Recenzja: Denon AH-D7000

  Brzmienie cd.

Denon_AH-D7000_8Ale o co chodzi? – pytasz zniecierpliwiony czytelniku.
Chodzi o to, że z CCa nie było pomiędzy Denonami a Audio-Techniką W5000 jakiejś zasadniczej różnicy dynamicznej. Inna była tonacja – bo Denon jest dużo jaśniejszy; inna scena – bo Audio-Technica ma sporo większą; zupełnie inna pogłosowość – bo u Audio-Techniki stanowi ona dominantę, a Denon jest jej pozbawiony – ale dynamiki były zbliżone. Lecz podczas gdy lampy E188CC Mullarda u Audio-Techniki niewiele w sensie dynamicznym zmieniają, Denon przechodzi zasadnicze przeistoczenie i zaczyna fascynować skalą dynamiczną, którą znałem dotąd tylko z AKG K1000. Niestety, nim to zjawisko odkryłem pozbyłem się już goszczonych wcześniej Grado PS-1000. A choć przez czas jakiś byłem nawet ich posiadaczem, nie zauważyłem by coś takiego miało u nich miejsce. Nie wiem jednak czy nie ma, czy też to przeoczyłem. W każdym razie kiedy taka dynamika dochodzi w Denonach do głosu, na większości muzycznego materiału podobają mi się bardziej od W5000 i nieporównanie bardziej od samych siebie kiedy tej dynamicznej składowej są pozbawione. Różnica jest naprawdę potężna i zasadnicza. A wierzcie mi, przestrzeń, szczegółowość czy głębia barw, to elementy ważne i bardzo pożądane, ale kiedy do głosu dochodzi dynamika o rozwartości sięgającej mega skali, kiedy każdy dźwięk, nawet bardzo cichy, zaczyna przypominać kota czającego się do skoku, bo nawet gdy płynie wolno i spokojnie, czuć w nim skondensowaną energię, wówczas mamy do czynienia z zupełnie innym muzycznym obrazem – znamienicie prawdziwszym i bardziej frapującym.
Takim właśnie dźwiękiem dysponują Denony kiedy je właściwie napędzać, a cała reszta – doskonała szczegółowość, świetnie uchwycona, bardzo realistyczna tonacja, czy prowadzona na krótkiej smyczy sprężystość wybrzmień, to wszystko są tylko dodatki do tamtej rzeczy najważniejszej. Może gdyby ich przestrzeń była tak zjawiskowa jak u Sony R-10, mogłaby konkurować z tą dynamiczną magią na polu efektowności. Ale przestrzeń Denonów jakaś zjawiskowa nie jest. Ładnie koncentrują obraz muzyczny przed słuchaczem i udanie powstrzymują dźwięki przed przenikaniem do głowy, zatrzymując je na samym jej obrysie, ale już Audio-Technica lokuje muzykę na dużo rozleglejszej scenie, że o potentatach na miarę GS-1000 czy Orfeusza nie wspomnę. Poza tym o ile zjawiska sceniczne po bokach są dobrze uporządkowane, na środku sceny jak dla mnie panuje trochę zbyt duży ścisk, co widać od razu po przejściu na Audio-Technicę. Ta ostatnia ma jeszcze jedną przewagę i to w świetle tego co już napisałem przewagę dość zaskakującą. Trzyma mianowicie lepiej rytm. Frazę ma wprawdzie dłuższą, lecz mimo to nieco rytmiczniej taktuje, co w przypadku niektórych utworów okazuje się mieć nie byle jakie znaczenie. Poza tym Audio-Technica gra melodyjniej. Wszystko to jednak jest Denon w stanie nadgonić swą dynamiką. Gdy spływa ona na słuchacza, kiedy ta niepowstrzymana fala energii w nas uderza, inne rzeczy przestają się liczyć. Dla mnie nie jest to nowość. AKG K1000 właśnie między innymi tym zachwycają. Nad Denonem mają one te jeszcze przewagi, że ich dźwięk jest głębszy, a przestrzeń lepsza o klasę. Ponadto kiedy Denon gra na tą energetyczną modłę, jego dźwięk przestaje być całkiem gładki i nosi ślady czegoś co może nie jest aż technicznym nalotem, ale na pewno nie jest też znamieniem płynnej melodyjności. Mnie osobiście ta leciutka chrypka całkiem jednak odpowiada i wydaje się naturalna, a już na pewno odpowiada dużo bardziej niż cieniste obłości podkreślone basową nutą, ale oczywiście różne są preferencje i ktoś może woleć tamto gładsze wcielenie.

Denon_AH-D7000_4Można by już na tym zakończyć i przejść do podsumowań. Ale wiecie co, skomplikujmy to jeszcze bardziej i ukażmy jak złożona bywa sprawa z opisem brzmienia jednych tylko słuchawek z jednym tylko wzmacniaczem. Włóżmy na tą okoliczność w miejsce E188CC Mullarda popularne „złote” Tesle i w zasilaczu podmieńmy KT-66 na 350B a GZ-33 zastąpmy GZ-34 RCA „Big Bottle”. To oczywiście zestawienie nieprzypadkowe. Piszę o nim, bo ukazuje diametralnie odmienny obraz konfrontacji D7000 z W5000.
Najpierw słów kilka o samych Teslach. Jedni na nich psy wieszają i twierdzą, że to lampy co najwyżej przeciętne, ale takie JAC-MUSIC lansowało je swego czasu jako najlepsze lampy klasy ECC88 w historii. Jakie więc są? Według mnie bardzo specyficzne. Na tle CCa i Mullarda ich przekaz jest bardziej swojski. Bardzo trudno powiedzieć na czym to dokładnie polega. Chwilami wydaje się, że tak zwyczajnie brak im głębokiej toni, że grają prosto z mostu i tracą część informacji. Ale czy na pewno? Kiedy weźmiemy się do tego porządnie i zaczniemy badać na przykład ilość szczegółów, okazuje się, że niczego nie tracą. Brzmienie mają inne, inaczej określone i inaczej w przestrzennie poukładane – nawet zupełnie inaczej, ale powiedzieć, że są słabsze, to by nie było uczciwe. Osobiście odbieram je przede wszystkim jako sympatyczne. Wysterowują 45 Emission Labs w taki sposób, że brzmienie staje się jasne, ale nie za jasne czy zbyt jaskrawe, tylko łagodne, jasnokremowe, bardzo przyjemne i z uwypukloną średnicą. Wysokie tony zostają złagodzone, pozbawione pików, a bas jest bardzo potężny, potężniejszy niż kiedykolwiek. Dynamika jest przy tym pierwsza klasa. Całość prezentacji można porównać do potrawy o właściwie dobranych przyprawach, bez zbytecznego dziwaczenia i szukania kulinarnych duchów po zakamarkach kubków smakowych. Takie granie prosto z serca i nie raniące uszu.
Na czuj można wyczaić, że to powinno bardziej odpowiadać Audio-Technice. I nie pomyliliście się –  bardziej jej odpowiada. Teraz następuje zamiana ról i to one zaczynają górować. Nawet w symfonice dotrzymują pola, a wokalizę mają znamiennie lepszą. Także muzyka rozrywkowa staje się ciekawsza w ich aranżacji.
Nie ma to jak uogólnienia, no nie? Można być pewnym, że się pobłądzi.

Na zakończenie tej lampowo-słuchawkowej dygresji komplikującej dokomplikuję sprawę do końca. Wystarczą mi do tego dwie płyty.
Audio-Technica ma większą scenę a pierwszy plan ulokowany dalej, nieprawdaż? Ma, sprawdzałem wielokrotnie, i potwierdzam. To włóżmy płytę „The Shadows”. No i masz, pierwszy plan na Audio-Technice okazuje się dużo bliższy. Scena pozostaje większa, ale pierwszy plan dzięki Teslom bardzo się przybliża. Aha! Więc to ich sprawka. No to włóżmy ponownie V Beethovena. I bęc, leżymy. Tą płytę Audio-Technica nie tylko ukazuje z bardzo dalekim pierwszym planem, ale jeszcze na dokładkę w wyjątkowo silnej atmosferze pogłosów, a przede wszystkim z podkreśleniem archaizmu nagrania, faktycznie pochodzącego z końca la 50-tych, ale w innych zestawieniach lampowych nie wykazującego żadnego archaizmu. A wszystko to na tych „prostodusznych” i sympatycznie grających Teslach…
Dość, wystarczy. Recenzent jest już wystarczająco ogłupiony. Rzuca w kąt notatki i kontemplując własną niemoc wychodzi.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Denon AH-D7000

  1. Maciej pisze:

    Dziś trochę bardziej wnikliwie słuchałem ich w jednym z salonów. Z całą pewnością ich góra jest bardziej przyjazna i mniej jaskrawa niż ta w AH-D71000. Całościowo też oceniam je jako lepiej brzmiące od tych nowszych. Co więcej brzmią dla mnie lepiej niż TH-900. Ponieważ średnica AH-D7000 jest bardziej wypełniona i całościowy przekaz ostatecznie bardziej mnie ujął. Ujął mnie na tyle że jak dorwałem się do nich to ciężko było mi się z nimi pożegnać. A takiego silnego uczucia z TH-900 nie było. Wykończenie prawie identyczne u AH-D7000 i TH-900. Źródło dla TH-900 i AH-D7000 takie same.

    1. asmagus pisze:

      Bardzo ciekawa opinia. Spotkałem się już ze zdaniami, iż D7000 i TH-600 to niemal takie samo brzmienie, jednak preferencja D7000 nad TH-900 to intrygująca rzecz.

      Może ktoś mi wyjaśni jeszcze pewną sprawę. TH-600 to magnes Tesla 1 (1000 gaus), TH-900 to Tesla 1,5 (1500 gauss), D7000 magnes neodymowy, nie wiadomo ile gauss, ale… z wszystkich trzech przy impedancji 25 om to D7000 mają najwyższą efektywność 108 dB, podczas gdy, TH-600 mają 94dB, a TH-900 100dB?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Najprawdopodobniej chodzi o to, że różne są naprężenia i elastyczność membran.

        1. asmagus pisze:

          Ciekawe. Jaka byłaby (w teori) konsekwencja (dla brzmienia) mniejszego naprężenia? Oraz czy wyższa efektywność sugeruje większą sztywność?

          1. Piotr Ryka pisze:

            Nie wydaje mi się byśmy na tej zasadzie mogli dojść do wielu ustaleń ogólnych. Z jednej strony prawdopodobnie silnie naprężone membrany T1 dają efekt pewnej twardości i właśnie swoistego brzmieniowego naprężenia, ale z drugiej Grado – jedyna firma otwarcie przyznająca się do membran o dużym naprężeniu – nie ma w swoich słuchawkach takiego efektu. Za to zarówno T1 jak i Grado mają dźwięk bardzo szybki. Jeszcze szybszy mają jednak AKG K812, o których można podejrzewać, że membranę mają silnie naprężoną ale bardzo cienką i dość elastyczną, dającą efekty podobne co u elektrostatów (u których membrana jest wyjątkowo cienka ale słabo naprężona, jednak poruszana na zupełnie innej zasadzie). A AKG K1000 membranę mają całkowicie nienaprężoną, a są podobnie szybkie co K812 i elektrostaty.
            Natomiast łatwość napędzania łączy się bardziej nie ze sztywnością tylko niską impedancją. Ale też nie do końca. Grado GS-1000 i K812 napędza się raczej trudno, pomimo niskiej impedancji. Ale wysokoimpedancyjne T1 jeszcze znacznie trudniej. To wszystko zależy także od masy uzwojenia, i dlatego mające lżejsze uzwojenie słuchawki Audio-Techniki napędza się wyjątkowo łatwo.

  2. Piotr Ryka pisze:

    D7000 to słuchawki bardzo zależne od toru. Bardziej niż TH-900.

  3. Maciej pisze:

    A jak według Pana mogły by wypaść z Lebenem? Teoretycznie niska impedancja powinna nie generować brumu. Ale pytanie jak reszta aspektów tego połączenia?

  4. Piotr Ryka pisze:

    Takich rzeczy nie można przewidzieć. Ale można zakładać, że brzmienie to byłoby znakomite.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy