Budowa
Kable głośnikowe od Sulka wyglądają identycznie jak ich interkonekty i przewody zasilające, stanowiąc nie upchniętą w żaden scalający oplot plecionkę matowo czarnych (mogą być białe) przewodów o średniej sztywności i dosyć ciężkich. Sumarycznie są te kablarskie warkocze Sulka całkiem giętkie, pozwalając się zginać na odcinku jednego metra nawet o 180 stopni, a przy tym dość sprężyste, prawie wcale nie lejące. Od kabli Harmonixa czy Entreqa wyraźnie cięższe, a na końcach bez żadnych przyłączy, tylko przechodzące w pojedynczy goły przewód zabezpieczony cyną przed utlenianiem. Otrzymujemy je w brutalnie zwykłym pudełku z niemalowanej tektury, którego jedynym wyróżnikiem jest umieszczony na wieczku napis SULEK. Za to wszystko przychodzi zapłacić równe sześć tysięcy złotówek, a zatem obroną może być tylko i wyłącznie brzmienie oraz niespecjalnie intrygujący fakt, że przewody są stosunkowo solidne i niczego nie ukrywają. Wszelako grubaśny kabel siłowy kupimy w budowlanym markecie za niecałe sto złotych metr, a wielkie wtyki do niego po niecałe pięćdziesiąt, tak więc solidność nie musi kosztować, a tekturowe pudełka kosztują grosze. Zatem jedynie brzmienie zostaje przewodom Sulka na obronę, lecz bardzo solidna to defensywa, bo kable od nich były już recenzowane i wypadały rewelacyjnie. Można wprawdzie stawiać na wygląd – na jakieś kuszące oploty i biżuteryjne złącza; a można także na markę, co sławę i uznanie zdobyła – ale jak mawiał trener Górski: nazwiska same nie grają – a że tak jest, o tym się całkiem niedawno właśnie przy okazji kabla głośnikowego przekonałem. Marki nie będę wymieniał, ale naprawdę jest sławna. Kosztuje tamten kabel kilkanaście tysięcy i ma pewne zalety, na przykład wyjątkowo subtelne soprany; jednakże całościowo po prostu się nie nadaje, albo najwyżej do udziwniania, bowiem muzyka z niego wychodzi zniekształcona w stopniu przynajmniej dla mnie nieakceptowalnym. Pod pewnymi względami kusząca, ale pod innymi zdeformowana i w efekcie rozczarowująca niczym piękna kobieta z jednym okiem. (Nie pamiętam niestety, kto użył w swoim aforyzmie tego sformułowania.)
„Rozsądny stosunek jakości do ceny” padlem!!!
Jeżeli kabel jest o niebo lepszy od takiego za kilkanaście tysięcy, a także zdecydowanie lepszy od tańszych, to jaki ten stosunek niby ma być? Przecież napisałem, że można sobie kupić kabel z metra za stówkę i też będzie grało. Samochód za pięćset na chodzie też można kupić i do szwagra na weekend skoczyć. I rita-tita…
Ciekaw jestem jak by zagraly z SF electa amator I.
Sprawdzić:)
Panie Piotrze, a jak by Pan porównał soprany tego Sulka do Hijiri HCS? I czy kultura EAR V12 będzie dla Sulka odpowiednia? A jak całościowo wypada porównanie tych dwóch kabli? Czy może jeszcze coś ciekawego od tego czasu miał Pan okazję słuchać w cenach zbliżonych do HCS?
Wymienione w pytaniu kable są porównywalne jakościowo. Sulek daje dźwięk niższy i bardziej skupiony na melodyjności, Hijiri wyższy i bardziej na przestrzeni. Jeden i drugi będzie bardzo dobrze nadawał się do EAR V12.
Dziękuję, bardzo przydatna wskazówka, bo sądziłem po treści recenzji, że Sulek wyższy.