Recenzja: System Accuphase – Avantgarde Acoustic

   Accuphase_Avangarde_1   Elektronika japońskiego Accuphase i głośniki tubowe niemieckiego Avantgarde Acoustic są chlubą ich polskiego dystrybutora, firmy Nautilus. Jako że siedziba jej, podobnie jak moja, mieści się w stołecznym, królewskim mieście Krakowie, a Nautilus nie zwykł robić ceregieli i chętnie użycza sprzętu do testów, nie musiałem się długo naprzykrzać o zainstalowanie systemu całościowo opartego o te wyroby, pospinane na dodatek w całość inną chlubą Nautilusa – przewodami holenderskiego Siltecha. Tak więc tym razem osi Berlin – Tokio nie spinało coś z okolic Rzymu, tylko z Holandii. To jednak tylko takie recenzorskie igraszki historyczne o słabym odbiciu w faktach, bo tuby Avantgarda powstają w niewielkim Lautertal opodal Frankfurtu, a sprzęt Accuphase w Yokohamie.

Elementy toru

Accuphase_DP-900DC-901_SACD_34

Szlachetna, audiofilska rodzina w komplecie.

   A więc po kolei. Opiszmy co grało, a było tego trochę. Jako źródło pracował najwyższy katalogowo odtwarzacz Accuphase DP-900/DC-901, mający już recenzję, toteż nie ma się co na jego temat rozwodzić. Przedwzmacniaczem był inny szczytowy wyrób Accuphase, niewiele tylko dłużej obecny na rynku i jak zwykle u tej firmy całkowicie tranzystorowy C-3800, przy wielu okazjach dowodzący swej wysokiej klasy i niejako przy okazji będący także znakomitym wzmacniaczem słuchawkowym, zdolnym dystansować na tym polu nawet bardzo specjalistyczny sprzęt.  Wysterowywał on końcówki mocy A-200, będące w ofercie Accuphase najświeższą nowością, a przy tym w pewnym sensie partnerem dala nowego dzielonego odtwarzacza SACD, wkrótce po którym się pojawiły. Cała ta triada stanowiła zwieńczenie poszukiwań i szczyt dotychczasowych możliwości szeroko znanego japońskiego wytwórcy high-endu, będąc crème de la crème proponowanego przez niego brzmienia.

Parę słów należy się tu samym monoblokom, zgodnie z nazwą pracującym w czystej klasie A. Producent śmiało określa je jako kamień milowy w budowaniu najwyższej jakości dźwięku oraz najdoskonalszy technicznie wzmacniacz jaki kiedykolwiek zbudował, zwracając uwagę na nieosiągalny wcześniej stosunek szumu do sygnału, opisywany wskaźnikiem 132 dB (przy gain – 12 dB) oraz stopień wyjściowy w oparciu o 20 pracujących równolegle w trybie push-pull tranzystorów MOS-FET. Dostajemy od nich po 100 W mocy czystego A w każdym kanale, a prezentują się potężnie i wedle najprzedniejszej audiofilskiej urody.

W odróżnieniu od kilku innych wytwórców high-endu, jak Reimyo, MBL czy TAD, nie oferuje jednak Accuphase głośników, będąc zmuszonym w tym względzie opierać się na produktach zewnętrznych, a w naszym przypadku tubach Avantgarda.

Accuphase_Avangarde_1

Avangarde Duo Grosso

Głośniki tubowe są tutaj jak najbardziej na miejscu i to z dwóch względów. Pierwszym jest to, że stanowią w jakiejś mierze głośnikową arystokrację, szczycąc się wyjątkowo wysoką skutecznością, znakomitymi parametrami brzmieniowymi i byciem najstarszą formą urządzeń głośnikowych, stosowaną już w pierwszych patefonach. Drugą pozostaje fakt, że tuby Avantgarda są najlepsze na świecie. Tu i teraz będzie je reprezentował model Duo Grosso, czyli najbardziej zaawansowany technicznie wyrób o przeznaczeniu do pomieszczeń o powierzchni pomiędzy dwadzieścia a trzydzieści metrów kwadratowych. Jest to jak zwykle u Avantgarda konstrukcja półaktywna, wykorzystującą w każdej kolumnie dwa 250-watowe wzmacniacze napędzające 17-centymetrowy głośnik średniotonowy, mogący schodzić wyjątkowo nisko, bo aż do 170 Hz, tubowy tweeter sterowany cewką o trzykilogramowym magnesie i wyposażony w ultracienką diafragmę oraz subwoofer SUB231, wykorzystujący dwa 30-centymetrowe głośniki niskotonowe o mocy 600 watów (RMS) każdy, potrafiące reprodukować niskie częstotliwości do aż 18 Hz włącznie, czyli praktycznie poza zakres słyszalności, ale za to jak najbardziej w obrębie bezpośredniego oddziaływania fali akustycznej na słuchającego. Sekcja aktywna oferuje też trzy pozycje filtra subsonicznego – »high«, »mid« i »low« oraz dwadzieścia stopni wzmocnienia, pozwalając bawić się bez końca ustawieniami. Umożliwia także wykorzystanie wzmacniaczy zewnętrznych poprzez złącze XLR, gdyby ktoś uznał, że warto wypróbować inne. Jednak sercem całego układu jest oczywiście duży, pasywny głośnik tubowy, zasobny w technologię Omega – czyli wielką, 108-decybelową skuteczność i prostszą a przy tym efektywniejszą konstrukcję zwrotnicy. Jak zapewnia producent, posiada on cztero i półkrotnie większą precyzję modelowania dźwięku od głośników nietubowych przy imponującej stromiźnie zbocza 18 decybeli na oktawę.

Accuphase_Avangarde_16

Emperor Double Crown

Accuphase_Avangarde_18

Siltech Ruby Mountain

Accuphase_Avangarde_17

Siltech Emperor Crown

Własną historię piszą też kable. W 2008 roku z okazji swego jubileuszu firma Siltech zaprezentowała dwie szczytowe serie wyrobów – Emperor Crown i Emperor Double Crown. Głośno o nich było i głośno jest nadal, ponieważ kable te rzuciły wyzwanie najlepszym wcześniejszym, z Tarą „The Zero” i  Nordostem Odinem na czele. W naszej audiofilskiej przypowiastce wystąpią te pierwsze, czyli nieco tańsze, ale i tak kosztujące sumarycznie tyle, że byłby z tego nowy Mercedes. Pomijając szaleństwa z cenami, proszące się o napisanie osobnej opowieści, w tym wypadku mamy do czynienia z przewodami będącymi stopem czystego złota i ultra czystego srebra, co może stanowić jakieś wytłumaczenie. Niezależnie od cen, a może i zależnie – myślcie sobie co tam chcecie –  kable te zostały zaszeregowane przez pisma branżowe jako najlepsze na świecie, albo przynajmniej jedne z najlepszych. W rewirze zasilania wspierane były przez listwę Oyaide i trzy przewody sieciowe Acrolink 7N-PC7300.

Brzmienie

Accuphase_DP-900DC-901_SACD_42

Accuphase DP-900/DC-901 SACD

   Powinienem zacząć, że rzucony zostałem na kolana, niczego podobnego nigdy nie słyszałem i dumny jestem, że coś takiego miałem w swoim domu, ale tak nie zacznę. Nie przez złą wolę, złośliwość, albo chęć popisu. Zwyczajnie tak nie było, tylko jak zwykle swoje należało odrobić, przeboleć i wypróbować. Jednocześnie miałem w pamięci znakomity występ tub Avantgarda na Audio Show, stanowiący wyzwanie i punkt odniesienia dla brzmienia jakiego poszukiwałem.

Accuphase_DP-900DC-901_SACD_37

Accuphase C-3800

Głośniki mają masę możliwych ustawień sekcji aktywnej i jak zawsze masę możliwości lokalizowania w pokoju, a monobloki i przedwzmacniacz też można różnie ustawiać w sensie poziomu »gain«. Solidnie się przy tym napracowałem i nie obyło się nawet bez telefonu do Niemiec z zapytaniem o najlepsze nastawy głośników. Skłamałbym gdybym nie przyznał, że ostatecznie postawiłem na swoim, to znaczy filtr ustawiłem na »mid« a nie »low«, a same głośniki na bazie około dwóch metrów, a nie, jak zalecał producent, najszerszej. Siadałem na koniec od nich w odległości około trzech metrów, mając za sobą jeszcze dwa wolne metry pomieszczenia, a z kolei one miały po metrze z okładem od tyłu i boku do ściany. Tak mi to najlepiej zagrało, choć pewnie mając to wszystko na stałe wiele dałoby się jeszcze odkryć i ulepszyć.

Accuphase_DP-900DC-901_SACD_38

Accuphase A-200

Można teraz zapytać, dlaczego właśnie tak, a nie inaczej? W imię jakich racji? Odpowiedź będzie trzykierunkowa. Raz – w imię realizmu. Długo się nawalczyłem by dźwięk nie rozpraszał się w całym pomieszczeniu na kształt muzycznego dymu wszędzie jednakowo prawie obecnego, tylko przybrał formę wyraźnie ukształtowanej sceny o dobrze określonych źródłach i wyważonych proporcjach. Druga rzecz, to przydanie temu wszystkiemu magii, bo realizm realizmem, a magia być musi. Za takie pieniądze? W moim domu? Magii być by nie miało? Dobre sobie.

Accuphase_Avangarde_7

Avangarde Duo Grosso

W tym wypadku brała się ona z lokalizacji sceny za linią głośników, bo taką lokalizację najbardziej lubię i taka robi, przynajmniej na mnie, największe wrażenie, a także z samej formy dźwięku, o czym za chwilę. Trzecia sprawa, to bezpośredniość uczestnictwa emocjonalnego. Poszukiwałem ustawienia, które najsilniej i najbardziej bezpośrednio by do mnie przemówiło, znosząc dystans między wykonawcami a słuchaczem, jak to ma miejsce kiedy się słucha na słuchawkach. Wszystkie te rzeczy ostatecznie naprawdę dobrze się udały i wyszedłem ze starcia z systemem bardzo zadowolony, chociaż po drodze, przyznać muszę, miewałem chwile zwątpienia i już byłem gotów brać za dobrą monetę opinie, według których głośniki tubowe muszą grać inaczej, to znaczy bardziej rozproszeniowo, służąc nie tyle do audiofilskiego słuchania o precyzyjnych konturach i doskonale zdefiniowanej formie scenicznej, tylko do ogólnego nagłaśniania pomieszczeń, najlepiej takich bardzo dużych, gdzie wszystko się miksuje i zlewa jak w dalszych rządach filharmonii. To drugie niewątpliwie też potrafią i bez wątpienia przychodzi im to łatwiej, ale to pierwsze również da się z nich wycisnąć, chociaż o to jest trudniej. Ponieważ na Audio Show siedziałem w jednym z pierwszych rzędów, z góry wiedziałem, że od głośników tubowych można więcej wymagać i uzyskać efekt ciekawszy od rozproszonego, a przy tym swoisty względem normalnych, czyli nietubowych głośników.

Brzmienie cd.

Accuphase_Avangarde_14

Duma swoich stwórców

   Dość marudzenia. Na koniec wszystko to poustawiawszy, wyregulowawszy i siebie usadziwszy, mogę zrelacjonować jak to zagrało. A zagrało dźwiękiem niepowszednim. I nie chodzi tu o samą jakość, bo ta była oczywiście znakomita i to się rozumie samo przez się, ale o całościową formę. Gdyż tuby grają inaczej. To, że ostatecznie udało mi się mimo stawianego oporu wyciągnąć z nich spójną, ukonkretnioną i dobrze zlokalizowaną scenę, nie znaczy, że była to taka sama sceniczna realizacja jak w przypadku kolumn nietubowych. Albowiem tuby stwarzają aurę. Dobrze ustawione i wyskalowane co do mocy sekcji aktywnej, ogniskują wprawdzie dźwięki w konkretnych lokalizacjach, lecz jednocześnie wprawiają w drżenie całą przestrzeń, podobnie jak czynią to w swych komorach wybitne słuchawki, a zwłaszcza elektrostaty. W dodatku sam dźwięk jest nieco inny, bardziej sprężysty i rozpostarty. Można nawet powiedzieć – taki bardziej kubiczny, czyli mający bardziej przestrzenną formę. Dzięki temu jego źródła nie przypominają kartonowych figur pozbawionych głębi. Płaskich postaci powycinanych z plakatu czy fotografii i naklejonych na tekturkę. Są bardziej trójwymiarowe i w tym sensie realne. Zarazem ta sprężystość nieco je odrealnia, ale w bardzo przyjemny sposób i jednocześnie bardzo nieznacznie. W sumie otrzymujemy z tego w pewnym sensie spektakl światła i dźwięku, a nie dźwięki same, bo to co się rozgrywa przed nami jest bardziej niż zwykle ożywione i wielowymiarowe. Zupełnie jakby duża głębokość tub nadawała wydobywającym się z nich dźwiękom większej rozciągłości, jednocześnie nasycając przekaz większą niż zwykle ilością powietrza.

Accuphase_Avangarde_3

Elegancja i potęga

W tym bardziej niż zazwyczaj rozciągłym i rozprzestrzenionym obrazie dźwiękowym mamy oczywiście do czynienia także z tymi aspektami brzmienia, które zwykle stanowią element dźwiękowego opisu.

Najpierw posłuchałem fortepianu, ponieważ wraz z ludzkimi głosami stanowi najlepszy probierz klasy brzmienia. Zabrzmiał wyjątkowo dobrze. Wręcz świetnie. Był jednocześnie wyśrubowany w sferze sopranowej, sam z siebie sferyczny, a przy tym bardzo dźwięczny i głęboki. Ponieważ zarazem miał należytą potęgę i szybkość, trzeba napisać, że był to jeden z najlepszych fortepianów spośród tych jakie za pośrednictwem aparatury audio dane mi było usłyszeć. Nie gorzej wypadły głosy. Wspaniale się różnicowały, nie pozostawiając cienia wątpliwości kto jest kim i ile osób przebywa na scenie. A wcale nie jest to rzecz banalna i niezwykle łatwo nawet bardzo dobrej aparaturze osunąć się na obszar poziomu, na którym tego rodzaju rozróżnienia przy odpowiednio trudnym materiale płytowym przestają być oczywiste. Trochę gorzej wypadł natomiast test tożsamości wyskalowania, przez który rozumiem constans wielkości źródeł podczas narastania siły głosu. Głośniki tubowe mają tendencję do powiększania ich gabarytów wraz z rosnącym potencjałem akustycznym, ale nie jest to karykaturalny przerost tylko lekki rozrost, a więc rzecz całkowicie akceptowalna.

Accuphase_Avangarde_2

Nie jakaś tam tuba, tylko Avangard’a!

Z ważniejszych rzeczy warto jeszcze wspomnieć o świetnej rozdzielczości instrumentów perkusyjnych i ogólnej potędze basu, bardzo ostro przybierającej wraz z głośnością. Pod tym względem model Duo Grosso nie ma żadnych ograniczeń i wyraźnie znać pracę starających się o to inżynierów Avantgarda. Przy ponadprzeciętnym nasyceniu dźwięku powietrzem znakomicie wypadały też instrumenty dęte, a w sensie całościowym szczególną uwagę zwracało ogromne rozciągnięcie pasma i imponujący detal. Od strony technicznej trzeba też odnotować, że system wymagał minimum dwóch godzin rozgrzewki by osiągnąć właściwą temperaturę, a przede wszystkim by zyskać należytą szybkość i dynamikę dźwięku.

Podsumowanie

Accuphase_Avangarde_5

   Nie uciekniemy od pytania, czy za około siedemset tysięcy zagrało to wystarczająco dobrze? Tego rodzaju kwestie stawiają recenzenta w dwuznacznej sytuacji. Jasne bowiem, że ten rząd wielkości z ogromnym naddatkiem przekracza możliwości zakupowe nawet całkiem głębokiej audiofilskiej kieszeni, a skoro tak, to tracimy kontakt ze zwykłą tego rodzaju kalkulacją. Ci których na to stać, rzecz oceniać będą inaczej. Przede wszystkim od strony estetyki i prestiżu. I pod tym względem z pewnością dostaną to czego oczekują. System prezentował się wyjątkowo elegancko i ujmował urodą. Zarówno przy świetle dnia jak i przy przygaszonym wieczoru patrzyło się w jego stronę z wielką satysfakcją, a żona bardzo była niezadowolona z jego wybycia, bo naprawdę zdobił wnętrze. Zmieniłem też zdanie o złotych panelach, bo pięknie przy zmianach światła się mienią, jednocześnie wybitnie podnosząc nastrój, i już tylko samymi tymi czynnikami zachęcając do słuchania. Świetnie prezentują się też tuby, wsysając spojrzenie obserwatora w swą czeluść i jednocześnie dystansując się wyglądem od pospolitej techniczności. Jeśli dodać do tego mistrzostwo wykonania i pytonową grubość zdobionych koronami, matowo niebieskich kabli oraz znakomitość użytych surowców tudzież lakierów, niewątpliwie otrzymujemy to coś co zwie się luksusem i czego prestiżowy charakter bije po oczach, a jednocześnie nie razi pretensjonalnością. Pod tym względem była to zatem perfekcja.

Gdy chodzi o samo brzmienie, zawsze możemy się natknąć na opinie, że da się jeszcze lepiej, albo nie gorzej a taniej. W tej materii mam takie uwagi. Lepszego źródła cyfrowego niż nowy Accuphase nie słyszałem i jeśli gdzieś go szukać, to ewentualnie chyba tylko u najnowszego dCS, a więc dużo drożej. Nie słuchałem tego głównego konkurenta, co może się wkrótce odmieni, ale niespecjalnie oczekuję z jego strony skoku jakościowego, bo niczego ciekawego w odniesieniu do jego brzmienia nie czytałem, a przeglądam recenzje uważnie. Nikt się jakoś nie wyrywa z hurra opisami pod jego adresem, a na Audio Show także szczególnej furory nie zrobił, chociaż kolejka do jego posłuchania była długa. To oczywiście niczego jeszcze nie przesądza, ale każe myśleć o ewentualnej konfrontacji ze spokojem. Inny ewentualny konkurent – Metronome Kalista z własnym DAC lub tym od Audio Note, to także rejon kwot bajońskich i swego rodzaju ekstremum, okazję do którego posłuchania miało bardzo niewielu.

Odnośnie przedwzmacniacza, to jest on bardzo dokładny, dynamiczny i jak na tranzystorowe urządzenie ciepły a nawet gorący. Jednocześnie nie usiłuje imitować urządzeń lampowych, grając stylem wybitnego tranzystora a nie wybitnej lampy. Na tym polu spisuje się znakomicie, z pewnością trafiając do przekonania miłośnikom tranzystorowego brzmienia, czyli stawiającego bardziej na dynamikę i wyrazistość niż czarowanie i pogłębianie.

Na koniec monobloki. Podobnie jak odtwarzacz zaskakują one perfekcyjnym realizmem a nie ocieploną czy osłodzoną magią. Najwyraźniej Accuphase doszło do wniosku, że nie ma się co dłużej bawić w czarowanie i czas sięgać po dojmujący realizm. Tak więc zwolennicy szkoły jego firmowego brzmienia mogą się poczuć zaskoczeni, nie znajdując tego słodkawego smaczku na końcu dźwięków, do którego zdążyli się przez tyle lat przyzwyczaić, miast tego lądując w objęciach pozbawionego umowności życia jak z życia. Wszakże na całe szczęście nie życia jak w wielkim poście, tylko jak w karnawale. Przepych, bogactwo i radość zdecydowanie tu dominowały, budując się na podkładzie technicznej perfekcji i estetycznego wyszukania.

Co do głośników, to tuby mają swój styl, który starałem się scharakteryzować. Nie są wprawdzie lepsze od najlepszych głośników nietubowych, ale za to przy analogicznych pieniądzach potrafią zaoferować coś więcej. O kablach nie powiem nic ponad to, że świetnie się prezentowały i oczywiście miały swój udział w całościowym spektaklu. Nie porównywałem ich jednak do innych, toteż nie mogę powiedzieć niczego bliższego. Ale jeszcze kiedyś to zrobię.

Zadajmy więc na koniec to fundamentalne pytanie: Czy da się lepiej za taniej? Według mnie na pewno nie z cyfrowym źródłem. Ale tym razem naprawdę nie o to chodziło. Bo czy da się gustowniej i bardziej prestiżowo za mniej? Nie sądzę. Szczerze wątpię.

Sprzęt do testu dostarczyła firma :

Nautilus_logo_1

 

 

System:

Źródło: Accuphase DP-900/DC-901

Przedwzmacniacz: Accuphase C-3800

Końcówki mocy: Accuphase A-200

Głośniki: Avantgarde Acoustic Duo Grosso

Interkonekty: Siltech Emperor Crown (2x)

Kabel głośnikowy: Siltech Emperor Crown

Kable zasilające: SiltechRubyMountain, Acrolink 7N-7300 Mexcel

Głośniki: Avantgarde Acoustic Duo Grosso

Pokaż artykuł z podziałem na strony

4 komentarzy w “Recenzja: System Accuphase – Avantgarde Acoustic

  1. Dziekuje za swietna recenzje,tym samym udawadniajac ze te tuby nie musza grac w bardzo duzych pomieszczeniach i mozna je ustawic blizej siebie,czyli wszendzie beda graly dobrze.Myslalem o tych Avantgardach do mojego toru odsluchowego czyli do mojego lampowego Carego 300SEI(300B),ale bylo duzo zlych opini, ze mimo ze to tuby to ciezko je napedzic ,i sam producent napedza je trazystorem,co jest sprzeczne z wysoka skutecznoscia.Szkoda Piotrze ze nie podlaczyles je na chwile do swojego wzm lampowego,wszystko byloby wiadomo na przyszlosc, czy moge je brac pod uwage do mojego systemu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tuby do swojego systemu podłączyłem i grały z nim znakomicie. Z faktu, że siedziałem trzy metry od nich nie należy jednak wyciągać wniosku, iż mogą grać w małym pomieszczeniu. Powinny mieć sporo miejsca wokół siebie, by móc czym oddychać, choć faktem jest, że producent dozwala ich użycie w pomieszczeniu o powierzchni 20 metrów kwadratowych i według niego bezproblemowo mogą stać przy samej ścianie. Bardzo możliwe, iż w mało umeblowane sali odsuchowej to by się bardzo dobrze sprawdziło. Moja konkluzja jest tylko taka, że siadanie od nich daleko daje inny obraz sceny, ale ten z bliższej odległości mnie podobał się bardziej. Trzeba jedynie pamiętać, że u mnie grały w pokoju wysokim na trzy metry i miałem za sobą ponad dwa metry wolnej przestrzeni a nie ścianę. Co by było, gdyby była tam ściana, nie wiem

    2. Maciej pisze:

      Studiując temat i posiadając przez pewien czas jeden z modeli Rehdeko, utwierdziłem się w przekonaniu że wysoko-skuteczne głośniki dają lepsze rezultaty kiedy są napędzane tranzystorami.
      A co się tyczy samych Avantgarde to jest to jedno z marzeń. Tym bardziej że prostsze używane modele to koszt kilkunastu tysięcy pln.

  2. herr doctor pisze:

    I znów pojawia sie Mirek ze swoim najlepszym wzmacniaczem na swiecie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy