Recenzja: Accuphase DP-78 SACD

Opublikowano: 8 lipca 2010

Accuphase_DP-78_1  Właściwie tej recenzji nie powinno być. Jej przedmiot nie jest produkowany już od sporego czasu, a jednocześnie trudno go zaliczyć w poczet jakichś szczególnych osiągnięć historii audiofilizmu, gwarantujący prawo do recenzji bez względu na lokalizację czasową. Muszę zatem się wytłumaczyć, a tłumaczenie będzie krótkie. Wypożyczyłem ten odtwarzacz od firmy Nautilus na okoliczność recenzowania słuchawek Denon D7000 i wzmacniacza Leben CS300X, przy czym poproszono mnie o recenzję, bo Nautilus ma jeszcze na stanie trzy egzemplarze i oczywiście zabiega o ich zbycie. Od recenzji spokojnie mogłem się wyłgać, bo żadnego nacisku nie było, ale zarówno grzeczność jak i ciekawość skłoniły mnie do jej napisania. Ciekawość bierze się z dwóch powodów. Recenzowałem niedawno inne odtwarzacze kosztujące dokładnie tyle samo, czyli trzydzieści tysięcy złotych i oczywiście ciekaw byłem porównania. Ponadto jako recenzent zaliczyłem całą wierchuszkę nowej produkcji Accuphase poza najwyższym modelem dzielonym, którego też parę razy słuchałem, ale nie aż na miarę pisania recenzji i oczywiście ciekaw byłem jak się ten starszy model prezentuje na tle nowszych.

Kto chce, może więc sobie traktować ten tekst jako sponsorowany, ale sumienie mam czyste. Nie będę go brudził okolicznością wypożyczenia jakiegoś CD-ka, w dodatku nie będącego odtwarzaczowym szczytem kunsztu na miarę Metronome Calisty czy czteroczęściowego dCS’a. Piszę dokładnie co dane mi było usłyszeć i nic ponad to.

A teraz do rzeczy.

Powierzchowność i technologia

 Accuphase_DP-78_2Accuphase to Accuphase – musi być złoty i masywny. Stoi więc przede mną kawał kloca ozdobionego panelem przednim w kolorze starego złota, ledwie widocznie szczotkowanego, by dyskretniej odbijał światło. Pośrodku duże okienko wyświetlacza a w nim małe, bursztynowe cyferki i literki, bo odtwarzacz potrafi przeczytać wszystko co jest na płycie, a więc nie tylko muzykę ale także tytuły krążków i poszczególnych utworów. Pod wyświetlaczem szuflada napędu, jeszcze tego od Sony, co to raptownie z rynku wyparował i wymusił na rozzłoszczonym Accuphase stworzenie własnego, odpornego na cudze kaprysy. Wysuwa się ta szuflada z godnością i niemal bezszelestnie, znamionując klasę wyrobu. Bo też i był DP-78 drugim od szczytu odtwarzaczem w ofercie swego producenta, a to znaczy, że należy do niego podchodzić z rewerencją, prawie na paluszkach.

Na lewo od napędu zlokalizowano podłużny przycisk „Power” a na prawo pięć tradycyjnych do obsługi nagrania. Przepraszam, nie pięć tylko cztery, bo jest pośród nich nietypowy przełącznik CD/SACD, a typowy „Back/Forward” umieszczono powyżej w postaci niewielkiego pokrętła. Identyczne pokrętło obok to selektor wejść.

Jedyne czego można się czepić, to faktu, że ten pokrętłowy „Back/Forward” nie przeskakuje wprzód od ostatniego utworu do pierwszego ani wstecz od pierwszego do ostatniego (co potrafi pokrętło w Cairnie). Drabinka wyboru ścieżki u Accuphase nie jest więc zapętlona, co nieco utrudnia obsługę. Drobiazg, ale…

Od tyłu mamy oczywiście po parze gniazd RCA i XLR, przy czym w obiegowej opinii te dawniejsze modele Accuphase lepiej spisywały się na łączach niesymetrycznych, co wielu, zwłaszcza użytkowników sprzętu lampowego, bardzo sobie chwaliło. Nie mając wzmacniacza symetrycznego nie umiem powiedzieć ile w tym prawdy. Oba typy wyjść są regulowane z pilota, ale redukcja siły sygnału oznacza niestety także redukcję jakości. To odwieczna bolączka wyjść regulowanych, którą ze znanych mi odtwarzaczy jedynie Ancient Audio Lektor ze swą drabinką rezystancji nie jest obarczony.

Poza tym mamy dwa wejścia cyfrowe – coaxial i optical, dwa takież wyjścia oraz opcjonalnie możliwość zainstalowania wejść i wyjść AES/EBU i HS-Link.

Wnętrze bardzo przypomina obecnie produkowanego następcę, czyli model DP-700. Za napędem umieszczono dwa zabudowane transformatory, a po bokach oddzieloną podwójnymi metalowymi przegrodami masę elektroniki. Zwraca uwagę osobna, na oddzielnych rozbudowanych kartach logicznych umieszczona, obsługa wyjść zbalansowanych i niezbalansowanych oraz konwersja do aż 2.8224 MHz/1-bit dla formatu SACD oraz 192 kHz/24-bit dla CD. Poza tym na wyjściu sekcji napędu umieszczono dwa przetworniki DSP, a na wejściu sekcji przetwornika Ultra jitter-free PLL, za którym lokuje się po aż sześć konwerterów cyfrowo-analogowych na kanał w postaci Analog Devices AD1955 delta sigma converters. Pracują w przeciwfazie, wygładzając cyfrową charakterystykę do analogowej (niemal) postaci. Że wszystko to rozlokowano i poskładano bardzo starannie, nie ma nawet co wspominać. Przecież to Accuphase.

Brzmienie

Accuphase_DP-78_3U mnie jak zawsze test przebiegał przy użyciu słuchawek, a na pociechę pozostaje fakt, że były pośród nich także AKG K1000, napędzane końcówką mocy z wyjść głośnikowych, a więc zupełnie jak normalne kolumny. Jak zawsze było też porównanie z własnym podrasowanym Cairnem, który takie prawdziwe lanie dostał dotąd jedynie od dzielonego Metronoma i Accuphase DP-700, aw pozostałych konfrontacjach dzielnie się trzymał, choć oczywiście niejednokrotnie porządnie obrywał.

Na początek mała dygresja natury kolorystycznej. Gdy postawiłem srebrnego Cairna obok złotego Accuphase i posłuchałem ich naprzemian, przyłapałem się na tym, że barwa przedniego panelu ma znaczenie dla odbioru muzyki. Kiedy patrzymy na odtwarzacz, muzyka Cairna wydaje się bardziej srebrzysta, a Accuphase bardziej złocista. A kiedy zamknąć oczy, stają się o wiele podobniejsze. Wszystkim użytkownikom radzę zwrócić na to uwagę. Okazuje się, że wystrój kolorystyczny nie jest bez wpływu na percepcję muzyczną i warto mieć to na uwadze. Może dlatego zawsze lubiłem czarne obudowy, najbardziej chyba dla dźwięku neutralne i być może uwypuklające koloryt samego przekazu.

A jak brzmiał DP-78 kiedy go słuchać z zamkniętymi oczami, by nie mącić sobie w głowie barwą obudowy?

Zacznę dla odmiany od końca. Z trzech odsłuchiwanych ostatnio odtwarzaczy za trzydzieści tysięcy – Metronome CD-1 T, Ayona CD-5 i właśnie Accuphase DP-78 – ten ostatni podobał mi się zdecydowanie najbardziej. Nie jest to na pewno w smak firmie Nautilus, lansującej Ayona jako coś wyjątkowego, ale u mnie ów Ayon wypadł zbyt mało muzykalnie i prawdę mówiąc bardziej podobała mi się poprzednia wersja topowego odtwarzacza tej firmy, ta dzielona, z oznakowaniem CD-3. Podobnie nie dość muzykalny był Metronome, mimo iż to odtwarzacz z lampowym wyjściem. Cóż jednak z tego. Ayon ma jeszcze o wiele więcej lamp i też nic to nie daje. Dźwięk obydwu bywa kąśliwy, a w każdym razie u mnie bywał. W przypadku Metronoma sprawę można ratować lepszymi lampami kupionymi we własnym zakresie, natomiast Ayon stanowczo zabrania używania lamp innych niż oryginalne, tłumacząc to ich specjalnym doborem i wyjątkową jakością. Wiecie co, kolego Ayon? Bajki prawicie. Weźcie się lepiej za porządniejsze wykorzystanie lampowego potencjału w swoich odtwarzaczach zamiast się chwalić. (Wiem, wiem, właściciel firmy i główny konstruktor nie nazywa się Ayon, tylko Gerhard Hirt.)

Jak by się koło tego lampowego czaru aplikowanego odtwarzaczom nie kręcić i jakich wokół niego nie odprawiać szamańskich praktyk, pozbawiony lamp Accuphase gra dźwiękiem dużo bardziej analogowym od swych zdobnych w prawdziwe lampy konkurentów, co w świetle wzmiankowanej baterii zaaplikowanych mu dwunastu przetworników cyfrowo-analogowych nie powinno znów aż tak zaskakiwać. I można by przejść nad tym do porządku dziennego stwierdzając, iż Accuphase to firma bardziej doświadczona i bardziej technologicznie zasobna, gdyby nie fakt, że posiadający tylko w jedną parę lamp i bardzo skromne technologiczne tradycje włoski Lector CDP-7, kosztujący na dokładkę mizerne dwanaście tysięcy złotych, potrafi grać jeszcze bardziej analogowo, co nie znaczy, że jest lepszy. Jest inny.

Jak to się kiedyś mawiało – sztuką dziadka tłuką. Ci od Lectora pokazali co znaczy umiejętnie wykorzystane lampowe wyjście w odtwarzaczu, a ci od Ayona nie. Pod tym względem CD-5 w porównaniu z  CD-3 to według mnie regres. Oczywiście jeżeli ktoś poszukuje odtwarzacza zdolnego tchnąć w tor dobrą dynamikę i precyzyjnie cyzelowany zapis, Ayon CD-5 będzie jak znalazł, natomiast poszukujący w odtwarzaczu namiętnych lampowych doznań powinni zwrócić się ku Lektorowi albo Audio Note. Nie od rzeczy będzie też Accuphase, bo on choć lamp nie posiada, gra jakby je miał, a na dokładkę całościowo prezentuje najbardziej wyrównany poziom poszczególnych aspektów brzmienia.

Zagłębmy się teraz w szczegóły tego bezlampowego brzmienia o lampowym wydźwięku.

Brzmienie cd.

Accuphase_DP-78_4Jakże zwodnicze jest nasze postrzeganie. Gdybym miał oceniać DP-78 bez bezpośredniego porównywania, powiedziałbym, że jego umiejętność przydawania dźwiękowi cech indywidualnych nie jest lepsza niż u mego Cairna. Dobrze pamiętam jak doskonała wydawała mi się czasami na własnym systemowym podwórku obecność wykonawców i jak głębokie ich zindywidualizowanie w niektórych zestawach lampowych posiadanego wzmacniacza. Działo się to na licznych wysokiej klasy słuchawkach, od Grado RS-1 poczynając, a na AKG K1000 kończąc. Tymczasem krótkie porównanie rozwiewa złudzenia. Accuphase wnika w nagranie i indywidualizuje brzmienia znacząco lepiej. Często używany do analizowania tego aspektu utwór „Chianti, chianti” z płyty „Łucja Prus”, w którym obok tytułowej wokalistki pojawia się też znany mi z bezpośrednich spotkań Wojciech Młynarski, ukazuje bezdyskusyjną wyższość japońskiej maszyny. Różnica jest duża, nie ma wątpliwości. Inne duże różnice to gradacja planów oraz, a może przede wszystkim, precyzja lokalizacji źródeł. Niezależnie od współpracujących we wzmacniaczu lamp, DP-78 zawsze określał umiejscowienie wykonawców i instrumentów bardzo dokładnie i starannie od siebie wszystko separował. Może nawet nazbyt starannie, w czym przypominał mi słuchawki AKG K701, także pod tym względem bardzo skrupulatne i separujące. Wydawać by się mogło, że taka precyzja niesie w sobie same korzyści, ale okazuje się – niekoniecznie. W porównaniu dźwiękowa scena Cairna, zwłaszcza gdy używać lamp prostowniczych GZ-33, sprawia wrażenie skłębionej, a niektóre dźwięki rozbiegają się, przenikają nawzajem i uciekają w dal. Często tworzy to obraz bardziej zajmujący, pozwalający bardziej w muzyce zatonąć i bardziej ulec jej czarowi. Ale gdy chodzi o samą precyzję kreślenia muzycznego planu, Accuphase jest górą bardzo wyraźnie. Jego umiejętność nadawania dźwiękowi indywidualnej charakterystyki jest oczywiście lepsza w każdych okolicznościach i to lepsza o taką lepszość bardzo zdecydowaną. Podobnie lepsza jest wieloplanowość oraz dynamika. Jedyne co Cairn miał po stronie atutów, to głębsze zejście na basie. Pod tym względem okazał się lepszy od każdego z trzech porównywanych odtwarzaczy za trzydzieści tysięcy, co jest dziwne i zaskakujące.

Bardzo w Accuphase podobało mi się też czynienie muzyki należycie chropowatą, dzięki czemu faktura saksofonu czy fortepianu wnika w nas, a nie przepływa mimo nienaturalnym ślizgiem. Kolorystyka jak zawsze w odtwarzaczach tej marki jest głęboka i podkreślona czernią tła, a scena w sensie wielkości obszarowej jest duża, choć w przypadku DP-78 nie jakoś specjalnie. Pod tym względem następca jest lepszy. Także bardzo przeze mnie chwalona w DP-700 trójwymiarowość dźwięku w przypadku jego poprzednika zaznacza się słabiej i nie dorównuje następcy. Najwyraźniej dwakroć jeszcze wyższa częstotliwość nadpróbkowania (DP-700 ma podwajający częstotliwość upsampler i konwertuje do aż 5.6448 MHz/1-bit) w połączeniu z szesnastoma a nie dwunastoma konwerterami i wieloma innymi dodanymi składnikami obróbki dźwięku, daje modelowi DP-700 znaczną przewagę, choć sama filozofia konstrukcji toru jest dokładnie ta sama. Jednocześnie trzeba powiedzieć, że z kolei różnica pomiędzy DP-78 aDP-500 jest na korzyść tego pierwszego bardzo zdecydowana, toteż bardzo bym na los pomstował, gdybym musiał dokonać przejścia z pierwszego na drugi. Do własnego Cairna też nie będzie się wracało z entuzjazmem, a gdy chodzi o model DP-600, który można uznać za następcę DP-78 w stopniu chyba większym niż DP-700, jako że siedemsetka to raczej jednoczęściowa wariacja modelu najwyższego niż model drugi od góry, to mnie się większa drapieżność i dynamika sześćsetki podobały bardziej. Ale DP-78 to odtwarzacz naprawdę zacny i wszechstronny. Nie porażający jakością, ale i nie rozczarowujący. Wszystko ma jak trzeba i na miejscu, a klasa dźwięku jest naprawdę wysoka. Słucha się przyjemnie i z dużym zaangażowaniem, a kiedy na niego patrzeć, słucha się złociście.

Ciekawym doświadczeniem było porównywanie warstw CD i SACD tej samej hybrydowej płyty. Wyraźnie widać jak wraz ze wzrostem gęstości formatu gęstnieje też faktura muzyki i wzrasta dynamika. W niektórych ustawieniach lampowych, takich bardziej przejrzystych, różnica była wręcz dramatyczna. Trzeba jednak przyznać, że płyty XRCD nie ustępują jakością formatowi SACD, a nawet często okazują się lepsze. Przywołuje to pragnienie zaistnienia formatu XR-SACD, ale takich płyt nie ma. Szkoda. Byłoby od czego zwariować.

Na koniec dwie uwagi. Jeżeli macie w systemie problemy z ostrością górnych rejestrów, a z jakichś powodów nie macie ochoty na zmianę kolumn albo wzmacniacza, odtwarzacz Accuphase będzie na takie kłopoty znakomitym remedium. Oczywiście im katalogowo wyższy, tym lepiej. Ładna, uspokojona góra, to specjalność tej marki. A kiedy już swojego Accuphase będziecie mieli, nigdy nie wyłączajcie go z prądu, bo aż 48 godzin potrzebuje żeby się na powrót brzmieniowo pozbierać.

Podsumowując

AccuphaseNie ma się co rozwodzić. Porównanie z analogicznymi cenowo i całkiem nowymi produktami Ayona i Metronome ukazało, że DP-78 jest stary ale jary. Jeżeli tamte warte są swojej ceny, to on tym bardziej, a jeżeli tamte nie, to on i tak najlepiej się broni. To urządzenie bez wad, jednocześnie zasobne w zalety. Ma szacowny wygląd, markową renomę, wszechstronnie znamienite brzmienie – realistyczne, głębokie i barwne – oraz umiejętność obsłużenia gęstego formatu. Jedyną wadą jest bardzo długi okres wygrzewania. Dopiero po miesiącu zaczyna się to japońskie złote pudło zgrywać z resztą toru, a dopiero po dwóch pokazuje na co naprawdę je stać. A więc potencjalny nabywco, spokojnie, twa cierpliwość zostanie nagrodzona.

Gdyby tak jeszcze zamiast trzydziestu kosztowało trzy tysiące… A co, pomarzyć nie można?

 

W punktach:

Zalety

– Brak brzmieniowych niedociągnięć.

– Bardzo dobry realizm, zbudowany w o parciu o dźwięk pozbawiony sztucznego wygładzenia, zasobny w indywidualność i specyfikę.

– Brzmienie głębokie i barwne.

– Dobra dynamika, adekwatna do zakresu cenowego.

– Szczegółowość nie budząca zastrzeżeń.

– Doskonała faktura dźwięku.

– Duża i bardzo uporządkowana scena.

– Żadnych kłopotów z górnymi rejestrami.

– Najlepiej wypadł w porównaniu z innymi odtwarzaczami za tę samą cenę.

– Bardzo porządne wykonanie.

– Obsługa płyt SACD.

– Klasyczna estetyka.

– Renomowany producent.

– Zero kłopotów z serwisem.

 

Wady

– Już poza produkcją.

– Następcy – DP-700 i DP-600 – grają lepiej. (Ale też i więcej kosztują.)

– Jak na model wyszły z obiegu dużą kwotę trzeba wyłożyć.

– Pilot mógłby prezentować się lepiej.

– Wymaga naprawdę długiego prądowego rozbiegu.

p

/p

Pokaż artykuł z podziałem na strony

29 komentarzy w “Recenzja: Accuphase DP-78 SACD

  1. andrzej pisze:

    od kilku lat słucham dp-78 na słuchawkach stax omega i nie słyszałem takiej hipokrytycznej poezji na jego temat, porównujesz najwyższej klasy odtwarzacze przy użyciu płyty cd nagranej w studio mikrofonami o kiepskiej odpowiedzi impulsowej i wąskim paśmie przenoszenia? pewnie nigdy nie obiły ci sią o uszy takie pojęcia jak zniekształcenia dynamiczne i stereofonia fazowa

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ten egzaltowany wybuch irytacji to ku czemu niby ma zmierzać? Płyta Łucji Prus, jeżeli to o nią chodzi, jest nagrana znakomicie. Większość produkcji zachodniej mogłaby się od niej uczyć jak realizować nagrania.

      1. andrzej pisze:

        odtwarzacz sacd jest testowany na płycie cd? czestotliwość próbkowania 44,1 khz, okres próbkowania 20us, ucho ludzkie reaguje na efekty fazowe rzędu pojedyńczych mikrosekund, to tak jakbyś chciał posłodzić szklankę herbaty… łopatą!!! to jeszcze nic, czy wiesz jakimi mikrofonami była nagrywana płyta? w polskich studiach nagrań królują wielkomembranowe neumanny, o ciężkich membranach reagujących na dobiegającą falę akustyczną, z takim opóźnieniem jak wirnik silnika elektrycznego włączany do prądu, jedyny mikrofon, który znalazłem w internecie z podaną odpowiedzią impulsową to earthworks qtc50 website http://www.earthworksaudio.com/microphones/qtc-series-2/qtc50/ a porównywanie warstw hybrydy płyty sacd bez podania szczegółów nagrania to szczyt hipokryzji, pozdrawiam

        1. Piotr Ryka pisze:

          Odtwarzacz był testowany płytami CD (wieloma, choć wymieniłem tytuł tylko jednej), ponieważ jest także odtwarzaczem płyt CD, a poza tym większość użytkowników takimi płytami się posługuje. Nie znam nikogo kto gromadziłby same płyty SACD, co tak nawiasem byłoby przejawem głupoty, bo pozbawiałoby dostępu do mnóstwa wspaniałej muzyki.
          Był też testowany płytami SACD, także wieloma, których tytułów nie wymieniłem. W tekście znajduje się tylko ogólne odniesienie do porównania płyt SACD z XRCD, zawierające stwierdzenie, że płyty XRCD często okazują się technicznie lepsze. I nie ma w tym żadnej hipokryzji ani fałszu. Faktycznie tak jest. Płyty XRCD są poddawane dużo bardziej rygorystycznym procesom wytwórczym niż SACD, a ich materiał wyjściowy jest starannie selekcjonowany pod kątem jakości. Oczywiście wyższość płyt XRCD nad SACD nie jest regułą, znam wiele kontrprzykładów. Na przykład Brothers in Arms Dire Straits.

          1. andrzej pisze:

            mówisz kompletnie nie na temat, jakie mikrofony były użyte w realizacji nagrań uzytych do testu? mikrofon jest głównym ograniczeniem jakości nagrania studyjnego, jeśli nie słyszałeś nigdy o parametrach krótkoczasowych sprzętu audio to nie powinieneś pisać o hi-endzie, odsyłam do zakladu elektroakustyki politechniki warszawskiej, prof. kulka znany elektroakustyk pisze na stronie zepw http://www.ire.pw.edu.pl/zea/ cytuję koniec cytatu, twoje metafory nie mają żadnego naukowego uzasadnienia, mniej poezji więcej podstaw elektroakustyki, sprzęt audio musi sprostać wymogom fizjologicznym ludzkiego słuchu, człowiek ma parę uszu w odstępie 20cm i słyszy różnice czasowe dzwięku rzędu pojedyńczych mikrosekund, przekonałem się o tym słuchając tego odtwarzacza na elektrostatycznych słuchawkach o najlzejszych na świecie membranach mogących sprostać formatowi dsd i fizjologii ludzkiego ucha

  2. Piotr Ryka pisze:

    Szanowny Andrzeju, wypisujesz nonsensy. Gdzieś ty widział na jakiejś płycie podane nazwy mikrofonów użytych do nagrań? Ja spotkałem się z tym wyłącznie w przypadku płyt nagrywanych systemem Decca tree, a i tam nikt nie podaje sprawności membran. Recenzje sprzętu audio nie polegają na podawaniu danych technicznych wszelkiego rodzaju, tylko na opisie wrażeń słuchowych z punktu widzenia przeciętnego słuchacza. Nie interesuje mnie, jako konsumenta, albo interesuje tylko w niewielkim stopniu, kto jak co wykonał. Interesuje wyłącznie jaki osiągnął efekt. A kiedy już rozmawiamy o mikrofonach i sposobach nagrywania, to z twojego punktu widzenia jedyne płyty możliwe do słuchania na słuchawkach to te binauralne. Słuchasz wyłącznie binauralnych? Ile ich masz?

    1. andrzej pisze:

      szanowny piotrze, czyli przyznajesz się, że nie wiesz jakie mikrofony były użyte do nagrania, które posłużyło ci do testu? od recenzenta wymagałbym większej dociekliwości, wiesz jakie stereotypy krążą na temat hi-endu, wejdź na jakiekolwiek forum hi-endowe czy audiofilskie, sam jestem uczestnikiem forum na audiostereo, jezeli nie znasz lub nie rozumiesz mechanizmów słuchu przestrznnego to nie zrozumiesz dlaczego studia nagrań serwują nam pseudostereofonię, przykładasz rękę do świętej wojny między biednymi i bogatymi, tymi, którzy twierdzą, ze hi-end to kosztowny snobizm i tymi, którzy dosłuchują się w tym czegoś czego nie ma? nie szukaj parametrów mikrofonów na okladce płyty, wystarczy typ mikrofonów a reszta na stronie producenta, rozmawiałem telefonicznie z pracownikami politechniki m.in. prof.kulką, prof.żerą, dr.bobińskim, nie wymagam od zwykłego konsumenta audiofila by przed zakupem konsultował się z naukowcami ale opiniotwórcze gremia powinny rozumieć ze efekt fazowy polega na tym, ze dźwięk generowany ze zródła dociera do obu uszu w róznym czasie z rozdzielczością pojedyńczych mikrosekund

      1. Piotr Ryka pisze:

        http://hifiphilosophy.com/plyty-binaural/

        PS
        Forum audiostereo jest mi dość dobrze znane. Byłem jego uczestnikiem w latach 2005-8 i prowadziłem tam najbardziej poczytne wątki. Byłem tam także przez rok redaktorem. Nie przywoływałbym go jednak jako miejsca miarodajnych opinii. To teraz głównie siedlisko znudzonych frustratów i cwanych naganiaczy.

  3. andrzej pisze:

    szanowny piotrze, przeczytałem artykuł z linku który mi podałeś, mam wrażenie, że słonce zaczęło krążyć wokół ziemi? nagranie binauralne na płycie cd? częstotliwość próbkowania 44,1khz i efekty fazowe sztucznej głowy? okres próbkowania 20us uniemożliwia uzyskanie pełnych efektów fazowych rzędu pojedyńczych mikrosekund, kilka lat temu zleciłem w laboratorium w gdańsku pomiar mojego poprzedniego odtwarzacza cd accuphase dp-65, sygnał pomiarowy impuls 10 cykli sinus 15khz(sygnał pomiarowy zniekształceń dynamicznych) został zmasakrowany przez klocek za 10000zł, co z tego ze format cd digital audio ma imponująca dynamikę i thd ale nie nadaje się do rejestracji dżwięku ze względu na zniekształcenia dynamiczne, układ nadpróbkujący odtwarzacza w momencie pojawienia impulsu uśrednia wartość zerową przed pojawieniem sygnału z wartością początkową tego sygnału, jest to tzw. błąd ucięcia w czasie, dopiero po kilku próbkach układ dochodzi do pełnej amplitudy sygnału, jest to swoisty stan nieustalony podobny do stanu w momencie pojawienia sygnału sterującego wzmacniacz mocy z silnym sprzężeniem zwrotnym co definiuje parametr TIM, nie wnikam juz jakie mikrofony były użyte w nagraniu bo sama idea umieszczenia ich w małżowinie jest wg mnie nieuzasadniona ze względu na późniejszy odsłuch na klasycznych słuchawkach a nie słuchawkach dousznych, kształt fali akustycznej po przejściu przez ucho sztucznej głowy nie moze ponownie być podawany na małzowinę słuchacza, krótki cytat z artykułu
    potwierdza moje argumenty, binaural nie jest techniką przeciwstawną do nagrywania na kolumny tylko powinna dawać wrazenie odsłuchu jakby nie miało się słuchawek na uszach tylko przenosiło słuchacza do rejestrowanej przestrzeni akustycznej, absolutny brak zrozumienia podstaw akustyki i fizjologii ludzkiego ucha

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wynikałoby z tego co piszesz, że wszyscy są w błędzie poza odtwarzaczem SACD Accuphase DP-78, płytami SACD oraz tobą. Nie chcą jednak tej opinii podzielić ani nagraniowcy z Chesky Records, ani co gorsza ci od Staksa, którzy też nagrali swego czasu płytę binauralną, a przecież Stax to nie słuchawki douszne, a w każdym razie kiedy ją nagrywali, Stax takich nie oferował. Tak więc muszę Cię przestrzec, że używając słuchawek Stax Omega posiłkujesz się słuchawkami od ludzi niekompetentnych. Co do mnie, to mam tę płytę binauralną Staksa, słuchałem jej wielokrotnie – i rzecz skandaliczna, mimo że nie jest nagrana w formacie SACD, robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza kiedy jej słuchać ze słuchawkami samego Staksa. A przecież nie powinna, no nie?

      1. andrzej pisze:

        dlaczego używasz nazw stax i staks? stax jest producentem słuchawek a nie studiem nagrań, jeżeli wyprodukował jakieś nagranie to na zasadzie finansowania realizacji studyjnej, nie przyjmujesz do wiadomości podstawowych pojęć elektroakustyki, polecam kontakt z zepw, nie liczę na to, że moje opinie podzielą nagraniowcy z chesky records bo nie rozumieją co wyprodukowali, dla mnie jest to ignorancja generalnych podstaw przestrzennego odsłuchu nagrań, nagranie binauralne musi być wykonane za pomocą mikrofonów małomembranowych o szerokim pasmie przenoszenia i szybkiej odpowiedzi impulsowej i zarejestrowane niekoniecznie w systemie dsd, może to być również analog np magnetofon szpulowy w prędkości 15ips, tak jak nagrywało się mastery na vinyl

        1. Piotr Ryka pisze:

          Według reguł ortograficznych z uwagi na brak litery x w języku polskim słowa oryginalnie je zawierające są odmieniane poprzez spolszczenie. Dlatego Stax i Staksa. Mnie osobiście jest wszystko jedno. Najważniejsze, że słuchawki są dobre.
          Dyskusja jest jałowa i według nie wiem już ile razy powtarzanego wzorca. Nie interesuje mnie, czy komuś z teoretycznych wyliczeń wypada, że czegoś nie może być słychać. Jeżeli to słyszę, to reszta przestaje być ważna, a efekty na płytach binauralnych są doskonale słyszalne, mimo iż nie są to płyty w formacie SACD. Proponuję wziąć ze sobą wszystkich trzech profesorów i przyjechać do mnie posłuchać, a potem sobie podyskutujemy, czy było słychać, czy nie.

          PS
          Według wyliczeń teoretycznych trzmiele nie mogą latać. Ponieważ jednak o tym nie wiedzą, latają sobie najspokojniej.

          1. andrzej pisze:

            szanowny piotrze, staram się być obiektywny, badania naukowe wykazały, ze człowiek słyszy efekty fazowe rzędu kilku mikrosekund czyli granica ludzkiego sluchu nie jest jednoznaczna, ale faktem jest, ze format cd audio i możliwości ludzkiego ucha dzieli przepaść, uwazam,ze nie masz dystansu do referowanego tematu i ryzykujesz duzo, przekazując bezkrytycznie swoje wrazenia podczas testowania hi-endu opierając się na pseudostereofonicznych nagraniach z komercyjnej produkcji realizatorów, którzy nie mają zielonego pojecia o przestrzeni fazowej, pozdrawiam i zyczę wielu równie efektownych testów

  4. andrzej pisze:

    ps. właśnie odebralem maila od prof. miodka, wg niego obie formy staxa i staksa są poprawne, natomiast stax’a jest błędna, osobiście forma staksa wywołuje na mnie skojarzenie nieuczciwej firmy która znakiem firmowym chce podszyć się pod oryginał czyli staxa? pozdr.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dla mnie także forma Staxa jest właściwsza, bo lepiej kojarzy się z oryginałem.

  5. Paweł pisze:

    Szanowny Pani Redaktorze, jestem od niedawna przeszczęśliwym właścicielem DP-78. Czy odtwarza od płyty CD-R? Tak naprawdę chodzi mi o Platinum SHM-CD, atoli producent tychże informuje, że odtwarzacze nie czytające CD-R-ów nie odczytają Platinum. I zapytam jeszcze, jeśli odtwarza CD-R-y, to czy mu to nie szkodzi? Pozdrawiam serdecznie, za odpowiedź z góry dziękuję, a za recenzję już. Paweł

    1. Piotr Ryka pisze:

      Szkodzić to nie szkodzi na pewno, a czy odczytuje, to najlepiej sprawdzić samemu. Powinien czytać, ale przyznam, że tego nie sprawdzałem. Generalnie odtwarzacze Accuphase nie są dobre w odczytywaniu tego co nie jest będącą w dobrym stanie płytą CD lub SACD. Zapytam jutro o zdanie dystrybutora i napiszę co odpowiedział.

  6. roman pisze:

    Wywalaj Piotrze wpisy takich ludzi jak andrzej,szkoda nerwów.

    1. purple2 pisze:

      Romek nie podlizuj się Piotrowi, bo za mało wiesz o dźwięku

  7. adachjar pisze:

    Witam
    Mam pytanie do kolegów co mają lub mieli styczność z dp78. Czy powinien czytać płyty SACD hybrid cd/SACD 2ch/SACD surround ? Mam go od niedawna, pożyczyłem 5 takich płyt i z żadną sobie nie poradził. Jak przełączam na SACD to mieli i po chwili przełącza s powrotem na cd. Czy to normalne czy oznaka końca laseru. PS tak czy inaczej czy ktoś wie gdzie można kupić laser khm-230AAA. Widziałem na ebay za około 100usd tylko czy na pewno są oryginalne sony.
    Będę wdzięczny za wszelkie info.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dwukanałowe płyty SACD czyta bez problemu. Wielokanałowych chyba nie, ale nie jestem pewien. Napęd ma od Sony, tak więc teoretycznie jest taka możliwość.

  8. adachjar pisze:

    Dzięki za info ale czy masz płytę na której jest napis w kwadratach: SACD Surround/SACD stereo/CD audio a pod nimi all compatible ? Wszystkie jakie obecnie mam takie właśnie są. Napęd wykrywa że są hybrydowe tylko gubi się na ścieżce SACD może dlatego że szczytuje tą surround.
    Pozdrawiam Jarek

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mam dwie płyty z wielokanałowym SACD i żaden odtwarzacz poza EMM Labs XDS1 SE V2 wielokanałowej warstwy nie czytał. Jedna jest trzywarstwowa i ma też SACD stereo, a druga dwuwarstwowa. DP-78 na pewno czyta SACD Stereo i prawie na pewno nie czyta warstwy wielokanałowej. Może po jakiejś ingerencji, ale nie sądzę.

  9. adachjar pisze:

    Ale przy tej trzy warstwowej PD78 potrafi wybrać sobie warstwę SACD stereo ?
    Czekam na płytę jednowarstwową tylko z warstwą SACD stereo wtedy będę pewny czy to laser.
    Pozdrawiam Jarek

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, potrafił.

  10. Dany pisze:

    Witam, a jak się ma porównanie Dp78 do starszych odtwarzaczy dp75V oraz dp85? ( w zachodnich forach są sprzeczne informację, chociaż w większości ocen lepsze recenzję zdobywają starsze modele).

    Pozdrawiam Daniel

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tych jeszcze starszych nie znam. Natomiast DP-67 był niewątpliwie znacznie słabszy.

  11. Wnerwiony V RP pisze:

    No cóż Accu jak większość obecnej papki high end klocków daje ułudę dźwięku.
    Niby wszystko jest ale odchudzone, bez kształtu takie nudne. Nie chce się tego dłużej słuchać.
    Fakt Accu maja więcej „kolorytu” względem inszości towarzystwa ale i tak jest to prezentacja zbyt lekka.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Akcja hejtowania jak widzę ruszyła szerzej. Tak, tak – Accuphase DP-78 ma dźwięk odchudzony, bezkształtny i nudny. A ja jestem piegowatą szesnastolatką. I to polityczne zacięcie z V RP na sztandarze. Czytelnik naprawdę zaangażowany przedmiotowo i politycznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy