Recenzja: Ultrasone Edition 8

Budowa, wygląd i ergonomia 

                      
Ultasone Edition 81Przyglądając się tym aspektom napotykamy kolejne zaskoczenia. Otóż Ultrasone Edition8 wydają się nie nawiązywać do swych poprzedników. Jedyne co je z nimi łączy to konstrukcja zamknięta, bardzo wysoka cena i zastosowanie w ulepszonej wersji sławnego patentu S-Logic. Poza tym wygląd, konstrukcja i masa słuchawek uległy diametralnej przemianie. Przede wszystkim E8 są bardzo lekkie. Ważą tylko 260 gramów, a nie 380 jak poprzednicy. Poza tym słuchawki te wydają się być skonstruowane głównie z myślą o sprzęcie przenośnym, o czym świadczy zarówno wyjątkowa krótkość kabla, jaki i fakt, że zakończono go małym jackiem. Duży jack to tylko nakładka, podczas gdy przedtem było odwrotnie. Prócz niego w komplecie otrzymujemy też czterometrową przedłużkę, cóż z tego jednak, kiedy jest to kabel gorszej jakości? Gorszej na tyle, że to od razu słychać. Ale taka widać zaczyna kształtować się moda, bo zaopatrzywszy swego nowego flagowca w ulepszony kabel firma Grado także dołącza do niego przedłużkę gorszej jakości, wykonaną z kabla sprzed modyfikacji. No tak, ale kabel u nowych Grado ma 1,8 metra długości, podczas gdy u nowego Ultrasona niewiele ponad metr, nie mówiąc o tym, że przedłużka Grado jest mimo wszystko jakościowo znacznie lepsza. W tej sytuacji pośledniejszy niż kabel zasadniczy przedłużacz Ultrasona stanowi bolesną różnicę. Zadowoleni z takiego obrotu sprawy mogą być jedynie noszący cały swój system słuchawkowy w okolicy bioder, czyli głównie młodzież. Stateczny audiofil, wyposażony w stacjonarny wzmacniacz, ma z tego tylko poważny problem. Z pewnością należało to rozwiązać inaczej; zaopatrzyć słuchawki w jakąś skracającą nawijkę, albo dać przynajmniej zacniejszą przedłużkę. A tak nie pozostaje nic innego jak postawić krechę. Ale może Ultrasonowi zależy jedynie na odbiorcach mobilnych, albo do audiofili stacjonarnych skierują inny model? To pierwsze byłoby jednak nieco dziwne, a o drugim nic nie słychać.
Poza tym przyznać trzeba, że Ultrasony E8 idą wyraźnie w kierunku uproszczeń. Nie ma już metalowej szkatułki, którą zastąpił skórzany woreczek – bardzo zresztą wytworny – będący chyba kolejnym ukłonem w stronę użytkowników mobilnych. Zniknęły też trzy stopnie swobody regulacji muszel i możliwość składania słuchawek. Pozostała z tego jedynie normalna regulacja w pionie (trudno raczej aby i jej nie było), muszle są bowiem teraz niemal sztywno przytwierdzone do rozsuwanego pałąka, skutkiem czego ich swoboda ruchu jest doprawdy szczątkowa. Nie pozostaje to bez wpływu na wygodę. Moim zadaniem przy całej gamie zastrzeżeń do modelu E9, mimo iż znacznie lżejszy, model E8 jest mniej wygodny. Przede wszystkim muszle są sporo mniejsze i nawet moje małe uszy z trudem się w nich mieszczą. Zmniejszenie to jest prawdopodobnie podyktowane chęcią uniemożliwienia słuchaczowi przesuwania przetwornika nad uchem, dzięki czemu obaj (przetwornik i słuchacz) pozostają zafiksowani w optymalnej pozycji dla pracy systemu S-Logic. Jednak z wygodą nie idzie to w parze. Poza tym kąt nachylenia muszli względem głowy okazuje się nieco zbyt ostry, co powoduje ucisk, który można próbować kompensować jedynie rozgięciem pałąka, czego w nie własnych słuchawkach aplikować oczywista nie sposób. A ucisk tego pałąka, tradycyjnie u Ultrasona, jest bardzo solidny. Na pewno da się go zmniejszyć, bo pałąk jest metalowy, czyli podatny na rozginanie a niepodatny na złamania, ale to już trzeba pozostawić przyszłym posiadaczom.
Kolejną rzeczą dość osobliwą jest fakt, że całe muszle powyżej skórzanych padów wykończono powłoką lustrzaną, skutkiem czego kiedy odkładamy słuchawki opierają się one tą powłoką o podłoże. Nie wróży to raczej dobrze ich wyglądowi zewnętrznemu po dłuższym okresie użytkowania, chyba że lustro to jest wyjątkowo odporne na uszkodzenia, czego oczywiście wiedzieć zawczasu nie sposób.

Tak więc poza lekkością, niewątpliwie sympatycznym i eleganckim wyglądem oraz wysoką jakością użytych materiałów jedynym plusem wydaje się zastosowanie ulepszonej wersji technologii S-Logic, która bardzo dobrze spisywała się w modelu E9. A to nas odsyła do opisu brzmienia.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy