Recenzja: Stax SR-Ω (SR-Omega)

Brzmienie

STAX_SR-Omega_3   Stax SR-Ω epatuje przestrzennością i łagodnością, subtelnie kreując dźwięki na ogromnym obszarze. Pierwszy plan ma odsunięty daleko, ale po chwili oswojenia nie odczuwamy żadnego dystansu do muzyki. Dynamika jest skromniejsza od tej jaką dostajemy od Orfeusza, lecz mimo to pozostaje imponująca i zdolna porywać. Z kolei szczegóły nie są tak wyeksponowane jak u R10 i widać je także mniej wyraźnie niż u Orfeuszua, ale to nie przeszkadza. W zamian całościowy obraz jest rozległy, spójny, nad wyraz elegancki i muzykalny, a na dodatek separacja dźwięków i źródeł jest lepsza niż u kogokolwiek, a im dalej są one zlokalizowane, tym przewaga staje się większa.

Takie wyliczanki to jednak banał. Trzeba powiedzieć inaczej. Całościowy obraz muzyczny kreowany przez SR-Omegę ma wyjątkowy charakter i niezwykłą siłę atrakcji. Nie wszystkie płyty wypadają równie zachwycająco, ale wiele jest takich, którymi nie można się wręcz nasycić. Przykładowo wszelka muzyka elektroniczna, a już zwłaszcza taka o spokojniejszym charakterze.

STAX_SR-Omega_9Najsłabszą stroną wydaje się bas, ale z dobrze zaopatrzonym weń źródłem może być całkiem satysfakcjonujący. Porównanie wielkich kotłów na płycie El Greco Vangelisa ukazało zupełny brak dystansu do Orfeusza, jednak rockowy repertuar jest zazwyczaj nieco mniej ofensywny i dynamiczny.

Pośród tej wszechobecnej muzykalności i łagodności bardzo ciekawie malują się ludzkie głosy. Są wyjątkowo upojne. Delikatne, a zarazem wypieszczone co do kształtu i zdolne gradować emocje oraz przenikać wszelkie subtelności. Nie są może do końca naturalne, lecz niezwykle oddziałują na wyobraźnię. Oto muzyczna baśń rozpisana na ludzkie głosy. Baśń z tysiąca i jednej audiofilskich odsłuchowych nocy. Miłośnicy kobiecych wokali będą mieli prawdziwą ucztę.

STAX_SR-Omega_15Przysłuchując się wszystkim trzem uczestnikom wyścigu o tytuł najlepszych słuchawek na świecie, zastanawiałem się do jakiej muzyki każdego z nich można porównać. Najłatwiej jest w przypadku Orfeusza, który wydaje się być jakimś odpowiednikiem beethovenowskiej symfoniki. Jest potężny, dynamiczny, nieco mroczny i groźny. Znacznie trudniej odzwierciedlić ducha Sony MDR-R10. Ich niesłychana przenikliwość kojarzy się w pierwszym rzędzie z brzmieniem skrzypiec, ale skrzypiec wspartych jakimś orkiestrowym tłem, zdolnym ukazywać ich obszarowy rozmach. W R10 każdy niuans staje się widoczny jak na dłoni, tak jak u skrzypiec każde drgnienie smyczka przenikliwie się srebrzy. To muzyka podana z mikroskopową dokładnością, a jednocześnie z niezwykłym realizmem. Jednakże porównanie nie do końca wydaje się trafne, ponieważ skrzypce są dźwiękowo bardzo natrętne, a R10 nie. Poza tym u R10 tak samo jak u Staksa dominuje obszar, co z muzyką skrzypcową nie ma wiele wspólnego jeśli pominąć koncerty zasobne w orkiestrę. STAX_SR-Omega_10W pewnym sensie R10 są jak samo życie. Ich realizm jest najdobitniejszy, bardzo już bliski perfekcji. Najtrudniej jednak odnaleźć muzyczną analogię dla Omegi. Czy któraś muzyka tak pieści? Może Chopin. Nie ten z szalonych scherz, tylko z walców i nokturnów. Lecz znów mamy tu do czynienia ze wspaniałym obrazowaniem obszaru, którego fortepian Chopina bez orkiestrowego wsparcia nie jest w stanie oddać. W skład tej obszarowej magii wchodzi też charakterystyczne dla Staksa uwypuklenie rzeczy dziejących się bardzo daleko. Gdy inni już tracą je już z oczu, Stax ukazuje je z łatwością i znakomicie opisuje. Jednocześnie jest w tej omegowej szkole Staksa zawsze obecna nuta optymizmu. U pierwszej Omegi niewątpliwie słabsza niż u drugiej, jednak bez wątpienia trudniej im obu oddać atmosferę smutku niż takim K1000 czy choćby własnym kuzynom z linii Lambda. SR-Omega bliska jest neutralności, ale minimalnie skłania się ku ciepłu i sympatii do życia. To między innymi nadaje płynącym z niej kobiecym głosom takiej słodyczy, lecz z drugiej strony nie pozwala znaleźć Adagio Albinioniego dostatecznie posępnym.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy