W krainie topowych elektrostatów: Konfrontacja Staxa Omegi II z Sennheiserem Orpheusem

Brzmienie cd.

   Oczywistym jest pytanie, mocą jakich przesłanek Orfeusz zwyciężył?
orpheus_he-90_1Zwycięstwo to opiera się na kilku zasadniczych filarach. Przede wszystkim śpiew Orfeusza jest bardziej naturalny. Brak w nim ocieplenia, a jednocześnie jego naturalność czerpie z najlepszego wzoru – z samego życia. I to się zwyczajnie czuje; uczucie naturalności ogarnia nas i nie ma sensu rozkładać go na czynniki pierwsze. Orfeusz gra naturalniej i basta; nie ma więcej o czym mówić. Oczywiście, jeżeli ktoś poszukuje w muzyce magicznych odchyleń od realistycznego ideału, wówczas Omega może się bardziej podobać, gdy jednak kwestię specyficznych upodobań odłożymy na bok, Orfeusz niewątpliwie okazuje się lepszy. Luciano Pavarotti w jego wydaniu na pewno był realniejszy w każdym aspekcie swojej realności.

Kolejna sprawa to przestrzeń. Czy to możliwe, by ktokolwiek zdołał pobić Staxa Omegę na polu przestrzeni? Okazuje się, że jest ktoś taki. Kiedy ubieramy Orfeusza zaraz po Omedze i wzorem filozoficznej szkoły fenomenologicznej bierzemy w nawias kwestię realności (co wcale nie jest łatwe, jako że jest to uczucie przemożne) natychmiast uwidacznia się większa głębia sceny elektrostatu Sennheisera i co za tym idzie większa naturalność także i pod scenicznym względem. Scena Omeg okazuje się zbytnio na boki rozrzucona i cała jakaś taka nie taka w tej konfrontacji. Za krótko słuchałem i za mało miałem porównawczego materiału by opowiedzieć o tym więcej, ale ogólnie rzecz biorąc scena Orfeusza jest po prostu lepsza, stwarzając silniejsze poczucie uczestnictwa w czymś realnym. Można też powiedzieć, że jest bliższa odsłuchowi z normalnych głośników, a przecież o to w słuchawkowym wyścigu zbrojeń właśnie między innymi chodzi.

orpheus_he-90_12Trzecia rzecz zasadnicza to potęga basu i dynamika. Tu chyba różnica jest największa, a w każdym razie najłatwiejsza do wychwycenia. Orfeusz bezdyskusyjnie uderza z większym rozmachem, co błyskawicznie przekłada się na większą frajdę ze słuchania. Jest też prawdopodobnie nieco szybszy i jak to się mówi – lepiej poukładany. Jego przekaz komponuje się w zgrabniejszą całość.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “W krainie topowych elektrostatów: Konfrontacja Staxa Omegi II z Sennheiserem Orpheusem

  1. Piotr bilejCzyk pisze:

    Panie Piotrze,chciałem sie zapytac Jakie wdług pana udane sa słuchawki staxa oprócz omegi.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Omeg jest tak naprawdę wiele, bo SR-Omega, Omega II Mk1 i Omega II Mk2. Natomiast inne udane modele to SR-404 (też w kilku wariantach) oraz nowe SR-507.

  2. Włodek pisze:

    Witaj Piotrze
    Mam nadzieję, że czytasz komentarze wpisów z 2013 roku 🙂
    Chcę zapytać czy w swojej karierze słuchałeś kolumn, które grają tak magicznie jak stary Orfeusz Sennheisera ? A może słyszałeś o takich ?
    Pozdrawiam
    Włodek

    1. PIotr Ryka pisze:

      Słyszałem kolumny grające lepiej niż Orfeusz. Poza domem Vox Olympian i prototypowe Zingali, a u siebie Avantgarde Duo Grosso i Raidho D2. Focal Grande Utopia też mają większy potencjał, ale nie udało ich się do końca dobrze zestroić i w odpowiedniej sali ustawić.

  3. Boho pisze:

    Pozdrowienie i ukłony wraz ze szczerym podziwem dla Pana Wiktora …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy