Testy ABX

Opublikowano sierpień 2012   Testy_ABX_21   Przypominam ten tekst, ponieważ niezależnie od wagi własnej stanowił będzie punk odniesienia dla innych rozważań, które niedługo opublikuję.

Przejrzałem wpis zwolennika testów ABX na jego blogu. Z uwagi na umiarkowaną wagę zagadnienia nie robiłem tego dotąd, ale ponieważ testy ABX zalały swego czasu fora audiofilskie szerokim potokiem nachalnych i niejednokrotnie chamskich wpisów, postanowiłem rzeczy się przyjrzeć z punktu widzenia fachowca, czyli epistemologa, którym akurat jestem.

Zacznę od stwierdzenia tam wyśmianego: Sam doskonale słyszę różnice pomiędzy niektórymi urządzeniami audio (oczywiście nie wszystkimi, bo niektóre grają bardzo podobnie) i w związku z tym nie odczuwam żadnej potrzeby ślepych testów ABX, tak jak nie odczuwam potrzeby ślepych testów na odmienności smakowe fasolki szparagowej względem brukselki, czy jabłek względem gruszek, a przecież gdyby iść za myślą autora blogu, można by wmówiwszy sobie dzięki długoseryjnym ślepym testom identyczność smakową jabłek i gruszek (w każdym razie niektórych odmian), zaoszczędzić kupując tylko tańsze jabłka.

Dwa słowa o tym czym testy ABX są. Zacznijmy od tego, że do użytku audiofilskiego z przyczyn technicznych za bardzo się nie nadają, o czym więcej potem. Same zaś testy zyskały rozgłos w odniesieniu do tematyki audio jako metoda ślepego, losowego sprawdzania, czy pliki stratne są faktycznie stratne w sensie praktycznym, czy też udanie potrafią zastępować pliki bezstratne, wprowadzając słuchaczy co do swojej stratności w błąd. W tym wypadku metoda ta jest faktycznie użyteczna i bardzo prosta w zastosowaniu, a każdy może ją sam na sobie sprawdzić pobierając odpowiedni materiał z Internetu. Słuchając kolejnych próbek notujemy czy uważamy dany fragment za nagrany stratnie czy bezstratnie, a na końcu porównujemy własne notatki ze stanem faktycznym, ujawnionym przez autora testu w osobnej zakładce. Nic takiego nie może natomiast mieć miejsca w przypadku testów samej aparatury audio a nie plików. Tu udział osób trzecich okazuje się niezbędny, a ewentualne sprostanie warunkom klasycznej podwójnej ślepej próby, czyli sytuacji w której zarówno badany jak i bezpośrednio go testujący są po tej samej stronie kurtyny, nie wiedząc co w danym momencie zostało użyte i nie mogąc w związku z tym przekazywać sobie (także mimowolnie i nieświadomie) informacji mogących wpływać na wynik, bardzo komplikuje sprawę. Tego rodzaju zabezpieczenie eksperymentu wymaga bowiem zorganizowania skomplikowanego zaplecza logistycznego, bez którego naukowa wartość prób będzie żadna. Na razie to jednak pomińmy i przyjrzyjmy się kolejnym punktom rzekomo antyaudiofilskiego z założenia i treści programu ABX. Nawiasem mówiąc już samo to założenie i domniemany przebieg testów ABX, mających w przekonaniu autora blogu jednoznacznie dowodzić audiofilskiego błądzenia, stawia ów program na straconej pozycji, ponieważ zakłada się tu coś, co dopiero należy udowodnić, czyli słuszność postawy antyaudiofilskiej. Błędy tego rodzaju znane są epistemologom od czasów starożytnych i noszą nazwę petitio principi. Bądźmy jednak litościwi i przyjmijmy, że program ABX niczego takiego nie zakłada, a tylko będzie obiektywną na miarę swych możliwości próbą ukazania pewnych faktów, których postać dopiero się ujawni. Tak więc o niczym się tu nie przesądza, niczego z góry nie wyklucza, a jedynie przystępuje do pewnego rodzaju badań, z pokorą przyjmując ich ograniczoność poznawczą, jaką wszystkie testy, a już zwłaszcza psychologiczne, są obarczone.

Poprawiwszy metodologiczną wpadkę autora, musimy się teraz odnieść do wypisanych na jego blogu w punktach zarzutów, mających rzekomo przesądzać o niesłuszności metody zwykłego słuchania, ochrzczonej tam mianem głębokich odsłuchów, i słuszności testów ABX.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

5 komentarzy w “Testy ABX

  1. Kraft pisze:

    „Systemy audio można wprawdzie mierzyć aparaturą pomiarową, ale nikt jeszcze nie wymyślił sposobu przełożenia tych pomiarów na satysfakcję słuchacza.”

    Jeśli za główny wyznacznik przyjemności obieramy ideę hi-fi, czyli maksymalnej wierności odtwarzania materiału żródłowego, wtedy pomiary pozwalają z miejsca dyskwalifikować dane urządzenie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, ale pod warunkiem, że nagranie odzwierciedla to co faktycznie miało miejsce w studiu nagraniowym. A tak się często nie dzieje. I to nie tylko w przypadku starych nagrań. Poza tym każde konkretne nagranie jest wizją inżyniera dźwięku. Nie istnieje przecież coś takiego jak obiektywne ustawienie mikrofonów. Dany koncert czy sesję studyjną można uwiecznić na nieskończenie wiele sposobów.

  2. Heather pisze:

    “Testy ABX | hifiphilosophy” honestly makes myself contemplate
    a small bit more. I really admired each and every single section of this post.
    Many thanks -Ivy

  3. XYZPawel pisze:

    Nie powinno zabraknąć odpowiedzi tajemniczego „zwolennika testów ABX”, oczywiście na jego blogu 🙂

    http://xyzpawel.blogspot.com/2012/08/testy-abx-dla-opornych.html

    pozdrawiam i więcej zdrowia psychicznego w nowym roku życzę 🙂

  4. Sebastian pisze:

    Boziu kochana, dopiero tu trafiłem…i takich głupot już dawno nie czytałem. Uczciwość ludzka nakazywałaby aby autor posypał głowę popiołem i przeprosił wszystkich, którzy dali i dają się dalej nabierać na te voodoo farmazony. Ja osobiście z dużą chęcią poddałbym się testom abx, aby sprawdzić czy może jednak się mylę i usłyszę takie różnice np. w kablach głośnikowych i sam będę mógł pisać kwieciste peany na ich temat…
    No ale oczywiście autor na tym zarabia więc raczej ani się testom nie podda ani nie przeprosi za głupoty które wypisuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy