Podsumowanie
Jako wzmacniacze słuchawkowe – a tego porównanie dotyczyło – Burson Conductor i Ear Stream Sonic Pearl zaprezentowały identyczny poziom. Traktując relację zbiorczo można napisać, że Sonic Pearl czasami trochę bardziej ciągnął soprany (ale tylko z SACD Accuphase i po kablu Tary) i generalnie częściej miewał gładsze brzmienie, a u Bursona częściej pojawiała się pogłosowość i czasami ukazywał dalej postawiony pierwszy plan, a soprany dawkował odrobinę oszczędniej i z większą ostrożnością (choć znów tylko z Accuphase, bo z Sony po Acrolinku to on śrubował je czasami wyżej). Były to jednak wszystko różnice kilku, bardzo rzadko kilkunastoprocentowe i częstokroć jasnym stawało się, że ślepe testy byłyby zadaniem nad siły, w każdym razie dla kogoś takiego jak ja. Szczegółowość, temperatura przekazu, nasycenie barwą, uchwyt tonacji – wszystko to było identyczne lub niemal identyczne, a przynajmniej w przeprowadzonym tu teście takim się okazało. Gdyby jednak zbiorczo uwypuklać różnice i tylko na nich się skupiać, trzeba by napisać, że generalnie Sonic Pearl gra gładszym dźwiękiem, a Burson Conductor bardziej pogłosowym.
Oprzyrządowanie:
Źródła: Sony X222ES i Accuphase DP-900/DC-901.
Słuchawki: AKG K701Q, Audio-Technica ATH-W5000, Beyerdynamic DT 880 & T90, Denon AH-D7100, HiFiMAN HE-300, Sennheiser HD 600 & HD 650.
Interkonekty: Acrolink 8N-A2080III Evo (2 szt.), Tara Labs Air1.
Kable zasilające: Acrolink 7N-PC7300 (5 szt.)
Listwa sieciowa: Oyaide MTS-6e.
/strong
Innymi słowy, niech żyje polska myśl techniczna ;))
Ma się bardzo dobrze, nie gorzej od australijskiej.
Mnie nie trzeba przekonywać.
Ear Stream to jest wysoka liga. Mam staruśkiego Moonlighta tej firmy – gra jak złoto z Sennheiser HD595.