O luksusie część I

Steinway Lyngdorf

Audiofilizm nie może pozostawać w tyle!

   Wróćmy jednak do bardziej luksusowego luksusu niż tatuaże. Jasne jest, że istnienie dóbr luksusowych może zaistnieć wyłącznie w opisanych wyżej warunkach społecznych. Nie byłoby ich gdyby na świecie zapanowała powszechna chrześcijańska komuna, pielęgnująca radykalną skromność i sielski naturalizm, ani w sytuacji rozwoju technicznego zapewniającego wszystkim wielką obfitość dóbr wszelakich. Ta druga ewentualność jest jednak nieco bardziej problematyczna, bo można wprawdzie wyobrazić sobie cywilizację tak potężną, że każdy dysponowałby własną planetą czy nawet galaktyką (w kosmosie jest prawdopodobnie nieskończona ilość galaktyk), albo cywilizację dostarczającą każdemu dowolnego kwantum uciech w przestrzeni wirtualnej tak doskonale przyrządzonej, że nieodróżnialnej od rzeczywistości materialnej, jednakże są to zagadnienia którymi zabawiać się mogą póki co wyłącznie futurolodzy i fantaści. (Choć niezła fikcja w grach komputerowych jest już dostępna i robi furorę, niewątpliwie w dużej mierze przyczyniając się przy okazji do pacyfikacji społeczeństwa, zwłaszcza młodych samców.)

Problematyczność tej drugiej wersji zniszczenia luksusu – wersji jego anihilacji poprzez ogólną dostępność – pochodzi od jednego z nielicznych ogólnych praw ekonomii, jakie ekonomistom udało się sformułować. Prawo to głosi – mówiąc kolokwialnie – iż apetyt rośnie w miarę jedzenia. I co gorsza, rośnie wykładniczo. Kto nic nie ma, chce mieć jakąkolwiek strawę i bodaj kąt jakiś. Kto ma już kąt i żywność, chce mieszkanie. Kto ma mieszkanie, chce willę. Kto willę, pałac. Kto ma pałac, pragnie wielu pałaców. A kto wiele pałaców zdobył, pożąda władzy politycznej. Kto zaś posiada taką władzę, chce by była absolutna i nad całym światem.

Na każdym szczeblu drabiny oczekiwań wolumen pragnień staje się dramatycznie większy, a drabina ta wiedzie w nieskończoność, usiłując dosięgnąć „wszystkiego”. W tej sytuacji zaspokojenie jednostce wszystkich pragnień z natury rzeczy nie jest możliwe, gdyż ich całokształt obejmuje „wszystko”, a to nie nadaje się do zrealizowania w doczesnym świecie podsłonecznym. Tak więc skazani jesteśmy na luksus w jego najbardziej podstawowym znaczeniu, pod postacią braku, niedostatku i związanych z tym tęsknot. Na luksus elitarny, a nie rozpowszechniony i zdegradowany egalitarystycznym dostępem do drogich zachcianek przez szeroki ogół. A trzeba też przyznać, że dopiero taki luksus smakuje wyjątkowo. Posiadanie dziś auta to żaden smak ani wyróżnik. A kiedyś… Jak się mknęło po pustych szosach zachodnim samochodem, wyprzedzając te żałosne Wartburgi i Warszawy, to życie nabierało innego wymiaru.  To się pęczniało z dumy i patrzyło na innych z góry. A teraz trzeba by mieć samolot albo chociaż helikopter żeby zaimponować, tylko że tego i tak nikt nie będzie podziwiał jak przelatujesz, więc dawnego smaku i tak nie ma. I w ogóle z forsą kryć się trzeba, bo dla okupu porywają, i tak to wszystko zjechało na psy.

Niezła się nam parabola społeczno historyczna z tego zrobiła, ale przynajmniej mamy teraz jakiś filozoficzny i bandycki grunt pod nogami.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “O luksusie część I

  1. kmieć pisze:

    Proszę!!!

    Mam nadzieję, że dalszego ciągu nie będzie.

    PS. Zapomniał pan o wyraźnym wskazaniu -> „ideologia gender”

    1. Piotr Ryka pisze:

      Kiedy pisałem ten tekst żaden gender nie istniał w przestrzeni publicznej.

  2. kmieć pisze:

    Proszę raz jeszcze – proszę nie kontynuować, a jeszcze lepiej proszę wycofać ten tekst.
    Nawet w przypadku,gdy tekst ten jest w pełni przemyślany i zgodny z pańskimi przekonaniami.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A to niby dlaczego? Do więzienia za niego pójdę? Nie bałem się komunistów, to i współczesności się nie przestraszę.

  3. kmieć pisze:

    – to nie jest właściwe miejsce, jednak jest to miejsce hi-fi

    – tekst jest niespójny, wydaje się, że „luksus” jest pretekstem do przedstawienia swoich przekonań na temat współczesności

    – ” Do więzienia za niego pójdę?” – aż tak ważne, uważa pan, jest pańskie zdanie??

    1. Piotr Ryka pisze:

      A to sobie proszę przeczytać tekst założycielski tego portalu. Jest tam napisane, że nie od parady ma w nazwie filozofię. A filozofowie nie są od tego by się chyłkiem pomiędzy zdarzeniami przemykać i udawać, że niczego nie widzą, ani od przyklaskiwania modom, tylko od dawania świadectwa. Nie zamierzam być jednym z tych klerków, o których można powiedzieć, że zdradzili.

  4. kmieć pisze:

    Oh, tak. Napisał pan – „nie będę stronił”.

    Z drugiej jednak strony – „.. Zwrot »filozofia dźwięku« – a tak miał się pierwotnie nazywać portal, i tylko przez pomyłkę wydawca wykupił go pod inną nazwą…”

  5. Piotr Ryka pisze:

    Napisałem, że „będę też od czasu do czasu nawiązywał do pewnych zagadnień filozoficznych mało z kontekstem muzycznym związanych, no chyba, żeby w ślad za pitagorejczykami przyjąć, iż wszechświat cały jest muzyczną harmonią sfer i zaklętych w nie liczb, bo wówczas każda rzecz i sprawa okaże się pewnego rodzaju muzyką.” I właśnie nawiązałem. A tekst nie jest niespójny, tylko traktuje zjawisko luksusu w szerokim kontekście społecznym. Proszę poczekać na drugą część, by powziąć pełniejszy obraz.

  6. kmieć pisze:

    🙁

    Po I części – już nie.

  7. Piotr Ryka pisze:

    Znakomicie. Widać, że trafiłem w sferę uczuciową.

  8. kmieć pisze:

    Zdecydowanie nie.

    To tylko, wyłącznie brak zainteresowania pańskim punktem widzenia rzeczywistości i kiepskim tekstem.
    Wydawało mi się dotychczas, że stać pana na więcej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Lubię kiedy niektórych boli. Zasługują na to.

  9. kmieć pisze:

    Nie rozumiem.
    To już zbyt wysoki, jak dla mnie, poziom.

    EOT

    1. Alex pisze:

      trzymamy za słowo…

    2. Michal W. pisze:

      Odniosłem wrażenie, że już wcześniej był za wysoki.

  10. Darth Artorius pisze:

    Pisz Piotrze swoje przemyślenia. To Twój portal i możesz tu przedstawiać swoje poglądy. Można się z nimi nie zgadzać i dyskutować, można określonych artykułów nie czytać. Ale co piszesz, to Twój wybór. A jak nie obrażasz nikogo tylko argumentujesz, pokazujesz to mieści się to w ramach normalnej dysputy.

    Jeżeli posłowie mogą kląć, bluzgać na innych,bić to czemu nie można kulturalnie czegoś napisać ?

  11. Darth Artorius pisze:

    „Marketing medialny wylansował w miejsce złotych łańcuchów tatuaże. Ta, pożal się boże, “ozdoba”, zarezerwowana niegdyś wyłącznie dla kryminalistów i znudzonych samotnością marynarzy, pełni obecnie, jak kiedyś w dzikich plemionach, funkcję erzacu biżuterii.”

    A tu zdanie, z którym się zgadzam w zupełności. Jesteśmy chyba z podobnej epoki. Tatuaż na ręce – znaczy gość siedział (garował) – albo jak bogatszy to pływał po morzach i oceanach.

  12. Roman pisze:

    Panie Piotrze!

    Moja pierwsza lektura dzisiaj, a mialem skromny luksus wyspania sie. 🙂
    Bardzo, bardzo dziekuje i czekam na ciag dalszy!

    Serdecznie pozdrawiam z Niemiec
    Roman

  13. Tomek pisze:

    Zgadzam się w zupełności ze wszystkim, co Pan napisał. Nie jestem sam.
    Budda rzekł, a Lacan by się pod tym podpisał: „przyczyną cierpienia jest pragnienie”
    A Jezusa za Prawdę ukrzyżowali.
    Dziękuję Panu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy