Recenzja: Beyerdynamic DT 990 PRO

Budowa

Beyedynamic_DT_990_Pro_09

Pudełkowy standard Made in Germany

   Słuchawki są profesjonalne i są od Beyerdynamica. A słuchawki profesjonalne budowę zwykle mają ascetyczną, a te od Beyerdynamica muszle na ogół okrągłe. Uogólnienia jednak mylą. Profesjonalne słuchawki od Beyerdynamica miewają też muszle prostokątne, a niektóre słuchawki profesjonalne szczycą się powierzchownością nader wykwintną (jak choćby Ultrasone Edition9). Uogólnienia po to są jednak uogólnieniami, by na ogół mieć rację i w tym wypadku też ją mają. Beyerdynamiki DT 990 PRO wyglądają siermiężnie i muszle mają okrągłe. Nie kryjmy tego – one są brzydkie. Jednakże dobry wojak Szwejk – jak wiadomo tym co czytali epopeję Haszka, zajmujący się dorywczo handlem kradzionymi psami –  powiadał o pinczerach, że są tak brzydkie aż ładne. Ponieważ jak na razie nie zajmuję się kradzionymi słuchawkami, nie powiem o DT 990 PRO, że są tak brzydkie aż ładne, ale powiem, że budzą sympatię. Do tego stopnia są bezpretensjonalne i do tego abnegackie, że kiedy je oglądam, nie mogę się nie uśmiechać. Żadnego połysku, żadnej admiracji luksusu, zero prób zjednywania klienta wyglądem. Nie sztuczna skóra tylko welur, nie błyszczący plastik tylko matowy; i to na dodatek takiego rodzaju, jakby komunistyczny sojusz bratnich państw jeszcze trwał. Twardy, chamski, poligonowy. Wyglądają jakby pochodziły z muzeum PRL-u a nie od jednego z najszacowniejszych współczesnych producentów słuchawek. Jednakże należą zarazem te DT 990 PRO do tego rodzaju wyrobów, wokół których gromadzi się grono wtajemniczonych. Tych, którzy wiedzą, że są takie jedne słuchawki co niewiele kosztują, a grają jakby kosztowały trzy razy tyle. Albo i więcej. Wciąż się słyszy utyskiwania, że wszystko co z audiofilizmem ma związek skandalicznie cenowo jest przeszacowane i jedno tylko ździerstwo na tym polu w każdym przypadku się przejawia. No więc proszę, oto przykład, że nie tylko i nie w każdym przypadku. Słuchawki ładne nie są, ale są wygodne, a grają, że mucha nie siada.

Beyedynamic_DT_990_Pro_11

Profesjonalnie – trochę danych i tyle

Są wygodne, bo nacisk pałąka został dobrze dobrany, a welur padów jest przyjemny w kontakcie. Ciężar przy tym okazuje się nieduży, a same słuchawki trwałe, nie budzące obaw o uszkodzenie. Jak to u profesjonałów, kabel mają skręcany, niezbyt długi i zakończony małym jackiem z dołączoną przejściówką na duży.

–  Wot i wsio, jak powiadają Rosjanie.

Lakierowane, białe pudełko służy temu za opakowanie i próżno w nim szukać jakiegoś etui, stojaka, czy dodatkowych kabli. Ale za to cena. Oszczędzaliśmy na wyglądzie, oszczędzali na opakowaniu i oszczędzali na wyposażeniu, aleśmy na koniec zaoszczędzili. Cena wynosi niecałe 600 zł. Bez paru zasmarkanych złotówek, ale zawsze. A słuchawek podchodzących pod sam high-end za takie pieniądze, to drugich chyba nie ma. Różne dobre a niedrogie bywają, od sławnego Kossa Porta Pro poczynając, poprzez Creative Aurvana Live! po Grado SR-60, ale takiej precyzji i takiej przenikliwości żadne z nich nie oferują, ani w zawody z DT 880 czy HD 600 nie staną. A DT 990 PRO staną i jeszcze wygrają. Uprzedzam fakty nadając im w dodatku przesadnie jednoznacznej postaci, ale kurs trzymam właściwy i niczego nie zmyślam. Jest dokładnie jak napisałem – DT 990 PRO to słuchawki high-endowe; formatu małego high-endu, spospolitowanego recenzorskimi nadużyciami, ale tego właśnie formatu. Tak więc zestawiając ich cenę i możliwości nie można o nich powiedzieć inaczej, niż że są wyjątkowe.

Beyedynamic_DT_990_Pro_12

Beyerdynamic DT 990 Pro

Uzupełnijmy opis dodając, że od strony technicznej mają budowę otwartą i jak informuje producent posiadają specjalną membranę o wyjątkowej lekkości, zapewniającą szybką odpowiedź impulsową i świetną charakterystykę dźwięku. Impedancja wynosi 250 Ω, a pasmo przenoszenia 5 Hz – 35 kHz. Są zatem pod względem impedancyjnym uniwersalne a pasmo przenoszą rozległe. Zwłaszcza dołem. Wiele jest przy tym narzekań na ten skręcony kabel, ale trudno, słuchawki są profesjonalne i do studyjnych a nie fotelowych zastosowań. Nie ma jednak co jęczeć; da się wytrzymać. I warto.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

21 komentarzy w “Recenzja: Beyerdynamic DT 990 PRO

  1. Maciej pisze:

    Piotrze to ja znając opisywaną przez Ciebie trójkę, mogę powiedzieć że Beyerdynamic DT150 mają górę bardziej naturalną niż DT-990 PRO. I że od opisanej trójki razem wziętej są jeszcze bardziej melodyjne. Natomiast musi być to wersja zmodyfikowana z welurowymi padami i wyjętą gębką między nausznicą a przetwornikiem.
    Cenię sobie Sennheisera ale nie jest w tej klasie jeszcze tak melodyjny jak Beyerdynamic. A Beyerdynamic przy modelach 770/990 ma dla mnie nieco jednak pikantna górkę, taką ciut ciut idąca w klimat AH-D7100. Dopiero w DT150 jest ona absolutnie ujmująca.. Dla mnie 🙂

    T70 dziś wysłałem do Ciebie..

    1. Piotr Ryka pisze:

      Napisałem przed paroma laty recenzję DT 150 i może ją kiedyś przypomnę. Nie były to jednak słuchawki modyfikowane i z welurowymi padami, ale za to z różnym okablowaniem. Górę miały nieco powściągniętą.

      Za T70 z góry dziękuję.

      1. Maciej pisze:

        Usunięcie grubej piankowej przekładki (prawie 4mm! )nieco uwalnia wysokie tony. Myślę, że będzie okazja przy której posłuchasz tego 'modu’.

  2. Grzegorz Bilski pisze:

    Zgadzam się z Maćkiem.
    DT150 z wymienionymi przez Maćka modyfikacjami grają znacznie lepiej niż HD600, HD650 oraz pozostałe modele Beyerdynamic.
    Sama przyjemność z odsłuchów 🙂
    Można jeszcze pokusić się o wymianę okablowania – wówczas jest już naprawdę dobrze.
    Oczywiście nadal nie jest to pułap „topowych” słuchawek tych firm, ale brakuje na pewno nie tyle, ile trzeba dopłacić do „topów” – i nie w takiej skali.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Najwyraźniej w kwestii Beyerdynamica DT 150 mam zaległości. Ale DT 990 PRO z Twin-Head grają naprawdę rewelacyjnie. A dokładniej grały, bo już pojechały.

  3. Maciej pisze:

    Nic tylko się cieszyć że mamy tyle wszechstronnych słuchawek i że cenowo są mimo wszystko bardziej dostępne niż jakiekolwiek kolumny oferujące podobną gęstość wrażeń sonicznych.
    Z tą górą to sprawa uznaniowa, tak jak i z dołem. Dla jednych mało tego dla innych tamtego. Ale im dalej idę w las tym bardziej traktuję odbiór brzmienia jako całościowy charakter, jako taką pewnego rodzaju fuzję. I barwa jednak chyba dla mnie ważniejsza niż wszystko inne.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Barwa rzecz istotna. Ale czy ważniejsza od dynamiki, albo holografii? Od rzeźby samych dźwięków i poczucia realności? Chętnie przeczytam jakąś apologię barwy. Naprawdę chętnie.

    1. Maciej pisze:

      Piotrze, zupełnie nie wymijająco z Wikipedii:
      „Barwa dźwięku – cecha dźwięku, która pozwala odróżnić brzmienia różnych instrumentów lub głosu [słuchawek- przypis mój]. Uzależniona jest od ilości, rodzaju i natężenia tonów składowych, ponieważ jest związana ze spektrum harmonicznym.”
      Czyli ten tembr słuchawek, to co poza możliwymi do zmierzenia parametrami odróżnia je od siebie.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Słusznie. Ale wolałbym bardziej subiektywne podejście.

  5. roland pisze:

    Pierwsze wraznie z akg k812 (tu pewnie recenzja pojawi sie za 3 lata gdyż na razie jesteśmy na etapie k 701)

    http://www.head-fi.org/t/685339/new-akg-flagship-k812-first-impression/120

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudno. Jak się nauczę pisać recenzje bez sprzętu, to tutaj na pewno będą pierwsze. Ale na razie nie umiem. Choć kursy internetowe tej umiejętności wydają się być dostępne.

  6. Piotr Ryka pisze:

    T70 przed chwilą dotarły. Dzięki.

  7. roman pisze:

    Słuchawki te mają jedną ,ale istotną moim zdaniem wadę,otóż poduszki zniekształcają się po jakiś trzech miesiącach intensywnego używania a wtedy jakość dźwięku wyraźnie się pogarsza,brzmienie robi się rozlazłe w basie i ogólnie przymulone ,za poduszki płaciłem sto złotych,przyjmując że wymieniał bym je raz w roku to czyniło by to te słuchawki jednymi z droższych na rynku.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To smutne.

  8. roman pisze:

    HD-600 Sennheiser grają tak samo nawet po kilku latach słuchania.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Fakt. Moje po wielu latach wciąż grają rewelacyjnie.

  9. Bartłomiej pisze:

    Drogi Panie Piotrze!

    Za tę i inne recenzje ogromne dzięki. W zachwytach nad Pańskim blogiem rozpływać się nie będę, bo już inni, słusznie z resztą, przede mną to uczynili.
    Może miejsce nie jest w pełni stosowne ale lepszego nie znajduję. Zastanawiam się nad zakupem właściwie pierwszych słuchawek, z pomocą których chciałbym zacząć cieszyć się muzyką a nie jak dotąd ją odtwarzać, stoję więc przed wyborem opisanych tu DT 990 Pro a Sennheiserami 280 Pro.

    Tu właśnie ujawnia się mój dramat. Wśród niskobudżetowych słuchawek właśnie te dwa modele cieszą się ogromnym zainteresowaniem, choć nie zawsze uznaniem. Strasznie brak mi Pańskiej recenzji tych Sennheiserowskich 280tek. Wiem, wiem one są zamknięte, ale są też ludzie mający małe rozwrzeszczane brzdące w domu.

    Ośmielę się zająć więc Panu odrobinę czasu i poprosić o radę. Do jazzu, do klasyki i ukochanej muzyki Jeana Michaela Jarra wczesnego okresu zachciałby Pan polecić coś na początek z tej niskiej półki cenowej?

    Mam świadomość, że kosztowne hobby się we mnie rodzi i sam MacBook na długo nie wystarczy.

    Załączam szczere wyrazy uznania dla Pańskiej pracy!

    PS. Nie zechciałby Pan dla wszystkich audiofilskich „ostiariuszy” jakieś ciepłe słowo zachęty napisać z subtelną sugestią sprzętową?

  10. jeffu pisze:

    Witam,
    czy może Pan polecić jakiś wzmacniasz słuchawkowy dla DT880 32 Ohm. Jako źródło posiadam Xonara STX z opami dyskretnymi OPA301 DUAL AUDIOFEEL. Myślałem nad Aune T1 ale nie wiem jak to będzie współgrać ze słuchawkami o takiej impedancji.

    Pozdrawiam

  11. Peter pisze:

    Witam,
    Miał ktoś możliwość porównania starych DT990PRO z jego nowszymi rewizjami? Mam na myśli te po roku +/- 2010, które poznać można min. po innych plastikach mocujących przy pałąku – są w nich teraz zaokrąglone krawędzie i mają wygrawerowane litery L lub R.
    Zauważyłem, że drivery w nich różnią się nieco budową, a ściślej to koszem mocującym, który w modelach sprzed kilkunastu lat miał w środku aluminiową siatkę chroniącą delikatną membranę a w najnowszych jest tylko ażurowe rusztowanie z plastiku. Czy zmiany te wynikają tylko z oszczędności na materiale (bez wpływu na brzmienie) czy są skutkiem dążenia producenta do sonicznej perfekcji?
    Grają tak samo czy się nieco różnią?

    Tak wygląda stary driver:
    http://oi35.tinypic.com/2lcnr01.jpg
    A tak nowy:
    http://www.polaraudio.co.uk/media/STOCKIMG/0008AB39.JPG
    Pozdrawiam

  12. Sebastian pisze:

    Dziękuję za komentarze i recenzję. Jestem akurat w momencie wyboru słuchawek i informacje jakie tu są są mi naprawdę pomocne 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy