o swoim kablu także bardziej swojską historię, według której powstał on specjalnie dla jego córki, która jest didżejem i narzekała na zbyt szybkie zużywanie się kabli fabrycznych, a ten tutaj nie tylko jest „niezniszczalny”, ale w dodatku wydatnie poprawił brzmienie.

 

Forza Audio Works  – FAW Noir Hybrid HPC

Drugi kabel stający do porównania jest polski i nieco mniej sławny, ale także uznany. Pisałem już recenzję kabli tej marki dla słuchawek AKG K812 w konfrontacji z ich oryginalnym przewodem, pośród których był między innymi Noir Hybrid HPC, a teraz staje on do porównania z konkurentem Cardasa i znowu oryginalnym kablem, ale tym razem dla Sennheiserów HD 800.

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_002_HiFi PhilosophyFAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_004_HiFi PhilosophyFAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_010_HiFi Philosophy

 

 

 

 

FAW Noir Hybrid HPC ma osiem żył z 26AWG kriogenicznej hybrydy srebra i miedzi w geometrii semi-Litz, a więc ze skręcaniem i izolacją zapobiegającymi efektowi naskórkowemu i efektowi dipolowemu – czyli tak samo jak u Cardasa – chociaż inną nieco metodą. Izolatorem jest warstwa PE (polietylen), a miedź posiada czystość aż 7N UPOCC. Srebro także jest w najwyższym gatunku, a przede wszystkim mamy tu do czynienia z prawdziwym stopem a nie splotem, które to sploty w zasadzie są normą, podczas gdy stopy spotykamy niemal wyłącznie w bardzo drogim okablowaniu, na przykład tym od Siltecha. Wtyk 6,3 mm pochodzi od Furutecha, długość testowanego egzemplarza wynosi 1,5 m, a cena to 279 €.

Kabel spleciony został w elegancki warkocz, zgodnie z nazwą czarny, w oplocie bawełnianym, a okazuje się dość lekki oraz bardzo elastyczny. Nie ma w nim, w odróżnieniu od Cardasa, żadnej sprężystości, a pakowany jest w tekturowe pudełko wyścielone wiórkami z firmowym napisem na wieczku i dodatkowo ładny woreczek z grubego płótna, także opatrzony firmowym logo. Pod tym względem Cardas wypada słabiej, bo dostarczają go w foliowej zgrzewce bez żadnych dodatków. Ceny obu są podobne, jako że przeliczony na złotówki wyrób Forzy to około 1150, podczas gdy Cardas, jak mówiłem, 1300 PLN. Za oboma stoi technologia i mocna baza surowcowa, a teraz nadeszła pora sprawdzić jaki też stoi dźwięk.

Odsłuch: Przy komputerze

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_012_HiFi Philosophy

A tak prawdę powiedziawszy, to jedyną prawdziwą nowością tutaj jest tylko Cardas.

   Zacznijmy od komputera, a przy nim wygrzewa się w oczekiwaniu na swą recenzję potężny kombajn McIntosha, którego zastępowanie czym innym nie było w smak memu lenistwu, a poza tym on wszak nobilitujący jest i jak najbardziej do takich porównań stworzony. Zatem niech rusza w tany z Sennheiserami i ich kablami, a własne słuchawki na czas porównań będzie musiał odłożyć.

 

Kabel oryginalny

Wzmacniacz McIntosha to nie przelewki, a że ma dostrojenie impedancyjne, tym bardziej był popisowy. Huknął jak z armaty, ale to inna sprawa, należąca do jego recenzji. Tu wystarczy zaznaczyć, że spisywał się świetnie, podając znakomity sygnał. Efekt był taki, że nawet krytykowany przeze mnie kabel oryginalny spłynął na słuchacza świetnym dźwiękiem. Wyjątkowo żywiołowym, dynamicznym i dmuchającym. Właśnie dmuchającym, bo w brzmieniu instrumentów bardzo wyraźnie wyczuwało się przepływ powietrza. Światło towarzyszyło temu łagodne, półcieniste, a temperatura była neutralna z niewielką nutką ciepła. Ogólne wrażenie było zaś mieszanką spokoju i dynamiki. Bo z jednej strony spokojne światło, półcień i wyważona (choć nie idealna) temperatura; z drugiej dynamika, polot i szeroko zakreślona scena, na której bardzo dużo się działo. A w sumie bardzo przyjemne słuchanie – nie męczące a jednocześnie sycące bogactwem i tryskające energią. Tak więc przede wszystkim brawa dla McIntosha i samych słuchawek, ale i oryginalny ich kabel zasłużył na pochwałę, choć wiele razy uprzednio ze słabszym sprzętem zawodził, nie dając takiej satysfakcji. Dalekie to wszystko było od ideału, ale na pewno high-endowe i popisowe. Test fortepianu wypadł całkiem dobrze, choć dźwięczność nie wyrażała się w całej pełni, a przede wszystkim same dźwięki nie miały odpowiedniej krągłości i nasycenia wibracją. Ale i tak względem przeciętności grało to bardzo zdecydowanie lepiej, wręcz popisowo.

 

Cardas AKA Cross Headphone

Kabel Cardasa względem oryginalnego to lepsza melodyka, większa transparencja i poprawniejsza akustyka. Doskonale było ją słychać podczas pracy wszelkich bębnów, a to co wcześniej spłaszczało się niemal do dwóch wymiarów, teraz zyskiwało wyraźną trójwymiarowość, podczas gdy sam dźwięk był pełniejszy, krąglejszy, bardziej plastyczny i ze zdecydowanie lepszym oddaniem pogłosu. Nie czuć już było sztuczności skutkiem ujednolicającej się płaskiej szarości, tylko prawdziwe bieganie dźwięku po wnętrzu instrumentu. Wzrosła także wyczuwalnie ofensywność sopranów, a wraz z tym dźwięk nie tyle zjaśniał, co stał się bardziej dosadny i forsowny. Zarazem bardziej realistyczny, tyle że w takim forsującym atak wydaniu. Muzyka przestała spokojnie płynąć, pozwalając słuchaczowi na chwile wytchnienia, tylko wraz z tymi sopranami, a także większą szybkością i bardziej stromym narastaniem – popędziła.

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_008_HiFi PhilosophyFAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_003_HiFi PhilosophyFAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_014_HiFi Philosophy

 

 

 

 

O ile z kablem oryginalnym spokojnie sobie płynęła, w oparciu o łagodniejsze stromizny podejścia i dłuższe wybrzmienia, a także mniej transparentne i jaskrawo oświetlone medium, o tyle z kablem Cardasa było bardzo ekspresyjnie, atakująco i bez żadnego łagodzonego cieniami światła o konsystencji nadciągającego wieczoru, tylko jasno, wyraziście i super transparentnie. Tak jak w samo południe, chociaż wcale nie za jasno czy przesadnie jaskrawie, a jedynie bardzo przejrzyście i bez żadnych niedomówień. Poza tym z Cardasem pierwszy plan nieznacznie, ale jednak był bliższy, co podkreślało wrażenie bezpośredniości i zwarcia, a także dodatkowo zwiększało siłę i tak już mocnego ataku.

Jeżeli coś temu zarzucać z rzeczy większych a nie drobiazgów, to przede wszystkim niedostatek intymności. Utwory takiego intymnego obcowania nie wymagające wypadały bardzo dobrze, ale te bardziej refleksyjne, uczuciowe i zadumane, albo usiłujące nas do czegoś przekonać, przekazywane były trochę zbyt pobieżnie i zdawkowo, bo szybkość i rytm nie szły w parze z odpowiednio długim wybrzmieniem, a jasne światło i transparencja nie pozwalały się zamyślać. Poza tym za mało było ciepła. I tu muszę się trochę rozpisać, bo rzecz nie była na tyle banalna, by odzwierciedlić się w jednym zdaniu. Otóż kabel grał raczej ciepło, a nawet cieplej od oryginalnego, co czuć było wyraźnie w pierwszych minutach po przełączeniu. Zarazem jednak nie dawał tego poczucia idealnego utrafienia w temperaturę, jaką niedawno pokazał zasilający kabel Gargantua pospołu z AKG K1000 mającymi kabel Entreqa. To ciepło jakoś nas tutaj mijało. Było ciepłe, ale nie angażujące. Nie rozlewało się złotą łuną nadmiaru, jak u zasilającego przewodu Harmonixa, ani nie było żywe prawdziwym życiem, jak u Gargantui, tylko jakieś nieprawdziwie zewnętrzne, sztuczne. Aż się zmusiłem by zmienić w tej sytuacji kabel zasilający, zastępując Crystala Reference wspomnianym Harmonixem X-DC350M2R. Ostatecznie trzeba wyciągać wnioski z uprzedniej działalności audiofilskiej i dawnych odsłuchów, bo inaczej na nic to wszystko. Wpiąłem grubaśnego, sztywnego Harmonixa i odczekawszy ździebko wróciłem do słuchania. Poprawiło się? Poprawiło. Bardzo zdecydowanie. Bo właśnie brzmienie nie tyle się ociepliło, co nabrało indywidualnego smaku, który przemienia nieznanym sposobem dźwięki jakoś ułomne w prawdę autentycznego życia, pomimo iż gdyby liczyć poszczególne aspekty w procentach, niewiele by dało się zliczyć. Ale na pewno zmieniło się w sposób wyraźny światło, przybierając łagodniejszy charakter, oraz złagodniały i rozpostarły się jeszcze szerzej przestrzennie soprany, a scena pogłębiła. Poza tym wszystko się wzbogaciło, stało bardziej wielowarstwowe, nieoczywiste, nietrywialne. I można się już było zamyślić i poczuć intymność, a dotyk realności stał się o wiele silniejszy.

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_006_HiFi Philosophy

Tak oryginalny przewód…

To jest dosyć męczące, ta zabawa z kablami zasilającymi, że tyle aż brzmieniu dodawać potrafią, bo jako margines byłyby sympatyczniejsze. Ale co poradzę? Dodają i już. Trochę niepostrzeżenie, a zarazem zasadniczo; to samo czyniąc podobnym i niepodobnym. Ale kiedy McIntosh z Harmonixem trochę sobie pograli, zrobiło się już całkiem inaczej i wszystko strzeliło na wyższe piętra, a wraz z tym także kabel Cardasa.

Całe poprzednie pisanie przestało być prawdą, co uzmysławia jak wiele jeden element w audiofilskim torze może zmienić. Muzyka przestała się tak śpieszyć i przestała być tak bezlitośnie transparentna, oświetlona nawet w mysiej dziurze. Pokazał się światłocień, melodyka miodopłynna, obfitsze pogłosy i dłuższe wybrzmienia, a z nimi zaduma i intymność. Wszystkiego co dobre stało się więcej, a przede wszystkim samej muzyki. Toczyła się teraz na wielu planach i brzmiała wielowarstwowo, tak jakby ktoś dopisał polifonię.

Odsłuch: Przy komputerze cd.

Kabel oryginalny raz jeszcze

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_001_HiFi Philosophy

…jak i FAW Noir to prawdziwi weterani naszej redakcji.

W tej sytuacji nie było wyjścia i trzeba było posłuchać raz jeszcze kabla oryginalnego. Sobie mogłem jedynie pogratulować, że tego od Forzy nie zdążyłem użyć, zaoszczędzając roboty. Ale przy okazji już teraz można zapytać – co warte są te wszystkie opisy, skoro wymiana jednego elementu, i to pozornie tak nieważnego jak zasilający kabel, może je w całości obalać i zastępować innymi? Okrutny relatywizm, rodzący frustrację, no ale z drugiej strony to dobrze, że tyle aż można zmieniać. Wprawdzie nie jest tak, że jak coś źle gra, wówczas zawsze przy tym „źle” wystarczy pomajstrować, by stało się „dobrze”, bo czasami, zwłaszcza ze słabszą aparaturą, to zło jest ślepą uliczką, z której można się tylko wycofać. Ale czasami taki Harmonix potrafi utorować drogę i wyprowadzić muzykę z pozornie beznadziejnej sytuacji. A przy tym niech nikt nie myśli, że on zawsze pomaga. Natykałem się nieraz na sytuacje, kiedy do danego urządzenia nie pasował, tak więc o żadnym uniwersalizmie nie ma mowy. Ale że przeważnie pomaga, a do McIntosha i kabla słuchawkowego Cardasa okazał się świetnie pasować, to bezsporne.

Z kolei powrót do kabla oryginalnego natychmiast pokazał względem Cardasa niższą temperaturę i mniejsze poczucie głębi scenicznej. Grało to też znakomicie, ale na tle przykładu słuchanego przed kilkunastoma sekundami bardziej obco a mniej angażująco. Ci sami wykonawcy nabrali do nas dystansu a my do nich, tak jakby stali się bardziej tworami laboratoryjnymi a nie żywymi ludźmi. To jest zawsze niemiłe, kiedy obniża się całościowy poziom, chociaż różne to miary przybiera. Czasami czuć gorszość, ale i tak słucha się z satysfakcją, bo gorsze nie znaczy koniecznie złe. Bywają bardzo sympatyczne gorszości, jak najbardziej skłaniające do słuchania. Natomiast zawsze staje się dziwnie, kiedy dźwięk pozostając wysokiej klasy, nie daje jednocześnie poczucia bezpośredniości i naturalności. I tak właśnie było tym razem, a na poczet największych zasług przewodu Cardasa należy przypisać umiejętność uczynienia brzmienia bardziej bezpośrednim i prawdziwym.

 

Forza Audio Works  – FAW Noir Hybrid HPC

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_016_HiFi Philosophy

Czy amerykański konektor wzbudzi obawy wśród naszych stałych podopiecznych?

O kablu Forzy, użytym tylko po podpięciu McIntosha Harmonixem, można z kolei powiedzieć, że do pewnego stopnia stanowił połączenie oryginalnego z Cardasem, ale byłoby to bez pogłębienia tematu daleko idące uproszczenie, a nawet deformacja. W odniesieniu do kabla oryginalnego zaznaczyła się bowiem sytuacja, jakby grał z rury. Wiecie jak to jest – wystarczy zrobić trąbkę z gazety. Pogłos, nienaturalność, obcość, brak bliskiego kontaktu, makroskopowe zniekształcenia. Muzyka przetworzona, albo jakby słuchana z korytarza a nie samej sali koncertowej. Nieprzyjemne doprawdy wrażenie, mimo iż specjalnie najpierw posłuchałem oryginalnego, a że było to na drugi dzień, wydał mi się zrazu bardzo sympatyczny. Spokojny, bogaty, bez śladu jaskrawości czy podostrzeń. A potem Forza, potem powrót na oryginalny – i w efekcie rura. A więc dystans, nienaturalność, przeinaczenie. To wszystko stawało się świetnie widoczne przy okazji wokalu i fortepianu, natomiast w muzyce elektronicznej różnica także była oczywista, ale właściwe sobie przetworzenie kabel oryginalny potrafił wyzyskiwać, tworząc atmosferę dziwności, większego chłodu i mocniejszego pogłosu. Potęgowało to wrażenie oddalenia i odchodzenia w dal dźwięków, które wraz z tą obcością gdzieś się przez horyzonty przetaczały. I było to całkiem ciekawe, podczas gdy z kablem Forzy bardziej normalne i scenicznie uporządkowane, a więc może mniej nawet inspirujące, aliści wspomniane wokale i fortepian czyniły w konfrontacji z kabla oryginalnego miazgę, zmiksowaną z dziwactwa i nienaturalności. I tak to jest, proszę szanownych – percepcja nasza krętymi ścieżkami chadza.

Jeszcze ciekawsza była różnica względem Cardasa, a przy tym też oczywista a nie jakaś ulotna, choć ktoś mógłby pomyśleć, że lepsze kable powinny grać podobnie. Ale nic z tych rzeczy tym razem. Cardas grał jaśniej i przede wszystkim mocniej akcentował soprany, a całościową atmosferę czynił bardziej oczywistą. Już to o nim pisałem, zwłaszcza kiedy McIntosh podpięty był kablem Crystala, a potem pod wpływem Harmonixa to złagodniało, ale w konfrontacji z Forzą znów stało się dobrze widoczne. Cardas bowiem wszystko ma zwyczaj ukazywać dokładnie, bo wszystko dokładnie oświetla, a choć z Harmonixem miał już światłocień i potrafił budować zażyłość ze słuchaczem, to jednak niczego nie pozostawiał w domyśle, eksponując każdy szczegół. Jego muzyka skrzyła się, przenikała, aż niemal fosforyzując. Saturację barw miała wyższą i wszystkiemu doprawiała sopranowe srebrzenie. Ale że działo się to na wysokim poziomie ogólnym, było popisem a nie udręką. I mimo tej oczywistości pojawia się jakaś magia, bo wszystko drżało i tętniło, a echa niosły się bez ograniczeń. Na tle tego iskrzenia kabel Forzy pokazał niższą tonację, ciemniejsze i bardziej stonowane światło, a soprany także ciągnął bez żadnej powściągliwości, ale aż tak ich nie eksponował i nie czynił połyskliwymi. Muzyka w jego wydaniu wydawała się jakby bardziej zamyślona i mniej oczywista, a jej magia szła pośród zadumy a nie wyskakiwała z wibracji.

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_017_HiFi Philosophy

Jest tylko jeden sposób, aby się przekonać.

Można powiedzieć, że kabel Forzy był ucieleśnieniem tego o co prawdopodobnie szło samemu Sennheiserowi, ale czego żałując na dość dobry przewód i izolację nie osiągnął. To był analogiczny styl, ale o zdecydowanie lepszych niż oryginalne środkach wyrazu, nie zabarwiony zniekształceniami, brakiem należytego rozwinięcia poszczególnych tonów i nadmiernym pogłosem. (Czy to nie dziwne, że HD 800 z samego początku produkcji w ogóle nie miały pogłosu?) W kontrze do tego Cardas grał na własną nutę, czyniąc dźwięk flagowych Sennheiserów dalece innym. Nie starał się o ulepszenia, tylko stylizował po swojemu, a więc ekscytująco, srebrzyście, z potężną dawką sopranów. (O basie nie piszę, bo wszyscy mieli go kawał, co im McIntosh zapewnił.)

Styl Cardasa niewątpliwie wymaga starannego doboru pozostałych uczestników muzycznej kreacji, ale odwdzięcza się świetną ofensywą. Jego muzyczna drużyna stawia na szybki atak – że się po piłkarsku wyrażę – a Forza bardziej na rozgrywanie piłki, czyli atak pozycyjny. A że szybkość Cardasa brała się z szybszego wibrowania, ergo jego struny i membrany bębnów bardziej były naprężone. Nie przesądzam, co jest lepsze, za to mogę powiedzieć, że różnica była bardzo wyraźna i przyznam, że aż tak dużej nie oczekiwałem.

Odsłuch: Z odtwarzaczem

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_019_HiFi Philosophy

Mcintosh nie pozuje, bo na niego jeszcze przyjdzie pora, natomiast Twin-Head jest otrzaskany na planie zdjęciowym jak mało które urządzenie na polskiej scenie audio.

   Tego porównania przy odtwarzaczu nawet przez chwilę nie zamierzałem robić, zobaczywszy ile się napisało przy komputerze. Chęć dopełnienia obowiązków wzięła jednak górę nad lenistwem i się przemogłem. Poza tym sam byłem ciekaw, a jeszcze Accuphase i Twin-Head mrugali porozumiewawczo, że się nudzą i jakąś partyjkę by sobie zagrali. Spiąłem ich Absolute Dream od Crystala, bo co sobie będziemy żałować brzmieniowych rozkoszy, przetoczyłem fotel pod zakątek ze sprzętem i jazda słuchać. A wówczas pokazały się rzeczy sporo mieszające w ocenach, że z jednej strony żałowałem tej komplikacji, a z drugiej cieszyłem, że się jednak przemogłem i sprawdziłem.

 

Kabel oryginalny

W jego przypadku nie zmieniło się wiele, a konkretnie tyle, że lepszy system złagodził niedociągnięcia, nie na tyle jednak, by stały się niewidoczne. Wciąż brak było pełnego rozwinięcia melodyki i harmonii, gdyż dźwięk operował uproszczeniami, spłaszczającymi go w sensie przestrzennym i złożonościowym. Znakomita natomiast pokazywała się przestrzeń; sycąca ogromem i wieloplanowością, a przede wszystkim poczuciem nieograniczenia. Dźwięki znikały w dali, pozwalając narastać nastrojom nostalgii i tęsknoty na tle bezmiaru i niesamowitości. Ale już ludzka mowa okazywała się wydudniona, przestrzennie nie dość związana i pogłosowo nieautentyczna. Sztuczna akustyka brała górę nad naturalnością i nie odbierało się tego jako coś dogłębnie autentycznego, pomimo całościowego bogactwa i elegancji, całkiem nieosiągalnych dla zwyklejszych słuchawek.

 

Cardas AKA Cross Headphone

Cardas test zwykłej mowy przeszedł natomiast bardzo dobrze, doskonale ogniskując źródło jej powstawania poprzez eliminację pogłosu. Wciąż grał przy tym jaśniej i w sposób oczywisty, nie pozostawiając niczego w mrokach domysłu. Sopranowa nuta i białe światło wykluczały światłocień na tyle rozbudowany, by mógł skrywać tajemnice, a w zamian dźwiękowy chleb powszedni leżał na stole z całą oczywistością konkretu. Dźwięki kształt miały pełniejszy, ale wyraz tej pełności był jednoznaczny, reportażowy. Żadnego przeciągania fraz, rozbudowanej echowości, poszukiwania rzeczy niezwykłych. Jasno, prosto, bez zniekształceń i dynamicznie. Szybkie granie przy pełnym, a nawet czasami mocnym oświetleniu, z naciskiem na narrację a nie didaskalia. I wciąż dużo sopranów, ale nie kosztem basu czy średnicy. Przede wszystkim jednak doświetlenie wszystkiego i krótkie wybrzmienia, chociaż nie uproszczone harmonicznie, a jedynie wypowiedziane zwięźle. Takt, rytm, realizm, pełna widoczność, żadnej zabawy w nasiloną nastrojowość i wydumany romantyzm.

 

Forza Audio Works  – FAW Noir Hybrid HPC

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_018_HiFi Philosophy

I to właśnie Twin-Head nam oznajmił: Forza górą! Przynajmniej na jakiś czas…

O ile kable oryginalny i Cardasa nie zmieniły brzmienia w sposób zdecydowany, wyzyskując jedynie lepszość toru do niewielkich poprawek, o tyle kabel Forzy całkowicie się przeistoczył. Może przesadzam z tą całkowitością, ale zmienił się naprawdę pokaźnie. Doskonale było to słyszalne w teście zwykłej mowy na tle konkurenta Cardasa. Ten, jak dopiero co napisałem, starał się uczynić ją naturalną, nie uciekając się do żadnych ozdobników. Grał jak cymbałki – bim, bam, bom – a nie jakiś super syntezator, nastrojony w taki sposób, by dźwięk czynić jak najbardziej harmonicznie złożonymi. A tak właśnie na jego tle grał kabel Forzy. Nie prostymi środkami i zwięzłą mową, tylko wolniej, a jednocześnie bardziej wyszukanie. Był ozdobiony wieńcem wibracji. Te same frazy migotały, a przez to zwykła mowa stawała się podekscytowana i harmonicznie nadnaturalnie obfita. Tak jakby mówca miał w gardle dodatkową komorę rezonansową, dzięki której każde jego słowo zyskiwało dodatkową dźwięczność, a w efekcie wszyscy zaczęli mówić jakby byli Andrzejem Łapickim albo Zofią Mrozowską. (Wiem, to zamierzchłe przykłady, ale nowsze do głowy mi nie przychodzą.)

I stało się oczywiście inaczej, zwłaszcza w sensie harmonii i pod względem oświetlenia. Światło było z grubsza analogiczne jak w kablu oryginalnym, to znaczy z zaznaczającym się miejscami półmrokiem i ogólnie łagodniejsze, a harmonika doznała akceleracji skutkiem powszechnego rozwibrowania. W tych samych frazach kabel Forzy pokazywał tych wibracji o wiele więcej, tak jakby w jego muzyce ożył dodatkowy instrument albo dodatkowy rezonans, wszystko wprawiając w dodatkowe drgania. W sensie odbioru było to bardzo przyjemne, czyniąc tkaninę dźwięku misterniejszą i drobniejszym ściegiem utkaną. Można się spierać, czy bardziej to pochodziło z nagrań, które same takie bogactwo skrywają, czy z jakichś dodatkowych rezonansów, które się tutaj budziły. A może z lampowego toru, zwykle oferującego bogatszą harmonikę. Nie podejmuję się tego rozstrzygać, nie dysponując żadnymi narzędziami do takich rozstrzygnięć. Mogę tylko napisać, że głosy w teście normalnej mowy kabel Cardasa czynił bardziej normalnymi, kabel oryginalny nieco je zniekształcał pogłosem, a kabel Forzy wzbogacał obfitością harmoniki i wibracji. Najwięcej u niego się działo, bez dwóch zdań.

Podsumowanie

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_015_HiFi Philosophy   Dwa wnioski wydają się nasuwać najbardziej. Że warto trochę zainwestować w lepszy kabel i że te lepsze mogą być do siebie niepodobne. Trzeci także jest oczywisty, że mianowicie wszystko to mocno się relatywizuje do toru, bo w różnych torach to samo okablowanie będzie grało inaczej. Nawiązując do konkretnych przykładów odniosłem wrażenie, że kabel Cardasa powstał głównie z myślą o torach mniej wyszukanych, pozwalając wydobywać z nich więcej informacji dzięki mocnej ekspozycji wysokich tonów i jasnemu światłu. Artykulację oferuje wyraźną i zwięzłą, a to czasami okazuje się lepsze, tak więc siedząc przy komputerze, obsługiwanym tutaj przez bardzo zaawansowane urządzenie McIntosha, ale przetwarzające zwykłe pliki, a nie jakieś super-hiper bezstratne Bóg wie co, czasami Cardas podobał mi się najbardziej. Natomiast drugi z porównywanych – kabel Forzy – posiada zdolność ogromnego wzbogacania dźwięku, czy jak kto woli, oddawania jego drobiazgowej niuansowości, dzięki czemu w torach bardzo zaawansowanych sprawdzi się lepiej. Sam przynajmniej odniosłem takie wrażenie. I nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, bo ten od Forzy to jej najlepszy wyrób, a Cardas dla takich wyrafinowanych popisów ma w zanadrzu wyższy model Clear, którego w teście nie było, toteż niczego poza samym stwierdzeniem wyższości w oparciu o klasyfikację producenta nie mogę powiedzieć.

Zarazem oba kable wykazały się wyższością względem oryginalnego, na którego obronę można powiedzieć, że także z nim słuchawki Sennheiser HD 800 grać potrafią na znakomitym poziomie, jak również to, że jeśli ktoś woli granie łagodniejsze i bardziej stonowane, nawet gdyby się to miało dokonać kosztem pewnych zniekształceń, to na Cardasa zamieniać go nie warto.

Lekkomyślnie obiecałem na starcie retrospektywę kabli słuchanych dawniej, a podczas pisania sama się ona nie nasunęła. Tak więc rzucę tylko na koniec zdań parę. Słuchałem kiedyś z Twin-Head kabla Entreq Challanger i uczynił on ze słuchawek HD 800 coś zdecydowanie lepszego niż to, co sprzedają w wersji oryginalnej. Nie podejmuję się jednak odnieść tego do przewodu Forzy, który coś analogicznego także zaoferował. Bardzo tego żałuję, ale tak wyszło. Słuchałem także Audeosa i względem przewodu oryginalnego okazał się zdecydowanie lepszy, usuwając charakterystyczne dla niego zniekształcenia. Nie był tak popisowy jak Entreq, ale na pewno warty zakupu, zwłaszcza że to przewód naprawdę niedrogi. No i napisałem także recenzję drogiego z kolei kabla od Stefan Audio Art, stanowiącego szczyt jego oferty – i tego przewodu nie polecam, bo odchudza brzmienie. Dodaje mu wprawdzie szybkości, transparencji i elektrostatycznej zwiewności, ale całościowo mnie nie przekonał, a słuchane później niższe katalogowo wyroby tej marki dla HiFiMAN HE-6 i Sony Z1000 zupełnie rozczarowały, oferując brzmienie gorsze od kabli oryginalnych. Tak więc nie ma się co rzucać na lepsze kable bez zastanowienia, tylko pole ewentualnego zakupu starannie trzeba wybadać. Jak zawsze zresztą.

Sprzęt do testu dostarczyły firmy:

fawgw500

 

 

 

unnamed

 

 

Dane techniczne:

Cardas AKA Cross

  • Przewód 4-żyłowy o średnicy żyły 23,5 AWG.
  • Autorsaka miedź Cardasa, uzyskiwana w atmosferze azotowej drogą powolnego rozciągania i wyżarzania.
  • Izolacja: poliksymetylenem (PFA), podwojona.
  • Splatanie krzyżowe, zapobiegające efektowi dipolowemu.
  • Technologia Golden Section, zapobiegająca powstawaniu wewnętrznych rezonansów.
  • Wtyk: Cardas.
  • Cena: 1300 PLN.

 

Forza Audio Works FAW Noir Hybrid HPC

  • Przewód 8-żyłowy o średnicy żyły 26AWG.
  • Stop miedzi o czystości 7N i wysokogatunkowego srebra.
  • Technologia semi-litz, zapobiegająca efektowi dipolowemu i naskórkowemu.
  • Izolacja: polietylen (PE).
  • Oplot bawełniany, czarny.
  • Wtyk: Furutech.
  • Cena: 279 €.

 

System:

  • Źródła: PC, Accuphase DP-700.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, McIntosh MHA100.
  • Słuchawki: Sennheiser HD 800.
  • Kable słuchawkowe: Sennheiser, Cardas AKA Cross, FAW Noir Hybrid HPC.
  • Kabel USB: Entreq Konstantin.
  • Interkonekt: Crystal Cable Absolute Dream.
  • Kondycjoner: Entreq Powerus Gemini.
  • Listwa: Isotek EVO-3 Sirius.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

12 komentarzy w “Porównanie: Cardas AKA Cross vs FAW Noir Hybrid HPC

  1. Miroslaw pisze:

    Jakosc wykonania kabli sluchawkowych entreq byla kiepska w stosunku do kwoty jaka trzeba było za nie placic,od rogaleznika sluchawkowego do sluchawek byl drut solid core owinięty nierówno taśma teflonowa, ktory z czasem sie po prostu łamał, pisze to na podstawie własnej autopsji kabelka sluchawkowego challenger.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Lite druty, czyli solid core, faktycznie nie są szczególnie wygodne w użyciu i niezawodne jako przewody obsługujące słuchawki, ale w zamian te od Entreqa oferowały wyjątkowo dobrej jakości brzmienie. Mam szczery zamiar zaopatrzyć swoje HD 800 w taki przewód. Jakość brzmienia jest dla mnie ważniejsza od wygody użytkowania, ale oczywiście nikogo do naśladownictwa nie namawiam. Mam tę przewagę nad większością użytkowników, że znajomi serwisanci w razie czego szybko usterkę usuną. Nie muszę nigdzie wysyłać ani długo czekać.

  2. Miltoniusz pisze:

    Jakie były długości opisywanych kabli? Od Forzy rozumiem, że 1,5 m.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cardas 3,0 m.

  3. Stefan pisze:

    Panie Piotrze czy miał Pan okazję sprawdzić FAW Noir ale nie hybrydę ?
    Moim zdaniem powinna bardziej pasować do HD800.
    Swoją drogą z pól roku rozważałem acustic revive ale nie były dostępne
    no i skończyło się na FAW.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Porównywałem wersje Noir i Noir Hybrid, ale w słuchawkach AKG K812. U nich różnica była taka, że czysty Noir grał popisowo – podekscytowanym i bardzo dźwięcznym przekazem, a Noir Hybrid był bardziej realistyczny i spokojny. Oba bardzo mi się podobały i oba bardziej od wersji Claire, ale dla siebie wybrałbym w odniesieniu do AKG wersję Hybrid. W każdym razie w przypadku własnego wzmacniacza. Nie mam kabla Noir dla HD 800, tak więc tu porównać na razie nie mogę.

  4. Stefan pisze:

    Bo K812 są chyba takie bardziej łagodne w stosunku do HD800 i dla nich hybryda
    wydaje się odpowiednia, choć z opisu wygląda odwrotnie, mi czysty Noir bardziej
    pasuje niż Konstantin 2010 w HD800.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Konstantina nie znam. Challanger był co najmniej nie gorszy od FAW Hybrid. A K812 od HD800 łagodniejsze raczej nie są. Prędzej na odwrót – bardziej dosadne – i dlatego Hybryda, która jest spokojniejsza, bardziej im według mnie pasowała. Trzeba będzie popróbować kiedyś tego czystego Noir z HD 800.

  5. Stefan pisze:

    Będzie we wtorek 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aha. To zapraszam.

  6. Marcin pisze:

    smutna wiadomość:
    http://blog.gradolabs.com/?p=176

    bez względu na wszystko, świat audio, w tym świat słuchawek nie byłby tym samym bez marki GRADO

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zawsze ogarnia smutek, kiedy odchodzą legendy. Faktycznie, bez Grado bylibyśmy w naszym słuchawkowym świecie znacznie ubożsi. Słuchawki, nawet te wysokiego lotu, nie latałyby w aż tak dosłowny sposób. Bo tylko na Grado GS1000 udało mi się naprawdę polecieć, bez żadnej metafory.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy