Porównanie: Cardas AKA Cross vs FAW Noir Hybrid HPC

Odsłuch: Z odtwarzaczem

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_019_HiFi Philosophy

Mcintosh nie pozuje, bo na niego jeszcze przyjdzie pora, natomiast Twin-Head jest otrzaskany na planie zdjęciowym jak mało które urządzenie na polskiej scenie audio.

   Tego porównania przy odtwarzaczu nawet przez chwilę nie zamierzałem robić, zobaczywszy ile się napisało przy komputerze. Chęć dopełnienia obowiązków wzięła jednak górę nad lenistwem i się przemogłem. Poza tym sam byłem ciekaw, a jeszcze Accuphase i Twin-Head mrugali porozumiewawczo, że się nudzą i jakąś partyjkę by sobie zagrali. Spiąłem ich Absolute Dream od Crystala, bo co sobie będziemy żałować brzmieniowych rozkoszy, przetoczyłem fotel pod zakątek ze sprzętem i jazda słuchać. A wówczas pokazały się rzeczy sporo mieszające w ocenach, że z jednej strony żałowałem tej komplikacji, a z drugiej cieszyłem, że się jednak przemogłem i sprawdziłem.

 

Kabel oryginalny

W jego przypadku nie zmieniło się wiele, a konkretnie tyle, że lepszy system złagodził niedociągnięcia, nie na tyle jednak, by stały się niewidoczne. Wciąż brak było pełnego rozwinięcia melodyki i harmonii, gdyż dźwięk operował uproszczeniami, spłaszczającymi go w sensie przestrzennym i złożonościowym. Znakomita natomiast pokazywała się przestrzeń; sycąca ogromem i wieloplanowością, a przede wszystkim poczuciem nieograniczenia. Dźwięki znikały w dali, pozwalając narastać nastrojom nostalgii i tęsknoty na tle bezmiaru i niesamowitości. Ale już ludzka mowa okazywała się wydudniona, przestrzennie nie dość związana i pogłosowo nieautentyczna. Sztuczna akustyka brała górę nad naturalnością i nie odbierało się tego jako coś dogłębnie autentycznego, pomimo całościowego bogactwa i elegancji, całkiem nieosiągalnych dla zwyklejszych słuchawek.

 

Cardas AKA Cross Headphone

Cardas test zwykłej mowy przeszedł natomiast bardzo dobrze, doskonale ogniskując źródło jej powstawania poprzez eliminację pogłosu. Wciąż grał przy tym jaśniej i w sposób oczywisty, nie pozostawiając niczego w mrokach domysłu. Sopranowa nuta i białe światło wykluczały światłocień na tyle rozbudowany, by mógł skrywać tajemnice, a w zamian dźwiękowy chleb powszedni leżał na stole z całą oczywistością konkretu. Dźwięki kształt miały pełniejszy, ale wyraz tej pełności był jednoznaczny, reportażowy. Żadnego przeciągania fraz, rozbudowanej echowości, poszukiwania rzeczy niezwykłych. Jasno, prosto, bez zniekształceń i dynamicznie. Szybkie granie przy pełnym, a nawet czasami mocnym oświetleniu, z naciskiem na narrację a nie didaskalia. I wciąż dużo sopranów, ale nie kosztem basu czy średnicy. Przede wszystkim jednak doświetlenie wszystkiego i krótkie wybrzmienia, chociaż nie uproszczone harmonicznie, a jedynie wypowiedziane zwięźle. Takt, rytm, realizm, pełna widoczność, żadnej zabawy w nasiloną nastrojowość i wydumany romantyzm.

 

Forza Audio Works  – FAW Noir Hybrid HPC

FAW_Noir_Hybrid_HPC_Cardas_AKA_Cross_Headphone_018_HiFi Philosophy

I to właśnie Twin-Head nam oznajmił: Forza górą! Przynajmniej na jakiś czas…

O ile kable oryginalny i Cardasa nie zmieniły brzmienia w sposób zdecydowany, wyzyskując jedynie lepszość toru do niewielkich poprawek, o tyle kabel Forzy całkowicie się przeistoczył. Może przesadzam z tą całkowitością, ale zmienił się naprawdę pokaźnie. Doskonale było to słyszalne w teście zwykłej mowy na tle konkurenta Cardasa. Ten, jak dopiero co napisałem, starał się uczynić ją naturalną, nie uciekając się do żadnych ozdobników. Grał jak cymbałki – bim, bam, bom – a nie jakiś super syntezator, nastrojony w taki sposób, by dźwięk czynić jak najbardziej harmonicznie złożonymi. A tak właśnie na jego tle grał kabel Forzy. Nie prostymi środkami i zwięzłą mową, tylko wolniej, a jednocześnie bardziej wyszukanie. Był ozdobiony wieńcem wibracji. Te same frazy migotały, a przez to zwykła mowa stawała się podekscytowana i harmonicznie nadnaturalnie obfita. Tak jakby mówca miał w gardle dodatkową komorę rezonansową, dzięki której każde jego słowo zyskiwało dodatkową dźwięczność, a w efekcie wszyscy zaczęli mówić jakby byli Andrzejem Łapickim albo Zofią Mrozowską. (Wiem, to zamierzchłe przykłady, ale nowsze do głowy mi nie przychodzą.)

I stało się oczywiście inaczej, zwłaszcza w sensie harmonii i pod względem oświetlenia. Światło było z grubsza analogiczne jak w kablu oryginalnym, to znaczy z zaznaczającym się miejscami półmrokiem i ogólnie łagodniejsze, a harmonika doznała akceleracji skutkiem powszechnego rozwibrowania. W tych samych frazach kabel Forzy pokazywał tych wibracji o wiele więcej, tak jakby w jego muzyce ożył dodatkowy instrument albo dodatkowy rezonans, wszystko wprawiając w dodatkowe drgania. W sensie odbioru było to bardzo przyjemne, czyniąc tkaninę dźwięku misterniejszą i drobniejszym ściegiem utkaną. Można się spierać, czy bardziej to pochodziło z nagrań, które same takie bogactwo skrywają, czy z jakichś dodatkowych rezonansów, które się tutaj budziły. A może z lampowego toru, zwykle oferującego bogatszą harmonikę. Nie podejmuję się tego rozstrzygać, nie dysponując żadnymi narzędziami do takich rozstrzygnięć. Mogę tylko napisać, że głosy w teście normalnej mowy kabel Cardasa czynił bardziej normalnymi, kabel oryginalny nieco je zniekształcał pogłosem, a kabel Forzy wzbogacał obfitością harmoniki i wibracji. Najwięcej u niego się działo, bez dwóch zdań.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Porównanie: Cardas AKA Cross vs FAW Noir Hybrid HPC

  1. Miroslaw pisze:

    Jakosc wykonania kabli sluchawkowych entreq byla kiepska w stosunku do kwoty jaka trzeba było za nie placic,od rogaleznika sluchawkowego do sluchawek byl drut solid core owinięty nierówno taśma teflonowa, ktory z czasem sie po prostu łamał, pisze to na podstawie własnej autopsji kabelka sluchawkowego challenger.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Lite druty, czyli solid core, faktycznie nie są szczególnie wygodne w użyciu i niezawodne jako przewody obsługujące słuchawki, ale w zamian te od Entreqa oferowały wyjątkowo dobrej jakości brzmienie. Mam szczery zamiar zaopatrzyć swoje HD 800 w taki przewód. Jakość brzmienia jest dla mnie ważniejsza od wygody użytkowania, ale oczywiście nikogo do naśladownictwa nie namawiam. Mam tę przewagę nad większością użytkowników, że znajomi serwisanci w razie czego szybko usterkę usuną. Nie muszę nigdzie wysyłać ani długo czekać.

  2. Miltoniusz pisze:

    Jakie były długości opisywanych kabli? Od Forzy rozumiem, że 1,5 m.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cardas 3,0 m.

  3. Stefan pisze:

    Panie Piotrze czy miał Pan okazję sprawdzić FAW Noir ale nie hybrydę ?
    Moim zdaniem powinna bardziej pasować do HD800.
    Swoją drogą z pól roku rozważałem acustic revive ale nie były dostępne
    no i skończyło się na FAW.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Porównywałem wersje Noir i Noir Hybrid, ale w słuchawkach AKG K812. U nich różnica była taka, że czysty Noir grał popisowo – podekscytowanym i bardzo dźwięcznym przekazem, a Noir Hybrid był bardziej realistyczny i spokojny. Oba bardzo mi się podobały i oba bardziej od wersji Claire, ale dla siebie wybrałbym w odniesieniu do AKG wersję Hybrid. W każdym razie w przypadku własnego wzmacniacza. Nie mam kabla Noir dla HD 800, tak więc tu porównać na razie nie mogę.

  4. Stefan pisze:

    Bo K812 są chyba takie bardziej łagodne w stosunku do HD800 i dla nich hybryda
    wydaje się odpowiednia, choć z opisu wygląda odwrotnie, mi czysty Noir bardziej
    pasuje niż Konstantin 2010 w HD800.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Konstantina nie znam. Challanger był co najmniej nie gorszy od FAW Hybrid. A K812 od HD800 łagodniejsze raczej nie są. Prędzej na odwrót – bardziej dosadne – i dlatego Hybryda, która jest spokojniejsza, bardziej im według mnie pasowała. Trzeba będzie popróbować kiedyś tego czystego Noir z HD 800.

  5. Stefan pisze:

    Będzie we wtorek 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aha. To zapraszam.

  6. Marcin pisze:

    smutna wiadomość:
    http://blog.gradolabs.com/?p=176

    bez względu na wszystko, świat audio, w tym świat słuchawek nie byłby tym samym bez marki GRADO

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zawsze ogarnia smutek, kiedy odchodzą legendy. Faktycznie, bez Grado bylibyśmy w naszym słuchawkowym świecie znacznie ubożsi. Słuchawki, nawet te wysokiego lotu, nie latałyby w aż tak dosłowny sposób. Bo tylko na Grado GS1000 udało mi się naprawdę polecieć, bez żadnej metafory.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy