W krainie topowych elektrostatów: Konfrontacja Staxa Omegi II z Sennheiserem Orpheusem

Apologia

orpheus_he-90_4

Zestaw marzeń…

   Sennheiser Orfeusz to jak z reguły w przypadku słuchawek elektrostatycznych zestaw, a nie same słuchawki, chociaż oba jego składniki można było nabyć osobno. Od samego zarania zestaw niebylejaki, bo powołany do istnienia z myślą o sławieniu swego wytwórcy, a nie w duchu płaskich komercyjnych zachcianek. Miało to miejsce w roku 1991 i, jak już mówiłem, zamknęło się skromną ilościowo cyfrą trzystu egzemplarzy. Za to cena skromną już bynajmniej nie była. Oszacowaną ją na 30 tysięcy marek, co w przeliczeniu na dziś obowiązującą w Niemczech walutę stanowiło równowartość 15 300 euro, czyli grubo ponad 60-ciu tysięcy złotych. Bagatela. Jednakże już sam wygląd wydaje się uzasadniać takie cenowe szaleństwa. Zwłaszcza w odniesieniu do sekcji wzmacniacza. To sporych rozmiarów lampowe cacko naprawdę robi wrażenie. Chrom, szlachetne drewno, jedyne w swoim rodzaju retro-futurystyczne metalowe osłony lamp, odpalanie jak samochodu – kluczykiem (sic!), przemyślnie wkomponowany w całość potencjometr; wszystko to stwarza jedyną w swoim rodzaju atmosferę pomieszania lekkości i elegancji z przepychem. Wystarczy rzucić okiem na fotografię. Rzecz jest naprawdę wyjątkowo szykowna i wspaniale zdobi lokujące ją pomieszczenie, rwąc oczy wyglądem i napawając właściciela dumą.
Nic też nie można zarzucić samym słuchawkom. Są niezwykle wygodne, otulając uszy z fantastyczną precyzją. Przy tym są lekkie, miłe w dotyku i wspaniale się prezentują. Drewniana obwiednia komory głośnikowej powyżej welurowo-skórzanego padu nadaje im niezwykłej elegancji, a czerń wykwintnej skórki pokrywającej otulinę nagłownego pałąka, tudzież czerń padów i grillowanych osłon przetwornika działa kojąco, zachęcając do odsłuchu.
W drewnianej komorze kryje się część najważniejsza – polimerowa membrana o grubości zaledwie jednego mikrona, której eliptyczny kształt ma zapobiegać powstawaniu częstych w konstrukcjach o kształcie okrągłym fal stojących, a wykonane ze specjalnego szkła pozłacane i ukształtowane jak plastry miodu elektrody zapewniają wyjątkowo wysoką polaryzację, dzięki czemu pasmo przenoszenia osiąga niewiarygodną wartość 7-100 000 Hz.
Zdaniem twórców tak wykonany przetwornik jest poza zasięgiem konkurencji, produkując przekaz o niezrównanej jakości.

Ortheus_15

Nic tylko czekać na prawdziwego następce

Z sekcją wzmacniacza łączy ten cud słuchawkowej techniki płaski 6-żyłowy kabel z beztlenowej miedzi w czarnej, by pasowała do reszty, izolacji. Można podłączyć dwie pary słuchawek jednocześnie, jeżeli ktoś ma dwie pary. Poza tym wzmacniacz posiada jedną parę analogowych łączy RCA oraz cyfrowe łącza optical i coaxial. Złącz symetrycznych, jak to przeważnie w urządzeniach lampowych bywa, brak. I jak to zazwyczaj z lampami ma miejsce, brak ten okazuje się nie mieć żadnego znaczenia, bo dźwięk i tak jest fascynujący.
No właśnie – dźwięk – przejdźmy w takim razie do niego, lecz dla porządku nadmieńmy jeszcze, że na 6-lampowy garnitur Orfeusza składają się dwie sterujące triody ECC83 od Simensa i cztery (po dwie na kanał) pentody mocy 6GW8/ECL86 od Tungsrama, wyprodukowane najpewniej na bazie licencji Telefunkena.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “W krainie topowych elektrostatów: Konfrontacja Staxa Omegi II z Sennheiserem Orpheusem

  1. Piotr bilejCzyk pisze:

    Panie Piotrze,chciałem sie zapytac Jakie wdług pana udane sa słuchawki staxa oprócz omegi.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Omeg jest tak naprawdę wiele, bo SR-Omega, Omega II Mk1 i Omega II Mk2. Natomiast inne udane modele to SR-404 (też w kilku wariantach) oraz nowe SR-507.

  2. Włodek pisze:

    Witaj Piotrze
    Mam nadzieję, że czytasz komentarze wpisów z 2013 roku 🙂
    Chcę zapytać czy w swojej karierze słuchałeś kolumn, które grają tak magicznie jak stary Orfeusz Sennheisera ? A może słyszałeś o takich ?
    Pozdrawiam
    Włodek

    1. PIotr Ryka pisze:

      Słyszałem kolumny grające lepiej niż Orfeusz. Poza domem Vox Olympian i prototypowe Zingali, a u siebie Avantgarde Duo Grosso i Raidho D2. Focal Grande Utopia też mają większy potencjał, ale nie udało ich się do końca dobrze zestroić i w odpowiedniej sali ustawić.

  3. Boho pisze:

    Pozdrowienie i ukłony wraz ze szczerym podziwem dla Pana Wiktora …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy