Trójbój na szczycie

  AKG K1000 cd.

Trójbój_Na_Szczycie_2

AKG K1000

   Dobrze, że tak grają, czy źle?
Nigdzie nie jest napisane, że najlepsze brzmienie to takie, które najbardziej zbliża się do rzeczywistej prezentacji. Pardon. Bardzo wiele razy to napisano, chyba sam nawet kiedyś to napisałem. I na pierwszy rzut oka wydaje się to oczywiste. Clou zagadnienia leży jednak w tym, na ile faktycznie do rzeczywistości możemy się zbliżyć. Jeżeli dystans istotnie będzie bardzo mały, to nie ma się o co spierać i realizm będzie tożsamy z optimum. Powiedzmy jednak szczerze, słuchawek zdolnych wyczarować prawdziwą orkiestrę nie ma i nigdy nie było. Być może kiedyś się pojawią, czego bardzo bym pragnął, ale dopóki to się nie stanie, magiczne ścieżki Grado i ekstatyczna dynamika Ultrasonów wcale nie muszą być gorsze od prostej drogi AKG. Ważne jest tylko czego słucha się z większą satysfakcją. Na tak postawione pytanie za Was oczywiście nie odpowiem. Nie wiem co by Wam się najbardziej podobało. Mogę tylko powiedzieć, że wszystkich trzech uczestników testu słuchałem z wielką przyjemnością i najchętniej wszystkich trzech miałbym na własność. Nie jestem od tego daleki i być może taki scenariusz ziści się już niebawem. Nie chcę jednak uciekać od odpowiedzi wprost i wykręcać się mędrkowaniem. Powiem tak, najwyżej cenię AKG. Ich realistyczna magia jest zniewalająca i pod względem technicznym najbliższe są ideału. Zdaję sobie przy tym sprawę, że nie jestem w stanie napędzać ich optymalnie, do czego będę dopiero zmierzał. Ale nawet na obecnym etapie wydają mi się najgodniejsze szacunku. Ich potencjał jest bez wątpienia największy i nic w tym nie ma zaskakującego – mają przecież zdecydowanie największą moc w testowanej tu stawce, a nawet bodaj w historii, a ich całkowita otwartość ułatwia docieranie do realizmu. Możecie na moją odpowiedzialność wyśmiać wszystkich tych, którzy twierdzą, że to słuchawki nudne i bez basu. To najczystsze bzdury głoszone przez audiofilskich nieuków, którzy nigdy nie słyszeli tych słuchawek choćby tylko przyzwoicie napędzanych. Dźwięk K1000 jest najpotężniejszy i mimo że to Ultrasony mają patent anty-uszkodzeniowo-słuchowy, to z AKG można słuchać najgłośniej. A kiedy tak grają, są jak taran druzgocący wrogów. Ich ekstensja powala mocą, a perfekcja rysowania dźwięku nie ma równych sobie. Bas schodzi nisko, jest najlepszy jakościowo i ma fizjologiczny charakter. Po prostu go czuć a nie tylko słychać. Ultrasony też to potrafią i Grado również, ale w ich przypadku nie robi to aż takiego wrażenia, bo u AKG to zjawisko wchodzi w skład największej całościowej perfekcji i wyrasta z największej mocy.

Trójbój_Na_Szczycie_9

AKG K1000

Ale bas to niewątpliwie słabszy kraniec dźwiękowego spektrum AKG. Zdecydowanie bardziej mistrzowskie są ich wysokie tony. Nie jest to łatwe do wychwycenia, bo wymaga systemu o naprawdę najwyższym poziomie, w którym soprany nie są tylko pikami, ale prawdziwymi wysokimi tonami o pewnym przestrzennym rozpostarciu i wielowarstwowej wibracji. Takiego dźwięku nie zapewnia ani mój Cairn, ani nawet Accuphase DP-500. Do tego trzeba mieć przynajmniej Accuphase DP-700. Ale kiedy się ma.. Miałem, podziwiałem, zapadło w pamięć. Tego się nie da opisać, to trzeba samemu usłyszeć. Albo pójść do filharmonii i usiąść w którymś z pierwszych rzędów. Tam też takie coś mają.
Zarazem trzeba przyznać, że czarodziejska magia Grado, poparta tylko o włos mniejszą perfekcją techniczną, stanowi dla AKG bardzo poważną konkurencję. Grado słucha się łatwiej, a wywołują nie mniejsze uniesienia. Pozostające trochę w cieniu tych gwiazd Ultrasony też mają swoje przewagi, o których było już trochę a jeszcze dodam coś w podsumowaniu.
Wróćmy wszakże na chwilę do brzmienia AKG.
Średnica to p/aodzakres najczęściej u nich chwalony. Pewnie dlatego, że mało kto słyszał takie ich wysokie jak ja. Ale nie przesadzajmy i nie zadzierajmy nosa. Średnica K1000 jest po prostu bajeczna i nie chwalić jej żadną miarą nie ma sposobu. Czystość, energia, precyzja, perfekcyjna polifoniczność, wyśmienita a przy tym w najszlachetniejszym gatunku szczegółowość, maestria oddania ludzkiego głosu, perfekcyjnie rozpisana scena, zjawiskowe pogłosy – czegóż chcieć więcej? To talia z samych asów. Kiedy wszystkie te atuty dostajecie do ręki, przenika was drżenie jak bridżystę grającego o wielkiego szlema. Oto obcowanie z najwyższą stawką, czymś ostatecznym. Wiem, w realnym świecie takich rzeczy nie ma, ale AKG Kbr /1000 obdarowują nas złudą, że jednak są.
Dwóch spraw trzeba przeto okrutnie żałować. Że zostały wycofane z produkcji i że właściwe ich napędzenie wymaga poniesienia ogromnych kosztów. Sam odpowiedni odtwarzacz to już góra pieniędzy, a gdzie jeszcze wzmacniacz, gdzie kable? Razem zbierze się mała fortuna. No tak, ale nie od dzisiaj wiadomo, że niektóre przyjemności do tanich nie należą. Pozostaje mieć nadzieję, że Sennheisery HD 800 zapełnią pusty tron króla realizmu, opuszczony przezAKG K1000. Gdyby tak jeszcze możpna je było niedrogo a wykwintnie napędzać.. Rozmarzyłem się, ale czasami cuda się ponoć zdarzają. Może tym razem?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Trójbój na szczycie

  1. would you allow we copy some content from the article? Thanks.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy