Recenzja: Hi-FiMAN HE-300

Odsłuch

HiFiManHE-3003Kiedy zacząłem ich słuchać, pierwszą myślą jaka się nasunęła było: ‒ Ależ przyjemnie grają. Prosto, bezpretensjonalnie, naturalnie, czysto, swobodnie. Doskonale to się uwidacznia w konfrontacji z Sennheiserem HD 650, użytym do porównania jako coś ze zbliżonego przedziału cenowego. Gdy je między sobą zamieniać, dźwięk Sennheiserów okazuje się sztucznie zaaranżowany. Cały w pogłosach i z wydumaną sceną. Sceną niewątpliwie głęboką, dosyć rozległą, dość ciekawie poukładaną i z interesującym współbrzmieniem pojawiających się dźwięków, ale w sumie nieco teatralną i z charakterystycznym dla pomieszczeń zamkniętych męczącym brakiem świeżości. Artykulacja Hi-FiMAN’a niewątpliwie jest czystsza, a wysokie tony idą zdecydowanie wyżej, nadając całości bardziej wyrazistego rysunku i zdecydowanie większego wrażenia autentyzmu. W sumie wypadło to tak, że pierwszych kilka sekund z Sennheiserem wydało mi się nie gorszych, ale już pod koniec pierwszej minuty miałem zdecydowanie dosyć i powrót do HE-300 przyniósł wyraźną ulgę. Dynamiczne Hi-FiMAN’y mają nieczęstą zaletę łączenia w całość zaangażowania słuchacza z brakiem dźwiękowej agresji. Tak w każdym razie to brzmiało ze wzmacniaczem Twin-Head w trybie OTL. Zadziwiająca jak na ten przedział cenowy naturalność, elegancja i brak niedociągnięć. Żadnej uszczypliwości w sopranach, żadnego podbarwionego czy przymglonego medium. Zero sybilacji i jednocześnie zero nudy. Ten dźwięk nie jest aż tak dobry, żeby zaraz krzyczeć z radości. W pierwszej chwili wydaje się tylko dobry i nic więcej, ale potem słucha się, słucha i słucha, i ani trochę nie ma się dosyć, a ja, proszę szanownej publiczności, bardzo grymaśny się już zrobiłem i naprawdę niełatwo mnie skłonić do dłuższego słuchania. Tymczasem tutaj wraz z upływem czasu narastało zaangażowanie w odsłuch i płynąca zeń satysfakcja, a nie, jak to przeważnie u mnie bywa, irytacja z ujawniających się niedociągnięć.HiFiManHE-3004Brzmienie tych słuchawek nie skłania do analizy. Słuchasz i myślisz sobie: ‒ Dobrze. Naprawdę dobrze. Spójnie, przejrzyście, otwarcie, bezpośrednio. A jeszcze do tego bas jest naprawdę przedniej marki i całościowa potęga brzmienia też należyta. By taką była oczywiście szybkość dźwięku musi być co najmniej spora, a i dynamika odpowiednia. A kiedy wszystko to jest koherentnie podane i zupełnie pozbawione sztuczności czy agresji, słuchanie staje się czystą przyjemnością i to słowo najbardziej do tych słuchawek okazuje się pasować. One są naprawdę przyjemnie. Ale nie tą zdawkową, ugrzecznioną przyjemnością sklepowego subiekta, tylko tą jaką sprawia patrzenie na coś pięknego.

Szczerze powiem, odkąd słuchałem Sennheisera HD 600 z Lebenem CS-300XS, nie miałem takiej słuchawkowej frajdy w przedziale cenowym z okolic tysiąca złotych.

Oczywiście trzeba się zastrzec ‒ co kraj, to obyczaj; co wzmacniacz, to inne brzmienie. Nie jest łatwe napisanie recenzji z uwzględnieniem szerokiego spektrum wzmacniaczy, w każdym razie ja nie posiadam odpowiedniego zaplecza. Ale to co piszę nie wzięło się przecież znikąd, tylko z konkretnej aparatury, a zatem są to obiektywne walory tych słuchawek ukazujące się w pewnym konkretnym systemie. Walory na pewno obecne także w innych zestawieniach wzmacniających o odpowiedniej klasie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Hi-FiMAN HE-300

  1. lukasz pisze:

    zakupiłem słuchawki he 300 i do nich najtańszą opcje czyli dedykowaną do nich karte dzwiękową hm 101 i moje stwierdzenie jest takie ze grają ładnie ale niestety nie jakoś nadzwyczajnie jak to większość opisuje.Do tej samej karty podłączyłem słuchawki philips SHP 1900 za 40zł i dzwiek jest praktycznie na takim samym poziomie..spodziewałem sie różnicy ,przebicia w kazdym poziomie i nawet starałem sie coś w nich dostrzec az chyba na siłe.. Dodam ze mam czułe ucho i rygorystycznie patrzyłem na słuchawki he 300 jak i na philipsy.Jedyne cophilipsy miały nie tak to na pewnych tonach czuć było ekką plastikowość brzmienia czego niema w he 300.Tak więc he 300 mnie nie zachwyciły niestety, dałem odsłuchac obiektywnej osobie i róniez nie widziała znaczącej różnicy..więc skąd ta cena i te opinie? nie wiem może powinienem zainwestowac w zmacniacz ale myslałem ze ta karta wystarczy bo przez producenta jest miedzy innymi do he 300 dedykowana. Jak ktoś mi racjonalnie wytłumaczy co jest nie tak..? karta hm 101 jest dedykowana do laptopa na którym mam odtwarzacz foobar 2000 i pliki w dobrej jakości nawet flac.. pomimo wszystko słuchawki philips grają mozna powiedzieć wyrównanie. spodziewałłem sie więcej..

    1. Piotr Ryka pisze:

      To tragicznie brzmiąca recenzja tej karty. Proponuję posłuchać i zrobić porównanie obu słuchawek na czymś w rodzaju Hegla SUPER. Sądzę, że wówczas różnica będzie bardzo dobrze słyszalna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy