Część I – z Sony cd.
– Beyerdynamic DT 880
Te dały Bursonowi gładsze od poprzedników brzmienie, ale Sonic Pearl wciąż utrzymał pod tym względem minimalną przewagę. Prezentacja wokalizy niewątpliwie uległa jednak zbliżeniu. Jednocześnie soprany okazały się być u Bursona bardziej zaakcentowane i bardziej wyciągnięte z pasma. Z kolei bas u obu był fantastyczny, a w przypadku Bursona dodatkowo z lekkim pogłosem, który w jego brzmieniu na kanwie porównawczej konfrontacji okazał się być nieustająco obecny.
– Beyerdynamic T90
Wraz z tymi słuchawkami momentalnie wszystko wzbiło się na wyższy pułap. Odczucie lepszej jakości było przemożne i uderzające. Nie może być co do tego nawet cienia wątpliwości. Jednocześnie zaszły przemiany, skutkiem których brzmienie obu wzmacniaczy uległo jeszcze większemu zbliżeniu, bo bliski okazał się teraz także pierwszy plan u Bursona, a głębie scen stały się identyczne. Także nieco poprzednio mniej analogowe brzmienie Bursona stało się znacznie gładsze niż z wcześniej próbowanymi słuchawkami i jednocześnie stracił on sporo z wcześniejszej pogłosowości. Z odsłuchu kilkunastu płyt wyłapałem raptem tyle, że Sonic okazał się mimo wszystko odrobinę bardziej melodyjny, a Bursonowi pozostał ślad tej wcześniejszej pogłosowości. Na wielu płytach ślepego testu na pewno bym jednak nie przeszedł, zwłaszcza gdyby miał mieć ów test przebieg wielopowtórzeniowy, a na innych być może coś bym i wskórał, ale raczej wątpię. Zarazem jedną rzecz trzeba podkreślić dobitnie. Mimo iż Sony X222ES to leciwy odtwarzacz, brzmienie obu wzmacniaczy z nim i Beyerdynamic T90 było kapitalne. Po prostu – rewelacja. Z ręką na sercu i bez żadnej przesady.
– Audio-Technica ATH-W5000
Tu zaistniała sytuacja analogiczna jak z T90. Jeszcze trochę więcej szczegółów, wspaniale wysoki poziom ogólny, choć przekaz taki trochę udziwniony, wymagający dłuższego przyzwyczajenia, a zarazem obszarowo jeszcze wydatniejszy. Ale nie o słuchawki tym razem chodzi. Wzmacniacze znów okazały się bardzo podobne, trochę jednak inaczej to podobieństwo się układało. Na niektórych nagraniach pogłosowość Bursona była tym razem silnie zaznaczona i nakładała się na własną pogłosowość Audio-Techniki, bardzo jednak udanie, tworząc intrygujący i rzadko spotykany spektakl wielowarstwowej, aktywnej akustycznie pogłosowości. Jednocześnie na innych nikła niemal zupełnie i przekazy obu wzmacniaczy się utożsamiały. Chwilami wydawało mi się, że potrafię mimo to je odróżnić i że pogłosowość Bursona daje się zawsze wyłapać. Było to jednak złudzenie. Jeżeli nawet taki pogłosowy cień każdorazowo się pojawiał, to w nawet bardzo uważnym słuchaniu momentalnie się gubił, uciekając poza sferę świadomej percepcji.
– Denon AH-D7100
Ależ te Denony dobrze grają. Aż się nie chce tego analizować, bo wydaje się to jakieś zbyteczne i nie za bardzo na miejscu w obliczu tak ogromnej dawki przyjemności. No ale jak trzeba, to trzeba. Sytuacja w sumie podobna była do przekazu Audio-Techniki. Z niektórymi nagraniami Burson operował większą pogłosowością, a z niektórymi nie. Poza tym różnic właściwie nie było. Przekaz w obu przypadkach okazał się bliski, gorący i zmysłowy, a potęga basu porażała. Te słuchawki to zupełnie inny świat i przede wszystkim to dawało się odczuć, a nie jakieś śladowe różnice pomiędzy wzmacniaczami. Te ślady pogłosowości u Bursona i większej gładkości u Sonic Pearl były w obliczu tego kompletnie bez znaczenia.
Na koniec tego etapu porównań nasuwa się konstatacja ogólna, że wzmacniacze dużo bardziej różniły się grając ze słuchawkami niższego jakościowo przedziału, podczas gdy w przypadku wybitnych oraz bardzo wybitnych, jak T90, ATH-W5000 czy AH-D7100, różnice te ulegały daleko idącemu zatarciu.
Innymi słowy, niech żyje polska myśl techniczna ;))
Ma się bardzo dobrze, nie gorzej od australijskiej.
Mnie nie trzeba przekonywać.
Ear Stream to jest wysoka liga. Mam staruśkiego Moonlighta tej firmy – gra jak złoto z Sennheiser HD595.