Słuchawkowy Olimp – Sennheiser Orpheus, Stax SR-Omega i AKG K1000

Podsumowanie

Orpheus_Amp_1Orpheus_Amp_2   Według mnie najbardziej znamienną cechą opisywanych słuchawek jest fakt niemożności przewidzenia, jak dana płyta czy utwór wypadnie w ich wykonaniu. Zamiast łatwych predykcji stale okazujemy się zdumieni i zaskoczeni. Oczywiście, wszystkie mają swój charakter ogólny, a co za tym idzie możemy śmiało mówić, że na przykład Omega wymaga źródeł dynamicznych i drapieżnych w rodzaju dzielonego Metronoma, a K1000 przestrzennych i epatujących kulturą dźwięku, typu Accuphase DP-700. W tym towarzystwie Orfeusz niewątpliwie okazał się najbardziej uniwersalny i wypośrodkowany. Z pewnością najtrudniej wybić go z rytmu niewłaściwie dobranym torem. Jednocześnie trzeba zastrzec, że o K1000 można tak mówić wyłącznie kiedy mamy do czynienia z systemem wzmacniającym jaki tu został użyty, a o Omedze z jej własnym wzmacniaczem nie wiemy nic.

Konkluzja? Konkluzja jest taka, że wszystkich słuchawek z najwyższej półki słucha się w upojeniu i z wielką satysfakcją. Da Bóg, będą kiedyś takie słuchawki i tory za psie pieniądze. Oby jak najszybciej.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy