Recenzja: iFi Audio iCan Nano

iFi_Audio_iCan_Nano_11 HiFiPhilosophy   Pewne sprawy toczą się szybko i niektórzy nie zasypiają gruszek w popiele. Na przykład  Thorsten Loesch i Pat Wayne, główni inżynierowie AMR. Całkiem niedawno pisałem recenzję małego wzmacniacza słuchawkowego ifi iCAN, która okazała się być pozytywną, i to nawet w wysokim stopniu. Nie ma sensu powtarzać raz kolejny mantry o wielkim wzroście znaczenia słuchawek i sprzętu mobilnego dla dzisiejszego audio, bo wszyscy doskonale to wiedzą. Trzeba natomiast powtórzyć pewne rzeczy o ifi iCAN, bo ifi nano jest pewną na jego temat wariacją. Przypomnę tedy, że oba małe wzmacniacze słuchawkowe od ifi stanowią odpowiedź firmy zwącej się tak naprawdę Abbingdon Music Research, czyli w skrócie AMR właśnie, na całe to słuchawkowe i przenośne szaleństwo, a firma jest angielska, wielgachna i mimo że powstała niezbyt dawno, bo w 2000 roku, szeroko już znana. Znana wcześniej z dużego, salonowego audio nafaszerowanego nowinkami technicznymi, a od już całkiem niedawna z wyrobów stanowiących odpowiedź na słuchawkową modę i komputerowe odtwarzanie muzyki, które zaoferowała pod osobną, specjalnie w tym celu wymyśloną i  powołaną marką, czyli naszym tytułowym ifi. Wygląda na to, że wymyśloną bardzo dobrze i świetnie pasującą do sytuacji, bo nawet sama ta nazwa wymawiana z angielska jest już nieźle zakręcona, a przy tym króciutka, akurat pasująca do rzeczy niewielkich.

Napoleon Bonaparte zwykł mawiać, że nie jest mały tylko niski. Faktycznie, mały nie był. To raczej inni stawali się przy nim malutcy. W tym sensie urządzonka od ifi też nie są małe tylko chytrze wymyślone i modnie poręczne, bo tak naprawdę dużo oferują i dużo potrafią. A i wyglądem, chociaż jak przystało na ich przeznaczenie mikre, potrafią cieszyć oko i sprawiać satysfakcję. W dodatku grają tak, że inni w ich towarzystwie maleją. Może nie aż tak jak przy Napoleonie, ale jednak.

Budowa

iFi_Audio_iCan_Nano_01 HiFiPhilosophy

iOpakowanie w pełnej krasie

   ifi nano to przenośna, jeszcze pomniejszona wersja ifi iCAN. Przekrój poprzeczny, czyli w jego przypadku widok od panelu tylnego i frontowego, ma identyczny, ale sam korpus o jakąś połowę krótszy. Dzięki temu mieści się w dłoni i łatwo wejdzie do każdej kieszeni. Dokładnie mówiąc jest jak paczka papierosów i to takich krótkich. Prezentuje się jednak o wiele lepiej. Całość okazuje się aluminiowa, dzięki czemu odporna na uszkodzenia i lekka, a przy tym bardzo ładnie ukształtowana, ze zdobiącymi przełamaniami pokrywy wierzchniej i drobniutkim żebrowaniem na bokach. Z półmatowym, satynowym wykończeniem kontrastują błyszczące, chromowane skobelki i cylinderek potencjometru oraz złocone wejście słuchawkowe. Ku zaskoczeniu osób nawykłych do sprzętu przenośnego jest ono normalnej wielkości a nie mini, co zdaje się znamionować gotowość udowodnienia, że wzmacniacz należy traktować z szacunkiem, tak samo jak Napoleona. Do bitewnego zgiełku muzycznych porównań dojdziemy jednak za chwilę, a teraz napiszmy jeszcze, że front i tył ifi nano niczym nie różnią się od tych z iCAN, jeśli pominąć to, że potencjometr ma po prawej a nie lewej. Tu i tu odnajdziemy z przodu dwa skobelkowe przełączniki, uaktywniające funkcje powiększania przestrzeni i dodawania basu, poręczne i świetnie wyważone co do siły obrotu pokrętło regulacji głośności oraz wspomniane gniazdo duży jack; a z tyłu parę gniazd RCA, wtyk dla zasilacza oraz przyłącze mini jack, jednak nie dla podpinania słuchawek tylko smartfonów i tabletów. Jedyna poza samą wielkością różnica znajduje się pod spodem, gdzie znajdziemy regulator mocy wzmocnienia, w przypadku ifi nano uproszczony, złożony z dwóch a nie czterech mikroprzełączników, manipulowanie którymi odbywa się przy pomocy zawartego w zestawie małego śrubokręcika, którym nie trzeba wszakże niczego kręcić, bo przełączniki są suwakowe. Przy ich pomocy możemy ustawić siłę wzmocnienia na wartość 8 lub 18 dB, w zależności od tego czy mamy zamiar użyć słuchawek dokanałowych czy normalnych. Cały ten spód pokryty też został napisami, dzięki którym dowiadujemy się, że urządzenie posiada moc 150 mW, a więc całkiem pokaźną, zdolną napędzać nawet bardzo wymagające słuchawki, że zaopatrzono je w te uruchamiane frontowymi przełącznikami technologie XBass oraz 3D, a także że stopień wyjściowy to tak zwany direct drive, czyli obwód pozbawiony kondensatorów wyjściowych, dzięki czemu można uzyskać większą siłę wzmocnienia, pod warunkiem, że wie się jak taki obwód zaprojektować. Napisano tam także, że w zależności od poboru mocy odpowiadającego danym słuchawkom urządzenie oferuje do 70 godzin muzyki pomiędzy doładowaniami, tak więc muzyczny ubaw może za jego sprawą trwać poza domem naprawdę długo.

iFi_Audio_iCan_Nano_02 HiFiPhilosophy

Nano ściąga z tego, czego możemy si ę spodziewać po nano wzmacniaczu.

Jest poza tym jeszcze jedna niewielka różnica w wyglądzie względem iCAN-a, bo panel wierzchni zdobi u ifi nano tylko jedna zielona lampka sygnalizująca aktywność, zrezygnowano natomiast z podświetlanego informowania o aktywacji XBass i 3D; moim zdaniem słusznie, bo na co to komu. Co do budowy wewnętrznej, to różnica jest jedna – przenośny wzmacniaczyk nie posiada obwodu Class A TubeState amplification, bo nie było go gdzie pomieścić. Ale dzięki temu właśnie jest mniejszy, bardziej poręczny. A całościowo wykonano go niezwykle starannie, w oparciu o świetne podzespoły i złocone przyłącza, co gwarantuje wysoką jakość i długotrwałe użytkowanie.

Wszystko to ląduje w charakterystycznym dla ifi bardzo ładnym i zmyślnym pudełku z twardej tektury, zupełnie jakbyśmy mieli do czynienia z wyrobem luksusowym. Zawiera ono elegancki zamszowy pokrowiec, ładowarkę, komplet interkonektów RCA oraz łączówkę mini jack-mini jack do podpinania smartfonów i tabletów. Gdyby zaś ktoś życzył sobie bardziej stacjonarnych rozwiązań, znajdzie tam jeszcze doklejane nóżki z tworzywa, zabezpieczające podstawę przed porysowaniem. Ładowanie od zera do pełna trwa około 7 godzin, a za cały ten wzmacniaczowy komplet przychodzi zapłacić 725,- PLN, czyli naprawdę okazja. Okazja tym większa, że …

Brzmienie: Z Sony Xperia SP  

iFi_Audio_iCan_Nano_05 HiFiPhilosophy

iFi Audio iCan Nano

   Każdy się chwali. Wiadomo, każdy chce zarobić. Każdy coś i jakoś zarobić musi, bo inaczej z głodu by umarł. Ale zarabianie jednym wychodzi lepiej a innym gorzej. A i od zewnątrz to różnie wygląda, bo jedni zarabiają uczciwie; godziwe usługi albo towary oferując, a inni niekoniecznie. Powiedzmy zatem na wstępie, że ifi nano to patrząc z tego punktu widokowego bardzo rzetelna, naprzeciw klienta wychodząca oferta. Jeżeli ktoś za takie pieniądze potrafił zaoferować tak grający przenośny wzmacniacz słuchawkowy, to ja mu mogę tylko pogratulować. Stosunek jakości do ceny bardzo jest tutaj wyśrubowany, bo i wygląd, i brzmienie, i cena – wszystko jest wyjątkowo atrakcyjne. Aż, prawdę mówiąc, podejrzanie. No ale gra to, ale wygląda i jak przyjść do sklepu, to faktycznie za tyle sprzedają. Ani chybi Chińczycy musieli w tym maczać palce; i faktycznie, rzecz jest made in China, tak jak większość tego co nas otacza. Jednakże, powiedziałbym, w stylu tego dawnego made in China, takiego wysmakowanego i dopracowanego w każdym detalu, a nie tego nowego, sporządzonego naprędce.

Przejdźmy do samego brzmienia, bo już je zdążyłem pochwalić, a jeszcze nic konkretnego nie napisałem. Nuże tedy w konkret. A na początek smartfon i galeria słuchawek. Podpiąłem naszego nano do Sony Xperia SP tym jego małym kabelkiem i zabrałem się za słuchanie, uczyniwszy sobie zawczasu listę kilkunastu utworów obejmujących wiele form muzycznych, mieszczących w sobie szerokie brzmieniowe spektrum. Słuchawek nagromadziłem także sporo, i w drogę.

 

Grado SR-60

Te Grado to stary znajomy, który tylekroć okazywał się bardzo muzykalny i gęsty, a czasami nieco zbyt szorstki i nerwowy, kiedy któryś wzmacniacz im nie podszedł, co zdarzało się jednak sporadycznie. Nigdy jednak, a w każdym razie niczego takiego sobie nie przypominam, nie grały szczególnie przestrzenie i detalicznie. Tymczasem z nano…

iFi_Audio_iCan_Nano_06 HiFiPhilosophy

Skromnie i ubogo? Na pewno nie w tym wypadku.

Zacznę jednak od tego jak ustawiłem skobelki aktywujące specjalne przyprawy dźwiękowe od ifi. Po kilku minutach wsłuchiwania się doszedłem do wniosku, że efekt 3D doskonale zdaje egzamin właściwie we wszystkich okolicznościach, bo słuchanie z jego ingerencją skutkowało niewątpliwie wzrostem spektakularności a w rezultacie także wzrostem zaangażowania słuchacza. Ten układ firmie ifi bez wątpienia świetnie się udał, w przeciwieństwie do tego zaproponowanego przez JBL w słuchawkach Synchros. Sprawdza się jak mało które rozwiązanie tego typu, a może nawet lepiej niż którekolwiek. Złego słowa nie powiem też o XBass, z tym że pełni on nieco inną rolę, to znaczy wspomaga słuchawki nie mającym dość basu, a w przypadku samoistnie basowych bywa zbędny. Oczywiście każdym basu dorzuci, tylko nie zawsze jest to potrzebne. Grado SR-60 okazały się takimi na pograniczu i po chwili rozważań doszedłem do wniosku, że bez XBass odpowiadają mi bardziej. Nie jest to jednak istotne, ponieważ istota leży tutaj zupełnie gdzie indziej. Leży mianowicie w tym, że ifi nano to wzmacniacz za dobry. Tak, nie przesłyszeliście się, on jest za dobry. Łamie swą jakością przyjęte kryteria i zaszeregowania, grając nieprzyzwoicie dobrym dźwiękiem, którym obdarza nawet takie w końcu nienadzwyczajne słuchawki jak Grado SR60.

Ja wiem, to wszystko, całe to brzmienie, jest tak naprawdę głęboko przyrządzone i po komputerowemu przetworzone, toteż audiofilscy puryści mogą się zżymać na takie hocki klocki z basem i przestrzenią, jednak koniec końców chodzi przecież o odsłuchową satysfakcję a nie odsłuchowe kąpiele w wodzie destylowanej z dodatkiem soli trzeźwiących. Tak więc ta uprzestrzenniająca piana i basowe masaże są sprawiającymi wielką frajdę kąpielami w jacuzzi, dającymi masę odsłuchowego zadowolenia. A przy tym wcale to nie brzmi w jakiś odrealniony albo przedobrzony sposób, bo tego sam też nie znoszę, tylko inaczej niż zwykle, ale w sumie jak najbardziej naturalnie, bez żadnego odczucia sztuczności czy przegięcia. Dochodzi do tego rzecz jeszcze jedna, prawdopodobnie w dużej mierze brana w tym wypadku od źródła, w postaci świetnego pod względem audio smartfonu. Chodzi o szczegółowość. Grado SR60 grające bardzo szczegółowym i bardzo przestrzennym dźwiękiem? Tego chyba jeszcze nie przerabiałem.

iFi_Audio_iCan_Nano_07 HiFiPhilosophy

Mniejszy iCan jest naprawdę NANO!

A to właśnie miało tu miejsce, a przy tym wypadło znakomicie, bo połączyło się z muzykalnością i naturalnym całościowo ujęciem, a w efekcie zabrzmiało całkiem jak nie te słuchawki, tylko bardziej jak Grado GS1000. Nie aż tak wprawdzie dobrze, ale w tym stylu. Dla poszukiwaczy audiofilskich przygód powinna to być niemała frajda, bo przecież to uprzestrzennienie można także wyłączyć i wrócić do zwykłych SR60.

Brzmienie: Z Sony Xperia cd.

Harman/Kardon SOHO

iFi_Audio_iCan_Nano_10 HiFiPhilosophy

Dbałość o szczegóły urządzeń iFi po raz kolejny cieszy oko szczęśliwego posiadacza

   Skoro jesteśmy przy sprzęcie przenośnym, należy sięgać przede wszystkim po słuchawki tego rodzaju. Uliczne SOHO nie chciały być gorsze, a że od SR60 nieco technicznie są lepsze, to i tutaj się potwierdziło. Więcej miały w przekazie tego co wielokrotnie określałem jako żywą przestrzeń; tego pulsowania każdego punktu na całym obszarze sceny. A że scenę dostały tutaj wydatnie powiększoną, a i basu cokolwiek więcej (jako że im ten XBass leżał jak najbardziej), to się zrobiło z tego granie naprawdę spektakularne, a jeszcze na dodatek pasujące do każdej muzyki. To akurat w sensie porównawczym nic nie było nowego, bo SR60 także do każdej pasowały, jednak wzmożona u SOHO umiejętność ukazywania każdego brzmieniowego tchnienia dawała jeszcze większą frajdę. Jedyna tutaj uwaga, to lepsza nieco prezentacja w przypadku partii wokalnych z jednak wyłączonym także u nich basem, dzięki czemu zyskiwało się większe podobieństwo do żywego głosu.

Cały ten dobywający się z malutkiego wzmacniacza przekaz był jednocześnie popisowy, zaawansowany technicznie i dla słuchacza ciekawy, dający dużą i rzadko spotykaną ze sprzętem przenośnym przyjemność. Był przy tym naturalny w tym sensie, że nie rażący jakąś sztucznością. Nie był natomiast bezpośredni.

 

Focal Classic

By uzyskać efekt bezpośredniości trzeba było sięgnąć po jeszcze lepsze słuchawki, a że wciąż i nieustająco pozostajemy w kręgu aparatury przenośnej, sięgnąłem po Focal Classic. One są wprawdzie takie trochę ni pies, ni wydra, bo muszle mają wielkości pośredniej między wokółusznymi a nausznymi, z czym jednak w sumie niezgorzej nadają się na ulicę, zwłaszcza że są bardzo ładne, a i kabel odpowiedniej długości mają na stanie, do wyboru z dłuższym, przeznaczonym dla aparatury stacjonarnej.

iFi_Audio_iCan_Nano_13 HiFiPhilosophy

Tak samo jak zachowanie wejść RCA

Mimo tej pośredniej wielkości można w nich uszy upchnąć, ale trzeba właśnie upychać, bo samo to się nie stanie. Efekt jest taki, że w sumie są na poły wokółuszne, a przy tym ich mniejszego rozmiaru muszle nie będą w warunkach ulicznych razić. Szczegółowe tego opisy odłóżmy do ich własnej recenzji, a w tym miejscu ważne jest jak to zagrało, a zagrało – no cóż – tak właściwie to high-endowo. Takim małym oczywiście high-endem, high-endem dopiero początkującym, ale już na tyle dobrze, że skłamałbym pisząc, że było to czymś pomniejszym. Bo jak mówiłem, dołączyła się do poprzednich przymiotów bezpośredniość, a cały muzyczny obszar ogarnięty został brzmieniem o naprawdę dużym formacie i właściwej jak na high-end klasie ogólnej. Zagrało to dużo głębiej, mocniej i ze zdecydowanie większymi źródłami dźwięku. Ale przede wszystkim właśnie bezpośrednio, z silnym poczuciem wejścia samemu przez słuchacza na muzyczną arenę. Najdobitniejsza różnica dotyczyła wokalistów. Pojawiły się już całkowicie żywe postacie. Nie jakieś oddalone, lekko przetworzone, cokolwiek odrealnione, tylko bliskie i autentyczne. Żyło się w tej muzyce i ona żyła wokół nas; i było to poczucie dobrze spełnionego audiofilskiego obowiązku odnajdywania brzmień adekwatnych, jakością swoją w pełni satysfakcjonujących, przywołujących muzykę nie udawaną, prawdziwą. Satysfakcjonujące, a jednocześnie rodzące niepokój. Niewątpliwie zagęszcza się atmosfera wokół drzwi wejściowych do high-endu, bo przekroczyły je już wcześniej urządzenia przenośne grające plikami MQS, a w przypadku nano szturm ten powiódł się nawet ze zwykłymi plikami FLAC.

AKG K812

iFi_Audio_iCan_Nano_08 HiFiPhilosophy

Zobaczmy, jak poradzi sobie ta niepozorna, aluminiowa kosteczka.

Na koniec, by nikt nie narzekał, że jakości mu skąpię, sięgnąłem po rzeczywiście high-endowe i odpowiednio do tego kosztujące, nowe flagowe AKG, które już jednak żadnego pokrewieństwa ze sprzętem przenośnym nie zdradzają, aczkolwiek podpinany do lewej muszli kabel, niska impedancja oraz przydomek PRO mogą sugerować pewne powinowactwo.

Jeżeli myślicie, że malutki nano posiada jakościowe bariery i od pewnego pułapu dalej już ze swą jakością nie sięga, to jesteście w błędzie. Wraz z autentycznym i pełnowymiarowym słuchawkowym high-endem pojawiły się dwie nowe właściwości: Przestrzeń uległa powiększeniu, a także pokazała się dużo większa transparencja. AKG nie chciały wprawdzie podbicia basu, który w nadnaturalnej dawce piękno ich brzmienia nieco zaburzał, ale podbicie przestrzeni wzięły ochoczo, a ponieważ przestrzenność własną spośród tu porównywanych okazały się mieć zdecydowanie najlepszą, wyszła z tego przestrzeń naprawdę wielka, tym większa, że wyjątkowo przejrzysta. Jest jednym z atrybutów brzmienia najwyższej klasy, że płynie w krystalicznie czystym powietrzu i tylko u samych źródeł się zgęszcza. I to właśnie tu było, jak również całościowy popis wszelkich aspektów, które łącznie z basem bez żadnego jego dodawania w znakomitej jakości wykreowały, budując spektakl naprawdę dużego formatu. Dokładnie odwrotnie proporcjonalny wielkością do wielkości samego nano.

Brzmienie: iPad 2

   Apple iPad 2 już sam z siebie gra bardzo dobrze, ale malutki wzmacniacz od ifi potrafił kopnąć go w górę naprawdę wyraźnie.

Grado SR60

iFi_Audio_iCan_Nano_14 HiFiPhilosophy

No niezła historia. Budżetowy wzmacniacz…

Przenośne Grado od razu to pokazały. Sam iPad nie bardzo bowiem do nich pasował, przydając ich dźwiękowi zbytniej nerwowości i faktury nieheblowanej deski. Dało się tego słuchać, ale jak na możliwości tych słuchawek było to raczej rozczarowanie. Tymczasem wpięcie nano diametralnie zmieniło sytuację. Pojawił się charakterystyczny dla tych małych ceną a wielkich muzyką Grado bardzo przyjemny dźwięk o dużym nasyceniu i gładkości, ale pojawiło się o wiele jeszcze więcej. Brzmienie ciepłe, bardzo naturalne, a przy tym operujące pełnym w zasadzie wachlarzem audiofilskich przymiotów. Szczegółowe, przestrzenne, głębokie, misterne. Z panczem, energią i rytmem. Basowe, porywcze, gładkie i wartkie. Nic tylko brać. Brzmienie, które przy słuchaniu w ciemno podejrzewałbym o lampowość i całkiem inne źródło. Także o dużo lepsze słuchawki. Wyraźnie lepsze niż ze smartfonem, bo bardziej muzykalne, naturalne i bezpośrednie, nie dające w żadnym stopniu poczucia sztuczności czy odrealnienia. Tak dobre, że nie do wiary. Takie do słuchania na zasadzie pełnej satysfakcji, całkowicie po stronie pozytywów i chcenia. Zdecydowanej chęci kontynuacji nawet kiedy jest się przyzwyczajonym do bardzo drogich zestawów.

 

Harman/Kardon SOHO

SOHO tym razem musiały uznać wyższość Grado, bo zagrały mniej gładko, ale przede wszystkim mniej naturalnie. Od razu im wyłączyłem efekt 3D, który tutaj nie pasował, dając nieprzyjemne pogłosy i silne poczucie odrealnienia.

iFi_Audio_iCan_Nano_16 HiFiPhilosophy

…połączony z urządzeniami codziennego użytku…

Sporo to pomogło, ale dystans do Grado wciąż spory pozostał, tak więc dystans dzielący te słuchawki dwakroć okazał się spory, a dawne, dwadzieścia już lat na rynku obecne Grado, pokazały wspaniałą klasę, zdecydowanie dominując jakością droższego konkurenta z najnowszej produkcji. Powiedzmy jednak uczciwie, że Harman/Kardon SOHO znakomicie grają prosto z iPad-a, tak więc sytuacja powstała krzyżowa – Grado lepsze z nano, SOHO bez niego. Jednak Grado pospołu z nano grały lepiej niż SOHO z samym iPad-em, jednoznacznie ukazując, że tablet wspierany wzmacniaczem był czymś lepszym brzmieniowo aniżeli sam tablet. I to znacznie. Kwestia dobrania słuchawek zdolnych to udowodnić posiada znaczenie drugorzędne.

 

Focal Classic

Zupełnie inna sytuacja pojawiła się z Focalami, które z punktu przywróciły odsłuchom świetny poziom, aczkolwiek z nutą pogłosowości rodzącej pewien dystans, a w efekcie prezentacją pozbawioną do pewnego stopnia tej naturalnej bliskość jak u Grado. Było to jednak niewątpliwie brzmienie wysokiego lotu, nie gorsze niż ze smartfonem i w sumie bardzo podobne. No, może troszkę jednak gorsze, nieco mniej bezpośrednie, ale ogólnie dobre i ciekawe. Nie ma jednak co udawać – Grado wypadły w tym zestawieniu lepiej, w każdym razie na pewno w tym sensie, że ich skok jakościowy względem smartfona okazał się ogromny, a Focale pozostały przy swoim, a nawet troszkę się obsunęły.

iFi_Audio_iCan_Nano_19 HiFiPhilosophy

…i gra to jak góra pieniędzy. Serio.

Wciąż miały jednak nad Grado techniczną przewagę, chociaż nie grały tak przyjaźnie, płynnie i ciepło. A niezależnie od tego wszystkiego i słuchawkowych zawiłości nano wciąż pokazywał świetną klasę i trzeba mu było nieustannie bić brawo.

 

AKG K812

Wyjątkowa przejrzystość  flagowych AKG znów przejawiła się z wielką mocą, a ich przekaz, podobnie jak u Grado, ożywiony był ciepłem i bezpośredniością, ale na zdecydowanie wyższym poziomie. Dużo więcej pojawiło się szczegółów, więcej informacji o jakości samego nagrania, obecnych niezależnie od całościowej przyjemności i wysokiej ogólnej klasy brzmienia. A brzmienie to było bardzo przestrzenne, zarówno w sensie postaci samych dźwięków jak i operowania dużą przestrzenią, która pięknie łączyła się z tą najbardziej narzucającą się w tym przekazie przejrzystością, lekkim ociepleniem i świetną szczegółowością. Niewielki pogłos rozwiewał wprawdzie podejrzenia o lampową naturę toru, jednak słuchało się tego z naprawdę dużym zadowoleniem.

iFi_Audio_iCan_Nano_17 HiFiPhilosophy

Hi-end w zasięgu dłoni. I kieszeni.

Grado były wprawdzie łatwiejsze, coś jak waniliowe lody, ale trudniejsze, bardziej wielosmakowe i na końcu niektórych smaków cokolwiek cierpkie AKG wcale nie były za trudne. Z całym tym ich teatrem i bagażem technicznej doskonałości nie przytłoczyły swoją jakością muzyki w takim stopniu, by nie chciało się jej słuchać, pozostawiając szeroki  margines właśnie dla samej muzycznej satysfakcji a nie tylko realizatorskiego oglądu.

Podsumowanie

iFi_Audio_iCan_Nano_04 HiFiPhilosophy   Jak mówiłem – atmosfera gęstnieje. Natłok nowych urządzeń obsługujących granie mobilne robi się coraz większy i trochę można się poczuć pośród tej obfitości zagubionym, ale to tylko dobrze. Widać gołym okiem, że za rzecz wzięły się zwłaszcza firmy duże, ale nie takie ogromniaste, jak Sony czy Apple, tylko takie jak ifi czy Hegel. W odróżnieniu od mniejszych, takich jak HiFiMAN czy ALO Audio, obrały przy tym za cel przede wszystkim rozwiązania tańsze, na których zarabia się produkcją wielkoseryjną, a nie drogie, mające mniej licznych odbiorców. Jednocześnie najwyraźniej zadbały o to, by wysoka jakość nie umarła wraz z niską ceną, starając się właśnie wbrew tej cenie udowodnić wszystkim, że małe-tanie-mobilne może być spektakularne. To się udało Heglowi i to się udało się ifi. Mały, niedrogi wzmacniaczyk gra błyskotliwym dźwiękiem, a jego układy poprawiające brzmienie są wyjątkowo skuteczne. Zwłaszcza ten odpowiedzialny za powiększanie sceny. Ale i drugi bywa użyteczny. Niewątpliwie będzie jeszcze ciekawiej kiedy Hegel także wypuści swojego nowego SUPER z przeznaczeniem dla urządzeń przenośnych, tak jak ifi uzupełniło iCAN-a nowym nano. Póki co planuję porównanie iCAN-a z Heglem, a także przy okazji opis jak iCAN gra względem nano. Na dystans, bez stawiania ich obok siebie, mogę tylko powiedzieć, że nano wypada świetnie, a jego cena jest nieprzyzwoicie niska. On jest normalnie za dobry. Za dobry, psia krewka.

 

W punktach:

Zalety

  • Malutki.
  • Taniutki.
  • Żwawiutki.
  • Świetniutki.
  • Potrafi bardzo powiększać scenę.
  • I dodawać basu.
  • A robi to w sposób jak na ten przedział cenowy mistrzowski.
  • Z dobrze dobranymi słuchawkami i smartfonem umie obdarzać high-endem.
  • Czego chcieć więcej?

Wady i zastrzeżenia

  • Podobnie jak Hegel SUPER, ALO Audio Continental V3 i Astel & Kern AK100, burzy dawne przyzwyczajenia odnośnie tego jak mogą grać urządzenia mobilne.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

MojeAudio

 

Dane techniczne:

  • Zasilanie: akumulator / zewnętrzne, 9V
  • Czas pracy na akumulatorze: ~70 godzin
  • Wejścia: RCA stereo /3.5 mm
  • Wyjście: 6.3 mm słuchawkowe, przejściówka do 3.5 mm w komplecie
  • Analogowa obróbka dźwięku: X-Bass, 3D sound.
  • Wzmocnienie: 8 dB / 18 dB (przełączane).
  • SNR: 112dB (A)
  • THD: < 0.02%
  • Moc wyjściowa: 150 mW (przy zasilaniu zewnętrznym).
  • Wymiary 87 (d) x 68 (sz) x 28 (w) mm
  • Waga: 160 g
  • Cena: 725 PLN.

System:

  • Źródła: iPad 2, Sony Xperia SP.
  • Wzmacniacz słuchawkowy: iFi iCAN Nano.
  • Słuchawki: AKG K812 (kabel FAW Noire), Focal Classic, Grado SR60, Harman/Kardon SOHO.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

23 komentarzy w “Recenzja: iFi Audio iCan Nano

  1. Grzegorz pisze:

    sam jestem ciekaw porównań zwłaszcza że jestem na kupnie któregoś z wymienionych wzmacniaczy

    1. Piotr Ryka pisze:

      ifi iCAN ma być w najbliższym czasie i zrobię krótkie porównanie. Kiedy będzie Hegel do sprzętu przenośnego, nie wiem. Na razie nie istnieje na rynku. Bardzo niedługo ma być natomiast rewelacyjny podobno DAC od ifi.

  2. Pragmatyk pisze:

    Czy jest w planach test iFi DSD? Przepraszam, ze tak dzisiaj spamuje, ale luzny dzien w pracy 😉

    1. Piotr Ryka pisze:

      W planach jest całe ifi. Stelaż już nawet przyjechał.

      1. Pragmatyk pisze:

        Świetnie 🙂 Pozdrawiam.

  3. Miltoniusz pisze:

    Czy jest duża różnica w jakości dźwięku pomiędzy tym ifi ican nano a testowanym wcześniej przez Pana większym ifi ican?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie ma. Jednak nie miałem okazji do bezpośrednich porównań, tak więc żadnych szczegółów nie mogę podać.

  4. Miltoniusz pisze:

    Dobry wzmacniacz, porównywałem z sekcją wzmacniacza słuchawkowego z Audiolaba M-Dac i trudno mi było określić co gra lepiej.

  5. Tomek pisze:

    Podziękowania, Panie Piotrze, ogromne. Galeria sprzętu , którego zakup inspirowany/motywowany był Pańskimi recenzjami rośnie.
    Do dt990pro, hd600 i d7100 oto dołączył mały zawodnik wagi ciężkiej ican nano. Bezproblemowo wysterowuje k701 recablowane specjałem Mikolaj612, hd600, dt990pro (rekablowane dhc) a także last but not least srh1440 i d7100. Dwie ostatnie pary, co prawda łatwonapędzalne, ale by pięknie zagrały, to już dla wzmacniacza niełatwa sztuka. Otóż Ican nano gra przyjemnie ! z jakże ostrymi analizatorami srh1440, xbas daje im tyle naturalnego basu wreszcie ile mieć winny, a lubiące zakłuć górną średnicą d7100 z nano nie czynią tego wcale, dając w zamian spektakularny spektakl, jak się patrzy. Wcześniej wymienione trzy pary „klasyków” grają swym charakterem miło uprzestrzenniony dodatkowo spektakl przez 3d. Ican nano jest za dobry i za tani, psia krewka. Bardzo dobrze ujęty eufemizm, Panie Piotrze.
    Nie robiłem porównań jeszcze łeb w łeb, ale z – jakże zawodowej – pamięci, Aune T1 mały Ican zjada, a dobremu klonowi Lehmana (porównywalnemu z FCL) dostoi.
    Źródła – ipad3 (via RCA ) i ipod touch5 – 3 godzinny odsłuch – out of the box podczas ładowania iCan nano.
    Kupiłem, po Pańskiej recenzji w ciemno. Mimo oczekiwań wysokich Ican zaskoczył mnie na plus.
    Dziękuję.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Miło mi, że recenzje się na coś przydały. Miło bardzo.

      Pozdrowienia

  6. Tomek pisze:

    Bardzo jestem ciekaw recenzji całej półeczki Ican – tej stacjonarnej , z daciem, włącznie z urządzeniem lampizującym i tymi, który „czyszczą” prąd i „poprawiają usb”. Pytanie, które mi się pojawiło, czy za te kilka tysięcy złotych – wszystkie urządzania stacjonarne od ifi posiadjąc – jest wstanie ta półeczka stworzyć dobry tor – rywalizujący z dobrym daciem i dobrym wzmacniaczem – w większych już raczej chyba pieniądzach. Mam nano, jest świetny, jednak – nie sądzę, by sztuka powyższa się udała 🙂

      1. Tomek pisze:

        Or a little more here is written? Sorry for my grammar 😉

  7. Piotr pisze:

    Piotrze, a jak iCan Nano wypada względem ALO Audio Continental V3? Jak określiłbyś różnice? Lampka Alo już nie produkowana więc myślę o tym Nano, choć lubię bardziej lampki…

    1. Piotr Ryka pisze:

      ALO jest znacznie lepszy. Nano to bardzo dobry wzmacniacz doposażony w ciekawe funkcje, ale ALO Audio Continental V3 to wzmacniacz rewelacyjny. Ma klasę drogich stacjonarnych wzmacniaczy, takich za ładnych parę tysięcy. Odpowiedniej klasy źródło i naprawdę można w jego dźwięku utonąć.

  8. Piotr pisze:

    Dzięki. Szkoda że ALO tak szybko zrezygnował z jego produkcji.

  9. Piotr pisze:

    Decyzja zapadła, ponieważ ALO Continentala V3 już nie ma, po długich rozważaniach wybór padł na wzmacniacz Emmeline „The Black Bird” SR-71A Raya Samuelsa, który wznowił na krótko jego produkcję. Zamówienie już poszło. Brałem pod uwagę Alo The International+ i MK3-B+ lecz na podstawie wielu recenzji jakie o ich dźwięku przeczytałem, SR-71A uważany jest za jeszcze lepszy, przynajmniej gdy chodzi o preferowany przeze mnie dźwięk.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niezły ten Czarny Ptaszek, ciekawe jak gra. Oby spełnił oczekiwania.

  10. Piotr pisze:

    Mam taką nadzieję. Jak przybędzie i się z nim osłucham, zdam krótki raport 🙂

  11. Tom pisze:

    Witam. Mam pytanie. Nie odczuwam dzialania x bass ani 3D na sluchawkach akg k701, akg k550, final audio hope VI. Czy to mozliwe, ze mam uszkodzony wzmacniacz ??

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwe.

  12. Maciej pisze:

    Jako przypadkowy przechodzień chciałbym zwrócić uwagę że funkcje typu x-bass czy 3D to nie czary mary tylko czysta inżynieria bazująca na impedancji słuchawek. W konkretnych przypadkach może pomóc, zaszkodzić lub być niezauważalna.
    Zwiększanie ilości basu to najczęściej zmiana oporności wyjścia lub filtracji. A 3D to przecież nie czary-mary tylko korekcja fazowa kanałów względem bazy. Warto poczytać o zagadnieniu crossfeed.

    Ale dziwne że 3 pary tak reagują. Warto jeszcze to sprawdzić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy